Thorup Torill - Cienie z przeszłości 05 - Groźny przeciwnik.doc

(1070 KB) Pobierz

saga

Cienie

z przeszłości

Torill Thorup


W SERII

tom 1. Inga

tom 2. Korzenie

tom 3. Podcięte skrzydła

tom 4. Pakt milczenia

tom 5. Groźny przeciwnik

tom 6. Pościg

tom 7. Mroczne tajemnice

tom 8. Kłamstwa

tom 9. Wrogość

tom 10. Nad przepaścią

tom 11. Odrzucenie

tom 12. Zaginiony

tom 13. Waśń rodowa


tom 5.

GROŹNY PRZECIWNIK


1

Mniej więcej na tydzień przed ślubem Kristoffera
i Sorine Inga wzięła Eugenie na bok.

-              Chciałabym z tobą porozmawiać. W cztery
oczy.

Służąca odwróciła się do niej zaskoczona.

-            Oczywiście - bąknęła niepewnie. - Czy coś się
stało?

-            Chodź ze mną -^ poleciła Inga stanowczo. - Wytłu-
maczę ci wszystko, jak tylko zostaniemy same, - Przy-
stanęła w korytarzu, sprawdziła, czy drzwi są dobrze
zamknięte, a potem zaczęła mówić przyciszonym gło-
sem: - Wiesz, że spotkał mnie zaszczyt... że to ja mam
ubierać Sorine do ślubu?

-            Tak, mówiłaś już w ubiegłym tygodniu.

-            Początkowo miałam zamiar wziąć Emilię ze
sobą do Svartdal, Gulbrand by ją przywiózł z po-
wrotem, kiedy państwo młodzi wyruszą do kościo-

5


ła, ale... to wszystko byłoby dla mnie zbyt męczą-
ce.

-              Inga, no coś ty! - zawołała Eugenie z ulgą. - Prze-
cież ja z radością popilnuję twojej córeczki! Powin-
naś była po prostu powiedzieć.

Inga poufale położyła rękę-na ramieniu służącej.

-              Wiem o tym, Eugenie, ale widzisz, jest pewien
problem.

Oczy służącej zaokrągliły się ze strachu.

-              Co ty mówisz?

Inga przestępowała z nogi na nogę. I jak ma tej
dziewczynie wytłumaczyć, czego się boi? Czy może
po prostu powiedzieć Eugenie, by, na miłość boską,
trzymała Emilię jak najdalej od Gudrun, ponieważ
pasierbica próbuje odebrać dziecku życie? Czy Eu-
genie jej uwierzy, czy uzna, że można jej zaufać? Ta-
kie oskarżenie może się wydać straszne... i mocno
przesadzone. Eugenie służy w Gaupås od wielu lat
i zdążyła w tym czasie poznać Gudrun. Inga wie-
działa też, że obie dziewczyny rozmawiają często w
zaufaniu.

Głęboko wciągnęła powietrze.

-              Wiesz, że zaczęłam zamykać sól, prawda?-umilkła i czekała, aż służąca przytaknie. - Wszystko ma swoje wytłumaczenie, uwierz mi, Eugenie, tylko nie jestem pewna, jak mam ci przekazać sprawę, by o nikim źle nie mówić...

Eugenie wytrzeszczała oczy i czekała w napięciu.
Wyglądało na to, że chętnie pozna domowy skandal.

6


Inga mówiła dalej spokojnie, ale nie chciała lekce-
ważyć powagi sytuacji.

-            Jeśli zostawię Emilię pod twoją opieką, to złożę
jej życie w twoje ręce, Eugenie. Ufam, że jesteś godna
tego zadania. Tego, co ci teraz powiem, nie powinnaś
powtarzać nikomu innemu. Rzecz polega na tym...
że Gudrun próbowała otruć moją córkę...

-            Rany boskie, co ty opowiadasz?! - zawołała Eu-
genie wstrząśnięta i zasłoniła dłonią usta. - Czy Gu-
drun naprawdę... - nie była w stanie powiedzieć nic
więcej, tylko z niedowierzaniem kręciła głową.

Inga ujęła jej ręce i mocno ściskała. Wpijając
wzrok w służącą, mówiła z naciskiem:

-            Nie wolno ci ani na sekundę zostawić Emilii
z Gudrun. Możesz zaniechać czujności dopiero wte-
dy, gdy Gudrun razem z Nielsem i Sigrid wyjedzie do
kościoła. Rozumiesz mnie?

-            Rozumiem, ale szczerze mówiąc, nie potrafię
w to uwierzyć - jęknęła Eugenie. - Mała, niewinna
Emilia... Jakie to potworne! Powinnaś o wszystkim
powiedzieć Nielsowi - dodała zdjęta grozą. - Nie
możesz pozwolić, żeby Gudrun tyranizowała cię bez-
karnie, powinna za to zapłacić!

Inga nie wyrzekła ani słowa. Patrzyła tylko ze
smutkiem w oczy Eugenie.

Tamta przestępowała z nogi na nogę i bezradnie
opuściła ręce. Bezbarwnym głosem odpowiadała na
własne słowa:

-              Wybacz mi, Inga, powinnam była wiedzieć, że

7


rozmowa z Nielsem na nic się nie zda. Postępujesz
mądrze, nic mu nie mówiąc. Bo przecież on i tak by
ci nie uwierzył.

- No właśnie, ja też doszłam do takiego wnios-
ku - westchnęła Inga z goryczą. - Jesteś jedyną oso-
bą, której całkowicie wierzę, Eugenie.

Służąca rozjaśniła się, jej spojrzenie zapewniało,
że zrobi wszystko, co można, by chronić Emilię.

Inga nabrała pewności, że nic strasznego córce się
nie przydarzy, gdy ona będzie w Svartdal.

Pogoda sprzyja nowożeńcom, pomyślała Inga zado-
wolona, wsiadając do eleganckiej bryczki. Ręką zasło-
niła oczy od piekącego słońca. Z miejsca, w którym
się znalazła, rozciągał się piękny widok na dojrzewa-
jące na polach zboża. Szczęściem plony w tym roku
będą dobre. Ani deszcze, ani wiatry nie sprawiły, że
zboża wyległy. Zapach polnych kwiatów dochodzący
z łąk delikatnie drażnił jej nos.

Lekki wietrzyk chłodził twarz Ingi. Jak to dobrze,
że od czasu do czasu wieje odświeżająco, w przeciw-
nym razie dzień byłby bardziej gorący, niż trzeba.
Inga pociłaby się w swoim czarnym ubraniu.

Gulbrand cmoknął na konie i bryczka wyjechała
z dziedzińca. Końskie grzbiety, starannie wyczysz-
czone, mieniły się w słońcu, a natłuszczone lejce
pięknie błyszczały. Powóz został ostatnio odrestau-
rowany, Gulbrand zrobił nawet nowe przednie koło.

8


Na koniec wymalował cały pojazd pokostem. Powóz
wygląda jak nowy, pomyślała Inga z podziwem, oglą-
dając, czego może dokonać warstwa czarnej farby.

Gulbrand uśmiechał się do niej, jakby chciał do-
dać jej odwagi, kiedy przed domem w Svartdal szar-
mancko pomagał jej wysiąść z bryczki.

-            Wszystko będzie dobrze, Inga. Twój ojciec nie
ma wyboru, musi nad sobą panować. Nie bój się, dzi-
siaj nie będzie żadnych nieprzyjemnych scen. Duma
mu na to nie pozwoli,

-            Dziękuję ci, Gulbrand - odparła stłumionym
głosem. - Nic na to nie poradzę, że strasznie się boję
wizyty w Svartdal. Wizyty w domu. Wiem, że to jest
okazja, by poważnie porozmawiać z ojcem, bo dzisiaj
nie może mnie po prostu od siebie odepchnąć.

-            Masz rację, Inga, dzisiaj nie może cię odepchnąć,
ale ja bym wybrał inną porę. Nie ma sensu zmuszać go
do rozmowy. Za mniej więcej dwie godziny zawiozę
Nielsa, Gudrun i Sigrid do kościoła. Gdyby ojciec nie
zachowywał się wobec ciebie w porządku, to postaram
się, byś zaraz po ślubie mogła wrócić do Gaupås. Nie
musisz niepotrzebnie cierpieć. '

Wdzięczność zalała serce Ingi. Teraz jednak nie
zniosłaby już więcej współczucia, na pewno z oczu
pociekłyby jej łzy. Ostatnio spotkania z ojcem zawsze
kończyły się wrogim milczeniem.

Ogarnęła ją duma, kiedy spojrzała na rodzin-
ny dom. Całe obejście zostało przystrojone z okazji
wesela. Na schodach do wszystkich budynków stały

9


metalowe bańki na mleko pełne brzozowych gałązek
i polnych kwiatów. Przy wejściu do domu wkopano
w ziemię młode brzózki i pochylono ku sobie tak, że
tworzyły portal. Wszystkie budynki zostały na nowo
pomalowane i posmarowane smołą, w powietrzu
unosił się przyjemny zapach lasu. Drewniane ściany
nie wyglądały szaro, mieniły się jak nowe.

Inga wolno przeszła przez dziedziniec. Kiedy sta-
nęła przy szerokich kamiennych schodach, odwróci-
ła się i pomachała na pożegnanie wiernemu służące-
mu. On też uniósł rękę w geście pozdrowienia. Inga
uśmiechnęła się onieśmielona i zdecydowanie nacis-
nęła klamkę.

-            Wypatrujemy cię tu niecierpliwie! - zawołała
Emma z uśmiechem. - Sorine nie może się doczekać,
nerwowo chodzi tam i z powrotem po sypialni.

-            Czy ja się spóźniam? - spytała Inga przestra-
szona.

-            Wcale nie - zapewniła Emma. - Tylko że Sorine
strasznie przeżywa to wszystko. Chyba słyszałaś, ja-
kie plany ma pastor? Chce publicznie robić młodym
wymówki za to, że grzeszyli przed ślubem. Biedna
dziewczyna, ledwo żyje ze zdenerwowania. Ech, gdy-
bym mogła, to udusiłabym tego drania gołymi ręka-
mi! - zawołała Emma gniewnie. - Naprawdę zrobiła-
bym to z radością!

-            Wszystko będzie dobrze - odparła Inga spokoj-
nie.

-, Ja również mam nadzieję, że tak - westchnęła

10


Emma. - Ale ten przeklęty klecha okropnie się cie-
szy, że będzie mógł upokorzyć przyszłą młodą go-
spodynię ze Svartdal. Sorine, biedaczka, ma cier-
pieć za to, że twój ród pracował na swoje bogactwo
niezmordowanie od wielu pokoleń. Nie, Inga, ani
pastor, ani inna zwierzchność nie lubi, kiedy lu-
dzie do czegoś dochodzą na tym świecie! A jak
wiadomo, radość z cudzego nieszczęścia jest jedy-
ną prawdziwą radością.

Inga zaczęła się śmiać. Nieczęsto widywała starą
służącą w takim wzburzeniu. Emma przecież zawsze
zachowuje zimną krew.

-              Nie martw się, Emmo, skierowałam myśli pa-
stora na łagodniejsze tory.

Zdumiona Emma opadła na krzesło.

-              Nie, nigdy nie słyszałam... niestety już dawno
straciłam nadzieję, że pastor Mohr mógłby ulitować
się nad Sorine. Jak ci się udało dokonać tego, moja
kochana, czego nawet twój ojciec nie zdołał osiągnąć
w rozmowie z pastorem?

Inga zachichotała tajemniczo.

-           Jestem córką swojego ojca, Emmo. Jeśli cho-
dzi o dobre imię rodziny, jestem tak samo podstępna
i przebiegła jak on.

-           Tak, tak - westchnęła Emma zadowolona. - Nie
zaszkodzi, jeśli w takich sytuacjach człowiek ucieka
się do podstępu.

11


W sypialni czekała na Ingę zapłakana panna młoda.
Sorine stała w lśniąco białej, przybranej koronkami
bieliźnie, ale nie myślała o tym.

-            Sama nie wiem, co robić - wykrztusiła przy-
gnębiona.

-            Sorine, przestań! Otrzyj łzy i siadaj przed lu-
strem. Zaraz pomogę ci się ubrać...

Sorine przerwała jej z płaczem.

-              To nie ma nic wspólnego z moim ubraniem,
dobrze wiesz. Spójrz, jaka się zrobiłam gruba. - Ucis-
kała rękami sterczący brzuch. - Brzuch mam jak ba-
lon i... i... - wybuchnęła na nowo płaczem.

Inga nie mogła się powstrzymać, strasznie się cie-
szyła, że przekaże nieszczęsnej bratowej wspaniałą
wiadomość.

-              A co, jesteś niezadowolona? - uśmiechała się
życzliwie.

Sorine ze smutkiem opadła na krzesło przed lu-
strem.

-              Nie, Inga. Nie! Ale wszyscy w kościele zoba-
czą, że Kristoffer i ja odnosiliśmy się do siebie ze zbyt
wielką czułością, na dodatek pastor nam nie popuści.
Zażąda, abym wyznała swój grzech przed całą para-
fią. Jak myślisz, jak ja się będę czuła, kiedy wszyscy
usłyszą, że sypialiśmy ze sobą? Nie powinnaś sobie ze
mnie żartować...

Inga stanęła za nią i położyła jej ręce na ramio-
nach. Ich spojrzenia spotkały się w lustrze. Sorine
miała czerwoną i opuchniętą twarz, Inga patrzyła na

12


nią promiennym wzrokiem i uśmiechała się trium-
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin