Jak koza została ogrodnikiem.doc

(42 KB) Pobierz

Jak koza została ogrodnikiem

Na małej polance mieszkała sobie Pani Zajączkowska z synkami Skoczusiem i Kicusiem.

Dwa wróbelki, które lubiły przylatywać na tę polankę, nie wiedziały, czy ładniejszy jest Skoczuś, czy Kicuś. I tak się kłóciły:
– Ćwir-ćwir – ćwierkał pierwszy wróbelek. – Skoczuś ma dłuższe uszy.
– Ale Kicuś ma bardziej puszysty ogonek – tłumaczyła mama Zajączkowska.
– Ćwir-ćwir, to prawda – zgadzał się drugi wróbelek.
Zajączki lubiły jeść zielone przysmaki, więc mama wyszukiwała najsmaczniejsze listki w trawie. Znajdowała też w lesie kępki zajęczego szczawiu, przysmaku zajęcy. Niestety, nie było go tam wiele, więc mama postanowiła zrobić pod lasem ogródek. Na grządkach posiała zajęczy szczaw, sałatę, marchewkę i koperek. Zajączki codziennie podlewały grządki, a nawet pomogły zrobić płotek wokół ogródka.
– Teraz już nikt nie podepcze naszych grządek – powiedziała mama. – Musimy tylko znaleźć ogrodnika, który zaopiekuje się nimi, gdy my będziemy w lesie.
– Tak, tak – ćwierkały wróbelki. – Ktoś musi pilnować ogródka.
– A może wy to zrobicie? – zapytała Pani Zajączkowska.
– My? – zdziwiły się wróbelki. – My jesteśmy za małe! Poszukaj kogoś innego!
Ale to nie było proste. Wiewiórka zajęta była wiosennymi porządkami w dziupli, jeż nie miał czasu, a lisa mama Zajączkowska nawet nie pytała, bo bała się tego leśnego chytrusa. Pewnego dnia przywędrowała na polankę biała koza z czarną łatką na grzbiecie. Gdy dowiedziała się o zmartwieniu zajęcy, powiedziała:
– Pilnować sałaty, szczawiu, koperku i, mniam-mniam, marchewki? To praca
w sam raz dla mnie!
Mama Zajączkowska, która wcześniej nie znała kozy, ucieszyła się bardzo. Pokazała jej, jak podlewać grządki i przypomniała, po co jest płotek. Zające pobiegły do lasu, a koza została w ogródku.
– Pilnuj sałaty! – ćwierkały wróble. – Pilnuj marchewki!
– Oczywiście – meczała koza. – Pilnuję, tylko nie przeszkadzajcie.
Wróbelki poćwierkały i odleciały. Gdy zajączki wróciły z lasu do domu, nie poznały
swojego ogródka. Marchewki i sałaty ani śladu, grządki zdeptane, koperek zjedzony, nawet zajęczy szczaw wyskubany. Co za nieszczęście! A gdzie się podziała koza? Objedzona smacznie usnęła sobie pod płotem...
– Bo koza nie nadaje się na ogrodnika! – zaćwierkały wróbelki i pofrunęły opowiedzieć o tym wszystkim mieszkańcom leśnej polany.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin