Harry Potter i Biała Wojna.doc

(1070 KB) Pobierz
Rozdział 1: Wyniki SUM’ów

Rozdział 1: Wyniki Sumów

 

W ciemnym salonie stało trzy, całkowicie odmienne postacie: starzec w błękitnej szacie, piękny młodzieniec przypominający wojownika i niesamowicie blady mężczyzna. Każdy z nich sprawiał wrażenie głęboko zamyślonego. W końcu starzec przerwał przytłaczającą ciszę:

- Musimy się na coś zdecydować!- Rzekł wyraźnie zdenerwowany.

- Moim zdaniem, drogi Kaunanie, jest już gotowy. W końcu wiele już przeżył- odezwał się młodzieniec.

- Tym razem muszę stwierdzić, iż Arven ma rację- odezwał się, dotąd milczący mężczyzna.

- Czyli jestem w mniejszości- stwierdził Kaunan- Laukazie- zwrócił się do bladolicego- wybadaj teren.

Ten tylko skinął nieznacznie głową i zniknął. Pozostała dwójka znów pogrążyła się w swoich rozmyślaniach.

 

***

W tym samym czasie w sypialni domu nr 4 przy Privet Driver, chłopiec o kruczoczarnych włosach obudził się z krzykiem. Niespokojnie rozglądną się na wszystkie strony i dopiero wtedy się uspokoił.

-„To tylko sen”- pomyślał.

Budzik, stojący na nocnej szafce wskazywał godzinę 2:37.

-„No pięknie”- pomyślał Harry Potter, bo tak nazywał się owy młodzieniec-„Prawie przespałem swoje urodziny”.

Tak, od prawie trzech godzin miał 16 lat. Jeszcze nie całkiem rozbudzony podszedł do okna i spojrzał na Syriusza- Psią Gwiazdę, która świeciła dziś niezwykle jasno. Już chciał zamknąć okno, gdy dojrzał jakiś dziwny kształt, który kierował się prosto na niego. Niewiele myśląc szybko odskoczył od okna, przepuszczając przez nie aż PIĘĆ sów!

Harry nie spodziewał się w tym roku aż takiej ilości prezentów. Szybko uwolnił wszystkie sowy, wśród których dostrzegł swoją Hedwigę oraz Świstoświnkę Rona, od ich przesyłek. Dwie z nich od razu wyleciały przez wciąż otwarte okno.

Niewiele myśląc Harry sięgną po pierwszą paczkę przyniesioną przez Świstoświnkę. Do niej dołączony był list:

 

 

Drogi Harry

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI URODZIN!!! W paczce masz prezenty ode mnie, Freda i Georga, Ginny i rodziców. Mam nadzieje, ze mój prezent ci sie spodoba. Tata dostał awans! Jest teraz kierownikiem Wydziału Do Spraw Bezpieczeństwa Nieletnich! Super, nie? Mam nadzieję, że juz niedługo sie zobaczymy, bo my za trzy dni jedziemy Sam- Wiesz- Gdzie :P Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!

Ron

PS: Mam nadzieję ze mugole nie dają ci w kość (po rozmowie z Szalonookim  : )

 

Harry czym prędzej rozpakował paczkę. Były w niej słodycze z Miodowego Królestwa (od Ginny), mnóstwo Magicznych Dowcipów Weasleyów (od bliźniaków), domowej roboty tort czekoladowy (od państwa Weasley) oraz nowy komplet Gargulków (od Rona).

Paczka przyniesiona przez Hedwigę była od Hermiony:

 

Kochany Harry

Z okazji urodzin życzę ci spełnienia wszystkich marzeń.

Ja jestem na wakacjach u Wiktora w Bułgarii. On jest naprawdę miły. Juz za tydzień jadę do KG. Mam nadzieję, że tam sie zobaczymy, bo Ron ma być tam juz za dwa dni. Pozdrowienia.

Hermina

PS: Mam nadzieję, ze wyniki Sumów będą szybko, bo juz nie mogę sie doczekać. Myślę, ze mój prezent może ci sie kiedyś przydać.

 

W paczce Harry znalazł książkę „Podręcznik początkującego Aurora”. Bardzo się z niego ucieszył.

Następny list był z Ministerstwa Magii.

 

Szanowny Panie Potter

Chcieliśmy jeszcze raz przeprosić pana za wszystkie nieprzyjemności, jakie spotkały pana w związku z naszą działalnością w zeszłym roku. Za namową Albusa Dumbledora chcieliśmy udzielić panu oficjalnej zgody na używanie magii poza szkołą, a także, jeśli zajdzie taka potrzeba, Zaklęć Niewybaczalnych. Wydajemy panu również licencje na teleportację oraz świstokliki.

Z poważaniem,

Minister Magii,

Korneliusz Knot

 

Harrym targały różne emocje. Z jednej strony bardzo cieszył się z tego pozwolenia, bo teraz będzie mógł uczyć się nowych zaklęć, a z drugiej był zły na Ministerstwo i Dumbledora.

Westchnął ciężko i zabrał się za następną paczkę, jak się okazało- od Zakonu Feniksa.

 

Kochany Harry!

Wszystkiego naj! Mamy nadzieje, ze nasz prezent przypadnie ci do gustu, ponieważ długo nie mogliśmy się na nic zdecydować. W końcu jednak dostaniesz koszule ze smoczej skory, która odbija większość zaklęć.

Z pozdrowieniami,

Zakon Feniksa

 

Koszula była czarna i nie różniła się zbytnio od normalnej, więc można ją było nosić bez zwracania na siebie uwagi.

Harry trzęsącymi rękami otworzył ostatnią kopertę, która jak się spodziewał zawierała wyniki Sumów.

 

Szanowny Panie Potter

Przypominam, ze nowy rok szkolny zaczyna sie jak zwykle 1 września. Informuje również, ze został pan nominowany na stanowisko kapitana drużyny Quidditcha. Serdecznie gratuluje. Do listu dołączam również listę tegorocznych podręczników oraz wyniki Pańskich Sumów. Do 20 sierpnia proszę przesłać listę przedmiotów, na które chce pan uczęszczać w szóstej i siódmej klasie.

Z poważaniem,

Minerwa McGonnagal

 

Harry’emu serce waliło jak oszalałe. Od wyników Sumów zależy jego dalsza kariera. Chwilę bezmyślnie wpatrywał się w dołączoną kopertę, lecz w końcu odważnie złamał pieczęć.

 

Wyniki Standardowych Umiejętności Magicznych ucznia Harry’ego James’a Pottera:

Przedmiot/Ocena

Transmutacja: P

OPCM: W

Zielarstwo: P

ONMS: W

Zaklęcia: W

Wróżbiarstwo: N

Astronomia: Z

Eliksiry: P

Wyniki te pozwalają panu kontynuować następujące przedmioty: transmutacja, OPCM, zaklęcia, ONMS, astronomia, eliksiry.

 

Harry nie mógł uwierzyć we własne szczęście. MOŻE ZOSTAĆ AUROREM! Ledwie powstrzymał się, żeby nie krzyknąć z radości.

Szybko napisał na dwóch kawałkach pergaminy swoje wyniki i wysłał je do jego przyjaciół.

Spojrzał na zegarek- dochodziła siódma. Schował prezenty do kufra i udał się na śniadanie.

W kuchni siedziało już wujostwo Harry’ego. Tak jak się tego spodziewał, nie dali po sobie poznać, że zauważyli jego obecność. Zupełnie się nie przejmując, usiadł na wolnym krześle i nic nie powiedział, kiedy ciocia Petunia postawiła przed nim jedno zielone jabłko. Szybko je zjadł i z powrotem udał się do swojej sypialni.

Rzucił się na łóżko i znów zaczął rozpamiętywać wszystkie wydarzenia, które miały w czerwcu. W końcu zmorzył go sen.

Znajdował się w ciemnym pokoju, wyglądającym na salon. Nie był sam. Stali tam również trzej mężczyźni. Sen był tak realistyczny, że Harry uszczypnął się, tak mocno, że aż podskoczył. Czyli to nie jest sen. Więc gdzie się znajdował?

 

Rozdział 2: Między jawą a snem.

 

Pierwszy przemówił starzec w błękitnej szacie:

-Nie bój się Harry Potterze. Nie mamy złych zamiarów.

-Kim jesteście? Gdzie je jestem?- Spytał niepewnie Harry

-Ja nazywam się Kaunan i jestem druidem- odpowiedział starzec - To jest Arven, Elf- wskazał młodzieńca w stroju wojownika- A to Laukaz, Wampir- bladolicy nieznacznie skłonił głowę- A jesteśmy w innym wymiarze zwanym Hagel.

-Po ci mnie to ściągnęliście? I skąd wiesz, jak się nazywam?- Zapytał wciąż zdezorientowany Harry --- Otóż wiemy o przepowiedni i mamy zamiar ci pomóc. Zanim dowiesz się więcej, musisz się zgodzić. Inaczej nie możemy ci nic więcej powiedzieć- odezwał się Laukaz

-Dobrze, zgadzam się. Ale, o co to chodzi?

-A, więc po kolei. Reprezentujemy radę starszych Bractwa Cieni. Jest to organizacja, zrzeszająca najpotężniejszych magów naszych czasów. Należą do niej tylko wybrani. A ty jesteś jednym z niech… -Co?! Ale ja nie jestem wcale potężny!- Przerwał wampirowi Harry.

-Ależ właśnie jesteś, jesteś potomkiem Godryka Gryffindora i Salazara Slythetina. Tylko mi nie mów, że o tym nie wiedziałeś?!

-No…nie…Dumbledore nic mi nie mówi!- Powiedział nastolatek czując, że wzbiera w nim złość na dyrektora Hogwartu.

-No cóż, nadrobimy to. O czym to ja mówiłem? Aha, Bractwo. Tak więc mamy zamiar wyszkolić cię na kogoś więcej niż Aurora. Po naszym szkoleniu będziesz potężniejszy od Dumbledore’a. W naszym wymiarze czas płynie wolniej. U nas miesiąc to w rzeczywistości jedna sekunda. Nasze szkolenie potrwałoby 4 lata, a więc w rzeczywistości tylko niecałą minutę. Nie musisz decydować się teraz. Przyjdziemy do ciebie w nocy. Gdybyś się jednak zdecydował, szkolenie zaczęłoby się za trzy dni- skończył swój wywód Laukaz

-Dobrze się zastanów Harry Potterze, bo ta decyzja zaważy twojej przyszłości - odezwał się do tej pory milczący elf.

-Dobrze. Tak,…więc…do zobaczenia w nocy- odpowiedział Harry i obudził się.

 

***

Harry nie był do końca pewien, czy sobie tego wszystkiego nie wymyślił. -„Nie, to było za realistyczne”- stwierdził i zaczął się poważnie zastanawiać nad swoją decyzją. Jego rozmyślania przerwał cichy trzask aportacji. Zerwał się z łóżka i zobaczył stojącego przed nim uśmiechniętego prof. Dumbledore’a. Sam nie wiedział czy się cieszyć czy nie.

-Witaj Harry- przywitał się dyrektor- nie mamy zbyt wiele czasu, śmierciożercy dowiedzieli się gdzie jesteś, musimy cię stąd zabrać.

-Ale dokąd jedziemy?- Zapytał zdezorientowany nastolatek

-Nie teraz Harry, spakuj się szybko, porozmawiamy na miejscu. Chcąc nie chcąc, Harry wyciągnął różdżkę, szepnął „Pakuj!” i po chwili był gotowy do drogi. Dyrektor odesłał gdzieś jego kufer i klatkę Hedwigi, dotknął różdżką kawałka pergaminy, mruknął „Portus!” i powiedział:

- Dotknij świstoklika. Na trzy: raz…dwa…trzy! Harry poczuł charakterystyczne szarpnięcie w okolicy pępka i już po chwili stał w mrocznym, ale zadbanym salonie.

-Panie profesorze, gdzie my jesteśmy? Jak śmierciożercy dowiedzieli się, gdzie mnie szukać?

-Po kolei, Harry. A więc jesteśmy w twoim domu. Tak, niespełna dwa dni temu odnaleźliśmy testament twojego ojca chrzestnego. Przekazał ci ten dom oraz połowę swojego złota. Drugą połowę oraz Dom przy Grimmuld Place 12 otrzymał Remus Lupin. A jeśli chodzi o twoje drugie pytanie, to niestety nie znam na nie odpowiedzi.

-Czyli zostanę tu do końca wakacji- spytał Harry

-Tak, ale nie sam. Wiem, że może ci się to nie spodobać, ale jest to jedyne wyjście. Zamieszka z tobą… W tym momencie w salonie aportował się najmniej lubiany przez Harry’ego nauczyciel- Severus Snape.

-Co pan tu robi?!- Krzyknął zdenerwowany Potter

-Nie tym tonem, Potter. Mam być twoim opiekunem przez najbliższy miesiąc, więc radze ci się przyzwyczaić do mojej obecności. Harry’ego zatkało. Miał spędzić z tym starym nietoperzem cały miesiąc?!

-Profesorze, czy to naprawdę konieczne?- Spytał, patrząc na dyrektora błagalnym wzrokiem.

-Niestety tak, Harry. Ale nie martw się, na pewno nie będzie tak źle. -„A tak… jasne”- pomyślał Potter.

-No, na mnie już czas. Profesor Snape wyjaśni ci resztę- powiedział dyrektor, po czym deportował się z cichym trzaskiem.

-Jak już powiedziałem, jestem twoim opiekunem, więc masz okazywać mi należny szacunek. Tu masz mapę tego domu, który jest bardzo zawiły- podał mu zielony pergamin- Jest ona widoczna tylko dla ciebie, ale nie zgub jej, Potter, bo nie mam zamiaru bawić się z następną. Śniadanie jest o 8:00, obiad o 14:00, a kolacja o 19:00. Nie wolno ci samemu opuszczać domu. A teraz idź do swojego pokoju, są tam już twoje rzeczy, bo za pół godziny jest obiad- powiedział- i nie spóźnij się, nie mam zamiaru na ciebie czekać- syknął na odchodnym, po czym zostawił Harry’ego samego. Nie miał innego wyjścia, ruszył w kierunku swojego pokoju. Cały dom był przepełniony jakąś tajemnicą. Ale pokój Harry’ego był zupełnie inny, ciepły i przytulny, pełen barw, Gryffindoru. Kiedy skończył się rozpakowywać, była 13:50. Chcąc, nie chcąc udał się do jadalni. Znajdowała się ona na parterze, a w środku był tylko długi stół, a na nim dwa nakrycia. Przy jednym siedział już Snape. Gdy Harry zajął swoje miejsce, dzielił ich jedynie wazon z kwiatami, stojący na środku stołu. Po kilku minutach niezręcznej ciszy na talerzach pojawił się obiad. Posiłek również zjedli w ciszy, nie zaszczycając się nawet spojrzeniem. Po skończonym posiłku Harry chciał udać się udać do swojego pokoju i pomyśleć jeszcze o propozycji Bractwa Cienia, ale Snape go zatrzymał.

-Zaczekaj, Potter, musimy porozmawiać. Podczas wakacji będę uczył cię eliksirów i oklumencji. Nikt nie wie, gdzie jesteś i tak ma pozostać. Nie możesz powiedzieć nawet swoim przyjaciołom, zrozumiano?

-Tak, panie profesorze- odparł Harry

-Dobrze. Eliksiry będziesz miał codziennie o 17:00, a oklumencji w soboty o 15:00. Niedziele masz wolne. To tyle, możesz iść-warknął na pożegnanie.

-Dobranoc, panie profesorze- pożegnał się Harry, po czym udał się do swojej sypialni. Od razu przebrał się w piżamę i położył do łóżka, chcąc jak najszybciej spotkać się z tą dziwaczną trójką. Znów pojawił się w salonie, ale tym razem nie zdziwiło go to.

-No więc? Jaka jest twoja decyzja?- Zapytał Kaunan

-Zgadzam się. Chcę żebyście mnie szkolili- odpowiedział pospiesznie Harry.

-Dobrze. Teraz wytłumaczę ci, na czym będzie polegało szkolenie. Laukaz nauczy cię animagii, oklumencji, leglimencji, czarów i uroków znanych tylko wampirom oraz na jego szkoleniu wyostrzysz sobie zmysły i nauczysz się skradać tak, by nikt cię nie zauważył. Arven nauczy cię walki białą bronią, strzelania z łuku, telepatii oraz przekaże ci całą wiedzę elfów na temat uzdrowicielstwa. Ja natomiast nauczę cię magii bezróżdżkowej, zaklęć i uroków znanych druidom oraz eliksirów. Gdy zakończysz to szkolenie, będziesz posiadał niewyobrażalne możliwości- wyjaśnił Kaunan- twoje szkolenie będzie przebiegało etapami. Co noc będziesz przenosił się do Hagel i spędzał tu miesiąc naszego czasu. Nie będziesz musiał ani spać, ani jeść. Przez pierwsze dwanaście dni waszego czasu, czyli rok naszego, będzie cię uczył Laukaz, przez drugie Arven, przez trzecie ja, a przez ostatnie będziesz wykazywał się swoją wiedzą- powiedział druid

- Do zobaczenia jutro - pstryknął, a Harry obudził się.

***

Nie licząc czasu poświęconego na posiłki i okropną lekcję ze Snape’m, Harry cały czas poświęcił na rozmyślanie o swoim niezwykłym szkoleniu. Teraz był pewien, to nie mógł być sen. Wieczorem był tak podekscytowany, że ledwie udało mu się zasnąć. Natychmiast przeniósł się, do Hagel. Nie był jednak w dobrze znanym mu już salonie, ale w olbrzymiej sali treningowej, pełnej miękkich materacy. - Witaj Harry- przywitał się Laukaz, pokazując swoje niesamowicie białe zęby i trochę większe kły. --- Dzień dobry…hm…panie profesorze- powiedział nieśmiało Harry

- Oh, daj spokój, mów mi po imieniu, tak będzie wygodniej

- Dobrze, Laukazie. To od czego zaczniemy?- Spytał już pewniej

-Musimy najpierw popracować nad twoim umysłem- odparł wampir

- Czyli oklumencja?- spytał zmartwiony Harry

-Niestety. Słyszałem, że nie zbyt dobrze ci się to kojarzy.

-Wszystko, co się kojarzy ze Snape’m jest okropne- stwierdził chłopak

-Rozumiem. No to zaczynajmy. Ale najpierw przebiorę cie w coś wygodniejszego- machnął różdżką i Harry stał ubrany w szatę, podobną do tej, którą nosił Snape.

-Tak jest o wiele lepiej. Jak wiesz, aby zablokować swój umysł musisz oczyścić się z wszystkich myśli i wyzbyć się wszystkich emocji. Pamiętaj, musisz mi zaufać, Ok?

-Spróbuje- powiedział Harry i postarał się oczyścić myśli.

-Na trzy. Raz…dwa…trzy…Leglimentis! Harry znów zobaczył dementorów, sunących na niego na Privet Driver…przesłuchanie w Ministerstwie Magii…pierwsze spotkania Gwardii Dumbledore’a…pan Weasley w szpitalu…lot do Departamentu Tajemnic…śmierć Syriusza…

-Nie!- Krzyknął Harry i już po chwili znów stał w Sali treningowej. Ze smutkiem podniósł wzrok na swojego nauczyciela,…ale jego tam nie było! Zbierał się z podłogi kilka metrów dalej.

-Laukazie! Nic ci nie jest? Co się stało?- zapytał chłopak pomagając wstać swojemu nauczycielowi, -Wyrzuciłeś mnie ze swojego umysłu…dość gwałtownie i za późno. Zdążyłem oglądnąć zbyt wiele, spróbujmy jeszcze raz. I pamiętaj, zero emocji.

-Postaram się- mruknął lekko speszony Harry -Raz…dwa…trzy…Leglimentis! Tym razem Harry poczuł, że ktoś stara się dostać do jego umysłu, ale nie mógł na to pozwolić. Całą silę woli starał się skoncentrować, na nie dopuszczeniu nikogo do jego myśli.

-Super! Harry naprawdę ci się udało! Jestem naprawdę niesamowicie zdziwiony! Myślałem, że będziemy się z tym męczyć przynajmniej dwa tygodnie! Spróbujmy jeszcze raz. Tym razem bez ostrzeżenia… I tak ćwiczyli jeszcze trzy dni. Teraz przyszła kolej na leglimencję.

-Posłuchaj Harry, leglimencja jest trudniejsza od oklumencja, i nie przypuszczam, żeby udało ci się to opanować po kilku próbach. Inkantacje już znasz. Skoncentruj się.

-Ok…hm…Leglimentis! Skoncentrował się, jak nigdy w życiu. Całą cząstką siebie starał się przedrzeć przez barierę Laukaza. Po pięciu minutach, wyczerpany, padł na podłogę.

-No, jak na pierwszy raz to było naprawdę dobrze. Teraz odpocznijmy chwilę i kontynuujemy. Po godzinie obaj byli gotowi wznowić ćwiczenia.

-Postaraj się Harry! Jakby od tego zależała twoja przyszłość! Młody czarodziej skupił każdą cząstkę swojej woli na tym zadaniu i mruknął „Leglimentis!” i po dwóch minutach oglądał już wspomnienia wampira. Jednak po chwili Laukaz przerwał to.

-Jestem z ciebie dumny! Nie myślałem, że tak szybko sobie z tym poradzisz. Myślę, że jeszcze tydzień, a będziesz w tym mistrzem. Tak, więc ćwiczyli przez cały tydzień. Harry umiał nie tylko blokować swój umysł i penetrować czyjś, ale robił to niezauważony i na znaczne odległości. Jedenastego dnia wizyty Harry’ego w Hagel wampir oświadczył, że zaczynają naukę animagii.

-Przy swojej pierwszej przemianie musisz skupić się na myśli „Jestem zwierzęciem” i w myślach wypowiedzieć „Anime!”, Rozumiesz?

-Chyba- mruknął niepewnie Potter

-A, więc zobacz i staraj się uchwycić jak najwięcej-powiedział Laukaz z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, po czym powoli zmienił się w czarnego kruka z niebieskimi oczami.

-I co?- zapytał, gdy ponownie przybrał postać ludzką

-No…zacząłeś się zmieniać od dołu- powiedział niepewnie chłopak

-Bardzo dobrze! A teraz ty…skoncentruj się. Harry oczyścił umysł, skoncentrował się na myśli „Jestem zwierzęciem” i wymówił w myślach „Anime!” I wtedy stało się coś dziwnego: od chłopaka zaczęło bić dziwne światło, a on sam uniósł się o jakieś 20 cali w powietrze. Laukaz w osłupieniu patrzył jak strumień powietrza targa jego włosami i szatą. Po chwili Harry zaczął się zmieniać…w węża! Ale to nie był jeszcze koniec, po chwili zmienił się w feniksa a na końcu…w testrala! Potem z powrotem stał się sobą i bezwładnie opadł na maty. Zdezorientowany wampir podszedł do chłopca, który właśnie odzyskiwał przytomność.

-Co się stało? Nic nie pamiętam…-powiedział Harry, gdy tylko ujrzał swojego nauczyciela - Czy coś nie tak?

-Wiesz…sam do końca nie jestem pewny- i opowiedział mu całą historię. Harry przez pierwszą chwilę wyglądał, jakby zobaczył Merlina we własnej osobie.

-A…a…ale co to było?- Spytał zupełnie zbity z tropu

-Moim zdaniem możesz mieć tak wielką moc, że będziesz miał kilka postaci. Muszę o jeszcze skonsultować z Arvenem i Kaunanem. Spotkamy się jutro w nocy. Do zobaczenia- i Harry ocknął się w swojej sypialni.

***

Zegarek wskazywał 7:30. „Snape mnie zabije, jeśli spóźnię się na śniadanie”. Dziś była sobota, więc Harry nie mógł doczekać się miny starego nietoperza, gdy zorientuje się, że Harry ma oklumencję opanowaną w 100%. Podczas śniadania, jak zwykle nikt się nie odzywał. Atmosfera była tak gęsta, że można by ją kroić nożem. Po posiłku Harry udał się na zwiedzanie swojego domu. Było tam 5 sypialni dla gości z łazienkami, salon, kuchnia, jadalnia, biblioteka równa tej hogwardzkiej, sala do pojedynków z długim, czarnym podestem dla walczących, pomieszczenie przypominające Pokój Życzeń i laboratorium eliksirów a także prywatna(tajna) biblioteka Harry’ego, a także jego własna pracownia eliksirów. Po dokładnych oględzinach każdego zakamarka domu była pora na obiad, Harry zszedł do jadalni. Po kilku minutach dołączył do niego Snape.

- Po obiedzie chcę cię widzieć w salonie na lekcji oklumencję- powiedział z mściwym uśmiechem.

- Dobrze profesorze- odpowiedział Harry, a jego twarz nie wytarzała żadnych emocji. -„Gdzie on się nauczył tak grać?”- Myślał naczelny postrach Hogwartu(jak nazywali Snape’a uczniowie), jednak żadne logiczne wytłumaczenie nie przychodziło mu do głowy- „Poza tym strasznie się zmienił”. I tu należało przyznać mu rację. Harry był nie do poznania: bardzo zmężniał, przybyło mu mięśni, miał teraz ok. 170 cm wzrostu a poza tym bardzo wyprzystojniał.

- No Potter, czas na lekcje- syknął profesor i ruszył w kierunku salonu, a Harry, chcąc nie chcąc, poszedł za nim, choć w środku nie mógł doczekać się zaskoczenia na twarzy Snape’a.

- Zasady już znasz- warknął dość nieprzyjaźnie profesor - Na trzy. Raz…dwa…Leglimentis!. Harry poczuł, że ktoś próbuje dostać się do jego umysłu, lecz ten z łatwością odparł atak i specjalnie sprawił, że profesor wylądował na ścianie.

- Profesorze! Nic się panu nie stało?- krzyknął z doskonale udawaną mieszaniną troski i paniki.

- Odejdź Potter! Sam sobie poradzę!- krzyknął nietoperz, chodź Harry dostrzegł, że jest mocno zdziwiony - Na dzisiaj koniec. Możesz iść. Harry’emu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Pospiesznie udał się do pokoju i pogrążył w lekturze „Podręcznika początkującego Aurora”. Nie zszedł na kolację, tylko niecierpliwie położył się na łóżku i starał jak najszybciej zasnąć, bo czuł, że ta noc będzie wyjątkowa. Nie pomylił się…

 

Rozdział 3: Szkolenie

 

Ocknął się, nie jak się spodziewał w sali treningowej, tylko w dobrze mu już znanym salonie. W fotelach siedzieli Arven, Kaunan i Laukaz.

-Musimy porozmawiać- rzekł na powitanie starzec.

-Ale, o czym?- Zdziwił się Harry.

-Chodzi, o ten incydent podczas twojej nauki animagii. Przed nim nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jak wielką mocą dysponujesz. Dlatego forma twojego szkolenia ulegnie zmianie. Będziesz przenosił się tu, co noc, na miesiąc naszego czasu i szkolił się będziesz u nas wszystkich jednocześnie, przez rok.

-A…a…ale jak to możliwe?- Spytał zupełnie zdezorientowany nastolatek- Czy to ma coś wspólnego z moimi przodkami?

-Masz rację. Jesteś potomkiem dwóch najpotężniejszych rodów w Anglii. Twoja matka nie pochodziła z mugolskiej rodziny, tylko przed nią wiele pokoleń to charłacy. Dopiero u niej objawiła się część mocy, no a resztę dostałeś ty. Stąd u ciebie mowa wężów, bo jak wiesz Salazar Slytherin był wężousty. Zaś twój ojciec był potomkiem, Godryka Gryffindora. Dlatego właśnie ty jesteś gryfonem. No,…ale dość tych pogaduszek- zakończył swój wywód Kaunan- przez ten tydzień będzie cię uczył Arven, przez następny ja, a później zobaczymy.

-Chodź Harry- powiedział elf i ruszył w kierunku drzwi, prowadzących do sali treningowej

- Najpierw zajmiemy się sztuką telepatii. Jak zapewne wiesz, polega ona na porozumiewaniu się z jakąś osobą bez słów na duże odległości. Osoba, z którą się kontaktujesz nie musi być telepatą. Godryk Gryffindor był znakomitym, drugim obok Merlina, telepatą, dlatego przypuszczam, że nie będziesz miał z tym problemów. Przekazu telepatycznego nie da się zablokować oklumencją. Udaje się to tylko innym telepatom, których na świecie nie jest wielu. Jednym z nich jestem ja- ciągnął Arven

- No, więc spróbujmy…najpierw pokarzę ci, na czym to polega. „A więc, musisz mocno skupić się na osobie, z którą chcesz porozmawiać, a kiedy zaczniesz słyszeć jej myśli (ona tego nie poczuje, jeśli nie jest wykwalifikowanym telepatą), przekaż jej informację”- przekazał Harry’emu elf, oczywiście telepatycznie - Rozumiesz?- Spytał już normalnie

-Myślę, że tak

-No to pamiętaj, pełna koncentracja- przypomniał -„Czy tak?”- Spytał Harry z szelmowskim uśmiechem

- Na brodę Merlina! Jak ty to zrobiłeś? Ja się tego uczyłem pół roku! – Zapytał Arven z bezgranicznym zaskoczeniem wymalowanym na twarzy

-No…tak jakoś wyszło- mruknął speszony Harry. Nie przywykł do tego, że wszystko mu wychodzi od razu- to ćwiczymy jeszcze?- Spytał niepewnie. I tak ćwiczyli przez dwa dni. Teraz Harry mógł się porozumiewać nawet z osobami przebywającymi w innym wymiarze czasowym. Raz połączył się z Laukazem, który był tym niezmiernie zdziwiony. Jemu opanowanie tej sztuki zajęło cztery miesiące. -Dziś zajmiemy się zaklęciami i urokami znanymi tylko elfom. I tak przez pięć dni Harry nauczył się wielu pożytecznych za...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin