Takie triki stosują ubezpieczyciele.doc

(102 KB) Pobierz
Takie triki stosują ubezpieczyciele

1

 

http://biznes.onet.pl/takie-triki-stosuja-ubezpieczyciele,18493,4795496,3323181,212,1,news-detal

 

Takie triki stosują ubezpieczyciele

To miała być świetna okazja: ubezpieczenie autocasco i od odpowiedzialności cywilnej pięcioletniego samochodu Volvo S60 tylko za 1,1 tys. zł na cały rok. Martę Wieczorkiewicz z Warszawy namówiono na skorzystanie z oferty jednego z tańszych ubezpieczycieli. Inni cenę rocznej polisy wyceniali nawet na ponad 2 tys. zł. – Trudno było nie wybrać tańszego wariantu. Tym bardziej, że nie byłam wtedy przygotowana na większy wydatek, a firma ubezpieczeniowa zapewniała mnie, że w tej cenie mam to samo, co u innych, tych droższych ubezpieczycieli – wspomina Marta.



Po pół roku Marta cofała samochód na parkingu osiedlowym. W lusterku wstecznym nic nie widziała, usłyszała tylko zgrzyt giętej blachy. Wysiadła z auta i zobaczyła okropny widok: pogięte drzwi i próg pod nimi. Zawadziła o słupek, który był na tyle niski, że nie sposób było go dostrzec z wnętrza samochodu. Pomyślała: „Zdarza się. Po to wykupywałam autocasco, żeby się takimi sprawami nie przejmować, od tego jest to ubezpieczenie”.

Jeszcze tego samego dnia Marta zgłosiła szkodę w swojej firmie ubezpieczeniowej. I zaczęły się przygody, które spotykają zwykle tych, co przy wyborze ubezpieczyciela i polisy sugerują się tylko ceną.

Udział własny

Mężczyzna z infolinii firmy ubezpieczeniowej zapewnił, że nie ma się czym przejmować. Musi tylko pojechać do wskazanego przez ubezpieczyciela warsztatu, naprawić szkodę, firma ją wyceni i prześle pieniądze. Marta pojechała do warsztatu. – Nogi się pode mną ugięły, gdy usłyszałam, że naprawa będzie kosztowała 15 tys. zł - opowiada Marta. Właściciel warsztatu, gdy się dowiedział, że samochód ma ubezpieczony w firmie, która oferuje tańsze polisy, od razu ją przestrzegł, że mogą być problemy. – Powiedział, żebym się dowiedziała, jaką kwotę zamierzają mi przesłać na pokrycie szkody, bo może być ona o wiele niższa, niż wynosi koszt naprawy – mówi Marta, która na razie w ogóle zrezygnowała z naprawy w obawie, że nie będzie jej na nią stać.

Już narzucenie, w jakim warsztacie samochód ma być naprawiany, było niezgodne z przepisami. - Co do zasady, nie można narzucić obowiązku wykonania naprawy w określonym warsztacie, jednak zakład ubezpieczeń często zastrzega, że rachunki za robociznę skoryguje według ceny roboczogodziny uznawanej przez siebie. Zakłady ubezpieczeń deklarują, że wysokość uznawanej ceny za roboczogodzinę ustalają w oparciu o ceny usług motoryzacyjnych obowiązujących na danym terenie, w danym regionie – tłumaczy Wanda Życińska-Myszka, ekspert z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.

Pomimo prawie codziennych pytań, co z wypłatą odszkodowania, firma zwlekała z tym prawie miesiąc. Wreszcie oznajmiła, że wysłała 500 zł. Marta tych pieniędzy nawet nie odebrała. Przestrzegł ją przed tym właściciel warsztatu samochodowego, który w związku z wypłatami odszkodowań widział już niejedno. – Sama firma oczywiście namawiała mnie do odebrania tych 500 złotych. Gdybym to zrobiła, popełniłabym poważny błąd. Firma na wypłatę odszkodowania ma 30 dni. Dlatego też tak ociągali się z wypłatą, bym wzięła te pieniądze jak najpóźniej, a oni mogli argumentować, że po ponad 30 dniach od powstania szkody i odebraniu pieniędzy, moje reklamacje są nieuzasadnione – wyjaśnia Marta.

Nie poddawała się jednak. Słała reklamacje i pieniędzy nie odebrała, by nie dawać tym firmie do zrozumienia, że zgadza się na te 500 zł, które jej starano się wcisnąć. Ostatecznie wywalczyła tyle, że ubezpieczyciel wypłacił jej 1,5 tys. zł, a naprawy mogła dokonać w tańszym warsztacie poza Warszawą, gdzie koszt naprawy wyceniono na 7 tys. zł.

W większości podobnych problemów winny jest tak zwany udział własny. Wskaźnik ten oznacza, że ubezpieczony ponosi część kosztów naprawy. Tańsi ubezpieczyciele koszt własny często ustanawiają na 20 proc. I to wcale nie jest zapisane w umowie drobnym drukiem. Aby wiedzieć, na jakie warunki ubezpieczenia się decydujemy, czytajmy dokładnie tzw. ogólne warunki umowy – OWU. - Przy wyborze ubezpieczenia AC nie można kierować się wyłącznie jego ceną. Najważniejszy jest zakres ubezpieczenia, a więc określenie sytuacji, w których ubezpieczyciel wypłaci nam odszkodowanie oraz katalog wyłączeń odpowiedzialności, tj. kiedy ubezpieczyciel będzie miał prawo odmówić wypłaty. Ubezpieczenie AC może mieć wąski zakres – np. odszkodowanie będzie wypłacone tylko w przypadku spalenia pojazdu - może mieć również zakres bardzo szeroki i obejmować ochroną pojazd niemal od wszystkich ryzyk - tzw. ubezpieczenie all risks. Tanie ubezpieczenie autocasco zazwyczaj będzie miało węższy zakres ochrony lub będzie przewidywało nasz udział w kosztach naprawy - udział własny. Przykładowo przy udziale własnym na poziomie 20 procent będziemy zmuszeni w 20 procentach pokryć koszty naprawy pojazdu – wyjaśnia Małgorzata Więcko, starsza specjalistka w Biurze Rzecznika Ubezpieczonych.

Licz z tabelkami

Dominikowi Borowskiemu z Olsztyna bardzo zależało natomiast na tym, by ubezpieczyciel wycenił jego samochód jak najdrożej. – Stać mnie było na zapłacenie wyższej sumy za polisę, ale chciałem mieć pewność, że w przypadku, gdy rozbiję samochód tak, że będzie się nadawał tylko na złom, albo mi go ukradną, dostanę wysokie odszkodowanie – mówi. Firma ubezpieczeniowa chętnie przystała na wycenę jego na auta na 66 tys. zł, na podstawie danych pochodzących z firmy zajmującej się szacowaniem wartości aut Eurotax.

Dominik samochód rozbił. Jego firma ubezpieczeniowa uznała, że to tzw. szkoda całkowita, czyli że musi wypłacić 100 proc. wartości auta. Tylko że Dominikowi zaproponowano 22 tys. zł. – Wytłumaczyli mi, że wartość samochodu oblicza się według ich tabelek, które oni mają, a nie według wartości, na jaką wcześniej auto było szacowane – wspomina kierowca. Pisał odwołania, groził sądem, nic nie pomogło. W końcu zgodził się na te 22 tys. zł. Chociaż do dziś uważa, że został poszkodowany. – Wszystko przez to, że z jednej strony chciałem zaoszczędzić na firmie, która proponowała mi tańszą polisę niż inne, a tę różnicę wydać na podniesienie wartości samochodu, od której wyliczana była cena polisy. Przechodząc gehennę z ubezpieczycielem dowiedziałem się, że zwykle ubezpieczyciele ustalają próg opłacalności naprawy auta na poziomie 70 procent wartości pojazdu przed wypadkiem. Ale lepiej wyliczyć wartość samochodu według  tabelek ubezpieczyciela: wartość będzie niższa, zapłacimy mniej za polisę i nie rozczarujemy się przy wypłacie odszkodowania – radzi Dominik.

Ostrożnie z ratami

Z powodu drożejących ubezpieczeń samochodowych, coraz więcej osób po prostu nie stać na wydanie jednorazowo nawet kilku tys. zł. Starają się rozłożyć ten koszt na raty. A silnie konkurujące ze sobą towarzystwa ubezpieczeniowe na to przystają. Pojawiły się już nawet oferty rozłożenia opłat na 12 rat. Warto jednak wcześniej odkładać pieniądze na zapłacenie od razu całej kwoty. Dzięki temu zapłacimy mniej, bo za rozłożenie na raty płaci się odsetki, ale unikniemy też wątpliwości, czy jeśli spóźniamy się z zapłaceniem raty, nasze ubezpieczenie obowiązuje. Jak to wygląda w praktyce? Małgorzata Więcko z Biura Rzecznika Ubezpieczonych radzi, by w przypadku płacenia za ubezpieczenie w ratach, dokładnie czytać umowę. - Niezapłacenie w terminie kolejnej raty składki może powodować ustanie odpowiedzialności ubezpieczyciela tylko wtedy, gdy tak zapisano w OWU oraz dodatkowo, gdy ubezpieczyciel po upływie terminu zapłaty składki wezwie nas do jej zapłaty z zagrożeniem, że brak zapłaty w terminie 7 dni od dnia otrzymania wezwania spowoduje ustanie odpowiedzialności – mówi.

Wcale nie jest tak, że tylko tańsi ubezpieczyciele starają się wykorzystać swoich klientów. Aby uniknąć przykrych niespodzianek, wystarczy dokładnie zapoznać się z tym, co nam proponują przy zawieraniu umowy. Szczególnie uważnie trzeba czytać OWU. W Biurze Rzecznika Ubezpieczonych uczulają. - OWU to najważniejszy dokument dotyczący ubezpieczenia autocasco. To w nim określone są sytuacje, w których ubezpieczyciel wypłaci nam odszkodowanie oraz wyłączenia odpowiedzialności, a więc katalog zdarzeń, w przypadku których nie możemy domagać się pokrycia straty od ubezpieczyciela. OWU określają ponadto procedurę przy wypłacie odszkodowania (np. to, w jaki sposób będzie określona wysokość odszkodowania) i obowiązki nasze oraz zakładu ubezpieczeń wynikające z zawartej umowy. OWU muszą być doręczone przez przedstawiciela zakładu ubezpieczeń przed zawarciem umowy ubezpieczenia, a osoba, która zamierza zawrzeć takie ubezpieczenie, powinna szczegółowo się z nimi zapoznać. Zawierając umowę ubezpieczenia zazwyczaj podpisujemy bowiem oświadczenie, że zapoznaliśmy się z OWU i je akceptujemy.

Marta z Warszawy za nową polisę OC i AC zapłaciła niedawno 2,5 tys. zł. – Po dokładnym sprawdzeniu warunków umów, wyszłam z założenia, że jest ona lepsza niż ta za 1,5 zł, którą proponował mi inny ubezpieczyciel – kwituje Marta.

Autor: Irina Nowochatko  Źródło: OnetBiznes

Zgłoś jeśli naruszono regulamin