Lee Madonna maszyny.txt

(42 KB) Pobierz
Tanith Lee        

Madonna Maszyny 

Industrialne kantyczki
Wy�piewuj� stal
Sekretny j�zyk,
B�l.
John Kaiine
Dotknij dotknij dotknij tarczy i tarcza si� obraca. Teraz na lewo, a 
teraz na prawo. Szare �wiat�o migocz�c sp�ywa w d� po spiralnym zwoju: 
p� mili poni�ej platformy, tam gdzie spirala si� ko�czy, d�wignia podnosi 
sw�j �eb lewiatana. T i n g m�wi dzwonek. I proces jest zako�czony. 
peter siedzi na �awce. Obserwuje figury przesuwaj�ce si� bezg�o�nie po. 
ekranie. Po up�ywie jednej siedemdziesi�ciosekundowej jednostki na ekranie 
rozb�yskuje mi�kka po�wiata. peter znowu wyci�ga r�k� i dotyka dotyka 
dotyka tarczy, i tarcza si� obraca, w lewo i w prawo, szare �wiat�o umyka 
w d� po w�owo skr�conym zwoju, w d� w d� w p�mrok poni�ej, a tam 
lewiatan podnosi �eb i t i n g odzywa si� dzwonek. 
I proces jest zako�czony. 
A peter siedzi na swojej �awce obserwuj�c przesuwaj�ce si� figury, 
dop�ki nie minie kolejna jednostka siedemdziesi�ciu sekund i nie 
rozb�y�nie �wiate�ko, a wtedy on wyci�ga r�k� i dotyka, obr�t, w lewo, w 
prawo, migotanie, w d�, do g�ry i t i n g. 
Czasami, siedz�c lub dla odmiany stoj�c przez jedn� czy dwie jednostki, 
kiedy przypomni mu o tym przechodz�cy mechaniczny dozorca, peter my�li. 
My�li o tym, czy jest ju� g�odny, a je�li tak, to wyjmuje z kombinezonu 
prasowany batonik i zjada go. Albo je�li jest spragniony, naciska rurk� w 
srebrnoszarej �cianie obok �awki i rurka dostarcza mu witaminowy nap�j. 
Albo rozmy�la o swoim domowym m�wdo, kt�re opowiada mu o r�nych rzeczach 
lub odpowiada na pytania, je�eli peter ma jakie� pytania, lub usypia go 
mruczeniem. Albo przygl�da si� innym ludziom, kt�rzy siedz� lub stoj� 
przed swoimi sekcjami na platformie; szeregi ludzi rozstawionych co sze�� 
lub siedem metr�w. Sp�dzi� w�r�d nich ca�e swoje doros�e �ycie. To s� ci 
sami ludzie, z kt�rymi zawsze tutaj by�. Od dwudziestu pi�ciu lat, kiedy 
na pocz�tku okresu dziennego budzi go tryl mechanicznego skowronka, peter 
s�yszy inne mechaniczne skowronki w g��wnym budynku dystryktu d w��czaj�ce 
si� jeden po drugim, �eby obudzi� tamtych. Potem wszyscy, tak samo jak on, 
wchodz� do kabin sanitarnych, pozbywaj� si� produkt�w przemiany materii, 
zostaj� umyci i wysuszeni, przechodz� do blat�w �ywieniowych i zostaj� 
nakarmieni, odbywaj� niezb�dny dla zdrowia spacer dwa razy dziennie 
korytarzem d�ugim na dwa tysi�ce metr�w. Wind� zje�d�aj� na ulic�, gdzie 
bladoszare pionowe i poziome p�aszczyzny rozci�gaj� si� coraz dalej i 
dalej, zjawia si� aerobus, wsysa ich i przenosi tutaj, razem, do serca 
Maszyny. 
peter zna imiona niekt�rych swoich s�siad�w. Ale tak naprawd� nigdy z 
nimi nie rozmawia�. To nie ma sensu. O czym mieliby dyskutowa�? Ka�dy ma 
m�wdo we w�asnym domu. M�wdo przystosowuje si� w pe�ni do ka�dej 
osobowo�ci. Dzi�ki mechanicznemu instynktowi m�wdo wie, co m�wi�, wie 
nawet, kiedy ma m�wi�, a kiedy milcze�. Zna odpowiednie d�wi�ki i s�owa 
zach�ty, kt�re pomagaj� przy sporadycznie dokonywanej, na wp� �wiadomej 
masturbacji lub potrafi� u�mierzy� zdenerwowanie pozosta�e po jakim� 
zapomnianym, lecz niepokoj�cym �nie: 
Nie ma potrzeby prowadzenia rozm�w mi�dzy lud�mi, nieudolnych i 
m�cz�cych. 
Zapala si� sygna� i peter dotyka dotyka dotyka, a tarcza si� obraca. 
Harmonia dzia�ania i jego rezultat�w jest zadowalaj�ca. To przyjemna, cho� 
mglista my�l, �e wsz�dzie wewn�trz Maszyny godzina po godzinie, 
systematycznie i nieprzerwanie, tyle milion�w m�czyzn i kobiet wykonuje, 
bez ko�ca i bez b��du, podobne lub uzupe�niaj�ce czynno�ci. Maszyna s�u�y 
i jej s�u��. Empatia Fiest ca�kowita. 
�wiat�odociera do d�wigni, kt�ra si� podnosi. T i n g rozlega si� 
dzwonek. 
Jest przerwa na posi�ek i peter wychodzi ze swojej sekcji na ruchom� 
ramp�, kt�ra zje�d�a pod platform�. Na rampie peter zauwa�a yori'ego i 
marion, reda, malwe i jane. Zje�d�aj� na ni�szy poziom i wchodz� do 
kantyny. Wszystko ma leciutki po�ysk czysto�ci. Czyste �ciany w odpowiedzi 
na nacisk palc�w podaj� peterowi plasterek protein, kilka kostek warzyw 
oraz nap�j kofeinowy. 
peter siada za sto�em, �eby zje��. Obok niego siedz� yori, jane i ted. 
Nie rozmawiaj� ze sob�. Wszyscy s� pogr��eni we w�asnych my�lach i powoli 
konsumuj� po�ywienie. 
Kiedy peter ko�czy sw�j nap�j, odbiera pierwsze Przes�anie. Nie 
rozpoznaje tego jako Przes�ania. 
Jest to uczucie, kt�rego nigdy dot�d nie do�wiadczy�; nie ma nazwy. 
peter jest zaskoczony; podejrzewa, �e nie prze�u� dok�adnie jedzenia, 
co spowodowa�o jakie� zaburzenia gastryczne, i na wp� podnosi si�, �eby 
podej�� do podajnika lek�w znajduj�cego si� w kantynie. Ale w�wczas 
uczucie bez nazwy znika. Odp�ywa tak �agodnie (chocia� pojawi�o si� nagle, 
twarde i ostre jak od�amek szk�a), �e peter odzyskuje spok�j. Nie ko�czy 
jednak napoju, pod�wiadomie wierz�c, �e to nap�j wywo�a� takie skutki. 
Na rampie jad�cej z powrotem na platform� ted odzywa si�. M�wi: 
- Przed przerw� na posi�ek nad moim ekranem by�a r�owo��. 
Nikt nie odpowiada. jane zerka na reda, po czym uprzejmie odwraca 
wzrok. 
red nie m�wi nic wi�cej. Wracaj� na swoje stanowiska. peter dotyka. 
Tarcza si� obraca. 
Tu� przed kolejn� przerw� na posi�ek peter odbiera drugie Przes�anie. 
Nie jest podobne do pierwszego, nadchodzi �agodnie, zdradliwe i s�odkie 
niczym podniecenie seksualne, kt�re czasami wytr�ca petera z drzemki 
poprzedzaj�cej tryl mechanicznego skowronka. A jednak nie jest to fizyczne 
uczucie, chocia� nawiedza jego cia�o. Co si� z nim dzieje? 
peter, pora�ony czym� w rodzaju parali�u, spogl�da w swoje wn�trze 
usi�uj�c okre�li� kszta�t tego uczucia. 
To jakby fala, spi�trzona u czo�a, p�ynna, niesta�a, a jednak 
uformowana. Fala wzbiera. 
Uderza go gdzie� w pobli�u serca. 
peter jest chory. Ma jakie� k�opoty ze zdrowiem. Serce bije mu mocno i 
bardzo szybko. peter podnosi wzrok ze swojego ekranu na guzik alarmowy w 
�cianie. I tam, nad swoj� sekcj�, spostrzega refleks �wiat�a, kt�re jest 
r�owe,. barwy r�y, ma ten szczeg�lny kolor zakodowany by� mo�e w genach 
petera, chocia� peter nigdy nie widzia� �adnego kwiatu. Spogl�da na r�ane 
�wiat�o, a ono rozwija si� stopniowo i podobnie jak fala w jego wn�trzu 
�omocz�ca o jego �omocz�ce serce, ono r�wnie� przybiera kszta�t. 
peter my�li, �e ten kszta�t wygl�da jak kobieta. Tak, wygl�da jak 
kobieta. Odziana jest w faluj�c�, pow��czyst� szat� koloru r�y, na g�owie 
ma powiewny szal w odcieniu najbledszej ��ci, r�wnie� przypominaj�cej 
r��. Jej cia�o. jest blade, l�ni�ce i bia�e, nie jak sk�ra. Ma oczy, 
chocia� reszta jej twarzy wydaje si� peterowi zamazana. Oczy kobiety 
skupiaj� si� na peterze. On usi�uje odwr�ci� wzrok. To niemo�liwe. W jej 
oczach jest co� przera�aj�cego, co�, czego peter nigdy, przez ca�e 
dwadzie�cia pi�� lat, nie widzia� w ludzkiej twarzy. 
peter otwiera usta i wydaje d�wi�k, i co� si� z nim staje. Co� 
przygniata mu pier�, powietrze uchodzi z niego w gwa�townych spazmach i 
jaka� ciecz sp�ywa mu po policzkach, jak gdyby krwawi�, ale to tylko woda 
wyp�ywa mu z oczu. 
A potem r�ane �wiat�o znika ze �ciany nad ekranem. 
peter walczy bezradnie z paroksyzmem, kt�rego nie rozumie, niegdy� 
znanym jako p�acz, i w�wczas odkrywa, �e figury na �cianie przesun�y si� 
o odcinek r�wny jednostce i �agodne �wiate�ko zgas�o, a on nie dotkn��... 
Potem widzi, �e tarcza obraca si� w lewo i w prawo. Migotliwa energia 
sp�ywa w d� po spirali do d�wigni, kt�ra si� podnosi i dzwonek d�wi�czy t 
i n g. 
peter nie dotkn�� tarczy, potr�jnym, nieskazitelnym dotkni�ciem. 
Poch�oni�ty straszliw� wizj� ponad ekranem zaniedba� Maszyn�. Ale mimo 
tego uchybienia tarcza si� obr�ci�a, spirala si� w��czy�a. Proces zosta� 
zako�czony. 
peter przestaje p�aka�. W gardle i w piersi czuje b�l, oczy go piek�. 
Nie my�l�c o niczym wyciera nos w r�kaw kombinezonu i kiedy �wiate�ko 
znowu si� zapala, on dotyka dotyka dotyka... 
Nie wie, co innego m�g�by zrobi�. 
Ma nadziej�, �e to wydarzenie zatrze si� w pami�ci, jak zatar�o si� 
wspomnienie o pierwszym Przes�aniu. 
W pewnym sensie tak si� staje. 
M�wdo w��cza si�; kiedy peter wchodzi do mieszkania. 
- peter - m�wi m�wdo. peter u�miecha si�. U�miech jest mimowolny, nie 
ca�kiem odruchowy. peterowi zawsze jest przyjemnie, kiedy s�yszy ten 
niski, mechaniczny g�os. Prze�ywa co� w rodzaju szcz�cia. Jest godzina 
siedemnasta i peter wr�ci� tutaj, do pokoju, kt�ry jest jego domem, �eby 
spa� i odpoczywa� przez dziesi�� godzin. 
Mieszkanie jest do�� sk�po umeblowane, podobnie jak wszystkie inne 
mieszkania (z niewielkimi r�nicami) w g��wnym budynku i w dystrykcie d, a 
tak�e we wszystkich dystryktach i budynkach otaczaj�cych serce Maszyny. 
�ciany mieszkania s� wkl�s�e i odporne na brud, ale i tak co ka�dy okres 
dzienny s� mechanicznie wycierane. Na wy�cie�anej pod�odze stoi niska 
le�anka. Przy jednej ze �cian znajduje si� blat �ywieniowy, a rozsuwane 
drzwi prowadz� do kabiny sanitarnej z kranem, prysznicem i klozetem. W 
mieszkaniu petera nie ma okien. Ukryte dysze nieustannie wdmuchuj� i 
wydmuchuj� powietrze. Jest to czyste, suche, bezwonne powietrze, takie 
samo w ca�ym wn�trzu Maszyny. 
W rogu pokoju pod wkl�s�ym sufitem tkwi m�wdo, niedu�a szara bania, 
kt�ra �wieci nik�ym blaskiem, kiedy peter jest w domu. Obok nad ��kiem 
czeka mechaniczny skowronek. �wiat�o, podobnie jak powietrze, jest zawsze 
jednakowe, jasne, cho� rozproszone, i nigdy si� nie zmienia: 
Ponadto w mieszkaniu rozlega si� s�aby, niemodulowany szum, kt�ry 
stanowi odwieczn� muzyk� Maszyny. 
Maszyna jest na zewn�trz i wsz�dzie dooko�a, a mieszkanie jest jedynie 
male�kim mikrokosmosem nale��cym do Maszyny. Mieszkanie nie potrzebuje 
�adnych tkanin ani ozd�b, podobnie jak sam peter nie potrzebuje. �adnych 
indywidualnych upi�ksze� ani oznacze�. On, ca�� ludzko�� jest wzorem we 
wn�trzu Maszyny, ornamentem zdobi�cym jej bladoszare horyzonty, kt�re 
rozci�gaj� si� we wszystkich kierunkach, ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin