Juliusz S�owacki Beniowski PIE�� PIERWSZA Za panowania kr�la Stanis�awa Mi�szka� ubogi szlachcic na Podolu; Wysoko pot�m go wynios�a s�awa; Szcz�cia mia� ma�o w �yciu, wi�c�j bolu; Albowiem by�a to epoka krwawa I kraj by� ca�y na rumaku, w polu; �any, ogrody le�a�y od�ogiem, Zaraza sta�a u domu za progiem. Maurycy Ka�mierz Zbigniew mia� z ochrzczenia Imiona; rodne nazwisko Beniowski. Tajemnicz� mia� gwiazd� przeznaczenia, Co go broni�a jako cz�stochowski Szkaplerz - od d�umy, g�odu, od p�omienia I od wszystkich plag - pr�cz �mierci i troski; Bo w �yciu swoim namartwi� si� bardzo, A umar�, cho� by� z tych, co �mierci� gardz�. M�odo�� mia� bardzo pi�kn�, niespokojn�. Ach! tak� tylko m�odo�� nazwa� pi�kn�, Kt�ra zaburzy pier� jeszcze niezbrojn�, Od kt�r�j nerwy w cz�owieku nie zmi�kn�, Ale si� stan� niby harf� strojn� I bite pie�ni� zapa�u, nie p�kn�. Przez ca�� m�odo�� pan Beniowski bujnie Za trzech ludzi czu� - a wi�c �y� potr�jnie. Wioseczk� ma�� mia� - ale dziedziczn�, Dwadzie�cia mia� lat - by� u siebie panem. Sprasza� do domu szlacht� okoliczn�, Fortunka jego ci�gle ciek�a dzbanem. Mia� nadto proces i spraw� graniczn�; A pr�dz�j spraw� wygra�by z szatanem Ni� z ow� psiarni� wtenczas palestrant�w: S�owem, �e przysz�o do d�ug�w i fant�w. Pozby� si� naprz�d klin�w i futor�w. Pot�m i konie wyprzeda� z uprz꿹 - Nie znano wtedy jeszcze w Polsce szor�w, O kt�re �ony dzi� m��w ciemi꿹 Pozby� si� pot�m swoich bia�ozor�w, Regentowi da� charty, w r�k� ksi꿹 Ostatnie grosze dwa za ojca dusz� I na ornaty dwa ojca kontusze. Z tych maj�tkowych ostatnich konwulsji Nie zyska�, jedno wyrok przeciw sobie; Wyrok, w kt�rym rzecz by�a o ekspulsji. Ma�o o to dba� (trac�c na chudobie, Dzisiaj s� ludzie m�odzi stokro� czulsi), Lecz pan Beniowski rzek�: "Ja sam zarobi� Na drug� wiosk� et si non mi noces, Fortuna - z wiosk� nab�d� i proces. "I znowu m�j syn b�dzie mia� przyjemno�� Z palestr� jada� i by� Akteonem, I na przyjaci� wzdycha� niewzajemno��, I sta�, tak jak ja, pod ciemnym jesionem, Kt�ry m�j ojciec sadzi�... O nikczemno��!..." Tu pan Kazimierz j�kn�� harfy tonem I na szumi�cy jesion �zawo spojrza�. W t�j chwili zyska� troch� - troch� dojrza�. Troch� skorzysta� w sobie jako prawnik, Troch� skorzysta� jak cz�owiek odarty, Na kt�rego sam pan s�dzia, zastawnik I regent - niby trzy g�odne lamparty Lub jako mu�y puszczone na trawnik, Lub jak na dusz� rozsierdzone czarty Wpadli, ogry�li i na pocieszenie Rzecz zostawili s�odk� - do�wiadczenie. O do�wiadczenie! ty jeste� pancerzem Dla piersi, w kt�r�j serce nie uderza; Jeste� latarni� nad morskim wybrze�em, Do kt�r�j cz�owiek w dzie� pochmurny zmierza; O do�wiadczenie! jeste� ciep�ym pierzem Dla samolub�w; ty� gwiazd� rycerza, Bawe�n� w uszach od ludzkiego j�ku; Dla mnie, �r�d ciemn�j nocy - �wiec� w r�ku. Lecz pan Beniowski liczy� lat dwadzie�cia, O do�wiadczenie jak o grosz z�amany Nie dba� - wola�by mie� wiosk� i te�cia, To jest �lubem by� dozgonnym zwi�zany Z pann� Aniel�. - T�j sztuka niewie�cia Sprawi�a, �e by� srodze zakochany; Na gitarze gra� i rym �piewa� w�oski, I wszystko dobrze sz�o - dop�ki wioski Nie straci�... wtenczas po w�osku: addio! Po polsku: pisuj do mnie na Berdycz�w. Okropne s�owa! je�li nie zabij�, To serce sch�oszcz� tysi�cami bicz�w. Panna Aniela, dziewcz� z bia�� szyj�, By�a z rodziny dostatni�j A...wicz�w... Kocha�a wiernie - wierno�� by�a w modzie Lecz ojciec - ten sta� jak mur na przeszkodzie. Mimo to jednak Aniela, jak r�e, Co nad wysoki mur li�ciem wybiegn� Patrze� na s�o�ce - oczy mia�a du�e, Czarne - jak r�e, co si� nad mur przegn� I mimo czujne ogrodowe str�e Zerwaniu ch�opi�t i dziewcz�t ulegn�, A pot�m gorzki los tych niewini�tek Wi�dn�� na w�osach i sercach dziewcz�tek; Aniela - mimo ojcowskie czuwanie - Widywa�a si� ze swoim Zbigniewem. Kronika milczy, czy to widywanie Odbywa�o si� pod jaworu drzewem, W godzin�, kiedy s�ycha� ps�w szczekanie, Kiedy s�owiki wywo�uj� �piewem Ksi�yc spod ziemi; lecz pozw�l, asindzi�j, �e si� nie mogli widywa� gdzie indzi�j... Zw�aszcza o inn�j porze... Ojciec srogi, Do tego wielki orygina�, splennik; Diabe� wie, jaki�j wiary: w rzymskie bogi Wierzy� i wierzy� w proroctwa i w sennik, Chrystusa tak�e krwi� oblane nogi Ca�owa�; zwa� si� cesarz�w plemiennik... S�owem, by�a to dziwna meskolancja �wi�to�ci, z�ota, folgi - jak monstrancja. To por�wnanie poj��by� od razu, Gdyby� go widzia� w z�ocistym szlafroku, Z �bem �ysym, gdzie jak z Rembrandta obrazu Odstrzeliwa�o s�o�ce; kiedy w mroku Adamaszkowych purpur sta� jak z g�azu K�aniaj�cym si� ludziom na widoku I sta� jak martwy, niczym si� nie wzruszy�, Lecz wida� by�o, �e �y� - bo si� puszy�. Zamek jego sta� nad rzeczk� Ladaw�, Na skale, a pod ska�� staw by� wielki. W tym stawie wida� by�o twarz jaskraw� S�o�ca i bia�e �ab�dzie Anielki; Grobelka z m�y�sk� u ko�ca zastaw�, Za grobl� ko�ci� Panny Zbawicielki Z trzema wie�ami baniastymi w z�ocie I chat okienka niby oczy kocie. Wszystko to by�o dziwnie pi�kne, cudne! Zw�aszcza �e szlachcic, wielki orygina�, G�ry uczyni� do przebycia trudne, W�owe w ska�ach �cie�ki powycina� I mi�dzy r�e, co ros�y odludne, Postawia� golce rzymskie: ten pugina� W r�ku swym trzyma� i twarz mia� brodat� - Sk�d �atwo by�o pozna�, �e to Kato; Apollo w morzu zostawi� koszul� I na Starosty g�rach sta� bez listka; Dal�j w egipskich katakombach... ule; Dal�j pos�gi, kt�rym koniec �wistka Wy�azi� z g�by i przemawia� czule Do pana zamku jak do Antychrystka... Albowiem wszystkie te pomys�y pa�skie Nie katolickie by�y - lecz poga�skie. W ogrodzie sta�a jaka� larwa niema, Czarna, ogromna, rozros�a szeroko; By� to krzesany d�b na Polifema. Jedno w koronie mia� wybite oko, A tyle widzia� nieba, co obiema, I nad sadzawk� co� duma� g��boko, Patrz�c tym jednym okiem w ciemn� wod�: Na deszcz mia� czarny wzrok, jasny w pogod�. Naprzeciw by�a bardzo ciemna grota; Przed ni� si� nieraz siwy rybak sk�oni, Gdy go na stawie ogarnie ciemnota, A sieci pluszcz� �r�d spokojnych toni; Albowiem w grocie Matka Boska z�ota, Z wie�cem r�anych lamp na jasn�j skroni, Jako Dyjana o poranku bia�a, Na staw z r�an�j t�czy wyziera�a... S�owem, by�o to istne g�upstwa wzg�rze, Zwierciad�o czyste cnego antenata, Na kt�rym meszty �wieci�y papu�e, Rzymska, purpur� bramowana szata, Przy ucztach cz�sto na �ysinie - r�e, A w r�ku czara ze �mierci� Sokrata, Tak dobrze, wiernie wykowana rylcem - �e kto pi�, zda� si� m�drcem - nie opilcem. Z tego wszystkiego pan Kazimierz �mia� si�. Lecz zakochany w cudown�j Anieli, Wyjawi� szczerze swoich my�li ba� si�; Polubi� nawet te pos�gi w bieli, Te groty od lamp r�ane - i sta� si� Nabo�nym bardzo w ka�d�j skaln�j celi; W ka�d�j albowiem by�a jego droga I w ka�d�j po ni�j zosta�a cz�� Boga - Wo� jaka�, jaki� duch nieprzenikliwy, Co my�li wtr�ca� i dusz� w marzenia. Ka�dy z nas mia� kraj m�odo�ci szcz�liwy, Kraj, co si� nigdy w my�lach nie odmienia. Ja sam, com widzia� Chrystusa oliwy, G�ry z marmuru i g�ry z p�omienia, Wol� - i s�dz� najpi�kni�jsz� z kraj�w Jedn� male�k� wie�, pe�n� ruczaj�w, Pe�n� ��k jasnych, gdzie kwitnie wilgotna Konwalia, pe�n� sosen, kalin, jode�; Gdzie r�a polna b�yszczy si� samotna, Gdzie brzozy jasnych s� kochank� �r�de� - - A za� przyczyna temu jest istotna, �e na tych bagnach, gdzie potrzeba szczude�, Jam wtenczas buja� na m�odo�ci pi�rach, Jasny i chmurny - jako ksi�yc w chmurach. O Melancholio! nimfo! sk�d ty rodem? Czy� ty chorob� jest epidemiczn�? Sk�d przysz�a� do nas? Co ci jest powodem, �e teraz nawet szlacht� okoliczn� Zara�asz? - Nimfo! za twoim przewodem Ja sam w�dr�wk� ju� odby�em �liczn�! I jestem dzisiaj - niech ci� porwie trzysta! -Nie Polak - ale istny bajronista... Troch� w tym wina jest moj�j m�odo�ci, Troch� - tych grob�w, co si� w Polszcze mno��, Troch� - t�j ci�g��j w �yciu samotno�ci, Troch� - tych duch�w ognistych, co trwo��, Palcami grob�w pokazuj�c ko�ci, Kt�re si� na dzie� s�dny zn�w u�o�� I b�d� chodzi� skrzypi�c, p�acz�c, j�cz�c, A� wreszcie Pana Boga skrusz� - dr�cz�c. Prze�liczna strofa! m�g�bym zacz�� od ni�j Nowy poemat, jak S�d ostateczny; I przy eumenid pokaza� pochodni, Jak jest grzech ka�dy dziwnie niebezpieczny; Jak w jasnym niebie daleko jest ch�odni�j Ni� w piekle, k�dy p�onie ogie� wieczny; Lecz wol� dzie�o to rzuci� na p�ni�j, Bo do porz�dku mnie wo�aj� wo�ni... Ci wo�ni s� to krytycy. - Kolego, By��e� w Arkadii t�j, gdzie jezuici S� barankami?... Pas� si� - i strzeg� Ps�w; i tym �yj�, co z�b ich uchwyci Na pi�cie wieszcza. Kraina niczego! Pe�na w�owych �lin, paj�czych nici I krwi zepsut�j - niebieska kraina, Co za pieni�dze bab - tru� nas zaczyna. O Polsko! je�li ty masz zosta� m�od� I tak� jak ta by�, co dzisiaj �yje, I by� ochrzczona t� przekl�t� wod�, Kt�r�j pies nie chce, w�� nawet nie pije; Je�li masz z twoj� rycersk� urod� I�� mi�dzy ludy jak w��, co si� wije; Je�li masz zr�wna� si� z podst�pnym W�ochem: Zosta�, czym jeste� - ludzi wielkich prochem! Ale to pr�na dla ciebie przestroga! Ciebie anieli niebiescy ostrzeg� O ka�d�j czarze - czy to w ni�j przez wroga, Czyli przez w�a i paj�ka swego Wlane s� jady. - Jeste� c�rk� Boga I siostr� jeste� Ukrzy�owanego. Ciebie si� �adna trucizna nie imie; Krzy� twym papie�em jest - twa zguba w Rzymie! Tam s� legiony zjadliwe robactwa: Czy b�dziesz czeka�, a� tw�j �a�cuch zjedz�? Czy ty rozwiniesz twoje m�ciwe bractwa, Czekaj�c na tych, co pod tronem siedz� I krwi� handluj�, i dusz� biedactwa, I sami tylko o swym k�amstwie wiedz�, I swym bezkrewnym wyszydzaj� palcem Cz�eka, co nie jest trupem - lub padalcem. Lecz pok�j z nimi!... Nie, ten brud ruchomy Nie zna pokoju - wi�c �yczenie pr�ne! Niechaj wi�c w�a�� w zakrwawione domy, Niech plwaj� na miecz - stworzenia ostr�ne, Aby zardzewia�, nim b�dzie �akomy Ich ...
pokuj106