Kozioł Ptaki dla myśli.txt

(1212 KB) Pobierz
URSZULA KOZIO�

Ptaki dla my�li

DROGA
(Opowiadaj.
� Opowiadam, opowiadasz, opowiada, opowia-daj, -dam, -dasz, -da, wystukiwa�y 
ko�a
poci�gu; -daj, -dam, -dasz, -da, �)
Kolorowa puszka z brz�kiem potoczy�a si� pod �awk�. M�ody cz�owiek z 
melancholijn�
twarz� mima schyli� si� skwapliwie do n�g Szymona. Mi dispiace, scusi, 
powiedzia� w tym
samym momencie, kiedy � scusi, florencka katedra wywin�a piekielnego m�y�ca w 
�renicy
Szymona i by�a mniejsza ju� nawet od tamtej lilipuciej klatki ze �wierszczem, 
kt�r� � scusi,
usi�owano mu przed chwil� sprzeda�.
� To s� �my! jeden z dwu starszych pan�w graj�cych w szachy przy oknie za�mia� 
si�
cieniutko. � Po prostu �my, kt�rych nie spos�b zatrzyma�; jakby ca�e ich 
furkotliwe �ycie by�o
w�a�nie intensywnym poszukiwaniem p�omienia tej jakiej� jednej �wiecy czy lampy, 
w kt�rym
pragn� zgasn��.
� Czy to ja, czy to na pewno ja sam jestem tym, kt�ry tu niby jest? Szymon spod
przymkni�tych powiek gapi� si� bezmy�lnie na staromodny p��cienny piero�ek na 
g�owie
m�wi�cego. (Opowiadaj, �e kiedy pewien ubogi artysta maj�c oko�o czterdziestu 
lat przyby� po
raz pierwszy do Italii i znalaz� tu sposobn� chwil�, �eby sobie to i owo 
wreszcie przemy�le� �)
� Aber, aber, szpicbr�dka s�siada z lewej od drzwi podskoczy�a w niepohamowanej 
ch�ci
wmieszania si� w tok rozmowy w�asnym klinem � �ma, gin�c w p�omieniu tej jakiej� 
jednej
�wiecy, mo�e zgasi� tak�e jej p�omie�!
� Garde! Starszy pan siedz�cy z prawej strony Szymona kanciastym, drapie�nym 
ramieniem
zbrojnym w czarnego laufra natar� na bia�� damk� swego partnera w p��ciennym 
piero�ku.
� Zugzwang? czujna szpicbr�dka zn�w wyskoczy�a o kilkana�cie centymetr�w do 
przodu i
cofn�a si� z wyra�nym zawodem.
� Ale nie dla mnie, zanuci� pan w p��ciennym piero�ku i � spod ziemi czy spod 
nieba �
wyczarowa� niedostrzegalnego a� dot�d konia. Gra potoczy�a si� dalej.
� Scusi, powiedzia� zn�w m�ody W�och z naprzeciwka i krzywi�c si� pociesznie 
podni�s�
upuszczon� po raz wt�ry puszk�. Szymon na pr�no usi�owa� omija� wzrokiem jego 
twarz. To
chyba Iza wytkn�a mu kiedy�, �e nazbyt lgnie do anomalii i w og�le do 
wszystkiego, co bywa
kalekie nie tylko w dos�ownym sensie. A wi�c teraz ta twarz tutaj, podobnie jak 
na przyk�ad
posta� g�upiej Julii, prawdopodobnie niegdysiejszej kurwy portowej, spotkanej 
przypadkiem w
sma�alni ryb w jakim� weneckim zau�ku � bodaj czy nie przy calle Regina? � kt�ra 
odwodzi�a
jego uwag� w bok od C� d�0ro, w bok od Palazzo Ducale, w bok �
(Julia-pi�knotka spowita w zblak�e fata�aszki, strz�py pi�r i koronek jako 
kolejna mozaika w
�; z twarz� umalowan� jak pierrot jako mozaika w �, popiskuj�ca osobliwym ptasim 
skwirem
nad wy�ebran� misk� polenty u tego tam serdecznego gbura jako �; albo jeszcze 
inaczej;
mistyczne za�lubiny gbura z pirack� g�b� i Julii-pi�knotki przy pomocy miski 
polenty w �; zn�w,
zn�w?
Opowiadaj, �e kiedy szcz�liwym trafem przyby� do owego centrum �)
� Dzisiaj centrum sztuki znajduje si� poza Europ�, powiedzia� do nikogo 
melancholijny
m�odzian. Znowu �onglowa� swoj� ma�� podr�n� maskotk�, miniaturow� puszk� 
konserw. �
Pary� lub Rzym to ju� s� tylko muzea; prawdziwy nerw nowo powstaj�cej sztuki 
jest jednak �;
scusi; skwapliwie schyli� si� pod �awk�.
� Aber, aber �
(Czy nazwanie puszki zupy firmy P�le-m�le dzie�em sztuki jest r�wnoznaczne z
artystycznym jej przedstawieniem? Szymona zn�w zaatakowa� ten natr�tny motyw, 
strz�p my�li
wyczytanej prawdopodobnie w jakiej� gazecie.)
� Jednak�e znalaz�bym na to spos�b, mrukn�� sucho jego s�siad z prawej, 
sk�adaj�c
jednocze�nie podr�ne szachy do torby.
� A co, a co; zn�w remis! ucieszy� si� jego partner. Tak�e i on gotowa� si� do 
wyj�cia.
Szymon postanowi� zaj�� jego miejsce. Wola� jecha� twarz� do kierunku jazdy. 
Rzecz jasna, przy
oknie.
� Wystarczy�oby w obszarze ich �erowiska rozpi�� g�st�, �wietlist� sie�, ci�gn�� 
s�siad z
prawej; w�owy ekler jego torby zsun�� si� z lekkim piskiem. � R�cz�, �e to raz 
na zawsze
zlikwidowa�oby problem pa�skich ciem. Szukaj�, powiada pan, swojej �wiecy? Wi�c 
im j�
zbli�y�; wyj�� niejako naprzeciw tej ich niezg��bionej, samounicestwiaj�cej je 
potrzebie.
� Kto wie, a je�li w�wczas wykszta�ci�by si� gatunek pozbawiony fototropizmu, 
uodporniony
na wszelkie �wiat�o w og�le? za�mia� si� cieniutko jego partner, poprawiaj�c 
p��cienny piero�ek
na g�owie i wstaj�c z miejsca. � Wyobra�a pan sobie, jakie w�wczas mieliby�my z 
tym k�opoty?
Wychodzili nie �piesz�c si� i ust�puj�c sobie nawzajem pierwsze�stwa przy 
drzwiach.
� Ja bym jednak zaryzykowa� tak� siatk� z g�stych �wiate�, upiera� si� tamten. 
Dopiero teraz,
kiedy wsta�, da�o si� zauwa�y�, �e lekko utyka� na jedn� nog�. � M�g�bym nawet 
co� takiego
panu skonstruowa�; lub zleci� to kt�remu� ze swoich �
Szymon przesiad� si�. Mim, kt�rego rozpraszaj�c� twarz mia� nadziej� straci� 
sprzed oczu,
siad� jednak naprzeciw niego, na drugim wolnym przy oknie miejscu, i wda� si� w 
rozmow� ze
szpicbr�dk�. Dwaj starsi panowie, gaw�dz�c z o�ywieniem � by� mo�e, dalej o tych 
�mach � raz
jeszcze przesun�li si� za oknem wagonu. Jego by�y prawy s�siad lekko utyka�. 
Nikt nowy nie
przyby�. Jechali we trzech.
Szymon celowo zagapi� si� w okno przedzia�u, �eby odwr�ci� twarz od 
wsp�pasa�er�w,
kt�rzy przygl�dali mu si� � jak s�dzi� � zbyt natarczywie, a kt�rych zdawa� si� 
sk�d� zna�; w
ka�dym razie musia� ich ju� kiedy� spotka�; zw�aszcza tego z farbowan� br�dk�.
� �Nigdy jeszcze wolno�� zupy nie by�a tak nieograniczona, ale r�wnocze�nie nie 
by�a ona a�
tak zniewolona, jak w puszce firmy �P�le-m�le��, usi�owa� uk�adaniem g�upawych 
manifest�w
odwr�ci� uwag� od wspomnienia l�ku sprzed kilku godzin, jaki nawiedzi� go w 
Giardino di
Boboli. � �Obecny kryzys zupy polega g��wnie na kryzysie komunikatywno�ci 
zak��conej przez
puszk� firmy �P�le-m�le!��.
Jednak�e tamto by�o silniejsze; wraca�o; a zw�aszcza szok spowodowany przez 
owego
�mecenasa z pa�k��, kt�ry w �ywy, ods�oni�ty nerw dopiero co powstaj�cego dzie�a 
wtargn�� jak
rani�cy �renic� proch.
�Aktywna bezradno��; Szymon spr�bowa� ws�ucha� si� w d�wi�k idei tamtego 
obrazu,
jednak�e wywo�ane has�o zabrzmia�o r�wnie pusto, jak owa zupa w puszce firmy 
�P�le-m�le�.
Wprawdzie przez mgnienie w niewyra�nej przestrzeni rozgestykulowa�y si� znaki i 
zderzy�y ze
sob� osaczaj�ce je linie, ale wnet rozp�yn�y si� przezroczy�cie, zanim zdo�a� 
dobiec do nich
wzrokiem. Na nowo ogarn�a go apatia i poczucie nierealno�ci istnienia w tym 
zbyt pi�knym
�wiecie, na kt�ry spogl�da� z okna przedzia�u, jak gdyby nie pejza� to by�, ale 
film, nie okno, ale
ekran, nie on, ale jaki� jego zast�pca.
Na przyk�ad Leopardi. Raz jeszcze zanurzy� si� w cienisto�� jego idylli 
czytanych wczoraj. �
Nam dzisiaj nie przys�uguje ju� jednak luksus czystej neurastenii, pomy�la� � 
nie przys�uguje
nam ju� wyb�r: w��czy� si� w t� pod�� epok� czy nie. Naszym odludziem s� teraz 
ludne ulice,
p�yniemy � wyspy pojedyncze � w t�umie podobnych wysp; rozbitkowie. �wiat jest 
dzi� r�wnie
wyalienowany w nas, jak my w nim. I tak oto wnosimy w�asn� neurasteni� w 
neurasteniczno��
tego �wiata, w kt�rym ju� nie cherlawo�� wydaje si� czym� kuriozalnym, ale 
t�yzna. Z tym
wszystkim pr�bujemy w��czy� si� mimo to w bieg tej epoki, w��czy� si�, by 
protestowa� przeciw
niej; a wi�c i przeciw sobie.
Czyli �aktywna bezradno��? Zn�w zamigota�o �wiate�ko tamtej wizji i zgas�o. 
Wiedzia�, �e
cho� wr�ci do tego problemu, wr�ci ju� nie tak, i �e wszystko, cokolwiek na ten 
temat wyrazi,
pozostanie zaledwie kopi�, imitacj�, odbiciem tamtego nie istniej�cego ju� 
obrazu, kt�ry cho� nie
by� sko�czony, w jaki� spos�b by� w�a�nie got�w; kto wie, czy jego 
fragmentaryczno��, kt�ra
tak�e jest ju� nie do podrobienia, nie wzmaga�a jeszcze dodatkowo sugestywno�ci 
dzie�a?
Nigdy nie da si� tego powt�rzy� tak samo; zawsze b�dzie to o co� mniej, o co� 
inaczej,
my�la� Szymon i zastanawiaj�c si�, czy zgubi�a go s�abo��, niewyt�umaczalne 
wprost
tch�rzostwo, czy pycha, zacisn�� d�o�, a� pobiela�y mu knykcie.
M�ody W�och przybli�y� ku niemu zatroskan� twarz i z wpraw� wytrawnego aktora 
odegra� w
przeci�gu sekundy ca�� pantomimiczn� scenk� wsp�czucia, sympatii, ch�ci 
przyj�cia z pomoc�,
ale Szymon niegrzecznie odgrodzi� si� od niego �okciem wspartym na podokienny 
stolik i zn�w
zagapi� si� w mijany krajobraz.
� Za�o�� si�, mistrzu, �e co� mu dolega, powiedzia� ten z melancholijn� twarz� 
mima.
Szymon rozpoznawa� ju� g�osy ich obu; mistrzem by� zatem ten drugi z farbowan� 
br�dk�, kt�ry
wygl�da� po trosze na pok�tnego handlarza dzie�ami sztuki lub narkotyk�w, po 
trosze � na
cz�onka tajnego sprzysi�enia albo po prostu na adepta kt�rej� z tych modnych 
obecnie ga��zi
nauk.
� Chcesz, abym go pouczy� bez s��w? spyta� mistrz.
Zacz�li teraz obaj m�wi� szybko i Szymon ch�tnie zgubi� w�tek tej dziwacznej 
rozmowy,
kt�ra zreszt� nie interesowa�a go tak dalece. Ogl�dany pejza� zn�w cofn�� go w 
Giardino di
Boboli.
� I nigdy ju� nie objawi mi si� biegn�cy przez bramy z pustek do pustek, znik�d 
donik�d �w
ja-nie-ja diabli wiedz� z czego wysnuty, istniej�cy chyba tylko na zasadzie 
odsy�acza lub
figuratywnego przypisu w tym, co pozostawa�o niefiguratywne, co by�o zaledwie 
aluzj� do
zmaga� si� z pr�ni�, kt�ra uchyla si� i osacza, uchyla i osacza �
Jak �w widnokr�g odczuty w dzieci�stwie; ze swoj� bezustannie uchylaj�c� si� 
lini�; kt�r�
pr�bowa�em podej�� raz w nocy i przy�apa� w jej znieruchomieniu; a wysokie 
drzewo, kt�re
bra�em za jego graniczny pal, przemieni�o si� o �wicie w centrum; i zwodniczo 
bliski okr�g zn�w
przywabia� mnie ku sobie, ale poj��em ju�, �e nie uda mi si� z tego centrum 
wyj�� nigdy; �e
przestrze� tylko pozornie ust�puje mi pola, podczas gdy w istocie jestem skazany 
na bycie w
�rodku; w kole zakre�lonym zaczarowan� kred�.
I kiedy sta�em tak, pokonany wyrostek pod w...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin