Zagrożenia 1 Fundamentalizm żydowski.doc

(136 KB) Pobierz
Jerzy Rachowski

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zagrożenia dla chrześcijaństwa

 

Część I

 

 

 

 

 

Fundamentalizm żydowski: Chabad-Lubavitch

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Biblioteka „Suwerenności Narodu”

 

Maj 2002

 

 

Jerzy Rachowski

 

Zagrożenia dla chrześcijaństwa. Cz. I

 

Fundamentalizm żydowski: Chabad-Lubavitch

 

Od jakiegoś czasu, a w latach dziewięćdziesiątych minionego stulecia w szczególności, w judaistycznych pracach dotyczących religijnego prawa halachy przewija się problematyka tzw. prawa noachickiego (ang. – Noachide Law). Jego podstawą ma być jakoby siedem przykazań, jakie zgodnie z Księgą Rodzaju (Rdz 9;9-11) Bóg zawarł z ludzkością reprezentowaną przez Noego (hebr. Noah) i, jak wynika z rozważań, prawo to ma rzeczywiście dotyczyć nie tylko (a nawet nie tyle) samych Żydów, co całej reszty ludzkości.

 

Zagadnienie prawa noachickiego zasługuje na uwagę tym bardziej, iż Senat i Kongres USA w we wspólnej rezolucji uznały w 1991 r., a więc w momencie upadku systemu światowego komunizmu, że prawo noachickie stanowi system zasad i wartości, na których opiera się cywilizowane społeczeństwo i na których „nasz wielki Naród został ufundowany”. Dla potwierdzenia tego faktu dzień 26 marca 1991 r. ogłoszony został Dniem Edukacji USA (ang. – Education Day, U.S.A.).[1]

 

Zainteresowanie judaizmu zagadnieniami prawa noachickiego jest o tyle zrozumiałe, iż jak pisze o. Jacek Salij w swoim tekście „Niezmienność Ewangelii i zmienność praw kościelnych”: „stare, w swoim rdzeniu wywodzące się z Pięcioksięgu Mojżesza prawo żydowskie miało dla cudzoziemców, osiedlających się wśród Izraelitów, dwie propozycje. Mogli oni stać się "prozelitami sprawiedliwości", tzn. poddać się obrzezaniu i wejść w pełni w lud Boży, wziąć na siebie wszystkie religijne obowiązki i zachowywać wszystkie zwyczaje. Mogli jednak poprzestać na przyjęciu statusu "prozelitów bramy".[2]

 

W kontekście bogatej literatury na ten temat trudno nie odnieść wrażenia, iż judaizm ortodoksyjny już od dłuższego czasu przygotowuje się doktrynalnie do ewentualnego szerokiego otwarcia wąsko uchylonych dotychczas drzwi dla „prozelitów bramy”. Nie byłby to zatem przypadek albo doktrynalna fanaberia paru rabinów, iż około 2000 r. w Jerozolimie, pod patronatem Światowego Centrum Jerozolimskiego Unii Ortodoksyjnej powołano   stowarzyszenie Root & Branch Association (ang. Korzeń i Gałąź, dalej - RBA) stawiające sobie za cel upowszechnienie zasad prawa noachickiego na całym świecie.

 

W dobie deklarowanej liberalnej wolności przepływu ludzi towarów i idei, w czasach głoszonej pełnej swobody religijnej oraz tolerancji wobec mniejszości religijnych i etnicznych (prowadzącej niekiedy wręcz do ich uprzywilejowania w stosunku do większości ich społecznego otoczenia), nie jest niczym szczególne dziwnym, iż ktoś pragnie swoje przekonania upowszechniać. Być może więc nie dowiedzielibyśmy się, co tak naprawdę kryje się za kryptonimem prawa noachickiego, gdyby niejaki Yitzchok Dovid Smith nie postanowił zaprotestować publicznie wobec nieuprawnionego wiązania jego nazwiska z „Konferencją Noachicką” zorganizowaną przez RBA 15 marca 2000 r. w Cardozo School w Nowym Jorku.[3] Dokument ten w sposób niezwykle syntetyczny a jednoznaczny oddaje samą istotę noachickiego przedsięwzięcia.

 

Na wstępie swego pisma Smith kwestionuje halachiczną legalność RBA z uwagi na to, iż jak twierdzi, w stowarzyszeniu tym obok rabinów działają również muzułmanie, katolicy i protestanci, a nawet komunistyczni ateiści. Jego zdaniem taki skład RBA nie pozwala jemu, prawomyślnemu wyznawcy judaizmu, mieć w jakikolwiek sposób do czynienia z taką organizacją. Zarazem Smith dystansuje się od programowo-doktrynalnych założeń omawianej tu inicjatywy. Jak wynika z treści pisma protestacyjnego, zdaniem Smitha, żydowska halacha wyklucza jakiekolwiek ekumeniczne kontakty judaizmu z innymi religiami, przedstawianie judaizmu opartego na Torze jako „jedynej prawdziwej religii dla całej (podkr. oryginalne – przyp. J.R.) ludzkości” i rozszerzanie przymierza narodu wybranego z Bogiem na Bnei Noach (hebr. synowie Noego).

 

W zakończeniu protestu znajdujemy prawne uzasadnienie takiego stanowiska: „Jedynie dozwolone halachicznie podejście do Shewa Mitzvos (hebr. siedem przykazań) jest takie, iż od każdej istoty ludzkiej wymaga się przestrzegania Shewa Mitzvos poprzez setki rozgałęzień, jakie z nich wypływają (tj. 613 przykazań, które twórcy Talmudu zdołali wyprowadzić z litery Pięcioksięgu – przyp. J.R.). Nie ma tu miejsca na dialog z innymi religiami, na „oczyszczanie chrześcijaństwa” (...). Falsyfikacje upowszechniane przez Root & Branch Association (...) są destrukcyjnymi poglądami na Torę.”

 

I dalej, powołując się na Mojżesza Majmonidesa (XII-wiecznego rabina i filozofa żydowskiego, którego orzeczenia i wykładnie obowiązują w judaizmie po dziś dzień): „Rambam pisze, że czas (mesjański - w rozumieniu judaizmu – przyp. J.R.) nadejdzie, kiedy chrześcijanie i muzułmanie dostrzegą, że ich religie są fałszywe i obwinią swoich przodków za to, że ich tych fałszywości uczyli. Zaakceptują oni Jedynego Boga narodu żydowskiego, a wszystkie inne religie w jakiejkolwiek formie zostaną zakazane w całości. Czas ten nadszedł właśnie teraz i wszystkie inne podejścia w swych założeniach mają wyłącznie za zadanie opóźnić objawienie absolutnej Prawdy Tory w całym świecie”.

 

Wydaje się, iż po tak brzmiącym publicznym oświadczeniu ze strony przedstawiciela judaizmu ortodoksyjnego znaleźliśmy się w stanie ostrego dysonansu poznawczego, z którym musimy się jakkolwiek uporać. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie można uczynić to dokonać spostrzeżenia, iż mamy do czynienia z wewnętrzną w judaizmie kontrowersją co do tego, czy prawomyślny wyznawca judaizmu  może współistnieć z nie-Żydami na tej samej płaszczyźnie organizacyjnej jak bliźni z bliźnim, oraz czy nie-Żyd może zostać usprawiedliwiony na równi z Żydem wypełniając znacznie mniejszą liczbę przykazań żydowskich i partycypować tym samym w „przyszłym świecie” mesjańskim. Równocześnie obie strony sporu zdają się być zgodne, iż jedyną religią światową ma być wkrótce judaizm z jego systemem etycznoprawnym.

 

Dla pełnego obrazu dodajmy, iż według Chabad-Lubavitch - ultraortodoksyjnej organizacji żydowskich chasydów niezwykle zaangażowanej w upowszechnianie owego prawa noachickiego - prozelitów bramy (synów Noego) miałoby obowiązywać 66 przykazań spośród 613-tu obowiązujących formalnie w judaizmie. Pozostając nie-Żydami „synowie Noego” zyskaliby dzięki temu status „sprawiedliwych” lub „prawych” z punktu widzenia judaizmu, a przez to godnych żyć w czasach mesjańskich, które - jak się dowiadujemy - albo już się zaczęły, albo też mają niebawem nadejść.

 

Powodzenie nawet tylko częściowe tego fantastycznego scenariusza mogłoby doprowadzić od nieprawdopodobnych zmianą w całym dotychczasowym światowym układzie międzyreligijnym - i to bez względu na to, jak bardzo judaizm postrzegany jest obecnie jako religia ekskluzywistyczna, nie zabiegająca o napływ prozelitów. Dlatego też należałoby dokładniej przyjrzeć się konstrukcji „prawa noachickiego” – owej deski ratunkowej dla tej części ludzkości, do której wypadło nam przynależeć, mocno widać zbłąkanej.

 

Jak głosi rabin Yirmeyahu Bindman w swoim opracowaniu zatytułowanym „Siedem przykazań noachickich”[4], a upowszechnianym przez afiliowany przy RBA Instytut Noachicki, „religia żydowska zapewnia wszystkim nie-Żydom, bez względu na rasę, klasę społeczną i pochodzenie narodowe, kompletne założenia (przykazania) niezbędne do bezpośredniego przejścia na judaizm w sposób doskonale dostosowany do ich potrzeb - założenia te pochodzą z tego samego źródła Boskiego objawienia co proroctwo Mojżesza. Są to prawa noachickie”.

 

Zdaniem Bindmana, jedynie uniwersalna wiara żydowska oferuje nie-Żydom coś, czego inne religie nie mogą zaoferować – „znak autentyczności”.

 

Ze wspomnianego opracowania wynika, iż zamiast dziesięciu przykazań zawartych w Dekalogu według kodyfikacji noachickiej będzie obowiązywać tylko siedem przykazań:

1.      zakaz bałwochwalstwa (idolatrii)

2.      zakaz przeklinania Imienia

3.      zakaz pewnych przestępstw seksualnych

4.      zakaz morderstwa

5.      zakaz kradzieży

6.      zakaz spożywania „żywych” części zwierząt

7.      nakaz uznania noachickiego systemu sądowniczo-prawnego, zapewniającego nadzór nad wypełnianiem pierwszych sześciu przykazań.

 

Jeśli porównać powyższą listę z odpowiednim miejscem Księgi Rodzaju okaże się, że jedynie dwa „przykazania” dają się odnieść bezpośrednio do biblijnego przymierza Boga z Noem i jego potomstwem. Są to: zakaz morderstwa (Rdz 9,5: „Upomnę się o waszą krew przez wzgląd na wasze życie - upomnę się o nią u każdego zwierzęcia. Upomnę się też u człowieka o życie człowieka i u każdego - o życie brata”) oraz zakaz spożywania żywych części zwierząt (Rdz 9,4: Nie wolno wam tylko jeść mięsa z krwią życia”). Pozostałe pięć jest najwyraźniej skutkiem owego„znaku autentyczności”, o którym wspominał rabin Bindman.

 

Gdyby natomiast skonfrontować z dotychczas obowiązującym Dekalogiem, na którym wszak oparta jest cała cywilizacja chrześcijańska, okazuje się, iż skoro usunięte zostały niektóre przykazania zatem można już w zasadzie:

1.      pożądać własności bliźniego,

2.      a nawet być może składać fałszywe świadectwo przeciw niemu, skoro było ale już nie jest to już zakazane wprost,

3.      na tej samej co wyżej zasadzie wolno nie szanować ojca swego i matki (zapewne po to, aby jak pamiętamy, dzieci mogły przeklinać swoich rodziców, że uczyli je „fałszywej” religii),

4.      nie święcić dnia świętego, w niedzielę (a nawet w szabat, żeby można było usługiwać w tym czasie starszym braciom w wierze),

5.      mieć innych bogów przed swoim Bogiem, tym bardziej, iż w okresie przejściowym nie wiadomo za bardzo kto Nim jest, a kto tylko idolem – bożkiem

 

Nie można nie wspomnieć, iż tym sposobem „cofnięte” do czasów Noego chrześcijaństwo zostaje za jednym zamachem wyzute z dziedzictwa, jakie uzyskało dzięki śmierci Jezusa Chrystusa na krzyżu a równocześnie  postawione w stan oskarżenia o idolatrię. Jednocześnie, niejako tylnymi drzwiami, przywraca się starotestamentalną zasadę „krew za krew, oko za oko, ząb za ząb”.

 

Jeśli chodzi o zakaz „spożywania żywych członków zwierząt”, jego wprowadzenie wydawałoby się w dzisiejszych czasach bezcelowe. Jednak tylko pozornie, bowiem prowadzi ono do objęcie wszystkich nie-Żydów bez wyjątku niektórymi judaistycznymi przepisami dotyczącymi czystości i nieczystości (koszerności) pokarmów. Jest to zarazem ewidentna próba uchylenia słów Chrystusa, iż nie to czyni nieczystym, co wchodzi do ust, ale to co z nich wychodzi. 

 

Z dalszej części tekstu rabina Bindmana wynika, najkrócej mówiąc to, że dzięki ograniczeniu przykazań z dziesięciu do siedmiu, jak również złagodzeniu rygorów dotyczących m.in. dochowywania szabatu starsi bracia w wierze, tj. Żydzi, zyskają dzięki temu świadczenie usług przez Noachitów w czasie, kiedy sami będą się modlić podczas szabatu, za co w zamian bracia noachiccy uzyskają prawo do istnienia w postaci „udziału w przyszłym świecie”, tj. w wymarzonym mesjanistycznym raju.

 

Na uwagę naszą zasługują wszystkie bez wyjątku założenia noachickie, gdyż zostają one, jak już wspomniano, rozwinięte w system 66 przykazań prawa religijnego judaizmu mających obowiązywać całą pozostałą nie-żydowską część ludzkości. Ostatniemu jednak nakazowi uznania za obowiązujący noachicki system sądowniczo-prawny  warto się przyjrzeć szczególnie bacznie. Głównym zadaniem bowiem sądów noachickich ma być „uniknięcie stanu anarchii” przez „karanie przestępców (grzeszników) poprzez proces prawny dla ich powrotu na łono społeczeństwa”. Natomiast sądy te nie zajmowałyby się zasadniczo rozstrzyganiem sporów pomiędzy współobywatelami. Przeciwnie – miałyby one raczej zachęcać do polubownego regulowania kwestii w drodze nakładania danin z przeznaczeniem na cele społecznie użyteczne „dla ogólnego umacniania pojednawczości wśród członków noachickiego społeczeństwa.”

 

Dalej, przewiduje się, że formalnie każdy naród „noachicki” mógłby tworzyć suwerennie własne prawo noachickie, jednak, uwaga, tylko wówczas, jeśli „spełnia ono generalne kierunki i założenia”. Zasad prawa noachickiego jednak „nie stosuje się na obszarze Ziemi Izraela, na którym suwerenna władza znajduje się w rękach narodu żydowskiego i gdzie (Żydzi) sądzić będą nie-Żydów mieszkających na Ziemi Izraela, lub odwiedzających ją, na podstawie prawa noachickiego”.

 

Z powyższego wolno wnosić, iż tam też, w Ziemi Izraela określać się będzie „generalne kierunki i założenia” dla lokalnego prawodawstwa na całym globie, jak również stamtąd kontrolować stopień ich wykonywania.

 

W tym miejscu należy zaznaczyć, iż organem najlepiej do tego zadania nadającym się byłby Wielki Sanhedryn składający się z 71 sędziów zasiadający w Świątyni Jerozolimskiej i tam stanowiący prawo, wydający wyroki w stosunku do pojedynczych osób jak również całych społeczności (np. miast), a także wypowiadający wojnę innym narodom z mocą woli samego Wszechmocnego, gdyby ludzkości w którymś miejscu kuli ziemskiej zagroziła idolatria.

 

W języku talmudycznym taka re-instalacja Wielkiego Sanhedrynu po blisko dwóch tysiącach lat określana bywa mianem „powrotem narodu wybranego do władzy sądzenia.” Jest to w judaizmie uważane za warunek niezbędny dopełnienia czasów mesjańskich, z kolei nieprzywrócenie Wielkiego Sanhedrynu do istnienia postrzegane bywa przez autorytety rabiniczne jako „koniec istnienia narodu żydowskiego”.

 

Wprawdzie nie ma dziś Świątyni, zburzonej jeszcze w 70 r. po Chr. przez Rzymian, a na jej miejscu stoją obecnie Meczety Omara i Na Skale (Al-Aqsa) – trzecie najświętsze dla muzułmanów miejsce na świecie, jednak jak ogłosił na krótko przed swoją śmiercią u schyłku ub. stulecia Shlomo Goren, były naczelny rabin Izraela: „Walka o Wzgórze Świątynne jest pierwszym obowiązkiem wszystkich Izraelitów”. Wezwanie Gorena do walki o Wzgórze jest o tyle istotne, że jeszcze w 1967 r. po zaanektowaniu wschodniej Jerozolimy przez Izrael Goren, jako naczelny rabin armii izraelskiej, usiłował nakłonić naczelnego dowódcę izraelskich sił zbrojnych gen. Uzi Narkissa do wysadzenia wspomnianych meczetów w powietrze przy pomocy dynamitu.[5]

 

Wracając do głównego wątku. Jeśli chodzi o system społeczny wynikający z nakazu uznania noachickiego systemu prawnego, „suwerenna władza podtrzymuje istnienie korporacji przez wprowadzenie prawa korporacyjnego wzmocnionego przez to przykazanie.” Taka suwerenna władza (jak pamiętamy – powołana dla uniknięcia „anarchii”) odpowiedzialna jest również za „regulowanie działalności korporacji w interesie publicznym i zagwarantowanie ich dostosowania do wszystkich aspektów prawa. Dlatego komunizm i faszyzm łamią prawo duchowe z powodu braku takiej regulacji.”

 

O ile dobrze zrozumieliśmy, komunizm i faszyzm, gdyby nie łamały prawa duchowego i posiadały takie regulacje, jakie posiada system noachicki, oraz gwarantowały absolutną totalną kontrolę dostosowania struktur społecznych do „wszystkich aspektów prawa”, nie musiałyby upaść. System noachicki tych wad wspomnianych wyżej systemów zdaje się nie posiadać. Między innymi dlatego, że posiada niezwykle skuteczny instrument pobudzania wdzięczności obywateli dla istniejącej ewentualnie władzy noachickiej: „Żydom i nie-Żydom zakazuje się używania mowy do przeklinania Stwórcy, ponieważ stanowi to wyraz niewdzięczności za Jego dobroć” (za ustanowienie po wiek wieków czasów mesjańskich).

 

Należy tylko dodać, iż „bluźnienie Imieniu” jest pojęciem niezwykle rozciągliwym, a zakres jego stosowania, niemożliwy do ujęcia w jednoznaczne przepisy, jest tym szerszy, im wyższy poziom etycznej doskonałości oskarżyciela, im większa jego pobożna wrażliwości na przejawy braku szacunku dla Stwórcy ze strony innych, niż on sam, osób. 

 

Nie wolno nam żadną miarą przeoczyć faktu, iż „to ostatnie przykazanie idzie w parze z zakazem idolatrii, okazując człowiekowi, że Boska władza i Boska miłość chodzą razem przez wszystkie miejsca i czasy, bez względu na to, jak wielkie mogłyby się wydawać trudności.” Dotyczy to w szczególności chrześcijan, albowiem “judaizm określił, że chrześcijaństwo jest idolatrią z powodu chrześcijańskiej deifikacji Jezusa” [6], co w warunkach systemu noachickiego uniemożliwiałoby chrześcijanom jakiekolwiek istnienie.

 

Dowiadujemy się też, dlaczego zakaz idolatrii jest taki ważny. Bowiem „jeśliby oddawanie czci innym obiektom niż Stwórca nie było zakazane za Jego bezpośrednim przykazaniem, wówczas ludzie byliby wolni w swoim wyborze co czcić, tak jak wybierają swoich przyjaciół. Dlatego cały obszar relacji pomiędzy ludzkością a jej Stwórcą obłożone są specyficznymi wymaganiami, a dokładnie tylko Jego prawda i Jego jedyność powinna być przedmiotem wiary, czci oraz filozofii.”

 

Ale to jeszcze nie wszystko, gdyż „każde niewłaściwe użycie mowy ludzkiej jak plotkarstwo, nieprzyzwoitość i kłamstwo ma związek z przykazaniem nie przeklinania Imienia, tak jak modlitwa i słowa Tory są pożądane, aby mowa stała się prawdziwie Boska.”

 

Dalej, zgodnie z prawem noachickim „Boskie objawienie posiada dwa poziomy: jeden w naturze dla powszechnego przekonania  i drugi przez proroctwo na Górze Synaj  dla prawa moralnego. Wszyscy nie-Żydzi wyprowadzają swoje religijne wypełnienie z tego ostatniego źródła, a wszelkie zapośredniczenia skutkują błędem i utratą moralności.”

 

Mówiąc mniej boskimi a bardziej ludzkimi słowy - każda utrata noachickiej moralności, spowodowana dla przykładu wyznawaniem lub oddawaniem czci Trójcy Świętej, nawet tylko cicha modlitwa przed wyobrażeniami świętych, samo posiadanie takowych czy korzystanie (udzielanie) jakiejkolwiek posługi duchowej zagrożone jest karą śmierci przez ukamienowanie, w dość przemyślny zresztą sposób mający symbolizować gniew boży spadający z nieba na nieszczęśnika, który swoją moralność noachicką niebacznie utracił.

 

Kończąc przydługą być może ale konieczną prezentację zagadnień prawa noachickiego nie od rzeczy będzie wspomnieć o warunkach niezbędnych do postawienia przed sądem i wydania wyroku skazującego. Kwestię tę omawia Talmud w rozdziale Sanhedryn 57a-b, a rabiniczne orzeczenie określające stanowisko halachicznego prawa karnego w odniesieniu do kary śmierci nie pozostawia w tym względzie większych złudzeń – wynika z niej jednoznacznie, iż po pierwsze: prawo noachickie wymaga bezwzględnego ustanowienia kary śmierci. Po drugie - „zadecydowano, iż naruszenie każdego z siedmiu praw noachickich grozi karą główną”. Wreszcie po trzecie - zgodnie z Majmonidesem, „pod prawem noachickim prawo może być wykonane bez wcześniejszego ostrzeżenia, w oparciu o zeznanie jednego świadka, lub o wyznanie winy”. Istnieje jednak również opinia jednego z twórców Talmudu, iż podstawą wyroku skazującego mogą być w sposób dostateczny „oczywiste okoliczności.” [7]

 

W tym miejscu należy zaznaczyć, iż nie wszyscy przedstawiciele judaizmu są zgodni co do tego, w jakim stopniu prawo noachickie winno być restrykcyjne czy nawet obligatoryjne. Zarazem jednak trudno jest powiedzieć, na ile wynika to z rzeczywistych odruchów humanitaryzmu i liberalizmu, na ile zaś z innych istotnych powodów.  

 

Najdalej idąca wykładnia pochodzi od przywódcy-nauczyciela wspomnianej już organizacji Chabad-Lubavitch Menachema Mendela Schneersona, reprezentującego wiernie stanowisko Majmonidesa wobec reprezentantów innych religii. W rozdziale Malachim 8:9  swego kodeksu Mishneh torah Majmonides postanawiał, iż „schwytana kobieta, która nie porzuci idolatrii po 12 miesiącach, ma być poddana egzekucji, podobnie jak każdy poganin, który nie akceptuje Siedmiu Praw”. „...kiedy władza Żydów jest silna”[8] – zaznacza Majmonides.

 

Podobnie rabin Schneerson. Powołując się na zalecenie Majmonidesa, iż każdy Żyd niezależnie od czasów, w jakich żyje, zobowiązany jest nauczać i nakłaniać nie-Żydów do przestrzegania Praw Noego (Malachim 8:10), rabin Schneerson orzekł, iż obowiązek ten spoczywa nie tylko na sądach żydowskich i nie jest ograniczony tylko do użycia przemocy, gdyż „tam gdzie nie moglibyśmy zastosować siły, bylibyśmy usprawiedliwieni z niewykonania tego obowiązku, gdyż istotą tego zobowiązania jest, abyśmy uczynili wszystko, co jest w naszej mocy, aby prawo noachickie było przestrzegane.”[9]

 

Jak więc widać z powyższego, od zastosowania siły i uruchomienia pełnych zdolności zawartych w talmudycznym systemie karnym powstrzymać może jedynie obawa przed niekorzystnymi reperkusjami politycznymi wynikających z przedwczesnego ujawnienia wspomnianych zdolności represyjnych halachicznego wymiaru sprawiedliwości. Można więc bez większego ryzyka stwierdzić, iż w miarę dochodzenia narodu wybranego do „władzy sądzenia” nad innymi narodami pętla prawa noachickiego na ich szyi będzie się raczej zaciskać niż rozluźniać.

 

Istnieje ponadto pewna dodatkowa okoliczność godna naszej uwagi. Otóż nieomal każde opracowanie nt. prawa noachickiego w ten czy inny sposób nawiązuje do biblijnego incydentu związanego z miastem Sychem (Rdz 34), oraz sposobem potraktowania jego mieszkańców przez synów Jakuba za porwanie ich siostry - Diny. Wiele przemawia za tym, iż historia ta stanowi klucz do zrozumienia specyfiki prawa noachickiego. Jak głosi Księga Rodzaju, mieszkańcy Sychem pomimo zbiorowego przyjęcia przez nich wiary Jakubowej i poddania się obrzezaniu - na trzeci dzień, gdy cierpieli boleści spowodowane tym zabiegiem i nie mogli skutecznie walczyć, zostali pozbawieni broni a następnie wymordowani przez synów Jakuba, którzy w ten sposób zemścili się za porwanie i „zgwałcenie” swej siostry, pomimo zawartego wcześniej układu pokojowego. Rabiniczne uzasadnienie tego czynu jest proste: mieszkańcy Sychem, widząc bezprawne czyny swego władcy przyglądali się temu biernie a więc byli za to bezprawie współodpowiedzialni. 

 

Swoistego komentarza dostarcza na ten temat zbiór żydowskich legend biblijnych: „władcom tego kraju czyn Szimona i Lewiego napędził strachu i rzekli: Skoro tylko dwóch synów Jaakowa tak wiele sprawiło, czego dokonają, jeśli wszyscy razem wystąpią? Zniszczą cały świat. I trwoga przed Izraelem padła na Kananejczyków.” [10]

  

Wielokrotnie powtarzający się fakt przytaczania tego biblijnego epizodu w Sychem w kontekście prawa noachickiego zdaje się świadczyć, iż uznanie i przyjęcie zasad prawa noachickiego przez kogokolwiek nie oznacza z punktu widzenia prawa judaizmu automatycznego zmazania dotychczasowych win dokonanych w stanie „pogaństwa” i nie stanowi samo przez się „usprawiedliwienia”. Takie winy zdają się nie podlegać przedawnieniu. Jak widzimy – trwoga ma paść także na współczesnych nienawistnych Bogu „Kananejczyków”. Dzieje biblijne miasta Sychem stanowią tedy wymowne ostrzeżenie dla ewentualnych kandydatów do łatwego i bezbolesnego „usprawiedliwienia” przez przyjęcie prawa noachickiego.

 

Czy w związku z taką niewyobrażalną dla współczesnego człowieka represywnością systemu noachickiego można więc dawać wiarę zapewnieniom niektórych rabinów, że liberalizm nie stoi w sprzeczności z prawem noachickim? Znacznie bardziej prawdopodobne, iż liberalizm pierwszy (obok chrześcijaństwa - rzecz jasna) znajdzie się na ławie oskarżonych, dostarczając na swych plecach głaz, którym się go następnie zgodnie z talmudyczną procedurą kamienowania ukamienuje.

 

Niestety, wydaje się, iż Kongres oraz Senat USA proklamując „Dzień Edukacji w USA” są na najlepszej ku temu drodze. W rezolucji połączonych izb z 1991 r. czytamy, że etyczne wartości i zasady zawarte w Siedmiu Prawach Noachickich są tymi zasadami i wartościami „bez których gmach cywilizacji znajduje się w stanie poważnego zagrożenia nawrotem chaosu”. I dalej: “Uzasadnione zatroskanie nie może pozwolić obywatelom tego Narodu utracić poczucie odpowiedzialności za przekazanie tych historycznych wartości i zasad z naszej odległej przeszłości pokoleniom przyszłości.” Z uwagi na to Kongres i Senat USA postanawiają uczcić Rabina Menachema Mendela Schneersona, przywódcy ruchu Chabad- Lubavitch, „który wspiera i upowszechnia te etyczne wartości i zasady w całym świecie” i wyznaczyć dzień jego 89-tych urodzin tj. 26 marca 1991 jako „Education Day, U.S.A.”

 

Zastanówmy się: w ciągu całych ostatnich dziesięcioleci Sąd Najwyższy USA pod naciskiem środowisk żydowskich dokonał totalnej ateizacji (dechrystianizacji) szkolnictwa amerykańskiego, wypierając ze szkół amerykańskich tak skutecznie Ewangelię Chrystusową, tak, iż nawet Nowy Testament na półce szkolnej biblioteki jest sprzeczny z Konstytucją USA. Niekonstytucyjna stała się również ekumeniczna modlitwa przed rozpoczęciem lekcji. I oto nagle środowiska owe w osobach swoich autorytetów moralnych odkryły ogromne zagrożenie dla gmachu cywilizacji i widmo globalnego chaosu z braku etyki i zasad, któremu zapobiec może jedynie przyjęcie zbawczego noachickiego prawodawstwa. Popierając otwarcie sprzeczne tak z prawem naturalnym jak i noachickim amerykańskie ustawodawstwo proaborcyjne i ponosząc odpowiedzialność za nieustający holocaust nienarodzonych w USA, nie mówiąc o systemowej masowej deprawację sumień ludzkich, głoszą równocześnie rozpoczęcie naprawy świata tikkun olam i wyzwalanie tegoż świata z dwutysiącletniego Tohu (hebr. chaosu).

 

Przy okazji wyjaśnia się powód żydowskiego poparcia zabijania nienarodzonych pomimo jego niezgodności z prawem żydowskim: otóż okazuje się, że w przypadku otwartego wystąpienia Żydów przeciwko mordowaniu nienarodzonych mogłyby się pojawić „długofalowe zagrożenia szerokich interesów żydowskich”[11].  Sprzeczność? Nie, to tylko prosta kontynuacja w pełnej zgodności z faryzejską metodą zawieszania i unieważniania przykazań Bożych pod pozorem ich respektowania.     

 

Do rozwoju antychrześcijańskiej filozofii prawa w Stanach Zjednoczonych przy pomocy orzeczeń Sądu Najwyższego USA przyczyniła się m.in. nie tylko osławiona Liga Antydefamacyjna (Anti-Defamation League – ADL), ale także rabini w rodzaju rabina Schneersona. On sam otaczany ogromnym, nadnaturalnym wprost szacunkiem, gdyż przez swych współwyznawców uważany za „prawdziwego” Mesjasza, a nawet o mało nie został uznany za takowego przez naczelny rabinat Izraela w 1986 r. [12], dawał niejednokrotnie wyraz talmudycznej etyce podwójnych norm moralnych - innych dla Żydów a innych dla nie-Żydów.

 

Nauczał więc Schneerson publicznie, m.in. w swych „Zbiorach rozmów” (ang. Gatherings of Conversations, 1965), powołując się na księgę Wyjścia (Wj 21;22), że “Halacha wymagana przez Talmud okazała, że nie-Żyd winien być karany śmiercią, jeśli zabija embrion, nawet jeśli embrion jest nie-żydowski, podczas gdy Żyd nie powinien być [zabijany] nawet jeśli embrion jest żydowski.” [13]

 

Uzasadnienie, jakie podał Schneerson jest nader wiele mówiące: „(...) winno być powiedziane na temat ciała, że osoba żydowska jest całkowicie inna od ciała przedstawicieli ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin