M. Robert Falzmannn Multimedia Moje �ycie jest gr�. Gra jest dyskiem. Moje �ycie jest kr��kiem plastyku a los i przypadek gra mnie jak CD player. Czasami jest to 2x, czasami 4x, czasami 8x. Dzisiaj. Lecz jutro to b�dzie szybko�� obrotu i zbierania danych razy 10, 20, 30... wi�cej... bowiem �wiat idzie do przodu. A ja jestem duchem zakl�tym w sieci wirtualnego �wiata, powoli zjadaj�cego normalny �wiat. Czy jestem szalony? Sanity. Come back. Pobo�ne �yczenie. Raz w sieci, zawsze w sieci. Czy zawsze ...... zawsze ...... za... - Peter?! Zn�w masz koszmary? Zostaw t� ko�dr� i daj mi spa�!!! - Przepraszam. To ten sklep. Zabija mnie. Nienawidz�.... *** �niadanie. Bessy chodzi po otwartym patio w samym kapeluszu i okularach. S�o�ce jest mordercze pomimo wczesnej godziny. W Santa Monica, o tej porze roku, s�o�ce zawsze jest jak m�ot. - Mog�aby� nie gorszy� s�siad�w - Peter popija zmro�ony Sunkiss OrJuce i je dwa patties ze szpinakiem. Tr�jk�tne pierogi o ciemnobr�zowej sk�rce parz� go r�wnie silnie jak s�o�ce li��ce jego wystawiony za parasol �okie�. - Bess, co ci� zn�w napad�o? Nie s�ysza�a� o ozonowej dziurze i raku sk�ry? - Dziur� to ja mam puzonow� a nie ozonow�. A raka dostan� na j�zyku od tego twojego... - mulatka jest ciemniejsza od patties i chce by� wr�cz czarna. Schylaj�c si� pokazuje czerwony, krwisty zarys mi�dzy wygolonymi wargami kroku. Ostatniej nocy byli troch� zbyt gwa�towni i teraz to wida�. - Bess! Na rany Chrystusa! Za�� majtki! - Zgubi�am kolczyk. - Kto zwa�a! Za�� majtki. To s� pieprzone pi�ciodolarowe kolczyki. - S�. Wszystko jest... tutaj! - Bess wychodzi wzi�� prysznic a Peter zostawia niedoko�czone �niadanie i dzwoni do Intercontinental Holografix Publishing. - Tak, tak. Peter Pallmer. Nie, nie ten aktor z du�ym fajfusem. Ja mam ma�ego i du�y sklep. Tak, dystrybutor. Dwa razy el. Pa - l - l - mer. Peter. Masz to? Co chc�? Co Ja chc�? Moje zam�wienie. To chc�. Zaliczka posz�a, ale towaru brak. Wys�ali�cie kurierem? Zobaczymy. Fedex to garbage od kiedy po��czyli si� z Intercity. S�uchaj! Macie te nowe interaktywne CD? Widzia�em na targach reklam� "Perwerta" i "Japan by night". Dooobry towar. Wezm� sto i sto. Kolejka? Chyba �artujesz. Jaka kolejka? Dla mnie kolejka? Mam zadzwoni� do Chin? Nie?! Jestem szanta�ysta? Tylko biznes... Ju� wysy�acie? Okay! Tak, to lepiej.... - Jackass i sp�ka - Peter odk�ada telefon i wraca do piero�k�w - mo�e ja powinienem zacz�� sam produkowa� w�asne filmy i gry? Takie gamonie a prowadz� interes, i ci�gn�... - Kochanie? Jestem gotowa! - Bess ma na sobie satyn� i co� ze sk�ry. Czerwon� mini a do tego podobne texanki z krokodyla. - Nie za ciep�o na �usk�? - Peter ma chwil� md�o�ci. "...jestem zwyk�y alfons!" Mulatka podnosi mini i pokazuje mu l�ni�cy kremem tr�jk�t. - King lubi sk�r� i w sk�r�. Mam za godzin� ci�ki fucktime. Cokolwiek zlewa grubasa ch�odzi mnie. Nasz klient. Nasz pan. - To jest chore - Peter zanosi talerz do kuchni i w��cza zmywaczk�. - Ten King... - Zr�b wi�cej forsy, przestan� dorabia� na boku - Bessy wzrusza ramionami - to nie my, ale ten �wiat jest chory. Czym si� r�ni orka za grosze od dawania dupy? Niczym. Ten sam syf i mogi�a. Tyle, �e nie musz� rozlicza� si� z urz�dem podatkowym i zarobek ma wy�sz� godzinow� stawk�. W fabryce p�ac� mniej, right? - Zaczniesz skaka� na bok - m�czyzna patrzy krytycznie na swoj� kasjerk�, wsp�lniczk� i przyjaci�k� - jak ty to mo�esz wytrzyma�? Ja nie jestem wart... - I am a shitty woman in love... - nuc�c, Bess zbiega na parter. Peter kr�c�c z niedowierzaniem g�ow�, idzie za ni�. Oczywi�cie, dawno ustalili, �e on i ona nie s� zazdro�ni, czy zakochani, lecz... kiedy dzielimy nie tylko rent ale i ��ko, te rzeczy nabieraj� innego koloru. Peter jest zazdrosny a Bess na sw�j spos�b te�. Ona prowadzi. Zawsze rano. Wieczorem on. Bessy, zwykle jest zbyt pijana prac�, haszyszem i Gordon Dry. Nie wspominaj�c jej wymagaj�cych klient�w, kt�rzy... - Twoje sny, Peter. Mo�esz to rzuci�. Wiesz o tym. Nadmiar go�ych bia�ych dup robi ci� impo... ten tam bez wzwodu, - martwi si� mulatka - jaki sens ma VR? - To nie jest impotencja cia�a lecz ducha. Nienawidz� gier, nienawidz� elektroniki oraz tego ca�ego cyber bulshitu. To, kurwa, nie jest realne. To jest gorsze ni� film, teatr, ksi��ka. To b�dzie narkotyk dla mas... i niestety to ma sens. Finansowy! - Na tej zasadzie my b�dziemy milionerami. Jak Pizza pizza czy taki IcePalace. Zaczniemy sprzedawa� akcje i udzia�y. Ekspansja, agenci, zyski... - Bessy �mieje si� g�o�no. - O to walcz�! - Peter wysiada na nast�pnym skrzy�owaniu. Na dobr� spraw� mogliby chodzi�, lub robi� jogging do pracy. - Jak sko�czysz z Kingiem, kup mi Video News. Podobno nowa firma z Europy og�asza swoje dyski. - Czemu nie prenumerujesz niczego? Jeste� dystrybutorem... zaraz! - za nimi kto� tr�bi i to jest du�a czarna limuzyna na osiem os�b. Bess pokazuje palec tamtemu kierowcy, lecz Peter bez s�owa odst�puje od okna. - Jed�, tamujesz ruch. W sklepie i magazynie panuje mi�y ch��d. Ca�y kompleks i handlowy pasa� s� nowe. Mniej ni� rok, wi�c nic jeszcze nie sypie si� czy psuje. Co jest wa�ne. Jego ~Multimedia Shack~ dostarcza gry i wirtualne dyski dla ludzi z grubymi portfelami. W sumie, kogo sta� na wydawanie raz na miesi�c pi�ciuset dolar�w? Wi�c, tych co sta�, nale�y traktowa� na ich poziomie. Z rewerencj�, szacunkiem i tym ca�ym blichtrem dla milioner�w. Peter tego nienawidzi, b�d�c populist�, oraz pami�taj�c biedne lata m�odo�ci w Vermont. Lecz... biznes to biznes. - Otwarte? - w drzwiach dobrze zbudowana brunetka ko�o trzydziestki. - Tak, oczywi�cie. Bardzo prosz�. - Brunetka nosi dziwne khaki z wyci�tymi r�kawami i ma na ramieniu du�� torb� typu jaki u�ywaj� kurierzy FBI lub Army. Peter rozpoznaje to natychmiast. Trzy lata pracy dla wujka Sama i ma�y wypad do Bogoty jako deszyfrator NSA zostawi�y niezatarty �lad i nawyk - zobacz to co ukryte. Ukryj to co mog� zobaczy� - co zreszt� okaza�o si� psu na bud�. Wyrzucili go za inhalowanie obcych substancji. Eufemizm gryzipi�rka boj�cego si� napisa�, �e niejaki Peter Pallmer u�ywa� hasz. - Tak, to czym mog� s�u�y�? - Pan wierzy w UFO? "Shit. Nast�pny kosmofagot" - S�ucham? Och! My mamy te�, gry typu SF dla doros�ych. Wirtualny seks w najlepszym wydaniu... - Peter milknie widz�c na twarzy kobiety zaskakuj�co rozbawiony u�miech. - Pan ma dziwne sny, Pallmer... - opieraj�c si� o lad� i nie ukrywaj�c obfitego sex dekoltu, blondynka... blondynka? Peter przysi�g�by, �e wesz�a brunetka... patrzy mu w oczy i jest jak hipnotyczna fala z zapachem tymianku i verbeny - ...ja wiem, panie Pallmer, jak pom�c. Lecz... co� za co�. Jak tutaj m�wi� - Biznes! - Oooo... - Peter oddycha g��boko i ma zawr�t g�owy oraz erekcj� - ...czy my si� znamy? Nie pami�tam by byli�my sobie przedstawieni - zapach ro�nie jak penis. - Tak i nie. Virtual Reality. VR na co dzie� - blondynka zda si� by� morfem przeskakuj�cym z klatki do klatki filmowego slajdu. Raz jest naga, raz ubrana w iskrz�c� mg�� lub stalowe blachy robota. Raz nawet staje si� czym� co Peter woli nie precyzowa�... - Relaks. To s� tylko reminiscencje pa�skiej pami�ci b�d�cej pod miot�� szczotek zdrowego rozs�dku - kobieta wyci�ga z torby ksi��k� i k�adzie na ladzie - pan nienawidzi gier lecz, zarazem, jest pan beznadziejnym przypadkiem addictionado per se. Elekronarkoman. Tak? A biedna Bessy nawet nie podejrzewa, �e ten sklep jest jedynie usprawiedliwieniem by m�c ca�y dzie� siedzie� z g�ow� w monitorze, tak? I gra�, gra�, gra�. Multi media moja mi�o��! - Prosz� wyj��! Prosz� natychmiast wyj��! Aaaa....!!! - Peter cofa si� przed koszmarem ze znanego mu bardzo dobrze VR dysku. Uritsukidoji, Legend of Overfiend - japo�ski koktajl animowanego seksu, krwi i terroru. Zw�aszcza seksu. - Do not fuck with me, Pallmer!! - warkot cerbera z paszcz� kosmicznego lwa. Peter nawet nie pr�buje krzycze�. To by�o do przewidzenia. VR mo�e zjeba� ci m�zg lepiej ni� crack czy LSD. I to permanentnie. - Co powie Bessy? - Nic! Ona nie musi wiedzie�. Aktualnie, nikt nie powinien... - blondynka zapala Dunhilla i k�adzie czerwone pude�ko ze z�otymi literami na czarnej p�ycie lady, tu� obok ksi��ki zrobionej z gwiazd i nocy. - To zacznijmy od pocz�tku. Czy wierzy pan w UFO? Peter patrzy na pude�ko. Dotyka. To jest zupe�nie realna paczka papieros�w. Ale le��ca obok ksi��ka nie jest. To znaczy, jest i nie jest. Jest, lecz, jak by jej nie by�o. Tak jak by jej obraz by� tylko VR bez maskowania. Zarys, g��bia, grafika kartek i ok�adki. Bia�a strona... - Nie! Nie wierz�! A powinienem? Ty...? UFO? - Bardzo dobrze - brunetka jest blondynk�. P� na p�. I jej sk�ra te�. - Wolisz mnie jako, po�udniowca, czy typ skandynawski? Wolisz mnie zgwa�ci� w �niegu? - To drugie - Peter ma w spodniach dr��ek do szczotki - Ty jeste� bardzo seksy. - Jestem... tylko dlatego, �e ty, jeste� pro kobiecy. Nie widzisz mnie jako Alien sex, co w moim wymiarze sta�o si� regu��. Mi�o jest spotka� prawdziwego m�czyzn�. Z�ota epoka mi�o�ci. Czy wierzysz w podr�e w czasoprzestrzeni? - Nie! Nie wierz�. - ksi��ka na kontuarze ma zarys liter i obraz. Za mg��, kt�ra wolno si� rozprasza. Bardzo wolno. Myst. Ta cholerna ksi��ka jest jak folia� z gry Myst. Tajemnica w tajemnicy. Peter dwa razy by� w grze, �pi�c. By� w Grze! - Wspaniale! - blondynka jest naga i ma bia�e, wr�cz srebrne w�osy w kroku. Jej tr�jk�t ma si�� magnesu. Peter zaczyna dysze� jak przy stosunku a ona szepcze mu do ucha - Mog� by� twoim Neurodancer... chcesz? - i zaczyna ko�ysa� si� do taktu muzyki kosmicznych sfer a ka�dy jej ruch jest jak kopulacja... - Holly Molly, co my tutaj mamy?! - do sklepu wchodzi Dawson, gruby i jowialny sprzedawca z K-martu. Okazyjny klient i raczej browser. Peter? Kto to jest?! - Reklama - m�wi blondynka, ubrana w z�ot� foli� i tak dziwnie skrojon�, �e jest bardziej rozebrana ni� gdyby by�a naga. - Promo...
pokuj106