Czasopismo Filozoficzne nr 2 [2007].pdf

(2495 KB) Pobierz
Czasopismo Filozoficzne - nr 2/lipiec 2007
63584255.002.png
CZASOPISMO FILOZOFICZNE
www.czasopismofilozoficzne.us.edu.pl
Internetowy Periodyk Naukowy
przy Instytucie Filozofii
Uniwersytetu ål¹skiego
Recenzenci
prof. Uå dr hab. Andrzej Noras
dr hab. Dariusz Kubok
dr hab. Andrzej Lorenz
dr hab. Piotr Łaciak
Zespół redakcyjny
Marta Ples
Piotr Nowara
Konsultacja
dr Dariusz BÍben
Opracowanie graficzne strony tytułowej
Dominika Waszek
Ilustracja na stronie tytułowej
Tomasz Krajewski, “Lato”
Opracowanie techniczne
Piotr Nowara
Adres redakcji
czasfilo@us.edu.pl
nr 2/ lipiec 2007
 
 
Spis treści 
Alicja Pietras    BYĆ KRYTYCZNYM –  CO OZNACZA DZISIAJ KANTOWSKA 
TEZA O NIEPOZNAWALNOŚCI  RZECZY SAMEJ W SOBIE?
2
Witold Marzęda   RETORYKA JAKO FORMA KRYTYCYZMU
20
Stanisław Buda   JAKI TRANSCENDENTALIZM?
33
Dorota Barcik   DLACZEGO KRYTYKA JEST METODĄ FILOZOFII
51
Martyna Markowska   INTERPRETACJA JAKO ROZUMIENIE W UJĘCIU 
WILHELMA DILTHEYA
58
Agnieszka Turoń   O NEGACJI
75
Dawid Biedrzyński   UWAGI O PROBLEMIE SOLIPSYZMU W PISMACH 
GOTTLOBA FREGEGO
86
Czasopismo Filozoficzne – nr 2 – lipiec 2007
Alicja Pietras
BYĆ KRYTYCZNYM
CO OZNACZA DZISIAJ KANTOWSKA TEZA
O NIEPOZNAWALNOŚCI
RZECZY SAMEJ W SOBIE?
„– Odpowiedź na wielkie pytanie...
– Tak...!
– O Życie, wszechświat i wszystko inne... – powiedział Głęboka Myśl.
– Tak...!
– Brzmi... – zaczął Głęboka Myśl i urwał. –Tak...!
– Brzmi... – Tak.......
– Czterdzieści dwa – powiedział Głęboka Myśl z nieskończonym spokojem i majestatem. (...)
– Czterdzieści dwa! – wrzasnął Loonquawl. To wszystko, co masz do powiedzenia po siedmiu i pół miliona lat?!
– Sprawdziłem to bardzo dokładnie - odrzekł komputer – i bez wątpienia to właśnie jest odpowiedź. Wydaje mi
się, szczerze mówiąc, że problem polega na tym, iż wy nigdy nie znaliście naprawdę pytania” .
D. A d a m s: Autostopem przez galaktykę
W 1921 roku Nicolai Hartmann pisał, że „w dziewiętnastowiecznej teorii
poznania nie było bardziej namiętnego sporu niż spór o »rzecz samą w sobie«” 1 .
Dzisiaj wydaje się, że zarówno spory wokół tego Kantowskiego pojęcia, jak i samo to
pojęcie, przestały odgrywać w filozofii tak ważną rolę. Nie znaczy to jednak, że spór
został rozwiązany. Wydaje się raczej, że odszedł on w zapomnienie właśnie z tego
powodu, że nie został rozwiązany, i jako taki został uznany jeśli nie za
nierozwiązywalny, to przynajmniej za mało istotny z punktu widzenia poruszanej dziś
problematyki filozoficznej. Nad tym wszystkim można po prostu przejść do porządku
dziennego, lecz można też, zgodnie z wciąż na nowo „dziwiącą się” wszystkim
filozoficzną podejrzliwością, zapytać, jak to możliwe, że tylu niewątpliwie wybitnych
myślicieli nie tylko XIX, ale także pierwszej połowy XX wieku, uważało to „mało
istotne” zagadnienie za ważny problem. Oczywiście można próbować zagłuszyć swoją
ciekawość mówiąc, iż pojęcie rzeczy samej w sobie było pojęciem należącym do
pewnego ściśle określonego dyskursu filozoficznego , lecz poza nim traci ono nie tylko
1 „Um keinen Punkt ist in der Erkenntnistheorie des 19. Jahrhunderts so leidenschaftlicher Streit gewesen wie
um das »Ding an sich«”. N . H a r t m a n n: Grundzüge einer Metaphysik der Erkenntnis . Berlin 1965, s. 227.
2
63584255.003.png 63584255.004.png
Czasopismo Filozoficzne – nr 2 – lipiec 2007
swoją wagę, lecz także swój sens. Taka odpowiedź jednak nie jest w stanie zaspokoić
wszystkich. Rzec by można „na szczęście”, gdyby nie fakt, że nie do końca jasne jest
czy owa filozoficzna podejrzliwość i szczęście mają ze sobą cokolwiek wspólnego. Na
szczęście czy nie na szczęście, sprawa pojęcia rzeczy samej w sobie oraz związanych
z nim dyskusji nie została definitywnie zamknięta, choćby dlatego, że można przecież
z dziecięcą niemal wytrwałością pytać dalej „dlaczego?”, na przykład: dlaczego
pojęcie rzeczy samej w sobie było w tamtym, niemal już zapomnianym dyskursie takie
ważne, dlaczego w innych, nowych dyskursach się nie pojawia, oraz – najtrudniejsze,
a zarazem najciekawsze pytanie: czy nie jest czasami tak, że dla wszystkich tych
pozornie odrębnych i różnych dyskursów, o tyle, o ile mają one coś wspólnego ze
starożytną ideą umiłowania mądrości , odnaleźć można pewien wspólny mianownik,
i że pomimo różnej terminologii pewne podstawowe pojęcia filozoficzne pozostają
jednak wspólne? Prawie każdy, kto zajmuje się poważnie filozofią i w związku z tym
czyta pisma wielkich filozofów, w nadziei, że się czegoś od nich nauczy, uświadamia
sobie w pewnym momencie, że w filozofii panuje pewnego rodzaju „bałagan”
terminologiczny. Różni myśliciele używają często różnych terminów na oznaczenie
tego samego pojęcia, lub tego samego terminu na oznaczenie różnych pojęć.
W pierwszym momencie sytuacja może wydać się groźna, i mało cierpliwą osobę
może zniechęcić do dalszego zajmowania się filozofią. Jednak paradoksalnie właśnie
ta sytuacja, jeśli tylko poddać ją głębszej refleksji, sama jest już dowodem na to,
że sprawa nie jest beznadziejna. Skoro bowiem udało nam się uchwycić fakt,
że dwóch różnych myślicieli używa dwóch różnych terminów na oznaczenie jednego
pojęcia (lub jednego terminu na określenie różnych pojęć) to znaczy, że istnieje realna
możliwość „połapania się jakoś” w tym bałaganie. W tym właśnie momencie sami
osobiście jej doświadczamy. Okazuje się, że mimo całej nieprecyzyjności języka,
komunikacja między ludźmi jest jednak możliwa. Skoro tak, to przy odrobinie wysiłku
możemy zrozumieć o co chodzi drugiej osobie, nawet jeśli posługuje się ona innym
językiem. O co więc chodziło Kantowi? I o co chodziło tym, którzy kłócili się
o pojęcie rzeczy samej w sobie ? Bo przecież nie chodziło im chyba jedynie o to, aby
podtrzymywać rozmowę.
3
63584255.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin