Tanith Lee po�r�d deszczu Tego dnia og�oszono Alarm pogodowy, wi�c przede wszystkim nikt z nas nie wychodzi�. Dzieci ogl�da�y p�atn� telewizj�, a ja karmi�am kury na podw�rzu zamkni�tym. Zbli�a�a si� dziewi�ta rano. Nadesz�a nagle matka, stan�a na skraju podw�rka. Pami�tam, jak na mnie patrzy�a: widywa�am ju� to spojrzenie i cho� nigdy nie pad�o s�owo wyja�nienia, wiedzia�am, co oznacza jej wzrok. Tak samo taksowa�a spojrzeniem kury albo warzywa i sa�at� w korytkach. Dzi� wyst�pi�a subtelna r�nica - i ja to zauwa�y�am. Chyba przysz�a na mnie pora. - Greena - zawo�a�a. Szybkim krokiem ruszy�a w stron� kurnika, zerkaj�c na po�a�owania godne kury. Przez ca�y tydzie� znios�y tylko trzy jajka, jedno z wysokim poziomem. Mimo to matka mia�a teraz w g�owie co� innego ni� dr�b. - Greeno, przed po�udniem p�jdziemy do Centrum. - Mamo, a Alarm pogodowy? - Alarm? Ci idioci cz�sto si� myl�. Zreszt� zapowiedzieli co� dopiero po po�udniu. Przedtem Bez Zmian. Zd��ymy do �rodka. - Ale mamo - zaprotestowa�am - nie z�apiemy autobusu. Podczas alarmu nie je�d��. B�dziemy musia�y i�� piechot�. Jej twarz, sucha, prze�arta do ko�ci przez �ycie i los, k�apn�a na mnie jak szczuro�apka: - Wi�c p�jdziemy piechot�. Nie zaczynaj, Greeno. Od czego masz nogi ? Wytrz�sn�wszy resztki karmy z miski ruszy�am do drzwi schodowych. - Je�li ju� mowa o nogach - odezwa�a si� matka - w�� po�czochy. I tamte rzeczy, kt�re kupi�y�my ostatnim razem. Wiecznie to samo gadanie. Naturalnie ze wzgl�du na kamery, zw�aszcza w �azienkach u Wej�cia. Cz�owiek si� rozbiera i wszystko, co mia� na sobie przechodzi przez maszyn� pior�c� - do odbioru z drugiej strony. Przy kamerach czuwa stra� bezpiecze�stwa i lekarze, kt�rzy zawsze mog� co� dostrzec i zainteresowa� si� bli�ej. Trzeba wk�ada� najlepsze ubranie, �eby si� p�niej nie wstydzi�: rzeczy, kt�re nawet lekarz z Centrum przejrzy bez obrzydzenia. Pedantka z tej mojej matki. Posz�am wzi�� prysznic, umy�am w�osy szamponem, potem u�y�am pudru o zapachu r�, zakupionego w Centrum, �ebym ca�a mog�a pachnie� czysto�ci�, gdy b�d� przechodzi� mycie w Wej�ciu. Nast�pnie za�o�y�am najlepsz� bielizn� i bia�� sukienk�, po�czochy, pantofle; nie zapomnia�am te� wrzuci� pude�ka r�anego pudru do torebki. Matka by�a gotowa, czeka�a ju�, gdy schodzi�am do drzwi zewn�trznych, ale mnie nie skarci�a. Oczekiwa�a mojej sumienno�ci. Dzieciaki wrzeszcza�y wok� telewizora, tylko siedmioletnia Daisy, kt�ra mia�a ich pilnowa�, ze strachem i zazdro�ci� patrzy�a, jak wychodzimy. Matka zap�dzi�a j� krzykiem do �rodka, zanim otworzy�y�my drzwi. Po odszczelnieniu, kiedy wysz�y�my na dw�r, uderzy�o w nas gor�co upa�u. Dzie� by� bardzo ciep�y, niebo wci�� czyste jak niebieskie pleksi. Ale poniewa� og�oszono Alarm, nie by�o rzecz jasna �adnych autobus�w i prawie nikogo na ulicy. Zreszt� w dni Alarmu naprawd� nie mia�o si� dok�d p�j��. Wszystkie sklepy uszczelniano na cztery spusty, tak samo trzy okoliczne bary. Nasza stacja kolejowa przesta�a funkcjonowa�, gdy mia�am cztery lata: jedena�cie lat temu. Nawet niezliczona banda dzikich lokator�w ustawia�a swoje deski z narzuconym brezentem. Na rozpalonym, pokrytym kurzem chodniku min�y�my jedynie par� w��cz�g�w-fatalist�w przyby�ych z podmiejskiego pasa zieleni, nios�cych flaszki jab�ecznika czy petromiksu, kt�re weso�o wznie�li na nasz widok. (Matka popchn�a mnie naprz�d.) Gdy pokaza� si� w�z policyjny, oczywi�cie zacz�� sun�� obok nas i w��czy� sw�j g�o�nik. - Czy ta w�dr�wka jest istotnie konieczna, prosz� pani? Matka, kt�rej cierpliwo�� by�a na wyczerpaniu, zgrzytn�a ze z�o�ci�: - Tak, konieczna. - Pani wie, �e prognoza przewiduje deszcz w tych rejonach? - Tak - warkn�a. - A to pani c�rka? Nierozs�dnie z pani strony ryzykowa�, �e dziecko... - C�rka i ja idziemy do Centrum. Jeste�my um�wione. Je�eli nic nam nie przeszkodzi, b�dziemy w �rodku, nim spadnie pierwsza kropla deszczu - wycedzi�a moja matka, przeszywaj�c wzrokiem nad�tego policjanta, kt�ry w samochodzie o oknach z Uszczelu robi� wszak jedynie, co do niego nale�y. Dwaj policjanci w zacisznym wozie patrolowym wymienili spojrzenia. Kiedy� mogli nas aresztowa� za nieodpowiedzialne zachowanie; mnie te�, razem z matk�, ale teraz nikomu ju� nie zale�y. Za wiele zbrodni woko�o. Nasze zmartwienie. Policjant, kt�ry m�wi� do nas, u�miechn�� si� kwa�no i zgasi� g�o�nik - zreszt� u�miech te�. A jednak czworo oczu utkwi�o we mnie na moment, zanim samoch�d odjecha�. Przynajmniej tyle mia�a z tego matka. Chocia� policjant nazwa� mnie dzieckiem z powodu paska na przegubie bia�ego do lat szesnastu - najwyra�niej dostrzeg�, �e wygl�dam bardziej dojrzale, a przy tym ca�kiem do rzeczy. Matka maszerowa�a naprz�d, bez jednego spojrzenia w niebo. (Prawda, istnieje par� schron�w pogodowych, ale wi�kszo�� zniszczyli wandale.) Podziwia�am matk�, cho� nigdy nie umia�am jej kocha�, czy nawet polubi�. By�a fenomenalnie silna i potrafi�a nas utrzyma� razem, nawet po tym, jak m�j tata sko�czy� na raka, a p�niej ten drugi, ojciec Joga, Daisy i Anielki. Matka, za pomoc� lania i awantur, zdo�a�a pokaza� nam, czego mamy si� w �yciu spodziewa�. Ale kiedy� musia�a mie� troch� fantazji: we�my na przyk�ad g�upie imi�, kt�re mi da�a - zielone, od zieleni drzew i pastwisk, zieleni wody przypominaj�cej butelkowe szk�o; widzia�am to wszystko wewn�trz Centrum. Drzewa na ulicy i w opuszczonych ogrodach s� zawsze �yse albo z rzadka pokryte li��mi w ca�kiem przyjemnym kolorze br�zu. Czasem wypuszcza�y dziwne p�ki albo owoce; wtedy kto� o tym donosi� i drzewa �cinano. My�l� sobie, �e one przypomina�y troch� moj� matk�, albo to w niej tkwi�o podobie�stwo do drzew. Twarda determinacja, uparte trwanie zasuszonych konar�w, kt�re nie o�mielaj� si� zakwitn��, i pazury korzeni wczepione w grunt. Dzielnie okaza�a tylko odrobin� zdenerwowania, kiedy mog�y�my ju� dostrzec blask kopu�y w s�o�cu o�wietlaj�cym Wysokie Wzg�rze znad ruin starego kina. Znacznie wtedy przyspieszy�a, poganiaj�c mnie. A jednak ani razu nie spojrza�a w g�r�, by szuka� chmur. Wszystko posz�o, jak nale�y: niebo wci�� by�o czyste, gdy znalaz�y�my si� w podziemnym przej�ciu z betonu. Podczas jazdy ruchomym chodnikiem pozwoli�am odpocz�� stopom, staj�c to na jednej, to na drugiej nodze, jak widziany kiedy� w telewizji bocian. Matka zobaczy�a i natychmiast kaza�a mi przesta�. Kamery �ledz� ca�� d�ugo�� chodnika do Wej�cia. Nie mia�o sensu t�umaczenie, �e to niewa�ne. Nie znosi�a pyskowania i cho� pewnie darowa�aby mi przed kamerami, mog�am oberwa� p�niej. Pami�tam, mia�am sze�� czy siedem lat, gdy zbi�a mnie po raz pierwszy. U�y�a w tym celu plastykowego paska, po zdj�ciu sprz�czki. Nie chcia�a zostawi� mi blizny. Nieuszkodzona Greena by�a sposobem przetrwania; matka ju� w�wczas wiedzia�a, �e co� ze mnie wyro�nie. Ale uderzenia pasa bola�y, zostawia�y pr�gi. Gdy le�a�am i wy�am, pochyli�a si� nade mn� zdyszana: - Nie b�dziesz mi si� odszczekiwa�, s�yszysz? Nie pora na to. Zrobisz, co ci ka��. Po udzieleniu odpowiedzi na zwyk�e pytania stan�y�my w kolejce do �azienki. Niedu�o ludzi sta�o, bo przecie� by� Alarm. Prze�lizn�am si� przez wykrywacz mechaniczny i kobieta z obs�ugi nawet nam pogratulowa�a niskiego poziomu. - Sekcja SEK, prawda? - spyta�a zach�caj�co. - Bardzo dobry rejon. Tam mieszka m�j brat. Sko�czy� trzydziestk� i ma troje dzieci. Z kolei matka pogratulowa�a tej kobiecie i z dum� o�wiadczy�a, �e nasz dom pierwszy w ca�ym SEK mia� za�o�ony Uszczel. - Moje dzieci nigdy nie bawi�y si� na dworze - zapewni�a.- Nawet tutaj Greena prawie nie wychodzi�a przed sko�czeniem jedenastu lat. Wi�kszo�� naszej �ywno�ci sami hodujemy. Nagle czuj�c, �e wyjawia zbyt wiele - w ko�cu nigdy nie wiadomo, kto pods�uchuje, a na przedmie�ciach grasuj� gangi w�amywaczy - zamkn�a si� jak uszczelniona. Gdy wchodzi�y�my do �azienki, za nami rozgorza�a straszna k��tnia. Rozleg� si� ryk mechanicznego wykrywacza. Jaka� kobieta znacznie przekroczy�a dopuszczalny poziom. Wrzeszcza�a, �e musi dosta� si� do Centrum, do c�rki, kt�ra b�dzie rodzi� najstarsza wym�wka, zreszt� mo�e prawdziwa, cho� sprawy ci��y podlegaj� pod kopu�� �cis�ej regulacji. Kto� ze stra�y medycznej szarpa� kobiet� pytaj�c o Ubezpieczenie. Gdyby je mia�u, szpital Wej�cia zaj��by si� ni� i by� mo�e co� poradzi�. Lecz ona nigdy nie dosta�a Ubezpieczenia, mimo ie jej c�rka by�a w Centrum; syreny wy�y i ju� dochodzi�o do r�koczyn�w. - Mamo - odezwa�am si�, gdy wchodzi�y�my w obszar bia�ych kafelk�w i plastyku, z mrugaj�cymi oczami czarnych kamer nad g�ow�, w huku wodospadu prysznic�w. - Mamo, do kogo mnie prowadzisz? Ona naprawd� wygl�da�a na zaskoczon�; chyba wci�� my�la�a, �e w swej naiwno�ci nie odgadn� celu, do jakiego zmierza�a od pocz�tku: ona te� chcia�a mie� c�rk� w Centrum. Spiorunowa�a mnie wzrokiem; potem powiedzia�a nieodmienne: - Nie twoja sprawa. Licz, �e ci si� poszcz�ci. Zabra�a� puder? - Tak, mamo. - Dobrze, we� jeszcze to. Spotkamy si� w barze. Otworzy�am pude�ko, w kt�rym by� tusz do oczu "Smoky", kremowa szminka pachn�ca brzoskwini� i ma�y flakonik perfum w aerozolu o nazwie "Niech Si� Stanie". �o��dek podszed� mi do gard�a. Lecz zaraz pomy�la�am: no i co z tego. Prawdziw� g�upot� z mojej strony by�aby wiara we w�asn� naiwno��. Wiedzia�am od lat. Gdy ko�czy�y�my w barze hamburgery, zacz�o wreszcie pada� na dworze. To dawa�o si� w y c z u � , pomimo wielokilometrowej odleg�o�ci, pod ochronnymi warstwami i szk�em o�owiowym. Co� w rodzaju migotania wzroku. Tutaj nic nam nie zagra�a�o, ale ludzie instynktownie odsuwali si� od �cian zewn�trznych baru, kryli si� pod li��mi zasadzonych w skrzynkach plastykowych palm. Matka zosta�a na miejscu. - Sko�czy�a�, Greeno? To id� do �azienki i wyczy�� z�by, zanim wyruszymy. Wyperfumuj si� jeszcze. - Flakonik pusty, mamo. Starczy�o na jeden raz. - Rozb�j w bia�y dzie� - sarkn�a matka. - W og�le nie czu�. Kaza�a mi pokaza� pusty aerozol i zmusi�a do psykni�cia...
pokuj106