Quick Amanda - Rendez-vous.pdf
(
1233 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Quick Amanda - Rendes-vous
Amanda Quick
RENDEZ-VOUS
Prolog
Wojna si
ħ
sko
ı
czyła.
Człowiek, znany dotychczas pod pseudonimem Nemezis, stał przy oknie swego
gabinetu i wsłuchiwał si
ħ
w dochodz
Ģ
cy z ulicy hałas. Cały Londyn
Ļ
wi
ħ
tował ostateczn
Ģ
kl
ħ
sk
ħ
Napoleona pod Waterloo, tak jak to tylko londy
ı
czycy potrafi
Ģ
. Sztuczne ognie,
muzyka i okrzyki wielotysi
ħ
cznych wiwatuj
Ģ
cych tłumów wypełniały ulice.
Wprawdzie wojna si
ħ
sko
ı
czyła, ale dla niego ten fakt nie oznaczał jeszcze jej
ostatecznego ko
ı
ca. Co wi
ħ
cej, wszystko wskazywało na to,
Ň
e koniec mo
Ň
e nigdy nie
nast
Ģ
pi
ę
, a przynajmniej nie taki, jakiego on pragn
Ģ
ł. To
Ň
samo
Ļę
zdrajcy, który nazywał
siebie Paj
Ģ
kiem, wci
ĢŇ
była okryta tajemnic
Ģ
. Zagadka nie została wyja
Ļ
niona. Ci, którzy
zgin
ħ
li z r
Ģ
k Paj
Ģ
ka, nie b
ħ
d
Ģ
wi
ħ
c pomszczeni.
A Nemezis doszedł do wniosku,
Ň
e czas najwy
Ň
szy zaj
Ģę
si
ħ
powa
Ň
nie własnym
Ň
yciem. Spoczywały na nim obowi
Ģ
zki, które powinien wypełni
ę
, a w
Ļ
ród nich wcale nie
najmniejszym było znalezienie sobie odpowiedniej
Ň
ony.
Miał zamiar zabra
ę
si
ħ
do tego jak do wszystkich swoich zada
ı
- z logiczn
Ģ
i
przemy
Ļ
ln
Ģ
precyzj
Ģ
. Zrobił list
ħ
kandydatek i wybierze jedn
Ģ
z nich. Wiedział
dokładnie, czego oczekuje od przyszłej
Ň
ony.
Ze wzgl
ħ
du na jego tytuł i nazwisko musi to by
ę
kobieta cnotliwa. Ze wzgl
ħ
du za
Ļ
na
niego samego — godna zaufania i lojalna partnerka. Nemezis bardzo długo musiał
Ň
y
ę
w
ukryciu. Poznał wi
ħ
c prawdziw
Ģ
warto
Ļę
i lojalno
Ļę
; wiedział,
Ň
e s
Ģ
bezcenne.
Słuchał wrzawy dochodz
Ģ
cej z ulicy. Koniec wojny!
Nikogo nie cieszyło bardziej zako
ı
czenie tego straszliwego marnotrawstwa, jakim jest
wojna, ni
Ň
człowieka zwanego Nemezis. Ale jednocze
Ļ
nie odczuwał
Ň
al,
Ň
e nie nast
Ģ
piło
ostateczne rendez-vous mi
ħ
dzy nim a tym podłym zdrajc
Ģ
, Paj
Ģ
kiem.
1
Drzwi biblioteki otwarły si
ħ
bezszelestnie, ale od przeci
Ģ
gu zadrgał płomie
ı
Ļ
wiecy.
Skulona w ciemnym ko
ı
cu długiego pokoju Augusta Ballinger zamarła w bezruchu,
wła
Ļ
nie gdy wsuwała szpilk
ħ
do włosów w zamek biurka nale
ŇĢ
cego do gospodarza
domu. W tej kompromituj
Ģ
cej pozycji, kl
ħ
cz
Ģ
c za pot
ħŇ
nym meblem, zdr
ħ
twiała ze
strachu, patrzyła na jedyn
Ģ
Ļ
wiec
ħ
, jak
Ģ
odwa
Ň
yła si
ħ
zapali
ę
. Płomie
ı
znów si
ħ
zachybotał, gdy drzwi zamkn
ħ
ły si
ħ
cichutko.
Coraz bardziej zdenerwowana Augusta wyjrzała spoza biurka i skierowała wzrok w
odległy koniec mrocznego wn
ħ
trza. Człowiek, który wła
Ļ
nie wszedł do biblioteki, stał
bez ruchu w atramentowej ciemno
Ļ
ci tu
Ň
koło drzwi. Był wysoki i, jak si
ħ
jej wydawało,
ubrany w czarny szlafrok. Nie mogła dostrzec jego twarzy. Niemniej, gdy tak kl
ħ
czała
wstrzymuj
Ģ
c oddechy w jaki
Ļ
gł
ħ
boki i niepokoj
Ģ
cy sposób odczuwała jego obecno
Ļę
.
Tylko jeden m
ħŇ
czyzna działał tak na jej zmysły. Nie potrzebowała widzie
ę
go
wyra
Ņ
niej, by domy
Ļ
li
ę
si
ħ
, kto czaił si
ħ
w ciemno
Ļ
ci. Była pewna,
Ň
e jest to Graystone.
Nie wszczynał alarmu, co ju
Ň
było olbrzymi
Ģ
ulg
Ģ
.
Dziwne, jak swobodnie czuł si
ħ
w ciemno
Ļ
ciach nocy — jakby to było jego naturalne
Ļ
rodowisko. A mo
Ň
e, pomy
Ļ
lała Augusta w przypływie optymizmu, nie zauwa
Ň
ył nic
niezwykłego. Mo
Ň
e tylko zszedł na dół po ksi
ĢŇ
k
ħ
i pomy
Ļ
lał,
Ň
e kto
Ļ
, kto był tu przed
nim, przez roztargnienie pozostawił zapalon
Ģ
Ļ
wiec
ħ
.
Augusta łudziła si
ħ
,
Ň
e jej nie zauwa
Ň
ył, gdy zerkała na niego zza biurka. Mógł jej nie
dostrzec z drugiego ko
ı
ca wielkiego pokoju. Je
Ň
eli b
ħ
dzie ostro
Ň
na, mo
Ň
e uda si
ħ
jej
wyj
Ļę
z tego bez szwanku. Pochyliła głow
ħ
ni
Ň
ej, kryj
Ģ
c si
ħ
za bogato rze
Ņ
bionym
brzegiem biurka.
Nie słyszała
Ň
adnych kroków na grubym perskim dywanie, lecz chwil
ħ
pó
Ņ
niej kto
Ļ
zwrócił si
ħ
do niej z odległo
Ļ
ci nie wi
ħ
kszej ni
Ň
metr.
— Dobry wieczór, panno Ballinger. Spodziewam si
ħ
,
Ň
e znalazła pani za biurkiem
Enfielda jak
ĢĻ
buduj
Ģ
c
Ģ
lektur
ħ
. Ale chyba
Ļ
wiatło nie jest tam najlepsze?
Augusta od razu rozpoznała ten przejmuj
Ģ
co chłodny, niewzruszony m
ħ
ski głos i
j
ħ
kn
ħ
ła w duchu,
Ň
e jej najgorsze przeczucia znalazły potwierdzenie. To był Graystone.
Co za pech,
Ň
e po
Ļ
ród wszystkich go
Ļ
ci zaproszonych na weekend do lorda Enfielda,
nakrył j
Ģ
wła
Ļ
nie przyjaciel jej wuja.
Harry Fleming, hrabia Graystone, był prawdopodobnie jedynym człowiekiem w całym
domu, który nie uwierzyłby w
Ň
adne gładkie kłamstewko, jakie sobie na t
ħ
okazj
ħ
przygotowała. Graystone peszył August
ħ
z kilku wzgl
ħ
dów; miał niepokoj
Ģ
cy sposób
patrzenia jej w oczy, jakby chciał zajrze
ę
w gł
Ģ
b duszy i pozna
ę
prawd
ħ
. Poza tym był
tak cholernie inteligentny.
Augusta zacz
ħ
ła przebiega
ę
w my
Ļ
li ró
Ň
ne historyjki przygotowane na tak
Ģ
wła
Ļ
nie
ewentualno
Ļę
. Powinna to by
ę
bardzo zr
ħ
czna opowie
Ļę
. Graystone to nie
Ň
aden głupek.
To człowiek powa
Ň
ny, pełen godno
Ļ
ci, poprawny, a chwilami nawet uroczy
Ļ
cie
pompatyczny, ale w ka
Ň
dym razie niegłupi.
Augusta uznała,
Ň
e musi wykupi
ę
si
ħ
z tej sytuacji bezczelno
Ļ
ci
Ģ
. Zmusiła si
ħ
do
promiennego u
Ļ
miechu i spojrzała na niego z udanym zdziwieniem.
— A, witam, panie hrabio. Nie spodziewałam si
ħ
spotka
ę
nikogo w bibliotece o tej
porze. Szukałam wła
Ļ
nie swojej szpilki do włosów. Musiałam j
Ģ
tu upu
Ļ
ci
ę
.
— Wydaje mi si
ħ
,
Ň
e jaka
Ļ
szpilka do włosów tkwi w zamku biurka.
Augusta, jeszcze raz udaj
Ģ
c zaskoczon
Ģ
, zerwała si
ħ
na nogi.
— Wielkie nieba! Rzeczywi
Ļ
cie. Jakie to dziwne,
Ň
e wła
Ļ
nie tu utkwiła.
R
ħ
ce si
ħ
jej trz
ħ
sły, gdy wyjmowała szpilk
ħ
z zamka i chowała j
Ģ
do kieszeni.
— Zeszłam na dół,
Ň
eby znale
Ņę
co
Ļ
do czytania, gdy
Ň
nie mogłam zasn
Ģę
, i zupełnie
nie wiem, jak to si
ħ
stało,
Ň
e zgubiłam szpilk
ħ
.
Graystone z uwag
Ģ
przypatrywał si
ħ
jej promiennemu u
Ļ
miechowi w
Ļ
wietle jasnego
płomienia
Ļ
wiecy.
— Dziwi mnie,
Ň
e nie mogła pani zasn
Ģę
, panno Ballinger. Miała pani dzi
Ļ
tyle zaj
ħę
.
O ile wiem, po południu uczestniczyła pani w konkursie strzelania z łuku, potem był fen
długi spacer do ruin rzymskich i piknik. I na dodatek ta
ı
ce i gra w wista wieczorem.
Mo
Ň
na było s
Ģ
dzi
ę
,
Ň
e b
ħ
dzie pani całkowicie wyczerpana.
— Tak, rzeczywi
Ļ
cie, ale my
Ļ
l
ħ
,
Ň
e przyczyn
Ģ
musiała by
ę
obco
Ļę
otoczenia. Wie pan,
jak to jest, hrabio, gdy si
ħ
nie
Ļ
pi we własnym łó
Ň
ku.
Jego oczy, zimne i szare, przypominaj
Ģ
ce morze zim
Ģ
, lekko zabłysły.
— Co za ciekawe spostrze
Ň
enie. Czy cz
ħ
sto sypia pani w cudzych łó
Ň
kach, panno
Ballinger?
Augusta wlepiła w niego oczy, niepewna, jak przyj
Ģę
t
ħ
uwag
ħ
. Podejrzewała,
Ň
e w
jego pozornie niewinnych słowach kryje si
ħ
jaka
Ļ
aluzja do seksu, ale uznała,
Ň
e to
niemo
Ň
liwe. W ko
ı
cu to był hrabia Graystone. Nie zrobiłby ani nie powiedział niczego
niewła
Ļ
ciwego w obecno
Ļ
ci damy. Chyba
Ň
e nie uwa
Ň
ałby jej za dam
ħ
, pomy
Ļ
lała
ponuro.
— Nie, panie hrabio, nie miałam zbyt wielu okazji, aby podró
Ň
owa
ę
, i dlatego nie
przyzwyczaiłam si
ħ
do cz
ħ
stej zmiany łó
Ň
ek. A teraz, je
Ļ
li pan wybaczy, musz
ħ
wraca
ę
na gór
ħ
. Moja kuzynka mo
Ň
e si
ħ
obudzi
ę
i b
ħ
dzie zaniepokojona, je
Ň
eli nie znajdzie mnie
w pokoju.
— Ach, ta urocza Claudia. Oczywi
Ļ
cie nie chcieliby
Ļ
my, by Aniołek martwił si
ħ
o
swoj
Ģ
hultajsk
Ģ
kuzynk
ħ
, prawda?
Augusta drgn
ħ
ła. Było jasne,
Ň
e w opinii hrabiego Graystone'a spadła do
Ļę
nisko.
Najwyra
Ņ
niej uwa
Ň
ał j
Ģ
za pannic
ħ
bez wychowania. Mogła mie
ę
tylko nadziej
ħ
,
Ň
e nie
uwa
Ň
a jej równie
Ň
za złodziejk
ħ
.
— Nie, hrabio. Nie chciałabym martwi
ę
Claudii. Dobranoc panu.
Z głow
Ģ
wysoko podniesion
Ģ
zrobiła krok, by go wymin
Ģę
. Nie poruszył si
ħ
, wi
ħ
c
musiała zatrzyma
ę
si
ħ
naprzeciwko niego. On jest naprawd
ħ
pot
ħŇ
nym m
ħŇ
czyzn
Ģ
,
pomy
Ļ
lała. Stoj
Ģ
c tak blisko niego, czuła si
ħ
przytłoczona wielk
Ģ
, nieugi
ħ
t
Ģ
sił
Ģ
, jaka z
niego emanowała.
Zebrała si
ħ
na odwag
ħ
.
— Z pewno
Ļ
ci
Ģ
nie zamierza mi pan przeszkodzi
ę
w udaniu si
ħ
do sypialni, panie
hrabio?
Brwi Graystone'a uniosły si
ħ
nieco.
— Nie chciałbym, aby pani wracała bez tego, po co pani tu przyszła.
Augusta poczuła sucho
Ļę
w ustach. To niemo
Ň
liwe,
Ň
eby wiedział co
Ļ
o dzienniku
Rozalind Morrissey...
— Jak to czasem bywa, panie hrabio, poczułam si
ħ
w tej chwili
Ļ
pi
Ģ
ca. My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e w
ko
ı
cu jednak nie b
ħ
d
ħ
potrzebowała nic do czytania.
— Nawet tego, co miała pani nadziej
ħ
znale
Ņę
w biurku Enfielda?
Augusta udała ura
Ň
on
Ģ
.
— Jak pan
Ļ
mie insynuowa
ę
,
Ň
e próbowałam dosta
ę
si
ħ
do biurka lorda Enfielda?
Mówiłam panu przecie
Ň
,
Ň
e moja szpilka spadaj
Ģ
c, przypadkiem wyl
Ģ
dowała w zamku.
— Prosz
ħ
mi pozwoli
ę
, panno Ballinger.
Graystone wyj
Ģ
ł z kieszeni szlafroka kawałek drutu i delikatnie wsun
Ģ
ł go w zamek
biurka. Rozległ si
ħ
lekki, ale wyra
Ņ
ny trzask.
Augusta obserwowała w zdumieniu, z jak
Ģ
łatwo
Ļ
ci
Ģ
otwiera górn
Ģ
szuflad
ħ
, a potem
stoi, przygl
Ģ
daj
Ģ
c si
ħ
jej zawarto
Ļ
ci. Graystone oboj
ħ
tnie dał znak r
ħ
k
Ģ
, aby poszukała
tego, o co jej chodziło.
Augusta z wahaniem wpatrywała si
ħ
w niego przez chwil
ħ
, przygryzaj
Ģ
c warg
ħ
, a
potem nagle pochyliła si
ħ
nad szuflad
Ģ
, szperaj
Ģ
c w jej wn
ħ
trzu. Pod kilkoma kartkami
papieru znalazła mały, oprawny w skór
ħ
tomik. Chwyciła go szybko.
— Panie hrabio, nie wiem, co powiedzie
ę
. —
ĺ
ciskała pami
ħ
tnik spogl
Ģ
daj
Ģ
c
Graystone'owi prosto w oczy
.
W migoc
Ģ
cym
Ļ
wietle
Ļ
wiecy ostre rysy hrabiego wygl
Ģ
dały jeszcze bardziej ponuro
ni
Ň
zwykle. Trudno go było nazwa
ę
pi
ħ
knym m
ħŇ
czyzn
Ģ
, ale Augusta zwróciła na niego
uwag
ħ
od pierwszego momentu, kiedy wuj przedstawił go jej na pocz
Ģ
tku karnawału.
Było co
Ļ
w wyniosłym spojrzeniu szarych oczu, co j
Ģ
kusiło, aby si
ħ
do niego zbli
Ň
y
ę
,
cho
ę
wiedziała,
Ň
e pewnie nie podzi
ħ
kowałby jej za to. Wa
Ň
nym elementem jego
atrakcyjno
Ļ
ci była tajemniczo
Ļę
. Wyczuwała w nim jakie
Ļ
zamkni
ħ
te drzwi, które
pragn
ħ
ła otworzy
ę
przez zwykł
Ģ
kobiec
Ģ
ciekawo
Ļę
. Sama nie wiedziała dlaczego.
Nie był to przecie
Ň
jej typ m
ħŇ
czyzny. Powinna go wła
Ļ
ciwie uzna
ę
za nudziarza. A
jednak wydawał jej si
ħ
niebezpiecznie intryguj
Ģ
c
Ģ
postaci
Ģ
.
W
Ļ
ród g
ħ
stych, ciemnych włosów Graystone'a przebłyskiwały srebrne nitki. Miał około
trzydziestu pi
ħ
ciu lat, ale mógł uchodzi
ę
za czterdziestolatka, nie tyle z powodu jakiej
Ļ
mi
ħ
kko
Ļ
ci w twarzy czy figurze, raczej wprost przeciwnie: z powodu czego
Ļ
mocnego i
ponurego, co
Ļ
wiadczyło o gł
ħ
bokich prze
Ň
yciach i wiedzy.
Augusta zdawała sobie spraw
ħ
,
Ň
e tak nie mo
Ň
e wygl
Ģ
da
ę
kto
Ļ
pogr
ĢŇ
ony w studiach
nad histori
Ģ
staro
Ň
ytn
Ģ
. A wi
ħ
c kolejna zagadka. Ponadto widz
Ģ
c go teraz w szlafroku,
spostrzegła,
Ň
e szeroko
Ļ
ci ramion i szczupło
Ļ
ci sylwetki nie zawdzi
ħ
czał kunsztowi
krawca. Miał w sobie jak
ĢĻ
gładk
Ģ
, mocn
Ģ
i drapie
Ň
n
Ģ
gracj
ħ
, powoduj
Ģ
c
Ģ
,
Ň
e August
ħ
przejmował dziwny dreszcz. Nigdy dot
Ģ
d nie spotkała m
ħŇ
czyzny, który by zrobił na niej
takie wra
Ň
enie. Nie rozumiała, czym j
Ģ
tak poci
Ģ
gał.
Stanowili absolutne przeciwie
ı
stwo, je
Ň
eli chodzi o temperament i sposób bycia.
Zreszt
Ģ
wra
Ň
enie, jakie na niej wywierał, było bez znaczenia. Całe to zmysłowe
podniecenie i dreszcze, które w niej wywoływał, uczucie niepokoju i t
ħ
sknego
rozmarzenia, do niczego nie prowadziły.
Jej najgł
ħ
bsze przekonanie,
Ň
e Graystone musiał tak jak i ona pozna
ę
, co znaczy utrata
kogo
Ļ
bliskiego, i
Ļ
wiadomo
Ļę
,
Ň
e potrzebował miło
Ļ
ci i
Ļ
miechu, aby znikn
ħ
ły z jego
oczu smutek i cie
ı
, niewiele zmieniało.
Cho
ę
mówiono,
Ň
e Graystone szukał
Ň
ony, Augusta była przekonana,
Ň
e nie we
Ņ
mie
pod uwag
ħ
kobiety zdolnej zburzy
ę
porz
Ģ
dek jego uregulowanego
Ň
ycia. Nie, jego
wybrank
Ģ
zostanie na pewno kobieta zupełnie innego pokroju.
Dochodziły do niej plotki, czego Graystone wymagał od swej przyszłej
Ň
ony.
Twierdzono,
Ň
e jako człowiek metodyczny spisał list
ħ
kandydatek, a jego wymagania
były bardzo wysokie. Ka
Ň
da kobieta, która chciałaby si
ħ
na tej li
Ļ
cie znale
Ņę
, musi by
ę
wzorem wszelkich cnót.
ĺ
wieci
ę
przykładem powagi i stateczno
Ļ
ci, jednym słowem —
by
ę
pełn
Ģ
godno
Ļ
ci dam
Ģ
o nieposzlakowanej opinii. Typem kobiety, której nie
przyszłoby do głowy wdziera
ę
si
ħ
do biurka pana domu w
Ļ
rodku nocy.
— S
Ģ
dz
ħ
— rzekł hrabia, przygl
Ģ
daj
Ģ
c si
ħ
tomikowi w r
ħ
ku Augusty —
Ň
e im mniej si
ħ
b
ħ
dzie o tym mówiło, tym lepiej. Wła
Ļ
cicielka tego pami
ħ
tnika jest, jak s
Ģ
dz
ħ
, pani blisk
Ģ
przyjaciółk
Ģ
?
Augusta westchn
ħ
ła. Niewiele miała ju
Ň
do stracenia. Dalsze zapewnienia o
niewinno
Ļ
ci były bezcelowe. Graystone najwyra
Ņ
niej wiedział o wiele wi
ħ
cej o jej nocnej
przygodzie, ni
Ň
powinien.
— Tak, panie hrabio. — Augusta uniosła wysoko głow
ħ
. — Moja przyjaciółka
popełniła nieostro
Ň
no
Ļę
, opisuj
Ģ
c w pami
ħ
tniku pewne sprawy sercowe. Pó
Ņ
niej
Ň
ałowała
swych uczu
ę
, gdy przekonała si
ħ
,
Ň
e człowiek z nimi zwi
Ģ
zany nie odpłacał jej
szczero
Ļ
ci
Ģ
.
— Tym człowiekiem jest Enfield?
Augusta zacisn
ħ
ła wargi.
— Odpowied
Ņ
wydaje si
ħ
jednoznaczna. Dziennik był przecie
Ň
w jego biurku, prawda?
Lord Enfield mo
Ň
e by
ę
przyjmowany w najznakomitszych salonach ze wzgl
ħ
du na swój
tytuł i bohaterskie czyny w czasie wojny, ale obawiam si
ħ
,
Ň
e jest godnym pogardy
draniem, je
Ļ
li chodzi o traktowanie kobiet. Pami
ħ
tnik mojej przyjaciółki został
skradziony natychmiast po tym, jak mu powiedziała,
Ň
e ju
Ň
go nie kocha.
Przypuszczamy,
Ň
e przekupiono słu
ŇĢ
c
Ģ
.
— Przypuszczamy? — powtórzył Graystone łagodnie.
Augusta zignorowała to zawoalowane pytanie. Nie miała zamiaru mówi
ę
mu
wszystkiego. A ju
Ň
na pewno nie zamierzała wyja
Ļ
nia
ę
mu, w jaki sposób zdobyła
zaproszenie do domu Enfielda na weekend.
- Enfield powiedział mojej przyjaciółce,
Ň
e zamierza poprosi
ę
o jej r
ħ
k
ħ
, a pami
ħ
tnika
u
Ň
yje, aby zapewni
ę
sobie przyj
ħ
cie jego o
Ļ
wiadczyn.
- Dlaczegó
Ň
by Enfield miał w tym celu szanta
Ň
owa
ę
pani przyjaciółk
ħ
? Ostatnio jest
bardzo mile widziany przez damy, które zniewala opowiadaniami o swoich bohaterskich
wyczynach pod Waterloo.
- Moja przyjaciółka jest dziedziczk
Ģ
wielkiej fortuny, panie hrabio. — Augusta
wzruszyła ramionami. — Mówi si
ħ
,
Ň
e od czasu powrotu z Europy lord Enfield przegrał
w karty du
ŇĢ
cz
ħĻę
swego maj
Ģ
tku. Pewnie on i jego matka doszli do wniosku,
Ň
e
powinien si
ħ
bogato o
Ň
eni
ę
.
- Rozumiem. Nie zdawałem sobie sprawy,
Ň
e wie
Ļ
ci o ostatnich niepowodzeniach
Enfielda tak szybko rozejd
Ģ
si
ħ
w
Ļ
ród płci pi
ħ
knej. I on, i jego matka bardzo starali si
ħ
,
aby to było trzymane w tajemnicy. Ten wielki zjazd tutaj miał by
ę
jednym ze sposobów.
Augusta u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
znacz
Ģ
co.
- No tak. Ale wie pan, panie hrabio, jak to jest, kiedy kto
Ļ
zaczyna polowa
ę
na
okre
Ļ
lony typ narzeczonej. Pogłoski o zamiarach wyprzedzaj
Ģ
go zwykle i co bardziej
inteligentna zwierzyna orientuje si
ħ
, o co chodzi.
- Czy przypadkiem nie daje mi pani do zrozumienia,
Ň
e wie pani co
Ļ
o moich
intencjach, panno Ballinger?
Augusta poczuła,
Ň
e pal
Ģ
j
Ģ
policzki, ale postanowiła nie cofa
ę
si
ħ
pod jego chłodnym,
krytycznym spojrzeniem. Ostatecznie Graystone, gdy z ni
Ģ
rozmawiał, zawsze patrzył z
dezaprobat
Ģ
.
- Skoro pan pyta, hrabio — rzekła zdecydowanie — mog
ħ
równie dobrze przyzna
ę
,
Ň
e
jest powszechnie wiadome, i
Ň
szuka pan na
Ň
on
ħ
okre
Ļ
lonego rodzaju kobiety. Mówi si
ħ
nawet,
Ň
e sporz
Ģ
dził pan list
ħ
kandydatek.
- Nadzwyczajne. I mówi si
ħ
równie
Ň
, kto jest na tej li
Ļ
cie?
Augusta spojrzała na niego spod oka.
- Nie. Wiadomo tylko,
Ň
e jest to bardzo krótka lista. Wydaje si
ħ
to jednak zrozumiałe,
bior
Ģ
c pod uwag
ħ
pa
ı
skie wymagania, które podobno s
Ģ
bardzo surowe i wysokie.
— Sprawa staje si
ħ
coraz bardziej interesuj
Ģ
ca. Jakie dokładnie s
Ģ
moje wymagania co
do
Ň
ony, panno Ballinger?
Augusta po
Ň
ałowała,
Ň
e nie trzymała buzi na kłódk
ħ
. Ale przezorno
Ļę
nie była nigdy
mocn
Ģ
stron
Ģ
Ballingerów, a szczególnie północnej gał
ħ
zi tej rodziny, mieszkaj
Ģ
cej w
Northumberland. Brn
ħ
ła wi
ħ
c dalej.
— Fama głosi,
Ň
e jak
Ň
ona Cezara, pa
ı
ska mał
Ň
onka musi by
ę
poza wszelkimi
podejrzeniami. Powinna to by
ę
powa
Ň
nie my
Ļ
l
Ģ
ca kobieta o nadzwyczajnej wra
Ň
liwo
Ļ
ci.
Wzór wszelkiej prawo
Ļ
ci. Krótko mówi
Ģ
c, panie hrabio, szuka pan doskonało
Ļ
ci...
ņ
ycz
ħ
panu powodzenia.
— Z pani troch
ħ
zjadliwego tonu wnosz
ħ
,
Ň
e znalezienie prawdziwie cnotliwej kobiety
uwa
Ň
a pani za bardzo trudne zadanie.
— To zale
Ň
y, jak pan definiuje cnot
ħ
— odparła ze zło
Ļ
ci
Ģ
. — Z tego, co słysz
ħ
, pana
wymagania s
Ģ
przesadnie surowe. Mało jest w
Ļ
ród kobiet wzorów doskonało
Ļ
ci. By
ę
takim wzorem jest do
Ļę
nudne, panie hrabio. My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e miałby pan o wiele dłu
Ň
sz
Ģ
list
ħ
kandydatek, gdyby pan szukał bogatej
Ň
ony, tak jak lord Enfield. A wszyscy przecie
Ň
wiemy, jak niewiele jest bogatych panien do wzi
ħ
cia.
— Niestety, a mo
Ň
e na szcz
ħĻ
cie, ró
Ň
nie mo
Ň
na na to patrze
ę
, nie musz
ħ
szuka
ę
dziedziczki wielkiej fortuny. Mog
ħ
wi
ħ
c
ŇĢ
da
ę
innych zalet. Ale pani wiedza o moich
osobistych sprawach zdumiewa mnie, panno Ballinger. Wydaje si
ħ
,
Ň
e jest pani
Ļ
wietnie
zorientowana. Czy mog
ħ
zapyta
ę
, jak to si
ħ
stało,
Ň
e zna pani tak wiele szczegółów?
Augusta absolutnie nie zamierzała powiedzie
ę
mu o „Pompei", klubie dla dam, którego
była współtwórczyni
Ģ
, a który stał si
ħ
studni
Ģ
bez dna wszelkich plotek i wie
Ļ
ci.
— Plotek nigdy nie brakuje, panie hrabio — odrzekła.
— To prawda. — Graystone zmru
Ň
ył oczy. — Plotki s
Ģ
tak powszechne, jak błoto na
ulicach Londynu. Ma pani racj
ħ
s
Ģ
dz
Ģ
c,
Ň
e wolałbym dosta
ę
Ň
on
ħ
, do której nie
przylgn
ħ
łoby ich zbyt wiele.
— Jak powiedziałam, panie hrabio,
Ň
ycz
ħ
panu powodzenia. — Ogarn
ħ
ło j
Ģ
przygn
ħ
bienie, gdy usłyszała,
Ň
e Graystone potwierdził wszystko, co mówili o jego
osławionej li
Ļ
cie. — Mam tylko nadziej
ħ
,
Ň
e nie b
ħ
dzie pan
Ň
ałował postawienia tak
wysokich wymaga
ı
.
Zacisn
ħ
ła r
ħ
ce na dzienniczku Rozalind Morrissey.
— Wybaczy mi pan,
Ň
e udam si
ħ
ju
Ň
do swojej sypialni?
— Ale
Ň
naturalnie.
Graystone pochylił głow
ħ
w ukłonie i uprzejmie odsun
Ģ
ł si
ħ
o krok, by pozwoli
ę
jej
przej
Ļę
.
Zadowolona z mo
Ň
liwo
Ļ
ci oddalenia si
ħ
Augusta szybko okr
ĢŇ
yła biurko i przebiegła
obok hrabiego. Była
Ļ
wiadoma a
Ň
nadto intymno
Ļ
ci tej sytuacji. Graystone, czy ubrany
na bal, czy w stroju do konnej jazdy, był dostatecznie niepokoj
Ģ
cy. Ale Graystone w
negli
Ň
u, to ju
Ň
zbyt wiele dla jej niesfornych zmysłów.
Była w połowie drogi do drzwi, gdy przypomniała sobie co
Ļ
wa
Ň
nego. Zatrzymała si
ħ
i
odwróciła.
— Prosz
ħ
pana, musz
ħ
zada
ę
panu jedno pytanie.
— Słucham.
— Czy b
ħ
dzie pan uwa
Ň
ał za swój obowi
Ģ
zek wspomnie
ę
o tej nieprzyjemnej sprawie
lordowi Enfieldowi?
— A co by pani zrobiła, gdyby pani znalazła si
ħ
na moim miejscu, panno Ballinger? —
zapytał suchym tonem.
— O, ja bym zdecydowanie d
Ň
entelme
ı
sko milczała — zapewniała go szybko. — W
ko
ı
cu chodzi tu o reputacj
ħ
damy.
— To prawda. I nie tylko o reputacj
ħ
pani przyjaciółki. Ryzykowała pani równie
Ň
swoj
Ģ
własn
Ģ
, panno Ballinger. Wystawiła pani na niebezpiecze
ı
stwo najcenniejszy
klejnot w koronie kobiety: reputacj
ħ
.
Do diabła z tym facetem. Naprawd
ħ
jest to arogancka bestia. I zbyt nad
ħ
ty.
— To prawda,
Ň
e troch
ħ
ryzykowałam — powiedziała jak najzimniejszym tonem. —
Ale musi pan pami
ħ
ta
ę
,
Ň
e pochodz
ħ
z Ballingerów northumberlandzkich, a nie z
Ballingerów osiadłych w Hampshire. Kobiety z naszej rodziny nie przywi
Ģ
zuj
Ģ
wielkiej
wagi do konwenansów.
— A czy nie uwa
Ň
a pani,
Ň
e wiele z tych zasad stworzono dla waszej własnej obrony?
— Ani troch
ħ
. Te zasady tworzy si
ħ
dla wygody m
ħŇ
czyzn i nic ponadto.
— Pozwoli pani,
Ň
e si
ħ
nie zgodz
ħ
, panno Ballinger. Zdarzaj
Ģ
si
ħ
sytuacje,
Ň
e takie
zasady s
Ģ
szalenie niewygodne dla m
ħŇ
czyzn. Jestem wła
Ļ
nie w podobnej.
Zmarszczyła czoło, nie rozumiej
Ģ
c go do ko
ı
ca, ale zdecydowała si
ħ
pomin
Ģę
milczeniem ten zagadkowy komentarz.
— Prosz
ħ
pana, wiem,
Ň
e jest pan zaprzyja
Ņ
niony z moim wujem. Nie chciałabym,
aby
Ļ
my zostali wrogami.
— Zgadzam si
ħ
najzupełniej. Zapewniam pani
Ģ
,
Ň
e nie chc
ħ
by
ę
pani wrogiem, panno
Ballinger.
— Dzi
ħ
kuj
ħ
. Niemniej musz
ħ
panu szczerze powiedzie
ę
,
Ň
e niewiele mamy ze sob
Ģ
wspólnego. Stanowimy przeciwie
ı
stwo pod wzgl
ħ
dem temperamentu i skłonno
Ļ
ci,
zgodzi si
ħ
pan ze mn
Ģ
? Pana zawsze b
ħ
d
Ģ
wi
Ģ
zały zasady honoru, poprawnego
zachowania i wszystkie te dokuczliwe reguły, które obowi
Ģ
zuj
Ģ
w towarzystwie.
— A pani
Ģ
, panno Ballinger, co b
ħ
dzie wi
Ģ
zało?
— Absolutnie nic, panie hrabio — odparła otwarcie. — Mam zamiar
Ň
y
ę
pełni
Ģ
Ň
ycia.
Ostatecznie jestem ostatni
Ģ
z northumberlandzkich Ballingerów. I dlatego raczej nara
Ňħ
si
ħ
na ryzyko, ni
Ň
dam si
ħ
pogrzeba
ę
pod fur
Ģ
wielu nudnych cnót.
— Niemo
Ň
liwe, panno Ballinger, rozczarowuje mnie pani. Czy
Ň
by pani nie słyszała,
Ň
e
cnota jest sama dla siebie nagrod
Ģ
?
Znów spojrzała na niego nieprzychylnie, podejrzewaj
Ģ
c,
Ň
e si
ħ
z ni
Ģ
droczy. Ale doszła
do wniosku,
Ň
e to nieprawdopodobne.
- Rzadko widziałam tego dowody. Lecz prosz
ħ
mi odpowiedzie
ę
, czy b
ħ
dzie si
ħ
pan
czuł w obowi
Ģ
zku powiadomi
ę
lorda Enfielda o mojej bytno
Ļ
ci w jego bibliotece
dzisiejszej nocy?
Obserwował j
Ģ
spod przymkni
ħ
tych powiek, z r
ħ
kami gł
ħ
boko wsuni
ħ
tymi w kieszenie
szlafroka.
- A jak si
ħ
pani wydaje?
- My
Ļ
l
ħ
, panie hrabio,
Ň
e si
ħ
pan dokładnie zapl
Ģ
tał w sieci własnych zasad. Nie
mógłby pan przecie
Ň
powiedzie
ę
lordowi Enfieldowi o sprawach tej nocy bez naruszenia
swego kodeksu honorowego, prawda?
— Ma pani zupełnie racj
ħ
. Nie powiem Enfleldowi ani słowa. Ale mam swoje własne
powody, by milcze
ę
, panno Ballinger. A skoro nie jest pani wtajemniczona w te powody,
byłoby bardzo rozs
Ģ
dne z pani strony nie snu
ę
przypuszcze
ı
.
Pochyliła głow
ħ
na bok rozwa
Ň
aj
Ģ
c to, co powiedział.
- Powodem milczenia pana jest zapewne zobowi
Ģ
zanie, jakie pan odczuwa wzgl
ħ
dem
mego wuja, nieprawda
Ň
? Jest pan jego przyjacielem i nie chciałby pan, by miał kłopoty z
powodu mojego zachowania.
— To jest troch
ħ
bli
Ň
sze prawdy, ale jeszcze nie cała prawda, w
Ň
adnym razie.
— Niezale
Ň
nie od powodów jestem panu bardzo wdzi
ħ
czna.
Augusta u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
wesoło, doszedłszy do wniosku,
Ň
e jest bezpieczna, jak
równie
Ň
jej przyjaciółka, Rozalind Morrissey. Lecz nagle uprzytomniła sobie,
Ň
e jeszcze
jedno pytanie pozostało bez odpowiedzi.
— Jak si
ħ
stało,
Ň
e dowiedział si
ħ
pan o moich planach na dzisiejsz
Ģ
noc?
Teraz z kolei Graystone u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
, ale zrobił to z tak dziwnym grymasem,
Ň
e
August
ħ
przej
Ģ
ł chłodny dreszcz.
— Byłoby dobrze,
Ň
eby to pytanie nie dało pani zasn
Ģę
przynajmniej przez cz
ħĻę
nocy,
panno Ballinger. Niech pani si
ħ
dobrze nad tym zastanowi. Warto sobie u
Ļ
wiadomi
ę
,
Ň
e
sekrety dam zawsze stanowi
Ģ
materiał do plotek i obmowy. M
Ģ
dra młoda kobieta
powinna zatem unika
ę
takiego ryzyka, jakie pani dzi
Ļ
podj
ħ
ła.
Augusta zmarszczyła nos rozczarowana.
— Powinnam była wiedzie
ę
,
Ň
e nie nale
Ň
y panu zadawa
ę
takich pyta
ı
. Oczywiste jest,
Ň
e osoba o tak wzniosłym umy
Ļ
le jak pan nie zrezygnuje z mo
Ň
liwo
Ļ
ci udzielenia
reprymendy przy ka
Ň
dej okazji. Ale przebaczam panu tym razem, gdy
Ň
jestem wdzi
ħ
czna
za pomoc i obietnic
ħ
milczenia.
— Wierz
ħ
,
Ň
e b
ħ
dzie mi pani nadal wdzi
ħ
czna.
— Jestem pewna,
Ň
e tak.
Kierowana nagłym impulsem, Augusta wróciła do biurka i zatrzymała si
ħ
przed hrabi
Ģ
.
Wspi
ħ
ła si
ħ
na palce i pocałowała go lekko w policzek. Graystone stał jak wykuty w
skale, jednak Augusta czuła,
Ň
e wstrz
Ģ
sn
ħ
ło to nim do gł
ħ
bi, i nie odmówiła sobie
cichego chichotu.
Plik z chomika:
beatrycze99
Inne pliki z tego folderu:
Quick Amanda -Kolory zmierzchu.zip
(1755 KB)
Quick Amanda - Oczy czarownika.rar
(1496 KB)
Quick Amanda - Płonąca lampa.rar
(1172 KB)
Quick Amanda - Trucizna doskonała.rar
(1655 KB)
Quick Amanda - Za późno na ślub.rar
(1309 KB)
Inne foldery tego chomika:
A
B
C
D
E
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin