Istota socjologii - wer01 - cz2.doc

(818 KB) Pobierz
Istota socjologii

 

ROZDZIAŁ 6

Kultura i społeczeństwo

W roku 1968 w magazynie "Science" ukazał się wciąż ważny dla socjologii artykuł ekologa Garretta Hardina The Tragedy ofthe Commons. Podjęty w nim przez Hardina temat, czyli konflikt między interesami jednostek a interesem grupowym, będzie stale obecny także w tej książce.

Wiele lat temu angielskie, a potem również amerykanskie slowo commons odnosito się do trawiastych terenów będących v.1asnością publiczną. Dzisiejsze Boston Commons są na przyktad parkiem, ale wczeŚniej lego typu tereny byty używane przez rolników gtównie do wypasu bydJa.

Rolnicy szybko zauważyli. że w ich indywidualnym interesie leży to, aby zwiększyć swoje stada. Jako że trawa na pastwiskacł1 była za darmo, zdawało się, że znacznie większe zarobki wymagały niewiele większego nakJadu pracy. Gdy jednak wSZ:fScy rolnicy powiększyli swoje stada, na pastwiskach bylo coraz mniej miejsca. W rezultacie krowy zaczęty dawać corsz mniej mleka, a pewien odsetek bydJa padl z g1odu.

Wyobra1: sobie, że jesteś jednym z tych farmerów. Zwiększyleś swoje stado w nadziei na większe zarobki, Jednak przez nadmiar zwierząt na past> ••• isku zacząieś zarabiać coraz mniej na każdej sztuce bydta. Co zrobiJbyś w takiej sytuacji?

Z punktu widzenia jednostki, powinieneś w ramach możliwości powiękSZSć stado. Nawet jeżeli pojedyncze zwierzę byloby mniej produktywne, to ogótem i tak miatbyś więcej mięsa i mleka do sprzedania. Doktadnie tak zrobili brytyjscy rolnicy. Rezultat był oczywisty: na pastwiskach byIo jeszcze mniej miejsca, krowy dawaty jeszcze mniej mleka, a coraz większa ich iloŚĆ zaczęta padać z glodu. Ten destruktywny cykl po,vtarzal się dotąd aż tereny te przestaly się nadawać do wypasania bydla.

Chociaż można po prostu stwierdzić, że brytyjscy farmerzy byli głupi, należy wyciągnąć z tego wniosek. Za każdym razem, jak zwiększali swoje stada, myśleli o swoim własnym interesie. Spójrzmy, jak to dziala.

ZaJóżmy, że jesteśmy dwoma brytyjskimi farmerami, którzy wypasają swoje krowy na tego typu pastwisku. Każdy ma po sto zwierząt, a każda krowa przynosi średnio 100 dolarów zysku z mleka lub mięsa. Ale z powodu nadmiernego wypasu każda krowa byta źr6dtem zarobków w wysokości okolo 80 dolarów. Oznacza to, że w danym roku zarobiliśmy po 8 tys, dolarów.

Kultura

Każdy z nas ocenia sytuację i robi plsny na następny rok. Jako że jesteś ro;:S!l.(lnYIl1 obywatelem, dochodzisz do wniosku, że nie należy za bsrdzo obciążać pastwisko I :lO te 8 tys. dolarów jest dla ciebie sumą "'Ystarczającą. Ja jednak dochodzę do wniosku, że powiększę swoje stado o dwadzieścia krów, aby nadrobiĆ straty,

Ponieważ inni użytkownicy pastwiska również postanowili zwiększyć swoje stada, zaczyna dochodzić do nadmiernego wypssu i dochód z każdej kro ••• .')' spada w danym roku do 70 dolarów. Oznacza to, że twoje zarobki spadają do 7 tys. dolarów rocznie. a moje rosną do poziomu 8400 dolarów. Twoja rodzina bankrutuje i umiera z g1odu. Moja nada! żyje i niszczy pastwiska doszczętnie.

Chociaż opis ten może byl nieco przesadzony, to jednsk istota rzeczy wciąż pozostaje taka sama. Bardzo często to, co przynosi zyski jednostce, ma dramatyczne konsekwencje dla spcrleczenstwa jako całości. Tragedia pastwisk jest analogiczns do sytu<lcji przeludnienis w krajach trzeciego świata, Jeżeii spytalibyście się ubogiej matki, dlaczego ma tyle dzieci, to prawdopodobnie by wam odpowiedziaja, że (1) jej dzieci będą się nią zajmowaly na staroŚĆ albo (2) śmiertelność wśród noworodków jest tak IV)'Soka. że jeźeli by ich tylu nie miała, to nie miataby pewności, że któreś dożyje wieku dorosłego. Oczywiście, ma rację w obu przypadkach. Jednakie w szerszej perspektywie wielodzietność spowoduje przeciążenie zarówno gospodarki domowej, jak I gospodarki catego kraju, co w rezultacie sprawi, że zacznie brakować jedzenia, ludzie staną się coraz biedniejsi. a wskaźnik umieralności noworodków tylko wzrośnie. W poprzednich trzech rozdziatach obserwowaliśmy jak interesy jednostek mogą być w konflikcie z żądaniami grupy, organizacji czy instytucji. Teraz pociągniemy ten temat lilk najdalej się da: do skali spoteczeństw i ich kultur. Zacznijmy od określenia tego, r.o VI naukach społecznych rozumie się pod pojęciem kultura.

Kultura

W socjologii i antropologii termin kullunI odnosi się zwykle do caloksztalru wzorców instytucjonalnych w społeczeństwie - przekonań, wartości i norm, a także ich symboli i artefaktów. Wydaje mi się, że pomocną analogią może być porównanie kultury danego społeczeństwa do osobowości jednostki. Gdy dochodzimy do wniosku, że Amerykanie i Brytyjczycy różnią się pod wieloma względami oraz że zarówno jedni, j,lk i drudzy zdają się być jakby z innego świata niż afrykańscy Buszmc~ Ill, to mówimy właśnie o różnicach kulturowych.

Bardziej formalna definicja kultury, generalnie uznawana przc/. hadaczy społecznych, została sformułowana przez dwóch znanych llllIl'Opolog6w, Alfreda L. Kroebera i Clyde'a K1uckhohna (1952, s. J 81):

93


 

 

94

Rozdział 6. Kultura i społeczcńslWO

Kultura jest złoźona z jawnych i ukrytych wmrów zachowań, nab)Wanych i prLckazywanych przez symbole i ich fizyczoe "'ytwory; rdzeniem kultury są tradycyjne (historycznie ukształtowane) idee i połączone z nimi wartości; systemy kulTurowe mogą być uznawane zarówno za wytwory działań, jak i elementy warunkujące dalsze działania,

Kulturę można więc uznać za podzielany wzorzec zachowań jednostek (oraz ich przodków) należących do danego spoteczeńsnva, który odróżnia ich od innych społeczeństw. Możecie również myśleć o kulturze jako o pewnym "sposobie życia", Ważne jest, aby pamiętać, że kultura składa się z instytucji, takich jak te opisane w rozdziale 5.

Już omawialiśmy najważniejsze elementy instytucji (a więc i kultury): przekonania, wartości, normy i sankcje. Warto przez chwilę zastanowić się nad stopniem, w jakim elementy instytucji, na przykład normy, ograniczają nas na co dzień.

Niektóre normy są usankcjonowane jako prawa. Można by zacz<!ć od standardowego zbioru praw, kt6re zakazują morderstw, kradzieży, gwałtów, włamań, napadów, okaleczania innych, zdrady państwa czy też śmiecenia w miejscach publicznych. Ograniczenia prędkości, ograniczenia wiekowe przy zakupie alkoholu, przepisy podatkowe i akcyzowe czy zasady wynajmu również są formalnie ustanowionymi normami. Prawa odnoszą się także do zachowaiI seksualnych, podbijania cen przez korporacje, skarg co do reklam, oszczerstw, bezpieczeństwa produktów i okrucieństwa wobec zwierząt. Gdybyście wiedzieli, jaka liczba praw lokalnych, stanowych i federalnych rządzi waszym codziennym zachowaniem, to zapewne nie wyszlibyście ze zdziwienia przez parę dni. Wystarczy, jeżeli powiem, że trudno jest przeżyć dzień bez złamania jakiegoś prawa - świadomie czy też nie.

Jednakże liczba norm ustanowionych prawnie jest niczym w po_ równaniu z ilością norm nieformalnych. Spójrzmy dla przykładu na coś tak banalnego jak jedzenie.

W naszym społeczeństwie istnieją normy co do tego, co wolno jeść (np. wołowinę), a czego nic (np. kotów). Inne normy dotyczą tego, co należy gotować (np. karczochy), a co naleiy spożywać na surowo (np. sałata). Niektóre potrawy należy gotować, inne piec, jeszcze inne smażyć. Niektóre normy mówią nam o tym, co wolno lączyć (np. płatki ku. kurydziane i mleko), a czego nie (np. pun~e ziemniaczane i masło orzechowe). Niektóre potrawy naleiy jeść widelcem, inne łyżką, a inne można jeść palcami, ale nie wolno ich ze sobą mylić.

Wymieniłem tu tylko kilka norm dotyczących spożywania posiłków, mam bowiem wrażenie, że gdybym pociągnął tę listę jeszcze dalej,

Kultura

lu wpędziłbym was w depresję samą ilością reguł w lej jednej dzi0dzillil.l zycia, chociaż moglibyście również na przykład poczuć się dowartościowani tym, że tak wiele z nich znacie. W każdym razie prawda jest taka, ze setki, jeżeli nie tysiące norm dyktują nam, co i jak wolno nam jeść w naszym społeczeństwie.

laką listę norm można stworzyć w stosunku do wielu innych rzeczy: ubrań, rozmów, zakupów, prowadzenia samochodu, posiadanych /wierząt domowych, wychowywania dzieci, chodzenia na randki, fryzur, Ilracy, muzyki, literatury, sztuki, obrzędów religijnych, naszych hobby, wystroju wnętrz, sportu, hazardu, szkoły kucharskiej, walk na pięści czy /,achowania w obozie treningo"')'m korpusu amerykańskiej piechoty morskiej - aby wymienić tylko kilka możliwości. Niezależnie od tego, co ~ię robi, ludzie dookoła nas mają oczekiwania względem tego, jak to '/robimy.

Ogromna ilość norm, jakie istnieją, łącznie z sankcjami, wartościami i przekonaniami omówionymi w rozdziale 5, składają się na na~zą kulturę. Niektóre jej elementy są ściśle polączone z ważnymi instytucjami Uak rodzina, rząd, system edukacji), inne zdają się być zupelnie przypadkowe Uak opisane wcześniej wstawanie na Alleluja w oratorium Handla).

Oczywistą sprawą jest to, że kultury innych społeczeństw różnią się między sobą. Widać to na przykładzie każdego zwyczaju, który omawialiśmy. Porównajmy pokrótce tradycyjne społeczeństwo japońskie ze współczesnym społeczeństwem nmerykańskim. Przyklndowo, pomyślcie \l różnicach dotyczących spożywania posiłków. Jeżeli pisalibyśmy o normach obowiązujących w Japonii, wspomninne wcześniej łyżki i widelce I<lstąpilibyśmy pewnie pałeczkami, a jedzenie surowej kałamarnicy przestałoby być czymś dziwnym.

Wartości amerykańskie i jnpoiIskie różnią się od siebie. Japończycy, na przykład, cenią sobie bardziej pracę w zespole, podczas gdy Amerykanie oddani są idei indywidualizmu od czasów, kiedy pionierzy idący na zachód uważali, że "trzeba robić to, co do nas należy" aż po okres hipisowskiego "rób co chcesz" z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku.

'P4k samo znajdziemy wiele różnic dotyczących przekonań. Przez 2500 lat Japończycy wierzyli w boskie pochodzenie cesarza, gdy tymczasem w Ameryce prezydent (ktokolwiek by nim był) jest zwyczajnym człowiekiem i ma takie same wady, jak każdy z nas. Chociaż zazwyczaj wyrażamy się z sympatią o Jerzym Waszyngtonie czy Abrahamie Lincol-


 

 

96

Rozdział 6. Kultura i społeczeństwo

nie, lo jednak trudno będzie znaleźć kogoś, kto uzna Reagana, Busha czy Clintona za osobę boskiego pochodzenia.

Wiele lat temu socjologowie często mówili o charakterze narodowym i o.wbowości modalnej w odniesieniu do tego zjawiska. Gdy mówimy o pozytywnym wartościowaniu indywidualizmu w społeczeństwie amerykańskim, łatwo jest przejść do myślenia o tym, że "typowy" Amerykanin jest indyv,'idualistą. Podobnie możemy uważać, że "typowy" Japończyk jest uprzejmy, "typowy" Włoch emocjonalny, a "typowy" Niemiec zasadniczy. W ostatnich latach socjologowie odchodzili od takich pojęć, jako że często dają one błędny obraz sugerujący, że wszyscy członkowie danego społeczeństwa są do siebie podobni.

Chociaż można ogólnie mówić o kulturze danego społeczeństwa, tak naprawdę każde ze współczesnych społeczeństw jest pod tym względem złożone. Przykładowo kultura amerykańska zawiera w sobie kultury rozmaitych grup etnicznych: Meksykanów, Japończyków, Żydów, Kubańczyków, Chińczyków czy Portugalczyków. Socjologowie używają terminu subkultura, aby opisać kultury różnych grup społecznych, przy czym należy dodać, że również subkultury nie są tworami homogenicznymi i posiadają rozmaite odmiany.

Zagrożenie stereotypizacją wszystkich członków danego spoteczeństwa czy danej subkultury dodatkowo zwiększa przekonanie, że niektóre wzorce kulturowe są lepsze od innych. Pogląd, według którego uznajemy własną kulturę za lepszą od innych, socjologowie nazywają etnocentryzmem. Kiedy wspomniałem przed chwilą o jedzeniu surowej katamarnicy, to mogliście poczuć pewne obrzydzenie. leżeli nie, to może odrzuciłoby was jedzenie mięsa psiego, żywych robaków czy dżdżownic. Są kultury, które zawierają takie wzorce i myślę, że ciężko wam będzie uznać je za po prostu inne od tych obowi,!zujących w naszym społeczeństwie.

Nie wszystkie rządy są demokratyczne i czasami trudno jest Amerykanom podejść do monarchii, teokracji czy totalitarnych dyktatur jako do innych sposobów rządzenia krajem. Podobnie, Amerykanie wiedzą, że kapitalizm jest tylko jednym z wielu systemów gospodarC"lych na świecie, jednak nie byliby zbyt skłonni stwierdzić, że komunizm czy socjalizm są równie sensownymi możliwościami.

Weźmy pod uwagę religię. leżeli masz własne silne przekonania względem tego, w co wierzyć, to zapewne trudno ci będzie zaakceptować inne wierzenia jako równoważne. Jeżeli nie jesteś osobą religij-

Kultura

ną, to nie znaczy wcale, że ten problem cię nie dotyczy. Prawdopo· dobnie trudno ci będzie uznać za prawomocną jakąkolwiek ZitlSLytU· cjonalizowaną formę wierzeń. To wszystko s'ł przyktady etnocentryzmu.

Etnocentryzm ma dwie zasadnicze wady: indyv.'iduatną i społeczną. Na poziomie indywidualnym etnocentryzm działa jak klapki na oczy, które odcinają nas od nowych (także przyjemnych) doświadczeń. W tym znaczeniu etnocentryzm ogranicza nasze życiowe doświadczenia.

Na poziomie społecznym etnocentryzm może prowadzić do międzygrupowej nienawiści i przemocy. Kiedy ludzie żarliwie wierzą, że ich punkt widzenia jest jedyną Prawdą, a inne osoby są zwodzone, zepsute czy złe, to mają mniej oporów przed zabijaniem innych w walce o swo~ j'l prawdę. Już niegdyś zaobserwowano, że wojny o podłożu religijnym najbardziej k1Wawe.

W odróżnieniu od etnocentryzmu, socjologia opowiada się za rclatywh:mcm kulturoW)'m, poglądem, według którego inne kultury są po prostu odmienne, a nie lepsze czy gorsze. Jako że w socjologii wiele osób rozumie to pojęcie opacznie, chcę je dokładniej wyjaśnić.

Socjologowie nie są koniecznie przekonani o tym, że socjalizm jcst równie dobry jak kapitalizm i na odwrót. Tak samo jak nie są przekonani o tym, że dyktatury Si! równe demokracji. Konkretni socjologowie mogą mieć swoje własne zdanie na te sprawy i zapewne ~(I też pewne tego wzorce. Równocześnie jednak mają świadomość, że poglądy, które uważają pewne formy za lepsze od innych, nie pozwa[;Iją na dostrzeżenie, w jaki sposób te formy funkcjonują. A zatem, jeżeli wyszlibyśmy z założenia, że socjalizm jest złem sprowadzonym .Ia llas przez szatana, to zapewne trudno by nam było ustalić, w jaki ~posób gospodarka socjalistyczna dy!'\trybuuje dobra i usługi, jak współgra ze strukturami edukacyjnymi itd. Tak samo nie będziecie lIlogli zrozumieć, w jaki sposób kult środowiska naturalnego buduje lużsamość i solidarność w plemionach australijskich aborygenów jeżeli będziecie uznawałi, że ich religijne wierzenia to tylko dziwaczIW zabobony.

Reasumując, aby odkryć, jak działają społeczeństwa, należy paIlliętać o tym, że różnice między nimi są tylko różnicami, a nie prawdą l;'[.y fałszem. Jak na ironię, pozwoli wam lO również odkryć, jakie przekonania, wartości i normy funkcjonują lepiej od innych, a także że pewIle różnice nie są wcale tak istotne. W każdym razie, do takich

97


 

 

98

Rozdział 6. Kultura i spolcczcńslWO

wniosków nie dojdziecie, jeżeli uznacie z góry, że niektóre wzorce są z natury rzeczy lepsze od innych.

Relatywizm kulturowy jest formą otwartości socjologii - otwartości będącej nic cechą charakteru, lecz elementem metodologii, jednym z narzędzi naukowych. Nie wydaje mi się, aby socjologowie byli bardziej otwartymi osobami niż ktokolwiek inny, ale jesteśmy zobowiązani do wykorzystania tej wartości w naszych badaniach naukowych.

Często używamy terminu pluralizm na określenie społeczeństw, które charakteryzują się wysoką tolerancją względem innych kultur. Nierzadko na przykład mówi się o Stanach Zjednoczonych, że są "tyglem" kulturowym - mieszanką czy fuzją wielu kultur w pewnego rodzaju hybrydę. Chociaż jest w tym nieco prawdy, lepiej jednak opisać Stany Zjednoczone jako społeczeństwo pluralistyczne, zawierające - obok kultury rdzennych mieszkańców Ameryki - elementy różnych kultur z Europy, Ameryki Lacil1skiej, Afryki i Azji, odzwierciedlające różnorodne pochodzenie obywateli tego kraju. Oznacza to także, że wielu Amerykanów żyje w ramach subkultur, które wciąż podtrzymują wzorce swoich rodzimych społeczeństw.

Społeczeństwo

W tym rozdziale, podobnie jak we wcześniejszych, używałem słowa społeczeństwo bez jego uprzedniego zdefiniowania, wychodząc z założenia, że wasze rozumienie tego terminu jest bliskie jego socjologicznemu znaczeniu. Jednakże w pozostałej części tego rozdziału spojrzymy nieco uważniej na to, czym jest społeczeństwo.

Socjołogowie często używają terminu struktura spoleczna w odniesieniu do tego, jak statusy łączą się z sobą w codziennym życiu. Przykłady struktury społecznej można odnaleźć w schematach korporacji czy organizacji, jednak najlepszym wydaje się być wojsko.

Podstawową jednostką Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych jest zespół ogniowy, który składa się z trzech strzelców i dowódcy (zob. rys. 6.1). Role zv.riązane z każdym z tych statusów są szczegółowo wyjaśniane w trakcie szkolenia żołnierzy. Dokładnie zakreślony jest autorytet dowódcy, jak i to, jak każdy z trzech strzelców ma się odnosić do innych członków swojego zespołu. Wśród zadań do~ wódcy jest m.in. rozlokowanie taktyczne w sytuacji bojowej, podnosze~ nie morale żołnierzy i egzekwowanie szacunku.

 

[x]

Dowódca zespołu ogniowego

Zespót ogniowy piechoty morskiej

Rysunek 6.1. Zespół ogniowy Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych

 

Mimo iż piechota morska twierdzi, że szuka tylko kilku dobrych ludzi, czteroosobowy zespół ogniowy jest jedynie pierwszym rodzajem zgrupowania w korpusie. Zespoły ogniowe są zorganizowane w oddziały, gdzie relacje między kolejnymi zespotami ogniowymi są lak samo dokładnie wyrysowane, jak w przypadku uprzednio opisal1ych struktur. Podobnie, prawa i obowiązki dowódcy oddziału i melody ich wdrożenia również są częścią struktury społecznej oddziału piechoty morskiej. Oddziały są następnie zorganizowane w plutony, plutony w kampanie, a kampanie w bataliony - tak jak widać na rysunku 6.2.

Bataliony łączą się w regimenty, regimenty w dywizje, a cały korpus piechoty morskiej składa się z trzech dywizji (uprościtem nieco sprawę, nie biorąc pod uwagę oddziałów zmotoryzowanych, takich jak ;lrtyleria itd.). Ogółem, korpus piechoty morskiej służy jako bardzo dohry przykład struktury społecznej.

Jeżeli użycie przykładu wojskowego wam przeszkadza, to macic okazję poćwiczyć :swojego rodzaju socjologiczną bezstronność, która pozwala widzieć rzeczy takimi, jakimi są, bez względu na to, jakie są wa· sze osobiste przekonania, wartości czy opinie. Właściwie to jeżeli jes!c~cie głęboko oddani kwestii pokoju na świecie, to pOWilllli~cil.: szczególnie dużo wiedzieć o zasadach działania wojska.

 


 

 

100

Rozdział 6. Kultura i społeczeństwo

              I               Dowć<!cakompanif

lliITITTIiSztab

Kompania piechoty morskiej

Dowódca batalionu [[i}lj] Sztab

Batalion piechoty morskiej

Rysunek 6.2. Sposób zorganizowania korpusu piechoty morskiej

 

Społeczeństwo

Podsumowując, w skład struktury społecznej wchodz'l stOllw:;y i oczekiwania względem r61. Pojęcie lo zawiera w sobie także 1101'111)', sankcje, wartości, przekonania, organizacje, instytucje i wszystkie inn\.: omawiane wcześniej rzeczy, które "strukturyzują" nasze życic społeczne. Jak widzicie, termin struktura społeczna ma znaczenie raczej ogólne niż szczegóŁowe.

Jak zapewne pamiętacie z rozdziału I, socjologowie często mó· wią o systemach społecznych. System społeczny zasadniczo jest struklurą społeczną, której dodano wartość dynamiczną. Jeżeli struktur~ ~połeczną porównać do samochodu stojącego na parkingu, to system społeczny byłby samochodem, który z rykiem silnika jedzie po autostradzie.

Przez chwilę skupię się jeszcze na dynamice systemów społecznych. Po pierwsze, systemy zawierają w sobie element :>'przężenia. Oznacza to, że działanie systemu może spowodować zmiany zarówno w samym systemie, jak i w środowisku, w którym działa. Wyczerpywanie nicodnawialnych zasobów naturalnych, takich jak węgiel czy ropa, jest przykładem zmieniania środowiska, zaś przyrost ludności jest pf'ąktadem zmian w samym systemie.

Metoda dynamiki systemów została stworzona przez Jaya Forrestera i spopularyzowana przez Donellę Meadows i jej współpracowników w pracy The Limit.\· to Growth (1972), którzy następnie uaktualnili tę analizę w Przekraczaniu granic (Meadows, Meadows, Randers, 1995). Dzięki niej możemy graficznie analizować sprzęże· nia w systemach. Zwróćcie uwagę na rysunek 6.3 pokazujący w uproszczony sposób wyścig zbrojeń nuklearnych USA i ZSRR podczas zimnej wojny.

Rysunek ten przedstawia cztery elementy: wielkość arsenałów USA i ZSRR oraz obawy każdego z krajów przed arsenałem broni drugiego, wskazując, jak te cztery czynniki są ze sobą powiązane w ramach systemu. Zacznijmy od lewego górnego rogu diagramu, reprezentującego sowiecki arsenał nuklearny i amerykańskie obawy przed nim. Znak plusa na rysunku oznacza, że istniała między nimi zależność pozytywna - jeżeli ZSRR powiększało swój arsenał, to USA zwiększało również swój własny. Zauważcie też, że kiedy radziecki arsenał uległ redukcji, obawy USA również spadły.

Idąc zgodnie w ruchem wskazówek zegara, widzimy, że zależność między obawami USA a ich arsenałem nuklearnym również była P0Z;YM Iywna. W miarę jak obawy rosły, Stany Zjednoczone zwiększały swój al'M

 


 

 

102

Rozdział 6. Kultura i społeczeństv.·o

 

[x]

Rysunek 6.3. Relacje elementów w wyścigu zbrojeń między USA a ZSRR

 

senat. Teraz zwróćcie uwagę na dolną połowę ilustracji. W miarę jak USA zwiększało swoje posiadanie broni jądrowej, Rosjanie obawiali się jeszcze bardziej, więc ...

Rysunek 6.4 ukazuje inny spos6b zilustrowania tego procesu. Mówiąc językiem dynamiki systemów, mamy tutaj do czynienia ze sprzęże. niem pozytywnym. Przymiotnik pozytywny niekoniecznie jest użyty ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin