the song of lunch - napisy PL.txt

(35 KB) Pobierz
00:00:35:"The Song of Lunch". Na podstawie poematu Christophera Reida
00:01:03:"Zostawił wiadomoć -|na żółtej karteczce -
00:01:08:"na martwym, ciemnym ekranie|swojego komputera.
00:01:10:" 'Poszedłem na lunch.|Nie będzie mnie jaki czas.' "
00:01:16:"Jego koledzy nie będš widzieć go|przez resztę popołudnia.
00:01:19:"Unikalna radoć z absencji, miałej ucieczki|z pułapki pracy.
00:01:26:"Sterta maszynopisu
00:01:28:"może być pozostawiona, by gnunieć|Tysišce wykroczeń przeciw gramatyce|i dobremu gustowi.
00:01:33:"Jego solidne niebieskie pióro|może drzemać pod nasadš.
00:01:36:"Nikt nie zauważy.
00:01:41:"Zamyka drzwi jakby przechodził|nad pišcym psem, podšżajšc w sobie znanym kierunku.
00:01:45:"Spieszy się, nie za szybko
00:01:47:"mknie wzdłuż korytarza,|naciska guzik windy i czeka.
00:01:52:"Spotkanie nawet jednej osoby|najdelikatniejsze zetknięcie z niš uczyniłoby ponurym|całe przedsięwzięcie.
00:02:00:"Ale on jest szczęciarzem."|DWIĘK WINDY
00:02:03:"Wnętrze windy ziało pustkš.
00:02:05:"Wkroczył w nie...
00:02:08:"..jest we wnętrzu, winda zamyka się...
00:02:11:"..i niesie go na dół, ku słonecznemu wiatłu
00:02:15:"ku bliskoci Londynu|i wieżemu powietrzu.
00:02:20:"Jeszcze jeden krok...
00:02:24:"..i jest wolny!
00:02:30:"To dzielnica literackich duchów|a ten spacer w pełnym wietle dnia.
00:02:35:"Sprawia, że twoja wyobrania pracuje | Widzisz Virginię Woolf
00:02:38:"wyłaniajšcš się z biblioteki|z naręczem ksišżek.
00:02:45:"A tu idzie TS Eliot, wyskoczył|na swoje pierwsze tego dnia martini,
00:02:49:"w swych wielkich okularach o charakterystycznych oprawkach|w nieskazitelnym stroju.
00:02:58:"Wydawnictwo Bloomsbury i jego niebieski szyld.
00:03:01:"wtapiajš się w stiukowe tarasy,
00:03:04:"w jego wnętrzu mało pracowici|wydawcy wcišż|kryjš się w swych biurach.
00:03:10:"Pokryta lićmi literacka ziemia,
00:03:12:"Zrzšdzenie opatrznoci sprawiło|że może stać
00:03:16:"posród ulicznych bruzd i wysokich,|poruszajšcych się żurawi.
00:03:24:"W wieku pięćdziesięciu lat, preferuje|niecierpliwe tempo młodego człowieka,
00:03:27:"omijajšc próżnujšcych,|bezcelowo przystajšcych pieszych.
00:03:34:"Właciwie nie mógłby mieszkać w |Londynie bez uciekania się do uników,|bez znajomoci skrótów.
00:03:40:"Jeszcze 20 minut spaceru|z pracy do czasu spotkania przy lunchu|ze starš kochankš.
00:03:47:"Grupy turystów sš porozrzucane|bardziej prowokacyjnie niż kiedykolwiek wczeniej.
00:03:52:"Nieistotne, i tak ma dobry czas -|odnotował użycie active verb -
00:03:56:"oczekiwał, że będzie spóniona.
00:04:00:"Ta restauracja to ich stare miejsce spotkań,|jednak nie był tam|przez całe lata.
00:04:05:"Zanzotti -|niezmiennie w Soho Italian.
00:04:09:"Chianti w koszu, pałeczki chlebowe|które przełamujesz niedbale strzepujšc okruchy,
00:04:14:"czerwone nakrycia w kratę,|położone po przekštnej|ze zwyczajnymi, zielonymi, papierowymi serwetkami.
00:04:19:"Smugi palców na szyjce|karafki z wodš,
00:04:22:"i Massimo we własnej osobie, kursujšcy|poród stolików z udawanš bonhomie [dobrodusznoć - przyp. tłum.].
00:04:30:"Ale Soho się zmieniło.
00:04:32:"Wyspecjalizowane sklepy z żywnociš|zdominowały lokalny biznes,
00:04:35:"dziwki polujš na klientów na ulicach, i |wprowadził się nowy rodzaj ludzkich odpadów.
00:04:39:"Bezkulturowoć, ulotnoć.
00:04:42:"Ale hey presto.
00:04:44:"Zarys Zanzotti pojawił się w polu widzenia,|dokładnie taki jaki został zachowany w pamięci.
00:04:51:
00:04:54:"Wtem nagle przypomina sobie...
00:04:58:"Co dokładnie?
00:05:00:"Deja vu?
00:05:02:"Jakie artystyczne analogie?
00:05:05:"Jaka szkoda. Odpuć sobie.
00:05:10:"Na progu,
00:05:13:"Na krawędzi wiata cieni|który włanie go wita,
00:05:17:"Przystanšł i czeka.
00:05:20:"Czeka na kelnera.
00:05:24:"Pierwsza rozczarowujšca rzecz -
00:05:26:"żadnego znaku obecnoci Massimo,
00:05:29:"ani jego starej załogi.
00:05:31:"Pracujšca nielegalnie załoga Massimo,|jak w skrytoci o nich mylał,
00:05:35:"kilka z tych imion, które znał podczas gdy tak naprawdę|nie wiedział absolutnie nic na temat ich życia|za wyjštkiem czynnoci które wykonywali -
00:05:40:"poważni, pochłonięci flirtem, urażeni,|energiczni, figlarni -
00:05:43:"każdy podawał do stołu.
00:05:45:"Za wyjštkiem młodego mężczyzny i kobiety -
00:05:47:"z grubsza połowa a połowa nie| - większoć jednak była Włochami.
00:05:53:"Ile to już lat minęło? Pięć?
00:05:56:"Szeć?
00:05:58:"Dziesięć?
00:06:00:"Piętnacie?
00:06:03:"Dobry Boże.
00:06:05:"Pomimo, że czas, uskrzydlony|rydwan z wyłšczonymi hamulcami
00:06:08:"całkowicie stacza się w dół,musi|być niesłyszalny, niesłychany raczej,
00:06:13:"dla tych pełnych życia chłopców i dziewczšt.
00:06:19:"Został zauważony, jednak nierozpoznany,|przez kelnera, którego sam też nie rozpoznaje,
00:06:23:"ale który chwyta jego imię w|swoje prawe ucho, i wówczas z namaszczeniem pochyla się
00:06:26:"nad księgš z rezerwacjami, nabrzmiałš|od nazwisk,
00:06:28:"zapisywanych w niej,|miesišcami i latami,
00:06:32:"Spoczywa, otwarta, nachylona|jak Biblia na pulpicie kocielnej ławki.
00:06:35:"Księga Rezerwacji.
00:06:41:"Jak zawsze, po chwili|zaniepokojenia, niemego błagania.
00:06:48:"Ach tutaj, szczęliwie, jest.
00:06:50:"Pisemne potwierdzenie.
00:06:53:"Bez umiechu, bez słowa,|brwi i skinienia głowy kelnera były sygnałem, by za nim podšżać."
00:07:00:Dziękuję.
00:07:01:Mogę poprosić o listę win?
00:07:05:"Na odwrocie.
00:07:07:"Ach widzę.
00:07:10:"Więc tyle zmian|wszystko pod nowymi rzšdami niegospodarnoci.
00:07:15:"Mogł się tego domylić.|Wiedział o tym, być może.
00:07:19:"Płócienne nakrycia stołów|zatraciły swój patriotzm.
00:07:23:"Nieskazitelna biel. Poddajemy się.
00:07:26:"I to menu -|ta brzdškajšca laminowana karta -
00:07:30:"wielka jak tarcza policjanta stosowana do osłony podczas zamieszek.
00:07:34:"Na pierwszy rzut oka,|pizza cišgnie się przez jard.
00:07:37:"Więcej pizzy niż to dozwolone.
00:07:40:"I za dużo odmian pizzy.
00:07:44:"Wybierz odpowiednie wino i pozwól mu|pooddychać|nim ona się pojawi.
00:07:48:"Oto Chianti w rednim przedziale cenowym,|ktore nie przybędzie zaokršglone,|ciasno wetknięte w słomiane powijaki,
00:07:53:"ale zrób to dla dawnych, odległych wspólnych chwil.
00:07:59:"Motyw "starych czasów"|niepewny cel tego tete-a-tete,
00:08:05:"i prawdopodobnie wielka pomyłka.
00:08:11:"Powiedzielimy sobie, że nie będziemy patrzeć wstecz.
00:08:13:"Dlaczego napisała e-mail|zasugerowała...?
00:08:18:"Nie, ON to zrobił."
00:08:21: 
00:08:26:"Domaga się - miłe słowo -|by nie zasłaniano mu widoku na drzwi wejciowe,
00:08:30:"więc każde kolejne przybycie|to nowy kandydat wymagajšcy odnotowania,
00:08:35:"Pojawia się, jednym krokiem przechodzšc od jasnoci|do bathos z niewypowiedzianymi przeprosinami.
00:08:39:" 'Przepraszam, ja...'
00:08:43:"A jeli nie, to co?
00:08:46:"Jak będzie wyglšdała?
00:08:49:"Fwop!
00:08:51:"Korek opuszcza butelkę|a jego szybki nos chce zatrzymać dla siebie|wymykajšcy się, aromatyczny bukiet
00:08:56:"Czy wszystko będzie w porzšdku?
00:08:58:"Kelner nalewa|trzymajšc się ustawowej miary -
00:09:01:"jeden imperialny łyk - podnosi|i wdycha ze zbytnim namysłem.
00:09:07:"Niekorkowane."
00:09:10:wietnie, dziękuję.|Zostaw je tam.
00:09:12:Nalewa.
00:09:22:"Jest dosyć mocne|powinien je rozcieńczyć.
00:09:25:"Bierze szklankę wody,|bańki gazu tłumnie gromadzš się w górze|pozdrawiajšc go
00:09:30:"Popijajšc czuje, jak musujšcy chłód|roztrzaskuje się o jego podniebienie.
00:09:35:"Był bardziej spragniony niż przypuszczał,
00:09:36:"Wypija wszystko, aż do kostek lodu|których resztki pozostajš na jego górnej wardze."
00:09:40:Czeć.
00:09:41:"Jest tu.
00:09:44:"Jak to się stało? Czyżby aż tak długo|nie skupiał swojego wzroku na drzwiach?
00:09:49:"Podenerwowany, sam sobie udzielił reprymendy,|nadal jest zdolny rozpoczšć|podnieć się z krzesła..."
00:09:54:Więc...
00:09:55:Nie zauważyłem...
00:09:57:"...i spotkali się w połowie drogi|delikatnym pocałunkiem,|którego posmak czuł w rodku swych ust.
00:10:01:"Bezceremonialna kolizja|wydętych warg przeciwko wydętym wargom.
00:10:07:"Jednak jest w tym także co innego,| co nowego...co? Aromat? Aura?
00:10:12:"Aluzja beztroskiego wydatku?
00:10:14:"Tchnienie bogactwa?
00:10:16:"Jak uroczo."
00:10:22:Mam nadzieję, że nie jestem spóniona.
00:10:24:W ogóle się nie spóniła.
00:10:25:"Tak, ludzki paradoks.
00:10:28:"Tacy sami ale inni.
00:10:30:"Wszystko,co pamiętał|ożyło w różnicach.
00:10:34:"Jest szczuplejsza?
00:10:36:"Jej kształt jest jaki ostrzejszy|i nie jest to wynik wyłšcznie zręcznego krawiectwa,
00:10:39:"i jej włosy lepiej się układajš.
00:10:42:"Przewiesiła torbę,|z wypieszczonej, szkarłatnej skóry,
00:10:45:"przez oparcie swojego krzesła|i rzuciła się by usišć.
00:10:50:" 'Teraz', zadziałał mechanizm odruchowy.|Szybko, gorliwie, potrzeba dotyku,
00:10:54:"jak gdyby zaczynała lekcję|z przedmiotu, w którym jest dobra.
00:10:57:"Położył to na krab swego usposobienia."
00:11:00:
00:11:02:
00:11:03:"Wargi, oczy, brwi|i nowe bruzdy na jej czole
00:11:07:"dopełnienie harmonii."
00:11:10:Mamy trochę wina.
00:11:12:Obawiam się...
00:11:13:że nie miało wystarczajšco dużo czasu.
00:11:15:"Rozlewa do dwóch lampek,
00:11:18:"nasłuchujšc by miara była identyczna."
00:11:24:To rozczarowujšce.|Pamiętasz stare butelki?
00:11:29:Kicz, wiem, ale chyba miała|do nich słaboć?
00:11:31:Osłonięte|jak tłuste kukułki w małych gniazdach.
00:11:35:Jednak nic nie trwa wiecznie.
00:11:39:Za co wznosimy toast? Za szczęliwe dni?
00:11:42:"Szczęliwe dni", w rzeczy samej.
00:11:44:"Lampki spotkały się i zadwięczały,|poruszajšc będšcš w nich ciecz.
00:11:48:"Ciemny, zastany atrament.
00:11:52:"I pili.
00:11:55:"Smakujšc."
00:11:59:Nie zmieniłe się.|Och, Zmieniłem.
00:12:02:"D...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin