A.Tondi-Kartki_z_pamietnika_bylego_jezuity_by_adam_xyz.doc

(325 KB) Pobierz

ALIGHIERO TONDI



prof. Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie

 

 

 

 

KARTKI Z PAMIĘTNIKA

BYŁEGO JEZUITY

 

 

 

KSIĄŻKA I WIEDZA

WARSZAWA 1952

 


Tłumaczył z języka włoskiego G. Zborsztyn

 

Redaktor odpowiedzialny J. Guranowski

 

"Książka i Wiedza", Warszawa, Grudzień 1952 r,

Tłoczono 15 000 + 208 egz. Dom Słowa Polskiego w Warszawie

Obj. ark. wydawn. 2,7. Nr Zam. 3803, druk. ukoń. dn. 5 XII. 52.

Pap. druk. sat. kl. V  70 g. f. 6lx86. Obj. ark. druk. 3,5

3-B-52375

 

 

 

SPIS TREŚCI

PRZEDMOWA              3

Z PAMIĘTNIKA  ALIGHIERO TONDIEGO              9

I. W czerwcu 1951 roku Gedda rozpoczął pertraktacje z faszystami              9

II. Poufna misja ojca Leibera              13

III. Gedda nowym "mężem opatrznościowym'". Program polityczny klero- faszystów              18

IV. Graziani solidaryzuje się z Geddą.              23

V. Pertraktacje między Grazianim a Geddą w sprawie wspólnego klerykalno-faszystowskiego bloku wyborczego              26

"Tego chce Watykan"              34

ANEKS              40

WYWIAD UDZIELONY PRZEZ JEZUITĘ, OJCA TONDIEGO, KORESPONDENTOWI POSTĘPOWEGO DZIENNIKA WŁOSKIEGO "IL PAESE"              40

LIST PROF. TONDIEGO DO REDAKTORA NACZELNEGO "DZIENNIKA "L'UNITA"              50

Przypisy              51


PRZEDMOWA

 

Jezuita ksiądz Tondi, wicedyrektor Instytutu Wyższej Kultury Religijnej w Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim otrzymał od władz kościelnych zadanie pośredniczenia w kontaktach między Watykanem i Akcją Katolicką a różnymi ośrodkami włoskiego neofaszyzmu.

 

Osobisty udział w występnych konszachtach mających na celu przyśpieszenie ponownej faszyzacji Włoch doprowadził księdza Tondi do przekonania, że polityka Watykanu Jest sprzeczna z interesami narodu włoskiego, że stanowi ona poważne niebezpieczeństwo dla pokoju.

 

Ksiądz Tondi znalazł w sobie dość odwagi cywilnej, by przyznać się publicznie, że służył złej sprawie, w które uwikłał go Watykan: 21 kwietnia 1952 r. wystąpił z zakonu jezuitów i rozpoczął publikowanie na łamach demokratycznej prasy włoskiej

własnych notatek - fragmentów prowadzonego przez siebie od dłuższego czasu pamiętnika.

 

Rzecz zrozumiała, Watykan próbował wszystkiemu zaprzeczyć. Ale ksiądz Tondi obok własnych notatek posiadał w ręku przygważdżające dokumenty — fotokopie korespondencji pomiędzy dygnitarzami hierarchii watykańskiej a faszystowskimi zbrodniarzami wojennymi, dziś przywódcami odradzających się pod opieką imperialistów amerykańskich ugrupowań neofaszystowskich. Treść tej korespondencji demaskuje Watykan jako pomocnika amerykańskich podżegaczy wojennych w ich zbrodniczym spisku przeciw wolności i bezpieczeństwu narodu włoskiego.

 

Konszachty Watykanu z neofaszystami są kontynuacją jego haniebnej współpracy z faszystami niemieckimi i włoskimi w okresie przedwojennym i w czasie wojny. Są one — w ramach obecnego podporządkowania polityki Watykanu interesom amerykańskich imperialistów — jednym z przejawów amerykańsko-watykańskich przygotowań do wojny.

 

Zaangażowanie się Watykanu po stronie najciemniejszych sił reakcji międzynarodowej w ich walce przeciw obozowi demokracji i socjalizmu, przeciw niezawisłości i pokojowi narodów wiąże się ściśle z klasową rolą papiestwa jako obrońcy wyzysku obszarniczego i kapitalistycznego, z jego nienawiścią do wszystkiego, co postępowe, demokratyczne, co śluzy sprawie wyzwolenia człowieka z jarzma panowania wyzyskiwaczy i gnębicieli.

 

W czasach feudalizmu był Watykan, sam wielki feudalny obszarnik, obrońcą "świętego" prawa panów do wyzyskiwania chłopów pańszczyźnianych. Później w okresie rewolucji burżuazyjnych, gdy młoda burżuazja walczyła o wolności demokratyczne, Watykan stanął w szeregach obrońców starego porządku błogosławiąc i wysługując się "świętemu przymierzu" carów i cesarzy zagradzających żołdackim bagnetem drogę ludom do wolności.

 

Od chwili gdy burżuazja realizując swoje klasowe cele odżegnała się od haseł własnej rewolucyjnej młodości, uprawiający już od dawna obok wyzysku feudalnego wyzysk kapitalistyczny Watykan stal się z kolei wierną podporą ustroju kapitalistycznego. Jako jeden z rzeczników porozumienia i współpracy wszystkich

wyzyskiwaczy przeciw dążeniom wyzwoleńczym ludu pracującego. Kiedy w okresie imperializmu, w warunkach gnicia kapitalizmu i ogromnego zaostrzenia jego sprzeczności wewnętrznych, dla bezwzględnego podporządkowania i ujarzmienia całego ludu reakcja ucieka się do metod jawnego terroru, Watykan dostarcza jej broni "ideologicznej" w postaci encyklik Leona XIII i późniejszych papieży. Jednocześnie Watykan udziela poparcia wszystkim ugrupowaniom faszystowskim, we Włoszech, w Niemczech, w Austrii, w Hiszpanii i w innych krajach, pomagając im bardzo wydatnie w dojściu do władzy i w organizowaniu międzynarodowego bloku faszystów do walki z ruchem robotniczym i Związkiem Radzieckim.

 

I tak np. ówczesny przewodniczący chadeckiego klubu poselskiego we Włoszech De Gasperi (obecny premier) oświadczył 2 listopada 1922 roku, że ministrowie chadeccy, którzy weszli w skład rządu Mussoliniego, mogą liczyć na całkowite i "jak najbardziej szczere poparcie" chadeckiej frakcji poselskiej (popolarów). Partia popolarów została przez Watykan rozwiązana, aby członkowie jej mogli masowo wstępować do partii faszystowskiej.

11 lutego 1929 roku Watykan zawarł z rządem faszystowskim oficjalny sojusz polityczny. 29 czerwca 1931 roku papież Pius XI wydał encyklikę "Non abbiamo bisogno", w której jest mowa o wdzięczności kościoła i religii dla faszyzmu za to, że zlikwidował on "naszego wroga, socjalizm", o "wiecznej wdzięczności za to, co zostało uczynione we Włoszech (przez faszyzm) dla religii", a także o tym, że poparcie Watykanu przynosi faszyzmowi wielkie korzyści polityczne. W imię tych korzyści Watykan poparł napaść faszystów włoskich na Abisynię, republikę hiszpańską i Albanię oraz udział Włoch w II wojnie światowej po stronie Niemiec hitlerowskich.

 

W październiku 1930 roku Watykan polecił Brüningowi i innym przywódcom katolickiej partii "Centrum" w Niemczech nawiązać stały kontakt polityczny z Hitlerem. W pierwszych dniach stycznia 1933 roku jezuicki wychowanek i agent Watykanu von Papen poinformował Hitlera, że sytuacja dojrzała już do objęcia przez niego władzy i że Watykan gotów Jest udzielić Hitlerowi politycznego poparcia. 30 stycznia 1933 roku Hitler został kanclerzem, a von Papen — wicekanclerzem. Reakcyjny episkopat niemiecki udzielił Hitlerowi pełnego poparcia. Przywódca Centrum prałat Kaas nazwał publicznie Hitlera "bojownikiem wysokich ideałów, który uczyni wszystko, co trzeba, dla ratowania narodu niemieckiego". 23 marca 1933 roku Hitler oświadczył, że w chrześcijaństwie widzi "niezachwiany fundament moralności; dlatego obowiązkiem naszym jest utrzymanie i rozwijanie przyjaznych stosunków ze Stolicą Apostolską". 5 lipca 1933 roku Watykan uznał, że dalsze istnienie katolickiej partii "Centrum" jest już niepotrzebne. Wydana została wówczas odezwa, w której czytamy: "Rozwój sytuacji politycznej w Niemczech oparł życie polityczne na zupełnie nowych podstawach, w których nie ma miejsca na działalność partii politycznych. Dlatego w porozumieniu z kanclerzem Hitlerem niemieckie Centrum postanowiło się niezwłocznie rozwiązać". 20 lipca 1933 roku został zawarty konkordat podpisany w imieniu Hitlera przez von Papena a w imieniu papieża przez kardynała Pacellego (obecnego papieża Piusa XII).

 

Watykan był i jest sojusznikiem i protektorem wszystkich ugrupowań faszystowskich, poczynając od hitlerowców, faszystów włoskich i austriackich, hiszpańskich franckistów, belgijskich rexistów Degrelle'a, chorwackich faszystów Pawelicza, słowackich hlinkowców księdza Tiso, portugalskich faszystów Salazara, węgierskich faszystów kalwina Horthyego, polskich oenerowców i ozonowców itd.

 

Gdy zezwierzęceni faszyści niemieccy zrealizowali za aprobatą USA i Anglii swe plany podpalenia świata, gdy obracali w gruzy tysiące miast, torturowali i mordowali miliony ludzi w obozach śmierci, lochach gestapo, egzekucjach publicznych papież Pius XII przyjmował na codziennych audiencjach niemieckich zbrodniarzy wojennych i udzielał im ojcowskiego błogosławieństwa.

 

Po historycznym zwycięstwie ZSRR nad hitleryzmem, w obliczu wzrostu ruchu robotniczego i radykalizacji mas, w tej liczbie i katolików, Watykan zmienił taktykę ratowania kapitalizmu i zaczął wskrzeszać stare partie chrześcijańsko-demokratyczne, te same, przy pomocy których w okresie międzywojennym ułatwiał faszystom "legalne" dojście do władzy. Chadecy włoscy i francuscy dokładali teraz wszelkich sił, aby hamować rozmach walki mas pracujących z faszyzmem i nie dopuścić do naruszenia podstaw ustrojowych kapitalizmu.

 

 

Chrześcijańscy demokraci Włoch, Francji, Austrii i Niemiec Zachodnich pełnią dziś rolę jawnej agentury imperializmu amerykańskiego. Zdradzając cynicznie swe własne narody przekształcają swoje własne kraje w kolonie amerykańskiego kapitału, w bazy wypadowe dla rozpętywanej przez ich mocodawców trzeciej wojny

światowej przeciwko Związkowi Radzieckiemu i krajom demokracji ludowej. Chcąc przekształcić okupowane i ujarzmione przez siebie kraje w politycznie i gospodarczo zależne kolonie Wall Street, usiłując zamienić te kraje w poligon wojenny, a ich obywatelom szykując rolę mięsa armatniego napotykają Stany Zjednoczone na rosnący opór narodów. By zdławić ten opór, dążą one do zlikwidowania resztek swobód demokratycznych w uzależnionych od siebie krajach — stawiają na odbudowę partii faszystowskich. W tych zbrodniczych machinacjach Watykan i sprzedajni politycy chadeccy odgrywają rolę wspólników i pośredników.

 

Ale mimo jezuickiej perfidii polityków watykańskich, mimo ich biegłości w motaniu sieci intryg politycznych, mimo usiłowań rozpętania fanatyzmu religijnego na użytek podżegaczy do nowej wojny ponosi Watykan klęskę za klęską.

 

Watykan napotkał na zdecydowany odpór ze strony klasy robotniczej i skupionych wokół niej wszystkich zdrowych patriotycznych sił narodów, pchanych w odmęty katastrofy przez imperializm amerykański. Miliony ludzi pracujących przejrzały intencje obłudnych polityków watykańskich i odwracają się od nich. Świadczy o tym m. in. fiasko sławetnej ekskomuniki papieskiej, świadczy o tym głęboki kryzys w łonie partii chadeckich, świadczą o tym wreszcie wypadki opisane w niniejszej książce. Nawet w kołach zbliżonych do samego ośrodka knowań watykańskich budzi się zwątpienie, przekonanie o nieuniknionym bankructwie polityki wysługiwania się imperialistom wbrew interesom i woli narodów, otwierają się oczy ludziom najmniej zdawałoby się podatnym na głos prawdy. Odbiciem tych głębokich procesów zawodzących w opinii publicznej kapitalistycznych krajów Europy jest wystąpienie byłego jezuity Tondiego.

 


Z PAMIĘTNIKA  ALIGHIERO TONDIEGO

 

I. W czerwcu 1951 roku Gedda rozpoczął pertraktacje z faszystami

 

Po wyborach z 18 kwietnia 1948 r. we Włoszech ujawniło się i w szybkim tempie zaczęło narastać niezadowolenie z praktyk chrześcijańskiej demokracji i rządów De Gasperiego. Wywołało to zaniepokojenie kół katolickich: podczas gdy ludzie dobrej woli z przykrością zdawali sobie sprawę z faktu bezczeszczenia przez partię rządową Ewangelii, wśród sfer rządzących Watykanem i przywódców grup społecznych związanych tradycyjnymi wię­zami ze Stolicą Apostolską zaczęła kiełkować obawa, że podczas następnych wyborów oburzone masy włoskie nie oddadzą tylu głosów na chrześcijańską demokrację, co w roku 1948.

Należało się więc zaasekurować. Widziano dwa wyjścia z tej sytuacji i obydwu próbowano:: bądź "uzdrowienie wewnętrzne" chrześcijańskiej demokracji, bądź też utworzenie w szybkim cza­sie nowej partii burżuazyjnej, zdolnej zająć w oczach opinii pu­blicznej miejsce chrześcijańskiej demokracji i otrzymać w spadku po niej dziedzictwo wyborcze i polityczne.

Ze względu na pewien splot wydarzeń miałem sposobność wziąć udział — niekiedy bezpośrednio, niekiedy zaś margineso­wo — w kilku fazach zarówno jednego, jak drugiego rozwiąza­nia. Mogłem dzięki temu przekonać się osobiście — prawie że na­macalnie, do jakich potwornych i paradoksalnych przymierzy, cał­kowicie sprzecznych z doktryną i duchem Chrystusa, gotowi są uciec się przywódcy Watykanu z obawy przed niebezpieczeństwem zagrażającym ich niegodnym przywilejom.

 

Nie przypadkowo, lecz świadomie prowadzę od wielu lat dokładny pamiętnik, w którym notuję wszystkie ważniejsze wyda­rzenia dnia. Tak więc, jeśli chodzi o interesujące nas tu wypadki, ograniczę się do podania zapisków z mojego pamiętnika, do poda­nia nagich faktów, pomijając ze zrozumiałych względów to wszystko, co nie wiąże się z wydarzeniami politycznymi i dotyczy prywatnych spraw zainteresowanych osób. Zresztą czytelnik sam będzie miał możność wydania sądu.

W celu bardziej jasnego i obiektywnego przedstawienia wypadków, w których uczestniczyłem, muszę się cofnąć do dość odległego okresu — do czerwca 1951 roku. W tym to właśnie miesiącu pań Leonardo Salmieri zwrócił się do mnie z prośbą, abym go przedstawił profesorowi Luigi Gedda, zajmującemu wówczas stanowisko wiceprzewodniczącego Akcji Katolickiej. Ponieważ prośba ta nie kryła w sobie nic nadzwyczajnego, nie pytałem o przyczyny. Zarówno przedtem jak i potem wiele osób zwracało się do mnie z podobną prośbą; zwracały się one do mnie, jak do każdego innego kapłana znanego na terenie Włoch. Z zasady ustosunkowywano się pozytywnie do tego rodzaju próśb. Zresztą było rzeczą powszechnie wiadomą, że Gedda chętnie wszystkich przyjmuje. Dlatego też bez wahania zaopatrzyłem pana Salmieriego w mój bilet wizytowy z odpowiednim do­piskiem.

 

Salmieri pisywał na łamach "Giornale d'Italia"[1]. Jak się później dowiedziałem, był uczestnikiem "republiki Salo"[2], walczył w szeregach "czarnych brygad"[3] , należał do MSI[4] i był ściśle związany z Augusto Turatim[5] i z FAR[6].

 

Salmieri w czasie rozmowy z Gedda zaproponował mu stwo­rzenie ruchu młodzieżowego, który zgrupowałby wszystkie siły antykomunistyczne na terenie Włoch, katolickie i niekatolickie, partyjne i bezpartyjne. Ruch ten pomyślany był jako zalążek nowej masowej partii, która by zastąpiła chrześcijańską demo­krację podczas najbliższych wyborów samorządowych oraz — a raczej przede wszystkim — podczas wyborów do parlamentu, mających się odbyć w 1953 roku. Gedda z zainteresowaniem przy­jął tę propozycję i wyraził na nią zgodę.

Podczas gdy Salmieri nawiązywał pierwsze kontakty z orga­nizacjami młodzieżowymi MSI ugrupowań monarchistycznych i liberalnych, zostałem wezwany przez Geddę, który polecił mi, abym z bliska śledził te poczynania. Z niezadowoleniem przyją­łem to polecenie i powiedziałem Geddzie, że z powodu piastowa­nej przeze mnie godności kapłańskiej moje mieszanie się do tych spraw uważam za niewskazane. Poza tym oświadczyłem, iż wy­daje mi się nonsensem, aby katolicy — a przede wszystkim Akcja Katolicka — zawierali porozumienia z faszystami. W moim prze­konaniu tego rodzaju krok podkopałby — rzecz jasna — w umys­łach wierzących prestiż Kościoła, prestiż w poważnym zresztą stopniu już zachwiany wskutek nieszczęsnej polityki chadecji. W odpowiedzi na moje wątpliwości Gedda stwierdził, że chadecja jest "nędzną" partią przypominającą tonący okręt, że nie powin­niśmy już na nią liczyć i że powinniśmy pójść w innym kie­runku. A tymczasem Salmieri nie tracił czasu. Zapewniał, iż pierwsze kontakty okazały się bardzo korzystne; podkreślał konieczność dalszej działalności w tym kierunku zalecając jednak ostrożność. Mówił o konieczności założenia tygodnika, na łamach którego mogłyby się ukazywać artykuły znanych osobistości — Geddy, Turatiego i innych — ze specjalnym jednak uwzględnieniem młodych, tygodnik ten powinien być na najwyższym poziomie, jeżeli chodzi o szatę graficzna, niezależnie od kosztów, jakie by to za sobą pociągało. Należałoby poza tym pomyśleć o dzienniku programowym. Po pewnym okresie czasu i po postawieniu pracy organizacyjnej na wysokim poziomie oraz wzmocnieniu ideolo­gicznym i utrwaleniu zawartych przymierzy, przewidywano zwo­łanie dwóch zebrań masowych, z których jedno miało się odbyć w Rzymie (w kinie "Adriano") w dniu 23 września, drugie zaś w Neapolu w dniu 30 tegoż miesiąca. Terminy tych zebrań nie zostały ustalone w sposób definitywny.

W tymże czasie Gedda zaczął publicznie wyjaśniać swe sta­nowisko. W czasopiśmie "Collegamento", organie tzw. Comitati Civici[7] (numer 6—7 z lipca), Gedda zamieścił krótki artykuł wstępny zatytułowany "Po wyborach". Po podkreśleniu wysiłku i sukcesów odniesionych przez Comitati Civici 'W walce wybor­czej, po wskazaniu na "wyjątkowy brak zmysłu politycznego" chrześcijańskiej demokracji (chodziło o wywołany w tym okresie kryzys rządowy) Gedda stwierdził: "Wszyscy doskonale wiedzą, że Comitati Civici nie są partią. Ale są one organizacją rozwija­jącą działalność polityczną i mającą prawo wyrazić swe zdanie o zjawiskach zachodzących w naszym życiu społecznym. Prawo to, usankcjonowane osiągnięciami Comitati Civici w czasie ostat­nich wyborów, pozwala nam obecnie na bardziej wyraźne niż do­tychczas wyrażenie swego stanowiska. Nie ulega wątpliwości, że uczynimy to, gdyż w obecnych warunkach prawo staje się obowiązkiem, zaś niewykonanie tego obowiązku byłoby wysoce kary­godne".

Artykuł ten wywołał wiele hałasu i przerażenia w kołach chrze­ścijańskiej demokracji. Został on przyjęty jako sygnał ostrzegaw­czy wskazujący na konieczność nowego przegrupowania sił poli­tycznych kraju, które powinno nastąpić w celu, który co prawda bliżej nic został dotychczas określony, ale będzie określony już wkrótce.

Przychylając się do próśb Salmieriego i Geddy spotkałem się z Augusto Turatim. Rozmowa odbyła się dnia 23 lipca o godz. 18.30 i trwała prawie godzinę. Turati oświadczył, że jest przyja­cielem Geddy, wyraził swe zadowolenie z realizowanych planów, ale równocześnie miał pewne zastrzeżenia. Nie Akcja Katolicka ale Comitati Civici, siła w pewnym sensie polityczna — mówił — powinny uczestniczyć w realizacji planu opracowanego przez Geddę, gdyż "chodzi oczywiście o uratowanie Włoch przed ko­munizmem, ale równocześnie o zabezpieczenie ich przed niedo­łężnymi rządami chadecji". Dodał też, że podczas gdy Gedda czyni wysiłki w kierunku zgrupowania sił młodzieży, on, Turati, będzie działał wśród dorosłych w celu stworzenia ogółnowłoskiej federacji wszystkich organizacji kombatanckich, niezależnie od ich kierunku politycznego: od uczestników "republiki Salo" do organizacji działających we Włoszech południowych, z wyłącze­niem, rzecz jasna, organizacji partyzanckich. Poinformował mnie, że 4 listopada odbędzie się w Rzymie zlot i kongres tych organi­zacji. Potrzebna mu jest jednak "pomoc", o czym należy zawia­domić Geddę.

Dnia 24 lipca o godzinie 19.30 odwiedziłem Geddę w jego mieszkaniu na via Conciliazione. Zapytał mnie o stanowisko Turatiego, które mu zreferowałem. Gedda je zaaprobował. Zloty młodzieży na terenie Rzymu i Neapolu powinny były mieć cha­rakter nacjonalistyczny. Należało stworzyć komitet młodzieżowy, w skład którego weszliby przedstawiciele różnych partii, które przyjęły propozycje Salmieriego, z ramienia zaś Comitati Civici — niejaki Walter Persegati. Należało też stworzyć "nadkomitet", do którego weszliby ludzie starsi, o głośnych nazwiskach, jak np. Turati i Borghese[8]. Do zadań tego "nadkomitetu" należałoby m. in. opublikowanie odezwy skierowanej do narodu. O pieniądze postara się on, Gedda; należy jednak zachowywać daleko idącą ostrożność.

 

Salmieri kontynuował swą działalność. Uzyskał bezpłatnie pa­pier potrzebny do wydawania tygodnika oraz poparcie wielkiej włoskiej firmy wydawniczej, nie udało mu się jednak dojść do porozumienia z żadnym wydawcą. "Proszę się tym nie martwić — oświadczył mi telefonicznie Gedda — ja się tym zajmę. W naj­gorszym wypadku skorzystamy z drukarni Akcji Katolickiej nie ujawniając tego oczywiście". Spotkałem się z nim 4 września około godziny 20.30.

 

"Jestem zdecydowany — powiedział — i musimy pójść śmiało naprzód. Niestety, znajduję się w sytuacji psa uwiązanego na łańcuchu — nie mogę robić tego, co chcę. Chrześcijańska demo­kracja, Montini[9], zwolennicy Dossettiego[10], FUCI[11] — «absolwenci katoliccy» — są moimi wrogami". — "A papież?" — "Nie widzę potrzeby mówienia o papieżu. Ale co do niego, jestem spokoj­ny". — "A Veronese[12]?"  "Nie ma się co z nim liczyć, to niedołęga.

 

II. Poufna misja ojca Leibera

 

Najpoważniejszym wydarzeniem w tym początkowym okresie działalności politycznej Geddy było zebranie przedstawicieli organizacji młodzieżowych MSI, monarchistów i liberałów, które odbyło się dnia 6 września w Papieskim Uniwersytecie Grego­riańskim.

W porozumieniu z zainteresowanymi organizacjami Salmieri od dłuższego czasu pracował nad przygotowaniem tego zebrania, które miało się odbyć pod przewodnictwem Geddy. Dla zaintere­sowanych partii sprawa ta jednak o tyle nie była jasna, że nic wiedziano, czy Gedda cieszy się poparciem papieża i wyższej hierarchii kościelnej. Właśnie odnośnie do tego punktu przedstawiciele zainteresowanych partii żądali gwarancji i nalegali, abym przekazał ich obawy Geddzie. — "Jeżeli chodzi o papieża — za­pewnił mnie Gedda — to mogą być spokojni. Oświadczam i proszę im to powtórzyć, że nie działam na własną rękę".

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin