Aleksander Krawczuk OSTATNIA OLIMPIADA Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 HISTORIA I OLIMPIADY Stara przypowie�� grecka, chyba pitagorejska, por�wnywa�a �ycie i postawy ludzi do obraz�w, jakie mo�na zaobserwowa� podczas igrzysk w Olimpii. Jedni przybywaj� tam, aby walczy� na stadionach, zdobywa� s�aw�, nagrody, znaczenie. Inni, aby w ten lub �w spos�b zarobi�, kr�c�c si� w�r�d t�umu widz�w, handluj�c i zwodz�c. A wreszcie jeszcze inni � i tylko ci s� godni miana prawdziwych olimpijczyk�w! � zjawiaj� si� nie dla rywalizacji, cho�by najszlachetniejszej, nie z ��dzy poklasku i rozg�osu, a nade wszystko nie dla pieni�dzy; pragn� natomiast po prostu i w spokoju ducha przyjrze� si� wspania�emu widowisku, cieszy� si� i radowa� samym pokazem ruchu i sprawno�ci, nie my�l�c o �adnych korzy�ciach osobistych. Por�wnanie posiada tak�e ten walor, �e dobrze ilustruje, jak Grecy oceniali ludzkie postawy i cele zabieg�w. �w system warto�ciowania obowi�zywa� przez d�ugie wieki w kr�gach staro�ytnych intelektualist�w i wpajany by� uporczywie szerszym warstwom, z r�nym oczywi�cie powodzeniem. Owszem, mi�owano s�aw� i dobre imi�, podziwiano agonistyk�, nie pot�piano z gruntu stara� o z�oto i srebro. Najwy�ej jednak stawiano idea� �ycia oddanego wy��cznie kontemplacji, czyli bezinteresownemu badaniu i rozwa�aniu prawdy; wszelkiej prawdy, w ka�dej dziedzinie �ycia. W j�zyku greckim tego rodzaju ogl�d my�lowy zwa� si� �theoria�. Pierwotnie okre�lano tak sam akt wszelkiego obserwowania jakich� zjawisk, nast�pnie oficjalne poselstwa pa�stwowe, udaj�ce si� na �wi�te igrzyska, aby si� im przyjrze� i cze�� odda� bogom, a wreszcie �w dopiero co wspomniany ogl�d intelektualny, czyli my�lenie skierowane ku sprawom wielkim i oderwanym; a tak�e jego owoc. W�a�nie w tym ostatnim znaczeniu wyraz �yje po dzie� dzisiejszy. Teoria stanowi�a w poj�ciu greckich m�drc�w dobro najcenniejsze. Wed�ug pewnych koncepcji filozoficznych szcz�sny byt bog�w nie�miertelnych polega na tym, i na tym tylko, �e mog� oni oddawa� si� wy��cznie teorii, czyli patrze� wprost w ol�niewaj�cy blask Prawdy ostatecznej. Im bardziej wi�c � tak nauczali staro�ytni � �ycie nasze, uwolnione od wi�z�w ciasnego praktycyzmu, sk�ania si� ku my�leniu teoretycznemu, tym bardziej staje si� boskie. Przypowie�� zachowuje zawsze swoj� aktualno��, dotyczy bowiem nie tylko czas�w i stosunk�w antycznych, lecz pewnych stale si� powtarzaj�cych sytuacji, typ�w post�powania, hierarchii ocen. Jest te� przestrog� dla nas. Igrzyska olimpijskie znowu przyci�gaj� setki i tysi�ce zawodnik�w z r�nych kraj�w, a przede wszystkim wr�cz nieprzejrzane rzesze entuzjast�w; co prawda jedni i drudzy nie zawsze odznaczaj� si� szczytn�, absolutn� bezinteresowno�ci�. Wyda� by si� mog�o, �e jaka� przedziwna psychoza ogarnia ogromne, i to najludniejsze, najbardziej cywilizowane obszary globu dok�adnie co cztery lata � jak niegdy� w Helladzie. Co cztery lata. Okres ten pomi�dzy igrzyskami zwano w staro�ytno�ci olimpiad�, podobnie jak niekiedy, cho� rzadko, same zawody. Tak�e obecnie wyraz �w wyst�puje w dw�ch znaczeniach, cho� coraz cz�ciej m�wi�c �olimpiada� mamy na my�li jedynie zawody, zreszt� nie tylko sportowe, lecz r�wnie� rywalizacj� w r�nych umiej�tno�ciach naukowych; tak to si� utar�o przynajmniej w naszym kraju. Dlatego te� tytu� niniejszej ksi��ki mo�na rozumie� dwojako. Zapowiada on albo relacj� o ostatnich igrzyskach w Olimpii staro�ytnej, albo te� histori� kilku lat pomi�dzy igrzyskami przedostatnimi i ostatnimi. Oczywi�cie najlepiej by�oby om�wi� oba tematy ��cznie. Nie wiemy jednak, co dzia�o si� na stadionach nad rzek� Alfejos, gdy po raz ostatni zebrali si� tam zawodnicy. Nie znany jest ani przebieg konkurencji, ani nawet imiona zwyci�zc�w. Zreszt� gdyby�my jakim� szcz�snym trafem posiedli autentyczne i dok�adne sprawozdanie naocznego �wiadka tamtych igrzysk, mo�e nie wypad�oby ono zbyt interesuj�co. Podobnie jak niewielu dzi� pasjonuj� opowie�ci o przebiegu spotka� sportowych sprzed lat cho�by tylko kilkunastu. To ju� wy��cznie zbi�r ciekawostek i anegdot, zabarwionych sentymentem do wspomnie� m�odo�ci, ale i pob�a�aniem dla minionych rekord�w, prze�y�, emocji. Nie nasuwaj� owe obrazy �adnych g��bszych refleksji � poza chyba t� jedn�: czy nie posun�li�my si� zbyt daleko w kulcie wyczynu sportowego, przygotowywanego niemal laboratoryjnie? Zgo�a inaczej rzecz si� przedstawia, je�li za przedmiot rozwa�a� wzi�� wycinek dziej�w pomi�dzy dwoma igrzyskami, owe dziel�ce je lata, je�li dokona� przegl�du najciekawszych wydarze�, zaprezentowa� najwybitniejsze osobisto�ci, scharakteryzowa� znamienne pr�dy i zjawiska w r�nych dziedzinach �ycia spo�ecznego. A zw�aszcza je�li postawi� pytanie: z jakich to przyczyn w pewnym momencie zgas�y igrzyska, �wi�cone poprzednio tak regularnie przez tyle wiek�w? Opowie�� o sprawach i ludziach z okresu zamierania olimpiad antycznych mo�e okaza� si� z wielu wzgl�d�w pouczaj�ca dla tej generacji, kt�ra w przesz�o pi�tna�cie wiek�w p�niej ogl�da triumfalny poch�d igrzysk odrodzonych. W gruncie rzeczy ksi��ka ta winna stanowi� tylko cz�� du�ej ca�o�ci, z�o�onej z czterech odr�bnych traktat�w. Miejmy nadziej�, �e owa tetralogia stopniowo powstanie i otrzyma sw�j pe�ny kszta�t jako owoc pracy kilku autor�w. Ot� cz�� pierwsza odmaluje obraz �wiata w czasach, gdy rozpocz�to obchodzi� igrzyska olimpijskie regularnie; by�o to �sme stulecie p.n.e., wsch�d lub te� raczej budzenie si� greckiej kultury. Cz�� druga, tutaj przedstawiona, m�wi o epoce p�niejszej o dwana�cie wiek�w, kiedy to przyszed� kres olimpiad. A cz�� trzecia? Ta opowie o czasach pierwszej olimpiady nowo�ytnej, czyli o latach 1896�1900. Dobiega� wtedy ko�ca wiek XIX, wiek rewolucji przemys�owej i liberalizmu, a rozpoczyna� si� kr�tki i pogodny okres nie bez racji zwany pi�kn� epok�. Jednak�e post�py techniki, konflikty spo�eczne i polityczne ju� zapowiada�y koszmar wojen i groz� wszelkich kataklizm�w wieku XX. I wreszcie cz�� czwarta tetralogii! Ta b�dzie po�wi�cona ostatniej olimpiadzie nowego, naszego porz�dku. Kto� napisze tak� ksi��k� w przysz�o�ci � je�li w og�le b�dzie mia� i umia� kto pisa� oraz je�li znajdzie czytelnik�w. Przyjdzie bowiem, przyjdzie na pewno moment dziejowy, kt�ry przetnie w ten lub inny spos�b bieg i byt igrzysk tak podziwianych, tak wielbionych! Kiedy to si� stanie, z jakich przyczyn, z czyjej winy? Nie ma wr�a i nie ma futurologa, kt�ry by potrafi� to wskaza� cho�by w przybli�eniu. Zgon, naturalny lub gwa�towny, mo�e przyj�� r�wnie dobrze za wiele, wiele tysi�cleci, jak i w przysz�o�ci najbli�szej. Ka�de igrzyska, tak�e te, do kt�rych si� przygotowujemy, mog� okaza� si� ostatnimi. Twierdz� niekt�rzy, �e ju� sta�o si� co�, co �le wr�y wielkiej idei olimpijskiego pokoju, braterstwa, szlachetnej rywalizacji. Pop�yn�a krew podczas igrzysk w Monachium! A przecie� bez tej idei nawet naj�wietniej zorganizowane zawody staj� si� tylko popisem fizycznej sprawno�ci wyselekcjonowanych osobnik�w gatunku �homo sapiens�, niczym wi�cej. Jedno wszak�e wolno rzec ju� z g�ry i to z absolutn�, niezachwian� pewno�ci�! Kres olimpiad nowo�ytnych b�dzie zarazem oznak� �mierci lub co najmniej zasadniczej przemiany tre�ci i oblicza naszej cywilizacji. Podobnie jak zgon olimpiad porz�dku antycznego zwiastowa�, �e odchodzi i przeistacza si� wspania�a, bogata, d�ugotrwa�a epoka dziejowa, zwana przez nas staro�ytno�ci�.MEDIOLAN I OLIMPIADA Mediolan, 17 stycznia A jednak nie jest bez znaczenia i ma swoj� wymow� fakt pozornie oboj�tny, �e cesarz, za kt�rego panowania dobieg�y kresu olimpiady staro�ytno�ci, wcale nie nale�a� do bezwzgl�dnych przeciwnik�w igrzysk i zawod�w! Chyba nawet pasjonowa� si� pewnymi ich rodzajami, dziel�c upodobania ogromnej wi�kszo�ci swych poddanych. Ci bowiem, niezale�nie od wykszta�cenia, pozycji spo�ecznej, wyznawanej religii, korzystali wr�cz entuzjastycznie i przy ka�dej sposobno�ci z uciech, jakich dostarcza�y teatry i areny cyrk�w; zw�aszcza te ostatnie. Tylko garstka ascet�w, co prawda wp�ywowych i elokwentnych, rzuca�a gromy pot�pienia na wszelkie widowiska, wy�cigi, przedstawienia. Pragn�a je wykorzeni� i wypali� roz�arzonym �elazem jako rozrywki grzeszne w swej istocie, a zgubne w skutkach. Lecz owe nawo�ywania nie znajdowa�y pe�nego pos�uchu i szczerego zrozumienia nawet w�r�d wsp�wyznawc�w; ci nie bardzo chcieli poj��, �e emocje scen i areny to tylko podst�pne sztuczki szatana i s�ug jego. Gdzie jednak dow�d, gdzie wskaz�wka, �e w�adca, kt�rego imi� wymienia si� niejako z konieczno�ci zawsze, ilekro� mowa o wyga�ni�ciu olimpiad �wiata staro�ytnego, rzeczywi�cie nie gardzi� igrzyskami � przynajmniej cyrkowymi? Za odpowied� niech wystarczy na razie fakt tylko jeden, lecz za to dobrze po�wiadczony, znamienny. Oto kiedy nadarzy�a si� sposobno��, cesarz, cho� ju� powa�nie chory, urz�dzi� z w�asnej inicjatywy wy�cigi rydwan�w; co wi�cej, zaszczyci� widowisko swoj� obecno�ci� i przewodzi� mu honorowo w godzinach rannych. Tym, kt�rzy wspominali t� scen� wieczorem, wydawa� si� ona musia�a dziwnie odleg�a, wr�cz nierealna; tak nag�y i ostry by� kontrast dw�ch wydarze� jednego i tego samego dnia owej zimy. Rzecz dzia�a si� w Mediolanie. Cesarz przyjecha� tam z Akwilei lub wprost z Rzymu, bardzo os�abiony. Otoczenie t�umaczy�o to trudami zesz�orocznej kampanii wojennej. Lecz wbrew powszechnej opinii przyczyna niemocy tkwi�a g��biej, by�a wi�c tym gro�niejsza. Dla m�czyzny jeszcze przed pi��dziesi�tk� dowodzenie operacjami wojskowymi w polu nie mog�o stanowi� wysi�ku nadmiernego. W istocie za� prze�era�a i podcina�a odporno�� organizmu nieuleczalna choroba. Zwano j� z grecka hyderos lub hydrops. W terminologii medycyny antycznej oznacza� to mog�o zar�wno puchlin�...
pokuj106