Gimel Pierwsza.txt

(38 KB) Pobierz
Wiktor Gimel

PIERWSZA

P�niej cz�sto nazywali�my j� KLEJNOTEM. Tak jawi�a nam si� cudowna i �wietlista 
w swych ciep�ych, blado -
b��kitnych, skrz�cych barwach. Wynurzy�a si� przed nami niczym per�a z czarnej 
muszli kosmosu. I cho� od
jakiego� czasu wiedzieli�my czego mo�na si� spodziewa�, to jednak pierwszy widok 
wcisn�� nam w gard�a dusz�ce
milczenie i pop�yn�y �zy.
`Tak, jak per�y, kt�re wy�uskane z ma��a za ka�dym razem ol�niewaj� 
poszukiwacza, cho�by wcze�niej wy�owi� ich
tysi�c, tak i nasz klejnot zachwyci� nas - przygotowanych, a przecie� 
zaskoczonych.
Z g��bi wydoby�o nas dw�ch Melchizedek�w, kiedy miesi�c temu nasze �aglowce 
zacz�y zbli�a� si� do celu.
Potrzeba oko�o osiemdziesi�ciu godzin by te olbrzymie niczym kontynenty 
powierzchnie z�o�y�, a cz�ciowo
zniszczy�. Wcze�niej popychani �wiat�em S�o�ca, a potem innych gwiazd nabrali�my 
olbrzymiej pr�dko�ci bliskiej
tej z jak� przemierza ten wszech�wiat �wiat�o. Samo przyspieszanie trwa�o lata, 
kt�re nam i tak mija�y inaczej ni�
braciom na Ziemi - w�wczas mogli�my jeszcze porozumiewa� si� wykorzystuj�c fale 
elektromagnetyczne, znosz�c
wyd�u�aj�ce si� op�nienia. D�ugo nas b�ogos�awili.
Sta�e przyspieszenie i szybko wzrastaj�ca odleg�o�� coraz bardziej utrudnia�y 
kontakt, by w ko�cu uczyni� go
prawie niemo�liwym. Nie chcieli�my wtedy jeszcze korzysta� z kana��w, kt�re nam 
udost�pniono.
Maksymaln� pr�dko�� jak� mo�na by�o uzyska� osi�gn�li�my zbli�aj�c si� do granic 
galaktyki, co nie trwa�o a� tak
d�ugo zwa�ywszy, �e nasz Uk�ad znajduje si� na jej peryferiach. Dopiero teraz, a 
zarazem kt�ry to raz z kolei,
docenili�my wszechm�dro�� Stw�rcy. Tysi�c lat tworzenia nowego systemu, nowego 
spo�ecze�stwa, naprawd�
Nowej Ziemi po Har-Megiddo da�o nam doskona�o�� i pe�ne poznanie w warunkach, 
kt�re najlepiej sprzyja�y
rozwojowi. Potem nadszed� DZIE� P�ACZU, AGONIA SMOKA. K�amca-Przeciwnik, ten 
kt�rego zwano kiedy�
Jutrzenk� zosta� unicestwiony. A liczba tych, kt�rych wzi�� ze sob� by�a jak 
piasek morza...
W�r�d nas s� tacy, kt�rzy pami�taj� jeszcze Stare Niebiosa i Star� Ziemi� - ja 
te�. W�a�nie dlatego mo�emy m�wi�
teraz o wszechm�dro�ci Tego, kt�ry o nas zadba�. Mijaj�ce stulecia po PR�BIE 
OSTATECZNEJ nie tylko
rozwin�y nas duchowo, ale i dzie�o r�k ludzkich - nasze technologie - stawa�y 
na kolejnych, niewy�nionych nawet
poziomach. Nie obawiaj�c si� jakiegokolwiek czasu podr�y, nie martwi�c si�, �e 
st�oczeni na niewielkiej
powierzchni stracimy samych siebie (filia - nasza mi�o�� mia�a nam pom�c 
zachowa� pok�j i cz�owiecze�stwo),
mog�c zbudowa�, w nawi�zaniu do staro�ytnych rozwi�za�, statki nios�ce nas w 
przestrze� - zwr�cili�my oczy ku
g�rze pytaj�c czy mo�na to uczyni� bez gniewu Najwy�szego? Trudno opisa� rado�� 
jaka zago�ci�a w naszych
sercach gdy objawiono nam WOL� i dowiedzieli�my si� o HAIN.
Oto pierwsza wyprawa do gwiazd - gwiazd od razu bardzo odleg�ych. Pierwsza 
podr� kosmiczna w nowej erze,
kilkana�cie stuleci po ostatnich lotach w przestrzeni.
Zostawiaj�c Drog� Mleczn�, a zanurzaj�c si� w pustk�, tak ciemn� i samotn�, �e 
zagubiona kropla �elaza l�ni�a w
niej na wiele parsek�w, rozpoczynali�my co� co by�o nie tylko podr�, ale i 
pocz�tkiem nowego rozdzia�u dziej�w.
Rozwa�aj�c czas podr�y zastanawiali�my si� nad sposobem jej przebycia. 
Hibernacja nie by�a tym najlepszym
rozwi�zaniem ze wzgl�du na w�tpliwo�ci etyczne (zbyt przypomina�o to sam� 
�mier�, kt�ra, cho� miniona, nadal
k�ad�a si� zimnym cieniem na nasze pami�ci), a tak�e trudno�ci techniczne.
Skoro nie istnia�y Moce, kt�re mog�y zaw�adn�� naszymi umys�ami by je zniewoli� 
w chwili oczyszczenia, w
momencie nirwany, oderwania od materii - mogli�my wypracowa� techniki 
pozwalaj�ce utrzyma� taki stan prawie
wiecznie. Nietrudno w�wczas zaspokoi� minimalne potrzeby fizjologiczne. I cho� 
na Ziemi by�oby to bezcelowe -
nauczyli�my si� skupia� na fundamentalnej istocie wszechrzeczy i zanurza� w 
niebyt. To w�a�nie z takiej g��bi
wydobyli nas Melchizedecy, gdy� po tak d�ugim czasie oderwania tylko inne �ywe 
istoty o mocy duchowej mog�y
nas przywr�ci� �wiatu materialnemu, a nam odda� �wiadomo��.
Hamowanie, cho� poch�on�o nasze zasoby energetyczne, przebieg�o planowo i oto 
dotarli�my do PLANETY
MATKI. Spieszno nam by�o pozna� j� przez dotyk naszych st�p i r�k, ale 
przyjemno�� ogl�dania jej, zawieszonej w
czerni, opalizuj�cej per�y z dwoma niewielkimi ksi�ycami pomaga�a nam zachowa� 
cierpliwo��. To by� zaszczyt
m�c opowiada� o jej pi�knie wszystkim pozosta�ym na rodzimej planecie
W tej chwili utrzymywali�my w�a�ciwie sta�y kontakt.
Wiadomo, �e nie jest mo�liwe wys�anie sygna�u, kt�ry m�g�by by� odebrany 
natychmiast w innym miejscu
wszech�wiata wykorzystuj�c jedynie prawa fizyki. Jedynie dziedzina duchowa - ten 
inny wymiar - umo�liwia tym,
kt�rzy z niej korzystaj� pojawienie si� w dowolnym punkcie naszej 
rzeczywisto�ci. Niestety tamta sfera nie ma nic
wsp�lnego ze �wiatem materialnym i nie da si� jej wykorzysta� jako kana�u 
skracaj�cego drog� (co de facto jest
mo�liwe ale sam Stw�rca musia�by tak� sposobno�� udost�pni�). Chyba, �e po�lemy 
my�l. TEN, KT�RY
WYS�UCHUJE s�yszy je natychmiast kiedy je do Niego skierujemy, r�wnie szybko 
mo�e nam odpowiedzie�.
Olbrzymim przywilejem by�o otrzymanie daru w postaci ofiarowania jednemu z 
Melchizedek�w opiekuj�cych si�
wypraw� mo�liwo�ci pos�ania naszych my�li do domu. Cho� nawet on nie by� w 
stanie ich odczyta� je�li go o to nie
poprosili�my. Zaszczyt prywatno�ci - wspania�y prezent od Boga. �wiadomo�� tego 
pozwala�a kiedy� przetrwa�
mroczne czasy.
Ci, kt�rzy my�leli o nas na Ziemi, po stuleciach ciszy wreszcie mogli nas 
us�ysze�, chocia� nie uchem, i zobaczy�,
cho� nie okiem, a przede wszystkim zrozumie� i pozna� cud na jaki teraz 
spogl�dali�my przez wszystkie mo�liwe
ekrany. HAIN...

Melchizedecy, kt�rzy b�d�c kiedy� lud�mi zaznali uczu� bliskich cielesnym tak�e 
podzielali nasz� rado��. B�d�c
nie�miertelnymi, a pami�taj�c �mier�, znajduj�c si� na wy�szym poziomie ni� 
cz�owiek, ale wiedz�c co to b�l i
zm�czenie - patrzyli na wszystko z innej perspektywy ni� ktokolwiek. Bardzo 
wiele im zawdzi�czamy. Nale�y wam
si� nasza wdzi�czno��, PRZEWODNICY.
Niesamowita mleczno-b��kitna barwa planety przypominaj�ca nieco Neptuna i troch� 
Wenus z Uk�adu
S�onecznego, cho� z widocznymi kontynentami i oceanami, bra�a si� z tego, �e 
promienie gwiazdy, wok� kt�rej
kr��y�a cudownie si� rozbiega�y na otaczaj�cym j� wodnym welonie. Ta sfera 
wilgoci tworzy�a izolacj�, kt�ra
rozpraszaj�c �wiat�o pozwala�a by wraz z ciep�em r�wnomiernie dociera�o ono do 
powierzchni. To dzi�ki niej nie
by�o pusty� w strefie podzwrotnikowej, czap polarnych na biegunach, ani trudnej 
do wytrzymania wilgoci w
okolicach r�wnika. Wsz�dzie by�o ciep�o, wyst�powa�y niewielkie dobowe i 
sezonowe wahania temperatury,
panowa� klimat umiarkowany. Idealne warunki do �ycia.
B�d�c niewiele mniejsz� od Ziemi r�wnie� kr��y�a po orbicie elipsoidalnej i jej 
o� tak�e by�a nachylona pod
niewielkim k�tem do p�aszczyzny ekliptyki zapewniaj�c pory roku, cho� nie tak 
zr�nicowane jak u nas.
Gwiazd� tego uk�adu sk�adaj�cego si� jeszcze z trzech planet nazwali�my ju� w 
domu Mal*pas'ar i nie wyr�nia�a
si� ona niczym specjalnym, b�d�c jedynie troch� starsz� od S�o�ca.
Po trzydziestu o�miu dniach obserwacji zdecydowali�my si� l�dowa�. Sze�� 
l�downik�w, po dwa z �aglowca
powioz�o 124 osoby w d�. Nikt nie chcia� zosta� - nikt te� nie musia�. Trzy 
jednostki nazwane prosto pierwszymi
literami: `Alef, Bet i Gimel swobodnie mog�y pozosta� puste na orbicie 
geostacjonarnej. L�downiki w zasadzie
same znajd� do nich drog� powrotn�.
Dwa du�e kontynenty niemal stykaj�ce si� p�wyspami w okolicach bieguna 
(zupe�nie jak Kamczatka z Alask�)
oblewane by�y przez p�ytkie oceany zajmuj�ce 60% powierzchni. Zdecydowali�my si� 
rozbi� na cztery grupy i
zbada� p�nocne wybrze�e mniejszego z kontynent�w.
Wodowanie - cho� nie nale�a�o do najmilszych prze�y� przebieg�o bez zak��ce�, a 
nieliczne usterki da�o si� szybko
usun��. Po dotarciu do brzegu rozbili�my ob�z kilka kilometr�w w g��bi l�du. 
Pozosta�e grupy tak�e si�
zadomowi�y.
Utrzymywali�my kontakt radiowy.
- Jak si� dzisiaj czujesz? - spyta�a Josab wychodz�c z kontenera mieszkalnego.
- Ca�kiem dobrze, patrz� jak wstaje Mal*pas'ar i rozmy�lam.
- Bardzo mi si� podoba to falowanie �wiat�a na wodnym pier�cieniu, ale �mieszy 
mnie ci�gle brak wyra�nego cienia.
- odpar�a k�ad�c r�k� na mym ramieniu. Patrzyli�my przez chwil� w milczeniu na 
bladofioletowe, rozmyte �wiat�o
wynurzaj�ce si� z wody - taki tutejszy wsch�d s�o�ca. Jele� wyszed� z zaro�li i 
z udawan� oboj�tno�ci� skuba� traw�
w pobli�u transportowca.
- W Isz'sza - 4 zauwa�yli �lady du�ych zwierz�t - najprawdopodobniej gad�w. To 
ciekawe, �e tutaj s� pozostawione,
a na Ziemi znikn�y.
- Spe�ni�y swoj� rol� w oczyszczaniu atmosfery i redukcji niekt�rych ro�lin wi�c 
mog�y zosta� usuni�te. Poza tym
ich wielko�� by�a niebezpieczna dla innych zwierz�t, a przede wszystkim dla nas.
- Czy wiemy dok�adnie jak to by�o?
- Wystarczaj�co dok�adnie. Paprociowce i skrzypowate mia�y za zadanie ustali� 
sk�ad atmosfery i odpowiednio
zaerowa� gleb� - by�o to mo�liwe dzi�ki nieco odmiennej fotosyntezie i 
mo�liwo�ci bardzo szybkiego wzrostu i
rozwoju. To dzi�ki �wczesnym warunkom biochemicznym rodz�cej si� planety mog�y 
urasta� do tak du�ych
rozmiar�w. Jednak, �eby da� szans� rozwoju innym ro�linom i spowolni� 
zainicjowane procesy trzeba by�o
zwierz�t, kt�re �ywi�c si� takimi ro�linami ustabilizowa�yby wszystko. Aby 
przebieg�o to szybko pojawi�o si� wiele
gatunk�w prostszych w budowie gad�w o du�ych gabarytach. Musia�y du�o je�� i w 
kr�tkim czasie upora�y si� z
nadmiarem tamtych ro�lin. Potem ich liczebno�� na pewno spad�a i w ko�cu zosta�y 
usuni�te. Tutaj te� na pewno
nie ma ich wiele.
- Chcia�abym je zobaczy�.
...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin