Kłopoty pana Krokodyla.doc

(20 KB) Pobierz

„KŁOPOTY PANA KROKODYLA”

B. Barszcz

 

Dzisiaj rano w naszym ZOO

Pan krokodyl spuchł jak bania,

Bo go bardzo ząb rozbolał

Tak, że nie mógł zjeść śniadania

              Łzy wylewał krokodyle

              Co nie często mu się zdarza,

              Słabym głosem prosił cicho:

-         dajcie mi weterynarza.

Małpa jako najzwinniejsza

Popędziła co sił w łapach

Trzeba pomóc zielonemu,

Żeby szybko przestał płakać

              Weterynarz chciał spokojnie

              Dopić swą poranna kawę,

A tu biegnie małpa krzycząc

-         mam do pana ważną sprawę!

Zabrał lekarz swoją torbę

I najpotrzebniejsze sprzęty;

Jakieś fiolki i słoiki,

Młotek i dwa śrubokręty.

              Potem zajrzał w straszną paszczę

              Podrapał się w czubek głowy

              I powiada: - wiem, co zrobić

              By twój uśmiech był jak nowy.

Tubką pasty i szczoteczką

Wyczarujesz zęby białe

Będziesz kłapał jak przed laty,

Kiedy w Nilu się kąpałeś.

              Hej doktorze, a co z nami?

-         dopytują się zwierzęta

-         my też chcemy już od dzisiaj

dobre rady zapamiętać.

Napiszemy do dyrekcji,

Że też chcemy dbać o zęby,

By uśmiechać się do dzieci,

Gdy przechodzić będą tędy.  

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin