Piesn Albionu #2 Srebrnoreki - LAWHEAD STEPHEN.txt

(717 KB) Pobierz
LAWHEAD STEPHEN





Piesn Albionu #2 Srebrnoreki





Piesn AlbionuKsiega druga





STEPHEN LAWHEAD





Tlumaczyli Maria Duch i Miroslaw Kosciuk





Zysk i S-ka Wydawnictwo





Tytul oryginalu Tlie Siher Hand





Text copyright (C) 1992 by StephenLawhead.



Original edition published in English

under



the title The Siher Hand by Lion

Publishing, Oxford, England.



Copyright (C) by Lion Publishing





Copyright (C) 1997 for the Polishtranslation



by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.c,

Poznan



Copyright (C) for the cover

illustration by Rodney Matthews





Rozdzialy 1 -22 tlumaczyla Maria Duch, rozdzialy 23-39 tlumaczyl Miroslaw KosciukISBN 83-7150-193-5





Zysk i S-ka

Wydawnictwo s.c.



ul. Wielka 10,61-774 Poznan



fax 526-326



Dzial handlowy tel./fax 532-751



Redakcja tel. 532-767





Printed in Germany by Elsnerdruck-Berlin

Skoro caly swiat jest jedynie





opowiescia, lepiej abys kupil sobie





bardziej zajmujaca opowiescod opowiesci mniej zajmujacej.

sw. Columba, irlandzki misjonarz w Szkocji



Dla Donovana Welcha



Sluchaj, Synu Albionu, slow przepowiedni:

Placz i smuc sie, gleboki zal jest sadzony Albionowi w trojnasob. Zlocisty Krol w swym krolestwie uderzy stopa o Skale Niezgody. Robak o ognistym oddechu zazada tronu Prydainu; Llogres bedzie bez pana. Ale radowac sie bedzie Caledon; Stado Krukow zaludni tlumnie jego cieniste doliny i krakanie krukow bedzie tam piesnia.

Gdy zgasnie Swiatlo Derwyddi, a krew bardow bedzie domagac sie sprawiedliwosci, wowczas Kruki rozloza swe skrzydla ponad swietym lasem i swietym pagorkiem. Pod skrzydlami Krukow stanie tron. Na tronie tym zasiadzie krol ze srebrna reka.

W Dniu Zmagan korzen zamieni sie miejscem z konarem, a swiezosc bedzie uchodzic za cud. Niech slonce bedzie przycmione jak bursztyn, niech ksiezyc skryje swoje oblicze: odraza kroczy po ziemi. Niech cztery wichry zerwa sie w przerazliwych podmuchach; niech ten dzwiek wzbije sie az do gwiazd. Prochy Starozytnych zawiruja w oblokach; istote Albionu rozniosa walczace wichry.

Morza podniosa sie, grzmiac poteznie. Nigdzie nie bedzie bezpiecznej przystani. Arianrhod spi na swym otoczonym morzem przyladku. Choc wielu jej szuka, nie znajdzie. Choc wielu ja wzywa, nie uslyszy ich glosow. Jedynie czysty pocalunek przywroci ja jej prawowitemu miejscu.

Wowczas rozgniewa sie Olbrzym Niegodziwosci i przerazi wszystkich ostrzem swego miecza. Z jego oczu bic beda plomienie; jego usta ociekac beda trucizna. Ze swa wielka armia spladruje wyspe. Wszyscy, ktorzy mu sie sprzeciwia, zostana porwani powodzia bezprawia, ktora wyplynie z jego reki. Wyspa Poteznych stanie sie grobowcem.

A wszystko to nastapi za sprawa Meza z Brazu, ktory dosiadajac mosieznego rumaka, miota klatwe potezna i okrutna. Powstancie, Mezowie Gwirf wezcie do reki orez i zwroccie sie przeciwko zdrajcom, ktorzy sa wsrod was.' Odglosy bitwy dotra pomiedzy gwiazdy na niebie, a Wielki Rok dobiegnie swego ostatecznego spelnienia.

Sluchaj, Synu Albionu: Krew jest zrodzona z krwi. Cialo jest zrodzone z ciala. Ale duch jest zrodzony z Ducha i Duchem na zawsze zostanie. Nim Albion bedzie jedynym, Bohaterski Czyn musi byc dokonany, a Srebmoreki musi objac rzady.

Banfaith z Ynys Sci





1. Czarnowidz





Cialo Meldryna Mawra wiezlismy z gorskiej twierdzy Findargad, aby pochowac je we Wzgorzu Krolow. Trzy konie ciagnely woz: kasztan i bialy, zaprzegniete wespol do mar, a czarny je prowadzil. Szedlem przy lbie ciemnego konia, prowadzac cialo wielkiego krola na spoczynek.Z kazdej strony mar szlo po szesciu wojownikow. Kopyta koni i kola wozu byly okrecone szmatami, zeby mary bez halasu przemierzaly kraj; bron zaslonieto, pochodnie nie plonely, aby nikt nie zauwazyl przejscia pochodu. Wszystko odbywalo sie w tajemnicy i ciszy, aby kurhan nigdy nie zostal odkryty i zbezczeszczony przez wrogow.

Gdy noc przeslonila niebo plaszczem gwiazd, dotarlismy do Glyn Du, waskiej doliny jednego z doplywow wpadajacych do doliny Modornn. Kondukt pogrzebowy wszedl do cienistej gorskiej doliny i ruszyl wzdluz plynacej cicho, ciemnej wody. Gleboki wawoz byl mroczniejszy od rozpostartego nad nim firmamentu, jasniejacego jeszcze niklym swiatlem zapadajacego zmierzchu. Kurhan majaczyl na wzgorzu niczym szczegolnie gesty cien.

U podnoza Cnoc Righ, Wzgorza Krolow, rozniecilem maly ogien, aby zapalic pochodnie. Ludzie zajeli miejsca, stajac w dwoch dlugich szeregach po obu stronach sciezki wiodacej do wejscia do kurhanu. Wowczas zapalono kolejno jedna od drugiej pochodnie. To byla Aryant Ol, swietlista droga, wzdluz ktorej niesiono krola do grobowca. Gdy zgromadzili sie juz wszyscy, rozpoczalem ceremonie pogrzebowa, mowiac:





7





-Miecz, ktory niose u swego boku, byl niczym mur, wysoki i mocny - zguba grasujacych wrogow! Teraz jest zlamany.Torques, ktory niose w swej dloni, byl swiatlem wnikliwego sadu - ogniem prawej laskawosci jasniejacym daleko ze wzgorza. Teraz wygasl.

Tarcza, ktora niose na ramieniu, byla taca obfitosci w palacu zaslug - pozywieniem herosow. Teraz jest rozlupana, a reka, ktora ja trzymala, jest zimna.

Bielejace bladoscia cialo wkrotce zostanie pogrzebane pod ziemia i kamieniami: Biada mej duszy, krol jest martwy.

Bielejace bladoscia cialo wkrotce zostanie pogrzebane posrod ziemi i debiny: Biada mej duszy, Wladca Klanow zostal zabity.

Bielejace bladoscia cialo wkrotce zostanie pogrzebane pod murawa kurhanu: Biada mej duszy, wodz Prydainu dolaczy do swych przodkow w Kurhanie Bohatera.

Ludu Prydainu! Niech wasze oblicza splyna zalem, niech przepelni was smutek. Zaswital Dzien Zmagan! Bezmierny to zal, przenikliwy smutek. Ucichna radosne piesni, rozbrzmiewac beda jedynie piesni zalobne. Niech wszyscy ludzie gorzkie wznosza zale. Filar Prydainu zostal zgruchotany. Hala Plemion stracila dach. Orzel z Findargad odszedl. Nie ma juz Odynca z Sycharth. Wielki Krol, Zlocisty Krol, Meldryn Mawr zostal zamordowany. Zaswital Dzien Zmagan!

Gorzki jest dzien narodzin, albowiem smierc jest jego towarzyszem. A choc zycie spoglada na nas zimnym i okrutnym okiem, to nie odbierze nam ostatniej nadziei. Albowiem umrzec w jednym swiecie, znaczy narodzic sie w drugim. Sluchajcie wszyscy i zapamietajcie!

Mowiac to, odwrocilem sie do wojownikow przy marach, i wydalem im rozkaz. Wyprzegnieto konie, woz uniesiono i zdjeto mu kola. Nastepnie wojownicy dzwigneli mary na ramiona i ruszyli wolno w kierunku kurhanu. Szli pomiedzy dwoma szeregami pochodni, niespiesznie zdazajac swietlista droga ku wzgorzu grobowca.

Kiedy mnie minely, zajalem za nimi miejsce i zaintonowalem Tren dla Poleglego Bohatera. Spiewalem cicho, powoli, pozwalajac,





8





aby slowa niczym lzy spadaly w cisze jaru. W odroznieniu od innych trenow, ten spiewany jest bez harfy przez naczelnego barda, a choc nigdy go nie wykonywalem, znalem go dobrze.Slowa tej piesni sa ostre, pelne goryczy i gniewu, tak brutalne jak sposob, w jaki przecieto zycie bohatera i pozbawiono lud jego mestwa i oslony jego tarczy. Pozwalalem, by slowa trenu plynely z mych ust swobodnie, wypelniajac noc przejmujacym smutkiem. Ta piesn nie niosla pociechy: bil z niej chlod grobowca, plugawosc zepsucia, bezsensownosc, pustka i daremnosc smierci. Wyspiewywalem gorycz straty, zal i bolesna samotnosc. Wyspiewywalem to wszystko, nie unikajac twardych slow cisnacych mi sie na usta.

Ludzie plakali. Ja rowniez plakalem, zdazajac powoli Ary ant Ol, i wolno, bardzo wolno zblizalismy sie do miejsca pochowku. Piesn dobiegla konca: pojedynczy ton przeszedl w ostry, dziki krzyk. Byl wyrazem gniewu wobec tak okrutnie przerwanego zycia.

Moj glos wzniosl sie w koncowym tonie, przybierajac na sile, rozchodzac sie wokol, wypelniajac noc oskarzeniem. W plucach mnie palilo, bolalo mnie gardlo; zdawalo mi sie, ze serce peknie mi z wysilku. Wibrujacy krzyk rozdarl powietrze i poszybowal w dal, cichnac na wysokosciach. Zbocza Glyn Du rozbrzmialy urwanym echem, ktore pomknelo w rozgwiezdzone przestworza niczym wlocznia cisnieta w oko nocy.

Na ten dzwiek wojownicy niosacy cialo krola zatrzymali sie. Oslably ich ramiona, mary znizyly sie nagle i zakolysaly. Przez moment myslalem, ze upuszcza cialo, ale oni po chwili slabosci odzyskali rownowage i powoli uniesli mary. Owa straszna chwila lepiej niz slowa mego trenu wyrazila bolesc rozdzierajaca nam serca z powodu straty.

Wojownicy dzwigajacy mary podeszli do wejscia do kurhanu. Tam przystaneli, by puscic przodem dwoch mezczyzn z pochodniami, za ktorymi wniesli cialo krola do grobowca. Ja podazylem za nimi. W scianach kurhanu widnialy kamienne nisze, male komory, w ktorych za oslona tarcz spoczywaly kosci krolow Prydainu.

Cialo Meldryna Mawra wraz z marami umieszczono posrodku kurhanu. Wojownicy po raz ostatni oddali honory swemu krolowi,





9





dotykajac dlonia czola. Potem jeden po drugim opuscili grobowiec. Ja dlugo ociagalem sie z odejsciem, spogladalem na twarz pana, ktorego kochalem i ktoremu sluzylem. Byla trupio biala, o wklesnietych policzkach i zapadlych oczach, bladym czole, bladym niczym kosc, ale wysokim i bez skazy. Nawet po smierci oblicze to bylo szlachetne.W zamysleniu przygladalem sie tarczom innych krolow, zdobiacym sciany kurhanu: innych krolow z innych czasow, panow, ktorzy w glorii slawy kolejno wladali krolestwem Prydainu. Teraz Meldryn Mawr, Wielki Zlocisty Krol, zwolnil stolec wladzy. Kto byl godny zajac jego miejsce?

Opuscilem grobowiec ostatni z odprowadzajacych na wieczny spoczynek krolewskie zwloki. Pewnego dnia, gdy sluzki smierci skoncza swe dzielo, powroce, aby zebrac jego kosci i umiescic w jednej z pustych niszy. Teraz jednak pozegnalem Meldryna Mawra i wyszedl...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin