Chmielarz Wybór.txt

(29 KB) Pobierz
Adrian Chmielarz

Wyb�r

T�um zaszemra� z zadowoleniem. Lecki u�miechn�� si� 
nieznacznie i na chwil� wstrzyma� przemow�. Zaraz jednak, 
nie pozwalaj�c ludziom na chwilk� namys�u, dorzuci�:
- I jeszcze kto� im powyrzuca� wszystkie samog�oski ze 
skr�tu!
Uderzenie by�o mocne i wulgarne, i cho� Polskie 
Zjednoczenie Demokratyczne stosowa�o wobec nas o wiele 
gorsze metody, to jednak poczu�em si� nieswojo. Za chwil� to 
uczucie zamieni�o si� w niepewno��, czy aby m�j tekst nie 
by� jednak za trudny. Na szcz�cie, rozstawieni tu i �wdzie 
moi ludzie wyszeptali z porozumiewawczymi u�miechami do 
s�siad�w wyja�niaj�cy komentarz i wkr�tce przez hal� 
przetoczy� si� grzmi�cy �miech. Odetchn��em z ulg� i 
chwyci�em podany mi przez go�ca kolejny pakiet pyta� do 
pretendenta.
"Kiedy w Polsce b�dzie dobrze?". Do kosza. "Jak ja mam 
uczciwie �y�, kiedy...". Do kosza. Wszyscy maj� fuchy na 
boku, i nikt nie przychodzi na wiece, by chowa� wzrok przed 
s�siadem. Przejrza�em szybko kilka nast�pnych pyta� i 
stwierdzi�em, �e chyba czas podrzuci� Leckiemu now� porcj� 
naszych w�asnych tekst�w. "Co panu daje wiar� w zwyci�stwo" 
i tak dalej. Mia�em nadziej�, �e zapami�ta� aktualne wersje 
odpowiedzi.
Przerwa�em na chwil� przegl�d i spojrza�em na sal�. 
St�oczeni, spoceni, dr��cy z emocji ludzie ju� poczuli, jak 
to dobrze by� wsp�lnot�. G�o�no przytakiwali Leckiemu, 
przeklinali, gdy m�wi� o naszych wrogach, z furi� klaskali, 
gdy obiecywa� lepsze �ycie. Wydawali si� by� gotowi na b�j. 
Uzna�em, �e dla Waldemara Leckiego, niezale�nego kandydata 
na prezydenta, Wroc�aw zosta� zdobyty. Spokojnie wr�ci�em do 
przegl�dania kartek z niezgrabnie napisanymi pytaniami.
Przedostatnia kartka bia�ego papieru by�a inna ni� 
wszystkie. Autora cechowa�a wyj�tkowa staranno�� pisma i 
staromodny, a� chcia�oby si� powiedzie� przekaligrafowany 
kr�j liter. Na prostok�tnej powierzchni widnia�o �wiadectwo 
czyjego� niezwykle silnego charakteru. Z kszta�tu liter bi�o 
przekonanie o mocy i skuteczno�ci, jakby notka pisana by�a 
przez m�czyzn� spokojnego, opanowanego, ale przywyk�ego do 
zawsze korzystnych obrot�w spraw. Przesun��em oczami po 
tek�cie raz jeszcze. "Dzi� porw� twoj� �on�. Mam nadziej�, 
�e j� uwolnisz, a potem zabijesz wraz ze mn�".
Psychiczni podsy�ali pytania �rednio trzy razy na ka�dej 
imprezie. Czasami beznadziejne bazgro�y, czasami gro�by 
zatrucia ca�ego zoo w razie niespe�nienia ��da�. Cz�sto 
powtarza�y si� bezpo�rednie gro�by, ale do rodziny Leckiego 
jeszcze nikt si� nie przyczepi�. A� do teraz. I w dodatku w 
tak dziwny spos�b. Skrzywi�em usta i wyrzuci�em kartk� do 
kosza. Po chwili wyci�gn��em j�, wyg�adzi�em i schowa�em do 
kieszeni. Trzeba b�dzie rzecz da� do zbadania, by� mo�e 
autor nale�y do tych psychicznych zdecydowanych  na wszystko 
frustrat�w, czerpi�cych przyjemno�� tak�e z cudzego strachu.
Przes�a�em Leckiemu komunikat, aby ko�czy�. T�um wpad� w 
ekstaz�, najlepiej przerwa� w�a�nie teraz. Wr�c� do dom�w 
niedo�adowani, pe�ni niewyzbytej energii. B�d� rozmawia� o 
wszystkim, co dzi� us�yszeli, niekt�rym entuzjazm zostanie 
a� do dnia wybor�w. Wspania�a robota.
Ze wzgl�d�w bezpiecze�stwa zawsze wracali�my do hoteli
osobnymi samochodami. Rozsiad�em si� wygodnie na tylnym 
siedzeniu opancerzonego mercedesa. By�em zm�czony, ale 
zadowolony z efekt�w kampanii. Od dw�ch miesi�cy odnosili�my 
prawie same sukcesy i Lecki sta� si� powa�nym konkurentem 
dla reszty.
Poszukiwania odpowiedniego kandydata trwa�y lata, ale w 
ko�cu okaza�o si�, �e istnieje facet, kt�ry na przyj�ciach 
skupia uwag� zar�wno kobiet, jak i m�czyzn. Przeci�tnej 
urody, ale zadbany i z pe�nym uz�bieniem; wysoki, ale tylko 
lekko powy�ej �redniej. Najwa�niejsze jednak, �e posiada� 
moc okr�cania sobie publiki wok� palca. Oczywi�cie, je�li 
pl�t� bzdury, nikt go nie s�ucha�, ale gdy si� rozkr�ca� na 
bli�szy mu temat, ludzie przyjmowali jego uwagi z du�� doz� 
uznania, w�tpliwo�ci spychaj�c na p�niej. Moi psychologowie 
bez d�u�szego namys�u zatwierdzili jego kandydatur�.
Z pocz�tku Lecki w og�le nie m�g� si� zorientowa�, o co 
nam chodzi. Proponowali�my mu karier� polityczn�, za nasze 
pieni�dze i z nasz� pomoc�. Nie m�g� zrozumie�, �e nikt nie 
chce go wykiwa�, i cho� uk�ad od pocz�tku by� jasny - on 
prezydent, my rz�dzimy - to jednak wci�� dopatrywa� si� 
drugiego dna. Zrazu odrzuci� tak�e nasz program, wy�mia� 
ca�y jego libertaria�ski rdze�, nie widz�c szans na 
realizacj�. Musieli�my zmi�kcza� go prawie p� roku, zanim 
poj��, �e kapitalistyczna pseudoanarchia jest mo�liwa  i �e 
w gruncie rzeczy to jej w�a�nie potrzebuj� najszersze grupy. 
Wzi�li�my go na spotkanie z jedn� z partii, pokazali�my, �e 
ludzie akceptuj� radykalne zmiany. Potem wzi�li�my go na 
inne spotkanie i pokazali�my, �e ci sami ludzie akceptuj� 
tak�e radykalne wstrzymanie zmian. Uwierzy�, �e wszystko 
jest mo�liwe.
Do wybor�w przygotowywali�my si� cztery lata. Pieni�dzy 
mieli�my zbyt ma�o, by kupi� pras� i partie, ale 
wystarczaj�co, by zainwestowa� w jednego cz�owieka. Dlatego 
Leckiego strzegli najlepsi ludzie w Polsce, w ka�dym razie 
najdro�si. Nie m�g� sobie pozwoli� nawet na oddychanie 
zimnym powietrzem.
Wyci�gn��em z kieszeni pomi�t� kartk� papieru i kolejny 
raz przeczyta�em umieszczon� na niej gro�b�. Zwyk�e s�owa w 
po��czeniu ze sposobem ich napisania wci�� niepokoi�y, jakby 
jaka� si�a wy�sza nie chcia�a, bym cho� ten wiecz�r sp�dzi� 
spokojnie i bez stres�w. Nagle poczu�em, jak moje serce 
zatrzymuje si� bez ruchu i jak staje si� ci�kie niczym 
kamie�. Kto, do diab�a, powiedzia�, �e chodzi o �on� 
Leckiego. Po�o�y�em d�o� na ramieniu kierowcy.
- Stefan, podaj komertel.
Szofer bez s�owa wr�czy� mi telefon. Wystuka�em numer do 
pokoju hotelowego, w kt�rym powinna spa� Maria.
Ale s�uchawk� podni�s� m�czyzna.
- Dobrze, �e dzwonisz - jego g�os by� g��boki i szorstki, 
lekko ironiczny. - Ona ju� zaczyna cierpie�. Pospiesz si�.
Nim zd��y�em zareagowa�, m�czyzna od�o�y� s�uchawk�. W 
pierwszym odruchu chcia�em natychmiast powiadomi� ochron�, 
uczyli nas, �e w takich przypadkach nale�y dzia�a� szybko i 
zdecydowanie. Dobrze wiedzia�em, �e najlepsz� mo�liw� 
decyzj� jest bezpo�redni kontratak, a mimo to zawaha�em si�. 
Zazwyczaj w sytuacjach krytycznych by�em opanowany jak nikt 
inny, i nawet teraz, cho� sprawa dotyczy�a kobiety, kt�ra 
po�wi�ci�a mi wszystko, co mia�a najcenniejszego, bym tylko 
m�g� osi�gn�� wyznaczony sobie cel, stara�em si� my�le� 
logicznie. Przede wszystkim wygl�da�o na to, �e psychiczny w 
jaki� spos�b kontrolowa� to, co robi�. Oczywiste, �e m�g� 
sam dowiedzie� si�, gdzie mieszkam i z kim, i o jakiej porze 
wr�c� z mityngu. Ale sk�d wiedzia�, �e zadzwoni�? Normalnie 
nie uprzedzam �ony, �e zaraz b�d�, skoro i tak �ywi� nas 
hotele. Facet oczekiwa� mojego telefonu, jakby wiedzia�, �e 
skojarz�, i� kartka mog�a by� skierowana do mnie. Kolejny 
problem: goniec dostarcza mi pytania za kurtyn�. Nikt nie 
wie, �e zarysy odpowiedzi s� pisane przeze mnie.
A je�li Maria ma pistolet przy�o�ony do g�owy i dodatkowo 
facet widzi ruch na korytarzu, to co powstrzyma go przed 
wystrza�em? Szef ochroniarzy t�umaczy� mi kiedy�, �e je�li 
szanta�uj� ci� mierz�c w skro� trzymanego przed sob� 
cz�owieka i  ka�� rzuci� bro�, to jedynym wyj�ciem jest 
szybki strza�. Je�li rzucisz bro�, jeste� ju� martwy. Ba�em 
si�, �e psychiczny te� mo�e o tym wiedzie� i �e zabezpieczy� 
si� przed tak� ewentualno�ci�.
Wybra�em inny wariant. Wyskoczy�em z mercedesa i 
uda�em, �e bardzo mi si� spieszy. Kaza�em ochronie 
zosta� na dole. P�dz�c po schodach na pierwsze pi�tro, 
wyci�gn��em z kieszeni minipager. Przed wej�ciem do swojego 
pokoju schowa�em go w g��bi d�oni i kciuk przecisn��em do 
klawisza A, nadaj�cego sygna� zagro�enia �mierci� wraz z 
lokalizacj�.
Wzi��em g��boki oddech, zacisn��em z�by i otworzy�em 
drzwi. Psychiczny nie kry� si�. Sta� lekko oparty biodrem o 
szaf� obok telewizora, pot�ny, ubrany w dres. Rozejrza�em 
si� b�yskawicznie, nigdzie nie by�o wida� Marii. Chcia�em 
pobiec do drugiego pokoju, ale powstrzyma� mnie spokojny 
g�os.
- Nie r�b niczego sam, bo w swojej g�upocie zginiecie 
przed czasem.
Obejrza�em si� na niego ju� spod drzwi sypialni, 
pokazywa� mi ma�y, czarny prostok�t.
- To nadajnik. Twoja �ona ma mikro�adunki za uszami. Nie 
r�b g�upstw.
Zatrzyma�em si� i nim zd��y�em cokolwiek powiedzie�, 
doda�:
- Od�� pagera na st�.
Zamar�em. Wiedzia� o mojej jedynej drodze kontaktowej ze 
�wiatem. Je�eli by�y przecieki z ochrony, to u�ycie pagera i 
tak mija�o si� z celem. Ale je�li po prostu co� podejrzewa� 
i blefowa�... Nie mog�em jednak sta� z jedn� d�oni� 
zaci�ni�t�. Musia�em co� zrobi�. Pos�ucha�em rozumu i 
nacisn��em przycisk, po czym rzuci�em pager na st�.
Psychiczny wyj�� z niego bateri� i odrzuci� plastyk w
k�t. Przy drzwiach wej�ciowych pochyli� si� i 
podni�s� z pod�ogi ma�y przedmiot.
- Technika kontra jeszcze lepsza technika. Niepotrzebnie 
naciska�e� alarm, to ma�e co� zak��ca sygna� lepiej ni� 
sobie mo�esz wyobrazi�. Ale na razie nie zawodzisz mnie.
Schowa� przedmiot do kieszeni.
- Chyba czas na show, nieprawda�? Mo�esz zobaczy� �on�. - 
Kurtuazyjnym gestem wskaza� wej�cie do sypialni.
Wci�� milcz�c ruszy�em we wskazanym kierunku. 
Przygotowany by�em na najgorsze i mia�em racj�.
Mari� przywi�zano do rog�w ��ka czterema d�ugimi, 
sk�rzanymi pasami. Usta mia�a zakneblowane. By�a naga, a z 
k�cika ust p�yn�a jej krew. Tym razem nie zapanowa�em nad 
sob�. Rzuci�em si� w stron� skurwysyna, ale ten pos�a� mi 
gro�ne spojrzenie i b�yskawicznie podni�s� nadajnik do g�ry. 
Nie musia� nic m�wi�, zatrzyma�em si�. Woln� r�k� uderzy� 
mnie w brzuch na tyle mocno, �e polecia�em metr do ty�u. 
Wci�� trzymaj�c nadajnik wysoko, podszed� do wezg�owia ��ka 
i wskaza� na niebieski kabel zapl�tany w�r�d w�os�w Marii.
- Mog� odci�� jej g�ow� lepiej ni� kat. - Jego g...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin