HENRYK SIENKIEWICZ NOWELE.doc

(40 KB) Pobierz
HENRYK SIENKIEWICZ NOWELE

HENRYK SIENKIEWICZ NOWELE

 

1.  Jamioł. Obrazek wiejski

Miasteczko łapinoskóry. Po pogrzebie  Kalikstowej odbywały się nieszpory, a po nich kilka bab zostało jeszcze w kościele, by odśpiewać pozostałe pieśni. Jest zima, czwarta po południu. W kościele jest już ciemno. Przy ołtarzu świecą tylko dwie świece. Dziad i chłopak zamiatają i zwijają dywan sprzed ołtarza. Dziad wymyśla na chłopaka. Żeby lepiej widzieć teksty pieśni baby przyświecały sobie łojówkami. W świetle jednej z nich widać chorągiew przedstawiającą grzeszników w piekle. W pieśni kobiet ciągle powtarzają się słowa

              „a kiedy przyjdzie skonania godzina

              Uproś nam, uproś u Twojego syna”

Nastrój jest straszny, posępny. Obok jednej z kobiet siedzi córka zmarłej – Marysia. Mała ma 10 lat wiec nie do końca jeszcze rozumie co się stało. Kobieta siedząca obok niej jest pogodna, ma niebieskie, bezmyślne oczy. Znudzona dziewczynka bawi się kosmykiem włosów, a potem jej uwagę przyciąga dziad, który ciągnie mechanicznie za sznur od dzwonu – dzwoni za duszę zmarłej. Baby wyszły z kościoła. Dziewczynkę za rękę prowadziła Kulikowa, a jedna z bab zapytała co teraz zrobi z dziewczyną. Mała ma zostać odesłana do dworu w Leszczyńcach. Kobiety idą dalej przez miasto wyglądające tak ponuro jak kościół. Baby weszły do szynku – baru i napiły się wódki. Dały też dziewczynce. Zaczęły rozmawiać o zmarłej. Kobieta już wcześniej chorowała, namawiano ją by odesłała córkę do dworu, ale ona się nie zgadzała. Mówiono, ze i po śmierci tak oczy wytrzeszczała jakby ciągle obserwowała małą. Rozmowom kobiet towarzyszy dźwięk katarynki grającej oberka. Jedna z kobiet wspomina jak to umierał jej mąż, a w czasie opowiadania stopniowo zmienia tempo i przechodzi w rytm oberka, aż w końcu zaczyna śpiewać (że umierając tak strasznie wzdychał oj ta dana oj ta dana ). Aż w końcu się rozpłakała i napiła wódki. Kulikowa zwróciła się do dziewczynki i powiedziała, ze ma pamiętać, ze teraz czuwa nad nią jamioł – anioł. On będzie ja prowadził i nie da jej skrzywdzić. Kazała jej zapamiętać, ze on zawsze jest przy niej, a potem przytuliła ją „do swej poczciwej, choć pijackiej piersi”. Do karczmy przyjechał saniami Wojtek Marguła, który ma odwieźć dziewczynkę do dworu. Zauważył, że baby się „porżnęły”, sam też wypił kilka kieliszków, złapał za rękę na wpół śpiącą dziewczynę i wyszli. Kobiety zasnęły w kącie wiec nikt małej nie pożegnał. Jechali, a droga była długa. Początkowo chłopak coś tam sobie śpiewał, ale potem zamilkł i zasnął. Śniło mu się, że tłuką go w Leszczyńcach, bo zgubił kobiałkę z listami więc c jakiś czas się budził. Dziewczynka nie spala, bo było jej zimno. Myślała o martwej mamie i czuła, ze już jej nigdy nie zobaczy, a bardzo ją kochała. Przypomniawszy sobie to byłaby się rozpłakała, ale bardzo zmarzły jej nogi więc zaczęła płakać z zimna. Wojtka nic nie ruszało. Nawet to, ze w lesie sanie się przewróciły. Dziewczynka próbowała go budzić, ale chłopak zasnął na dobre. Mała siedziała przy saniach i próbowała go budzić, aż w końcu ruszyła sama pieszo. Znała drogę, bo w każdą niedzielę chodziła nią z mamą do kościoła. Dookoła było cicho, biało, milcząco. Światło księżyca odbijało się od śniegu i oświetlało drogę. Idąc tak dziewczynka zmęczyła się. Miała za duże buty i ciężko jej było je wyjmować z śniegu. W jednej ręce trzymała mocno dziesiątkę, którą dostała od Kulikowej. W końcu ogarnęła ją senność. Usiadła pod drzewem i zadawało jej się, ze widzi idącą do niej mamę. Wiedziała, że ta jednak przyjść nie może, ale ktoś przyjść musiał. Kto? Anioł, o którym mówiła Kulikowa. Wiedziała jak on wygląda, bo mama miała w domu jednego na obrazku. Nagle usłyszała zbliżające się kroki ciche, ale szybkie. „dziecko podnosi z ufnością senne powieki. Co to? Szara jakaś trójkątna głowa o sterczących uszach przypatruje się dziecku pilnie… straszna, ohydna…”

Tak się kończy.

 

 

2. Sabałowa bajka

Ludzie siedzą koło ogniska wsłuchani w tatrzańską cisze, zbliża się godzina spoczynku. Nagle Sabała podnosi pomarszczoną twarz i zaczął opowiadać. (opowiada po góralsku, cała dalsza treść noweli to jego opowieść). Szedł raz chłop do Nowego Targu, a w drodze dołączyła do niego kobieta. Chłop od razu poznał śmierć. Wywiercił dziurę w wierzbie i patrzy do środka. Śmierć była ciekawa co on tam widzi więc też spojrzała, a wtedy ten wyciosał bukowy kołek i powiedział jej, że powinna wejść do środka, żeby lepiej widzieć. Śmierć go posłuchała, a wtedy on zatkał kołkiem dziurę i odszedł. Mijają lata, ludzie nie umierają i jest ich tylu, że już brakuje miejsca. Chłop się zestarzał, nie może już pracować, dopadła go bieda. Poszedł i wypuścił śmierć. Ludzie zaczęli umierać tak masowo, ze nie było ich gdzie chować. Pewnego dnia przyszła śmierć po jedną gaździnę, wdowę, która miała siedmioro sierot. Matka błagała o życie, śmierć się zlitowała i poszła z ta sprawą do Boga. Opowiada mu jaka jest sytuacja, a on mówi, ze to Jezus decyduje i ma iść do niego. Poszła. Jezus prask ja w pysk i kazał skakać do morza i przynieść skałę. Śmierć skoczyła, przyniosła z dna morza twarda skałę i daję ja Jezusowi. Ten kazał jej gryźć skałę. Ciężko jej to szło, ale w końcu całą skałę rozgryzła, a w środku znalazła małego robaczka. Jezus znów ją uderzył w twarz i mówi, że wie i pamięta o takim małym robaczku na dnie morza, a ona myśli, ze o sierotach nie będzie pamiętał. Kazał jej odejść i zabrać matkę z ziemi.

 

3. Przygoda Arystoklesa

Arkyzione, żona Ketzipa, golibrody z Eginy, była dobrą gospodynią, ale krótko trzymającą męża i niewolników. Raz ujrzała przez okno, że maż wraca z portu chwiejnym krokiem w towarzystwie obcego człowieka. Wybiegła mu wściekła naprzeciw i pyta kim jest ten nowy. Mąż powiedział, ze to niewolnik, którego kupił, bo potrzeba mu pomocnika. Sprzedał mu go tanio porządny Spartanin imieniem Polis, który wracał z Syrakuzy i był posłem do tyrana Dionizjusza, który to właśnie darował mu tego człowieka. Żona nadal była wściekła, bo ma teraz na głowie kolejną osobę do wyżywienia, a mąż jeszcze się upił. Niewolnik patrzył ciągle na kobietę, a gdy ta zapytała go o powód, powiedział, ze on się wykupi, bo jest z dobrej rodziny i ma możnych przyjaciół. Kobieta nadal była wściekła, mówi, że już niejeden tak mówił, byle tylko go przyjąć pod dach i karmić. Niewolnik przedstawił się jako ateńczyk, syn Aristona z Kollitu, a jego imię to Arystokles. Bardziej jest znany pod przezwiskiem – Platon. Kobieta jednak nigdy o nim nie słyszała i pyta go czy umie on golić ludzi. Platon odpowiada, ze nie umie na co kobieta mówi „z góry wiedziałam, że będzie do niczego”.

 

4. Sen

Raz w towarzystwie opowiadano o cudownych zdarzeniach, przeczuciach, widzeniu osób zmarłych itp. Był tam także pewien sceptycznie nastawiony lekarz. Jedna z pań zapytała go, czy jemu nigdy nie przytrafiło się nic niewytłumaczalnego. Opowiedział wiec zgromadzonym pewną historie z jego życia. Dwanaście lat temu bawił w Biarritz i zakochał się tam w pewnej Angielce. Pewnego razu do trzeciej w nocy razem za znajomymi i kobietą na łodzi. Do pokoju wrócił zmęczony, usiadł na fotelu, a gdy tylko zamknął oczy zasnął. Przyśnił mu się młody chłopak (miał ok. 15 lat) ubrany w czarna kurtkę z szeregiem małych guziczków i szamerunkami. Chłopiec miał oczy bardzo podobne do rybich. Z uśmiechem uprzejmie zapraszał ręka mężczyznę do … karawanu. Przestraszony mężczyzna odskoczył gwałtownie i … obudził się. Śniło mu się to jeszcze kilkakrotnie co 3-4 dni. Kilka tygodni później, razem z Angielką i znajomymi, wyjechał do Paryża. Wszyscy zatrzymali się w tym samym hotelu. Chcieli zjechać na dół do sali jadalnej. Mężczyzna nacisnął guzik windy, a gdy ta się otworzyła zobaczył chłopca, którego widział w snach, który tym samym gestem dłoni zapraszał go do windy. Przestraszony mężczyzna odskoczył i zbiegł na dół schodami i usiadł w przedsionku na krześle bujanym. Winda jeszcze nie zjechała – widocznie czekała na większą liczbę gości. Po kilku sekundach mężczyzna usłyszał krzyk, łoskot i stracił przytomność. Gdy się ocknął zobaczył ciała ludzkie owijane w skrwawione prześcieradła. Zginął także chłopiec. Na koniec opowieści mężczyzna powiedział zgromadzonym, by wierzyli mu ci którzy chcą. On sam jest sceptykiem, bo, gdyby to się przydarzyło komu innemu, on by nie uwierzył.

 

5. duma

Pewnego razu pani X opowiadała w licznym gronie o dumie. U mężczyzn dumę ściera samo życie, ale kobiety nieraz długo nie mogą się pozbyć własnej dumy i przez to stają się nieznośne. Ona sama kiedyś była bardzo dumna i dlatego żadem mężczyzna jej nie chciał. Nawet mówiono o niej „księżniczka”, ale to tylko tą jej dumę podsycało. Pewnego dnia, przed spowiedzią wielkanocną, zaczęła się jednak zastanawiać czy ta jej duma nie jest tym samym co pycha, która jest przecież jednym z grzechów głównych. Postanowiła zapytać o to księdza. Po wypowiedzeniu wszystkich grzechów, wyznała, ze jest bardzo dumna. Ksiądz spytał skąd ta jej duma. Czy może jest z jakiegoś historycznego rodu – ona na to, że nie. Czy jest bardzo utalentowana, albo uczona – też nie. Czy jest bardzo bogata – nie. No to musi być piękna – tez nie (nie jest brzydka, ale taka sobie, więc nie piękna). Na to ksiądz mówi, że ona nie jest dumna tylko głupia, a to nie grzech więc ma się nie martwić. I od tego czasu babka raz na zawsze swoją dumę straciła.

3

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin