00:00:26: RASHOMON 00:00:43: Na podstawie ''W gaju'' Ryunosuke Akutagawy 00:00:47: Scenariusz - Akira Kurosawa oraz Shinobu Hashimoto 00:00:52: ZdjęciaKazuo Miyagawa 00:01:29: Występujš: 00:01:32: Toshiro Mifune 00:01:35: Machiko Kyo 00:01:37: Takashi Shimura 00:01:39: Masayuki Mori 00:01:42: Minoru Chiaki 00:01:51: Reżyseria Akira Kurosawa 00:02:36: Nie rozumiem... |Po prostu nie rozumiem. 00:03:25: Nic z tego nie rozumiem. 00:03:31: Po prostu nie rozumiem. 00:03:54: Co się stało? 00:03:59: Czego nie rozumiesz? 00:04:05: Jeszcze nigdy nie słyszałem tak dziwnej historii. 00:04:08: Może mi jš opowiesz? 00:04:11: Był kiedy wród nas mšdry kapłan. 00:04:18: Nie, nawet nie sławny, |mšdry kapłan ze wištyni Kiyomizu 00:04:24: słyszał historię tak dziwnš jak ta. 00:04:28: Więc wiesz co o tej dziwnej historii? 00:04:33: Ten człowiek i ja włanie |widzielimy to i słyszelimy. 00:04:38: - Gdzie? |- W sšdowym ogrodzie. 00:04:43: Sšdowym? 00:04:46: Zamordowano człowieka. 00:04:49: Tylko jednego? I co z tego? 00:04:53: Na dachu tej bramy znajdziesz |co najmniej pięć lub szeć nieznanych ciał. 00:05:01: Masz rację. 00:05:03: Wojna, trzęsienie ziemi, wiatry, 00:05:09: pożary, głód, zaraza... 00:05:14: Rok za rokiem cišgle tylko same katastrofy. 00:05:22: I bandyci zakradajšcy się do nas niemal co noc. 00:05:28: Widziałem tak wielu ludzi ginšcych jak owady, 00:05:37: ale nigdy nie słyszałem historii tak strasznej, jak ta. 00:05:50: Tak... Tak strasznej. 00:05:57: Chyba ostatecznie straciłem wiarę w duszę ludzkš. 00:06:05: To jest gorsze niż bandyci, niż zaraza, 00:06:09: głód, ogień lub wojna. 00:06:17: Słuchaj, kapłanie! 00:06:20: Wystarczy już tego kazania. 00:06:22: Wydaje się ciekawe, przynajmniej teraz, |gdy muszę się ukrywać przed deszczem. 00:06:27: Ale jeli to jest kazanie, |wolę już słuchać deszczu. 00:07:02: Wysłuchaj mnie do końca. |Może będziesz mi mógł wytłumaczyć, co to oznacza. 00:07:08: Nie rozumiem nikogo z tej trójki. 00:07:12: - Jakiej trójki? |- Ech... 00:07:15: Opowiem Ci o nich. 00:07:19: Uspokój się i spokojnie mi opowiedz. 00:07:22: Nie wydaje się, żeby deszcz wkrótce przestał padać. 00:07:27: RASHOMON 00:07:46: To było trzy dni temu. 00:07:49: Poszedłem w góry po drewno. 00:11:34: Pędziłem jak najszybciej mogłem, |żeby powiadomić policję. 00:11:38: Trzy dni póniej, dzi, wezwano mnie bym zeznawał. 00:11:45: Tak. Włanie tak. 00:11:51: Byłem pierwszym, który znalazł ciało. 00:11:57: Co? Czy widziałem miecz czy co w tym rodzaju? 00:12:01: Nie, nic. 00:12:06: Tylko kobiecy kapelusz zaczepiony o gałš, 00:12:10: i podeptany kapelusz samuraja. 00:12:14: W pobliżu ciała był pocięty kawałek liny, 00:12:20: a dalej, między lićmi, |błyszczšce pudełko z czerwonš wyciółkš. 00:12:27: Tak. 00:12:30: To wszystko, co znalazłem, tak. 00:12:37: Tak. 00:12:40: Wczeniej już spotkałem zamordowanego. 00:12:46: Było to trzy dni temu, po południu. 00:12:54: Na drodze z Sekiyama do Yamashina. 00:13:16: Kobieta miała welon, więc nie widziałem jej twarzy. 00:13:24: Mężczyzna był uzbrojony w miecz, łuk i strzały. 00:13:35: Nie spodziewałbym się, że mógłby go taki los spotkać. 00:13:44: Życie ludzkie jest doprawdy kruche |i nietrwałe jak poranna rosa. 00:13:53: Szkoda, że jego zakończyło się w taki sposób. 00:13:58: Przykro mi. 00:14:04: Ten człowiek którego złapałem to Tajomaru. 00:14:10: Tak, notoryczny bandyta, o którym wszyscy mówiš. 00:14:17: Gdy ostatnio go prawie złapałem, wyglšdał tak samo 00:14:22: i nosił ten sam miecz. 00:14:27: To było dwa dni temu, o zmroku, |na brzegu rzeki Katsura... 00:14:48: Czy co nie pasuje? 00:15:04: Miał 17 strzał z orlimi lotkami, 00:15:07: łuk z cięciwš ze skóry i konia. 00:15:13: Wszystkie te rzeczy należały do zamordowanego. Tak. 00:15:19: Ironia losu, Tajomaru - zrzucony z ukradzionego konia, 00:15:25: to musiała być kara opatrznoci. 00:15:35: Ja spadłem z konia? Ty głupcze! 00:15:44: Tego dnia... 00:15:55: Jechałem na tym koniu |i nagle zachciało mi się pić. 00:15:59: W okolicy Osaki napiłem się ze strumienia. 00:16:14: W górze strumienia musiał |być jaki martwy, jadowity wšż. 00:16:17: Po chwili strasznie zaczšł boleć mnie brzuch. 00:16:22: Gdy doszedłem do rzeki, |nie mogłem już wytrzymać. 00:16:27: Zsiadłem więc z konia i kucnšłem w polu. 00:16:36: Spadłem? 00:16:40: To oczywiste, że głupiec |ma tylko głupie myli. 00:16:45: Wiem, że wczeniej czy póniej dostaniecie mojš głowę, 00:16:50: więc nie zamierzam niczego ukrywać. 00:16:55: Tym kto zabił tego człowieka jest Tajomaru. 00:17:01: Widziałem tš parę trzy dni temu. |Było goršce popołudnie. 00:17:05: Nagle od chłodnego powiewu zaszeleciły licie. 00:17:10: Gdyby nie ten wiatr, nie zabiłbym go. 00:19:49: Przelotnie jš ujrzałem zanim zniknęła. 00:19:54: Może to dlatego. 00:19:57: Mylałem, że zobaczyłem boginię. 00:20:01: Natychmiast postanowiłem jš zdobyć, |nawet jeli miałbym zabić jej faceta. 00:20:07: Lepiej by było, gdyby udało mi się to bez zabijania. 00:20:13: Chciałem jš wzišć bez zabijania mężczyzny. 00:20:21: Nie mogłem tego zrobić na drodze do Yamashina. 00:20:41: Czego chcesz? 00:20:56: Czego chcesz? 00:21:08: Co to jest? 00:21:30: Nie bšd taka podejrzliwa. 00:21:35: Widzisz? Czyż nie jest ładne? 00:21:41: Dobrze się temu przyjrzyj. 00:21:49: Kawałek dalej sš ruiny. 00:21:54: Kiedy rozkopałem kopiec, |znalazłem stertę mieczy i lusterek. 00:22:01: Zakopałem je w gaju za wzgórzem, |żeby nikt inny ich nie znalazł. 00:22:06: Jeli jeste zainteresowany, tanio ci sprzedam. 00:23:45: To jest tam. 00:23:50: Id przede mnš. 00:24:36: To tu. Za tymi sosnami. 00:26:33: Twój mšż poczuł się le. 00:26:45: Zbladła. Zaczęła się na mnie gapić zimnymi oczami, 00:26:53: jak dziecko. 00:26:58: Gdy to zobaczyłem, zaczšłem zazdrocić jej mężowi |i nagle znienawidziłem go. 00:27:03: Chciałem jej pokazać |jak żałonie wyglšda przywišzany do tej sosny. 00:27:08: Nigdy wczeniej nie mylałem w taki sposób. 00:28:47: Nigdy jeszcze nie widziałem takiej dzikoci u kobiety. 00:31:13: W końcu udało mi się jš mieć nie zabijajšc jej męża. 00:31:22: I cišgle nie chciałem go zabić. 00:31:28: Ale wtedy... 00:31:32: Czekaj! 00:31:35: Stój! 00:31:37: Ty umrzesz, lub mój mšż umrze. 00:31:43: Jeden z was musi umrzeć. 00:31:56: wiadomoć, że dwóch ludzi wie o moim wstydzie |jest gorsza od mierci. 00:32:04: Pójdę z tym, który ocaleje. 00:35:08: Musiałem więc go zabić, |ale chciałem to zrobić honorowo. 00:35:12: Dobrze walczylimy. |Skrzyżowalimy miecze 23 razy. 00:35:17: Pamiętam to, bo cišgle jestem pod wrażeniem. 00:35:23: Nikt wczeniej nie skrzyżował ze mnš |miecza więcej niż 20 razy. 00:35:31: Co? Kobieta? 00:35:35: Nie wiem. 00:35:38: Gdy mężczyzna umarł, odwróciłem się do niej. |Nie było jej. 00:35:45: Walka musiała jš wystraszyć i pewnie uciekła. 00:35:51: Pobiegłem na drogę. 00:35:54: Ale znalazłem tylko jej spokojnie pasšcego się konia. 00:35:58: Pocišgała mnie jej dzika dusza, 00:36:02: ale w sumie była jak inne kobiety. 00:36:07: Nawet jej nie szukałem. 00:36:12: Co? Jego miecz? 00:36:16: Wymieniłem go w miecie na wódę. 00:36:21: Co? Jej sztylet? 00:36:26: Był inkrustowany perłami. |Wyglšdał na bardzo cenny. 00:36:33: Całkiem o nim zapomniałem. |To było głupie. 00:36:39: Największy błšd, jaki kiedykolwiek popełniłem! 00:37:04: Nawet między bandytami |Tajomaru jest znany jak o kobieciarz. 00:37:11: Ostatniej jesieni młoda żona poszła do wištyni, |a potem jš i jej służšcš 00:37:16: znaleziono martwe w górach. To też musiał być on. 00:37:29: Kto wie, co na prawdę stało się z kobietš, |która zostawiła konia? 00:37:40: Cóż, ta kobieta była już w sšdzie. 00:37:46: Ukrywała się w wištyni gdy znalazła jš policja. 00:37:53: To kłamstwo. 00:37:55: To wszystko kłamstwo. |Historia Tajomaru i tej kobiety. 00:38:00: Ludzkš rzeczš jest kłamać. 00:38:06: Najczęciej nawet nie potrafimy być szczerzy z samymi sobš. 00:38:10: Możliwe. 00:38:18: Włanie przez to, że ludzie sš słabi okłamujš nawet samych siebie. 00:38:26: Tylko nie następne kazanie... 00:38:29: Nie obchodzi mnie czy to prawda, dopóki jest to ciekawe. 00:38:37: I jakš historię opowiedziała ta kobieta? 00:38:40: Cóż, jest kompletnie inna od historii Tajomaru. 00:38:48: Tak różna, że nawet nie pokazała dzikoci, o której on mówił. 00:39:02: Była taka potulna, że niemal żałosna. 00:39:35: Ten człowiek w niebieskim kimonie, 00:39:40: po tym jak mnie zmusił, bym mu się oddała, 00:39:44: dumnie ogłosił, że to on jest tym niesławnym Tajomaru, 00:39:53: i zamiał się kpišco do mojego zwišzanego męża. 00:40:08: Jakże bardzo mój mšż musiał być przerażony... 00:40:20: Im bardziej się szarpał, 00:40:26: tym bardziej lina się zaciskała. 00:40:36: Podbiegłam do niego. |A raczej... próbowałam. 00:42:31: Nawet teraz, gdy pomylę o jego oczach, 00:42:38: krew zamarza mi w żyłach. 00:42:46: To , co w nich zobaczyłam, nie było ani złociš, 00:42:52: ani żalem, 00:42:55: tylko zimnym wiatłem, spojrzeniem pełnym obrzydzenia. 00:43:11: przestań... 00:43:14: Nie patrz tak na mnie. 00:43:21: To zbyt okrutne... 00:43:24: Pobij mnie, 00:43:27: zabij mnie, ale nie patrz tak na mnie. |Proszę, przestań! 00:44:59: Teraz mnie zabij. 00:45:02: Zabij mnie w końcu. 00:45:38: Przestań! 00:45:41: Nie... 00:45:49: Proszę, nie! 00:46:34: Po tym chyba zemdlałam. 00:46:49: Kiedy odzyskałam przytomnoć i rozejrzałam się... 00:47:01: Proszę wyobrazić sobie mój szok. 00:47:20: Zobaczyłam mój sztylet w piersi mojego męża. 00:47:43: Byłam w szoku 00:47:49: i nie pamiętam jak wydostałam się z lasu. 00:47:59: Kiedy już się otrzšsnęłam, 00:48:05: stałam nad stawem, 00:48:08: u podnóża wzgórza. 00:48:17: Rzuciłam się do stawu. 00:48:22: Próbowałam różnych rzeczy. 00:48:2...
RoninKriss