WYŁĄCZNIKI OCHRONNE RÓŻNICOWOPRĄDOWE 1.pdf

(1398 KB) Pobierz
üäüßëÜÄ
Dr inż. Edward MUSIAŁ
Dr inż. Stanisław CZAPP
Katedra Elektroenergetyki
Politechnika Gdańska
WYŁĄCZNIKI OCHRONNE RÓŻNICOWOPRĄDOWE.
POWSTANIE, ROZWÓJ, PRZYSZŁOŚĆ
Doświadczenie to suma naszych błędów.
T. A. Edison
Streszczenie
Artykuł inicjuje cykl publikacji na temat wyłączników różnicowoprądowych. Zawiera skróconą historię ochrony prze-
ciwporażeniowej przy urządzeniach elektrycznych niskiego napięcia i przepisów z nią związanych, poczynając od
zarania elektroenergetyki. Na tym tle przedstawiono okoliczności powstania i kolejne etapy rozwoju wyłączników róż-
nicowoprądowych oraz ewolucję poglądów na ich użyteczność i zasady stosowania. Wskazano możliwe kierunki przy-
szłego rozwoju techniki wyłączników różnicowoprądowych.
Wstęp
Od pół wieku wyłączniki ochronne różnicowoprądowe i liczne urządzenia pochodne wyko-
rzystujące tę samą bądź zbliżoną zasadę działania odgrywają szczególną rolę w technice ochrony
przeciwporażeniowej przy urządzeniach niskiego napięcia. Przez ćwierć wieku pomysł zgłoszony w
roku 1928 był uśpiony, czekając na szersze praktyczne wdrożenie, a kiedy wreszcie do tego doszło,
wtedy rozpoczął się imponujący rozwój konstrukcji, technologii i zastosowań.
Żadne urządzenie ochronne, żaden system ochrony przeciwporażeniowej nie ma tak wszech-
stronnych własności ochronnych i tak szerokiego zakresu zastosowań. Przydatność wyłączników
różnicowoprądowych nie ogranicza się do ochrony przeciwporażeniowej dodatkowej (ochrony przy
uszkodzeniu) przez samoczynne wyłączania zasilania. Są one jedynym urządzeniem ochronnym
mogącym w miarę skutecznie chronić ludzi i zwierzęta w razie bezpośredniego dotknięcia części
czynnych. Chronią również od pożarów wywoływanych małoprądowymi zwarciami doziemnymi
oraz prądami upływowymi, na które nie reagują żadne zabezpieczenia nadprądowe.
W porównaniu z wyłącznikami nadprądowymi, a tym bardziej w porównaniu z bezpiecz-
i, wyłączniki różnicowoprądowe mają budowę znacznie bardziej złożoną, a zatem z natury
rzeczy są bardziej zawodne. Trzeba to mieć na uwadze decydując się na nie, trzeba to uwzględniać
przy ich doborze i użytkowaniu.
Im czulsze są wyłączniki, t
zyko, że mogą zbędnie wyzwalać naruszając ciągłość pracy chronionych obwodów i zasila-
nych urządzeń. To ryzyko czasem jest nie do zaakceptowania i są obwody, w których wyłączniki
różnicowoprądowe są niepożądane, w których nie powinny być stosowane, w których są nawet za-
bronione przez normy lub przepisy techniczne.
Przez minione pół wieku światłe umysły w
oraz do jej propagowania i popularyzowania. Nie próżnowały też inne, rodzime umysły. Nie-
wiele jest urządzeń i problemów elektrycznych, o których by wypisywano i opowiadano tyle
niedorzeczności i z takim uporem, co o wyłącznikach różnicowoprądowych.
Inicjujemy cykl publikacji adresowany do Czytelników o otwartych u
elektrotechniki i stawiających je ponad utarte wyobrażenia i przesądy, a także ponad nie-
przemyślane zapisy w przepisach. Do Czytelników chcących zaprowadzić ład w swoim widzeniu
ważnych problemów instalacyjnych i skłonnych ujrzeć je w szerszym kontekście. Rozpoczynamy
ym bardziej są wrażliwe na różnorodne zakłócenia i tym większe
jest ry
wielu krajach wiele wniosły do rozwoju tej dzie-
dziny
mysłach, pojmujących
prawa
1
nikam
od artykułu przeglądowego przedstawiającego okoliczności poczęcia, narodziny, dzieciństwo, mło-
dość i obecną dojrzałość wyłączników różnicowoprądowych, a także możliwe kierunki ich dalszego
rozwoju.
1. Poprzedzający stan wiedzy i techniki
W ostatnim dwudziestoleciu XIX wi
oenergetycznych, bo już były dostępne użyteczne odbiorniki energii, jak lampa łukowa
(1848), żarówka węglowa (1879), silnik komutatorowy prądu przemiennego (1884), silnik asyn-
chroniczny klatkowy (1889) i byli chętni do korzystania z nich, a zarazem zaczęły się pojawiać
elektrownie zawodowe (1882), zainteresowane dostarczaniem energii na niedużą odległość [10].
Wcześniej były tylko eksperymentalne bądź pokazowe instalacje o zasięgu ograniczonym do poje-
dynczych reprezentacyjnych obiektów publicznych i zamożnych rezydencji. Na przykład zamek
Linderhof bawarskiego króla Ludwika II został już w roku 1873 wyposażony w oświetlenie elek-
tryczne zasilane z pobliskiej maleńkiej „elektrowni” wodnej. Takie instalacje działały przy napię-
ciu stałym nieprzekraczającym 100 V , odpowiednim do zasilania lamp łukowych. Przesył energii
na większą odległość próbowano rozwiązać przy napięciu stałym 1300 V (wystawa w roku 1882 w
Monachium), potem 3000 V (linia Grenoble-Vizille 1 w 1883 roku). Zmiana napięcia wymagała
użycia przetwornic dwumaszynowych.
Spierano się, czy przyszłość ele
iennego [15], a zwolennicy tego ostatniego, m.in. G. Westinghouse i N. Tesla, a w Europie
M. Doliwo-Dobrowolski, rozważali, jaka częstotliwość byłaby najwłaściwsza. Silniki i prądnice
prądu stałego powstały już w latach 30. XIX wieku, ale elektrownie wytwarzające prąd stały
o niskim napięciu były w stanie zasilać obszar w promieniu zaledwie 2 km i to przy ówczesnej ma-
łej powierzchniowej gęstości obciążenia. Mimo to przy wyborze prądu stałego upierał się sam T. A.
Edison. Straszył, że prąd przemienny jest zabójczy i przedstawiał perfidny dowód w postaci krzesła
elektrycznego (pierwsza egzekucja 6 sierpnia 1890), które doskonalił i testował, zabijając wiele
psów i kotów. Nie doszło do pojedynku, na który Edison ponoć wyzwał Westinghouse’a. Miał on
odbyć się nie na pistolety, lecz na elektrody połączone ze źródłem napięcia stałego dla Edisona
i napięcia przemiennego dla Westinghouse’a. Zwycięzcą byłby ten, kto wytrzyma (przeżyje?) wyż-
szą wartość napięcia i jego wybór rodzaju prądu byłby odtąd preferowany.
O wyborze prądu przemiennego zdecydowała łatwość zmiany napięcia przy prze
zą odległość oraz zarysowująca się od początku atrakcyjność układu trójfazowego. To Tesla
wskazał układ trójfazowy , jako umożliwiający przesył przy najmniejszym zużyciu miedzi na
przewody, i skonstruował generator trójfazowy. W Europie ten układ forsował Doliwo-
Dobrowolski, wynalazca m.in. trójfazowego silnika klatkowego. W roku 1891 przy jego udziale,
z okazji Międzynarodowej Wystawy Elektrotechnicznej dokonano pierwszego przesyłu prądu trój-
fazowego o napięciu początkowo 15 kV, potem 25 kV, na ogromną wtedy odległość 175 km z hy-
drozespołu 300 KM (50 V, 40 Hz) cementowni w Lauffen nad Neckarem do centrum ekspozycji we
Frankfurcie nad Menem; straty sieciowe osiągały 25 %. Wydarzeniem przypieczętowującym prze-
wagę prądu przemiennego był kontrakt firmy Westinghouse (1895) na budowę po amerykańskiej
stronie Niagary elektrowni z 10 hydrozespołami o mocy jednostkowej 5000 KM z generatorami
prądu przemiennego o napięciu 2,2 kV do zasilania odległych o 32 km zakładów przemysłowych
w Buffalo.
Nie brano wtedy pod u
owego systemu elektroenergetycznego. Miasta miały własne elektrownie pracujące na wy-
dzieloną sieć, dość swobodnie wybierano parametry układu, co okazało się utrapieniem, kiedy te
wydzielone sieci przyszło łączyć kilkadziesiąt lat później, zwłaszcza po II wojnie światowej. Na
przykład Francuzi dopiero wtedy zaczęli likwidować częstotliwość 25 Hz na Lazurowym Wybrzeżu
i układ 2-fazowy 2 w licznych dzielnicach Paryża, ale do dziś mają lokomotywy „wieloprądowe”
1 W tej miejscowości doszło do tragicznego wypadku polskiego autokaru 22 lipca 2007 roku.
2 Dwa napięcia przesunięte o 90º względem siebie według pomysłu Galileo Ferrarisa.
eku powstawały i rozwijały się zaczątki instalacji i sieci
elektr
ktroenergetyki należy do prądu stałego, czy do prądu
przem
syle na
więks
wagę możliwości powstania ogólnokrajowego, a tym bardziej między-
narod
2
(franc. locomotives polycourant ) przystosowane do jazdy po trasach złożonych z odcinków zasila-
nych różnym napięciem i różnym rodzajem prądu.
W jedno- i trójfazowych sieciach i instalacjach prądu przemiennego niskiego napięcia po-
czątkowo stosowano napięcie takie, jak przy prądzie stałym, z zakresu 100÷125 V. Te napięcia
okazały się zbyt małe do rozdziału dużej mocy w zakładach przemysłowych, wobec czego około
roku 1 900 do hut i kopalń zaczęto wprowadzać napięcie 500 V 1 , niestety nieskojarzone (w stosun-
ku 3 ) z wcześniej stosowanymi napięciami. Dopiero później, około roku 1910, przyjęło się na-
pięc 220/380 V i bardzo powoli stawało się podstawowym napięciem trójfazowych czteroprze-
wodowych sieci i instalacji miejskich oraz przemysłowych. Na przykład Szwajcaria dopiero
w latach 1933-1936 przechodziła z jednofazowych trójprzewodowych sieci 2×125/250 V na sieci
trójfazowe 220/380 V. Przez wiele lat napięcie 250 V było wartością graniczną sieci niskiego na-
pięcia ; tak bowiem w skali międzynarodowej nazywano sieci, w których napięcie przewodu skraj-
nego względem ziemi nie przekracza 250 V w żadnych warunkach pracy, również przy zwarciu
z ziemią któregokolwiek przewodu.
Niestety, zawsze aktywność ob
jawiali ludzie forsujący swoje naśladowcze pomysły i równo-
legle w różnych krajach rozwijały się sieci i instalacje 230/400 V oraz 240/415 V. Tę kłopotliwą
i kosztowną różnorodność ukróciła dopiero decyzja IEC 2 z roku 1983 wyznaczająca 20-letni okres
dostosowawczy, do roku 2003, na likwidację obu skrajnych wartości napięcia (220/380 V
i 240/415 V). Zdecydowano pozostawić tylko napięcie 230/400 V , chociaż znacznie bardziej roz-
powszechnione było napięcie 220/380 V, ale bezinwestycyjne dostosowanie do niego istniejących
sieci i instalacji 240/415 V byłoby niemożliwe. Wybrano najmniej rozpowszechnioną wartość
230/400 V, bo była usytuowana pośrodku między skrajnymi 220/380 V i 240/415 V. Jeżeli
w instalacjach przemysłowych albo okrętowych napięcie 400 V nie wystarcza ze względu na moc
jednostkową odbiorników i/lub powierzchniową gęstość obciążenia, to wybrać należy skojarzone
z nim (
3 =
40
V0
690
) napięcie 690 V .
W
raz z rozwojem po
kazowych, przemys
łowych i bytowych zastosowań elektryczności odno-
ano już od roku 1870 wypadki pożarów , a dopiero później − wypadki porażeń prądem elek-
trycznym. Zapewne dlatego, że początkowo posługiwano się napięciem 100 V zarówno prądu sta-
łego, jak i prądu przemiennego, natomiast natężenia prądu − istotne dla zagrożenia pożarowego −
od początku były duże. Z tych powodów jako pierwsze pojawiły się przepisy zapobiegania pożarom
od urządzeń elektrycznych. W roku 1882 Society of Telegraph Engineers and of Electricians wy-
dało pierwsze brytyjskie przepisy zapobiegania pożarom od urządzeń oświetlenia elektrycznego
( Rules and Regulations for the Prevention of Fire Risks arising from Electric Lighting ). Było to
pierwsze wydanie znanych brytyjskich przepisów instalacyjnych Wiring Regulations , rozszerzane
w następnych latach na inne instalacje elektryczne. Rok później, 20 sierpnia 1883 roku, podobne
przepisy niemieckie Sicherheitsvorschrift für elektrische Beleuchtung wydał Verband Deutscher
Privat-Feuer-Versicherungsgesellschaften (Związek Niemieckich Prywatnych Towarzystw Ubez-
pieczenia od Pożaru).
Pierwszy w Nie
yczne wydarzył się wieczorem 4 listopada 1879 roku w budynku Reichstagu w Berlinie przy
nieostrożnej próbie regulacji lampy łukowej. Porażony technik przeżył, bo − jak donosiła prasa fa-
chowa [7] − został natychmiast wyniesiony do ogrodu, gdzie obie ręce włożono mu do ziemi.
Z upływem czasu, w miarę wypróbowywania i wprowadzania wyższych napięć (500V,
220/380 V), odnotowywano coraz liczniejsze wypadki porażenia prądem, również wypadki śmier-
telne. Żurnaliści i inni laicy byli przerażeni, jak łatwo prąd elektryczny może zabić. Nie przeszka-
dzało im to na jarmarkach i festynach uczestniczyć w zawodach, ile kto woltów wytrzyma ani od-
dawać się w ręce szarlatanów, zajmujących się „elektroterapią”.
Badacze byli obyci z porażeniami prądem elektrycznym o
mczech udokumentowany wypadek porażenia prądem przez urządzenie
elektr
d czasu, kiedy Benjamin Franklin
wyjaśnił elektryczną naturę piorunów. Rozwój elektroenergetyki skłonił ich do intensyfikacji bada-
1 Napięcie znamionowe układu 3-fazowego z definicji jest napięciem międzyprzewodowym.
2 IEC − Międzynarodowa Komisja Elektrotechniczna (ang. International Electrical Commission ).
3
ie
V
towyw
169539865.001.png
nia porażeń prądem stałym i prądem przemiennym pochodzącym z instalacji elektrycznych. Bardzo
kompetentne były opisy wypadków i wnioskowanie na ich podstawie [23] (rys. 1), poszerzała się
wiedza o mechanizmie rażenia [2, 11, 14]. Już przed rokiem 1900 Boruttau wskazał fibrylację ko-
mór serca jako ważną przyczynę zgonów wskutek porażenia prądem [2, 16, 19].
Rys. 1. Stronica ty
tułowa książki z roku 1908 o wypadkach pora
żenia prądem silnym
Rozu ujmu-
jących wszelkie aspekty bezpieczeństwa ich użytkowania. Powstałe 22 stycznia 1893 roku Stowa-
rzysze
miano pilną potrzebę ustanowienia przepisów budowy urządzeń elektrycznych
nie Elektrotechników Niemieckich VDE ( Verband Deutscher Elektrotechniker ) już 24 marca
tegoż roku podjęło decyzję opracowania przepisów budowy urządzeń elektrycznych niskiego na-
pięcia. Ukończono je i ustanowiono w listopadzie 1895 roku jako ogólnoniemieckie przepisy dla
nowych urządzeń elektrycznych o napięciu nieprzekraczającym 250 V: Sicherheitsvorschriften für
elektrische Starkstromanlagen , pierwowzór normy DIN VDE 0100. W styczniu 1896 roku przepisy
te opublikowano w miesięczniku Elektrotechnische Zeitschrift (ETZ) , a już w kwietniu tego samego
roku ukazał się pierwszy komentarz do nich pióra dr. C. Ludwiga Webera, który takie komentarze
pisał do lat 30. XX wieku. W roku 1898 roku na szóstym dorocznym zjeździe VDE przyjęto pierw-
szą nowelizację tych przepisów.
W paryskim Bulletin Municipal Officiel z 4 sierpnia 1895 roku ukazały się przepisy zarządu
miasta Paryża dotyczące budowy
twa elektrycznego ukazały się w roku 1896, a rok później ukazało się pierwsze wydanie ame-
rykańskiego National Electrical Code (NEC), zbioru przepisów budowy urządzeń elektrycznych,
który po licznych nowelizacjach ukazuje się po dziś dzień.
Sieci publiczne niskiego napięcia przez pierwsze lata nie miały uziemień roboczych; sieci
trójfazowe miały punkt neutralny izolowany od ziemi. Zac
roku 1910, a w innych (Norwegia) − dopiero po roku 1980.
Układ izolowany ma tę zaletę, że pierwsze zwarcie doziemne jest małoprądowe i nie musi
być wyłączane, co sprzyja ciągłości zasilania. Jeśli układ zawiera w
kontrola stanu izolacji doziemnej, by pierwsze zwarcie mogło być szybko wykryte i usunięte
przez obsługę mającą stały dostęp do wszystkich urządzeń. Ten ostatni warunek jest nie do spełnie-
nia w instalacjach zasilanych z sieci publicznej, co dyskwalifikuje układ izolowany w takim zasto-
sowaniu. Ponadto ważne z punktu widzenia zagrożenia porażeniowego napięcie układu względem
ziemi jest w układzie izolowanym równe napięciu międzyprzewodowemu, podczas gdy jest ono
instalacji elektrycznych. W Szwajcarii pierwsze przepisy bezpie-
czeńs
zęło się to zmieniać w jednych krajach
już po
ciągła
iele obwodów, to pożądana jest
4
169539865.002.png 169539865.003.png
kańskie National Electrical Code w roku 1913 wprowadziły obowiązek uziemienia robocze-
go punktu bądź przewodu neutralnego przy zasilaniu z jedno- bądź trójfazowej sieci publicznej ni-
skiego napięcia. Miało to zapewnić, że przewody nieuziemione będą miały względem ziemi napię-
cie niewiększe niż około 115 Vac. Uziemiony przewód neutralny miał się wyróżniać barwą białą.
Obowiązywał zakaz umieszczania w nim bezpieczników i łączników. We Francji w roku 1927
wprowadzono obowiązek uziemienia punktu neutralnego transformatora zasilającego sieć publiczną
o napięciu znamionowym przekraczającym 150 V.
Wymagania odnośnie do ochrony przeciwporażeniowej w urządzeniach niskiego napięcia
dojrzewały powoli. Od początku rozumiano donio
j , nawet jeżeli tak jej wtedy nie nazywano. Części czynne miały izolację podstawową bądź
osłony, bądź też były umieszczane poza zasięgiem ręki. Nie od razu były określone i przestrzegane
dzisiejsze zasady bezpieczeństwa dotykowego (palec probierczy) czy stopnie ochrony osłon, a po-
nadto asortyment materiałów izolacyjnych (pochodzenia naturalnego) był początkowo bardzo
skromny. Dość wcześnie (Niemcy, 1911) wprowadzono zasadę okresowych pomiarów rezystancji
izolacji i przyjęto dla niej wymaganie tysiąca omów na jeden wolt napięcia roboczego (1000 Ω/V).
Oznaczało to dopuszczalną wartość prądu upływowego (ściślej: składowej czynnej prądu upływo-
wego) na poziomie 1 mA w obiekcie poddanym pomiarowi, zwłaszcza na odcinku instalacji między
kolejnymi zabezpieczeniami, czyli kolejnymi stopniami rozdziału energii.
Wymagania odnośnie do ochrony przeciwporażeniowej dodatkowej (ochrony przy uszko-
dzeniu) 1 powstawały i rozwijały się powoli. Dopóki stosowano napięcie
wa nie była potrzebna. Zagrożenie było nieco większe po przejściu na prąd przemienny o co-
raz wyższym napięciu. Było „nieco większe”, bo realia były inne niż obecnie: urządzeń elektrycz-
nych było niewiele, a w szczególności mało było urządzeń ruchomych, zwłaszcza urządzeń ręcz-
nych. W mieszkaniach izolacyjne były podłogi i elementy wyposażenia wnętrz, w lokalach prawie
nie było metalowych rurociągów. W przypadku urządzeń elektrycznych instalowanych w takich
warunkach długo nie wymagano żadnej ochrony dodatkowej. Wyraźnie większe było zagrożenie
w łazienkach, które jednak nie występowały powszechnie, w zelektryfikowanych gospodarstwach
rolnych i w zakładach przemysłowych.
Pojawiały się zalecenia bądź wymagania uziemiania części przewodzących dostępnych, ale
w wielu krajach długo były tak formułowane,
nanej rezystancji uziemienia, w żaden sposób nieskoordynowanej z zabezpieczeniami obwo-
du. Jeszcze w roku 1923 norma francuska wymagała uziemiania „masy”, czyli części przewodzą-
cych dostępnych:
silników zasilanych napięciem przekraczającym 150 V, jeśli są one dostępne ze stanowiska nie-
izolacyjnego,
sprzętu gospodarstwa domowego o mocy przekraczającej 4 kW,
ogrzewaczy wo
a także znajdujących się w pomieszczeniach mokrych części przew
się znaleźć pod napięciem w wyniku uszkodzenia izolacj
gań odnośnie do sposobu wykonania uziomu, rezystancji uziemienia ani urządzenia zabezpieczają-
cego w obwodzie.
W sierpniu 1913 roku opublikowano w Niemczech Leitsätze für Schutzerdungen , pierwsze
wytyczne wymiaro
dem ziemi, których punkt zerowy (punkt neutralny) nie jest bezpośrednio uziemiony. Chodzi-
1 Ochrona dodatkowa (ochrona przy uszkodzeniu) w dzisiejszym ujęciu została w Niemczech zdefiniowana (niem.
Schutz gegen zu hohe Berührungsspannung ) dopiero w roku 1930 przy nowelizacji przepisów budowy urządzeń elek-
trycznych o napięciu znamionowym do 1000 V.
słość ochrony przeciwporażeniowej podsta-
wowe
stałe 100 V, ochrona do-
datko
że wystarczało jakiekolwiek połączenie z uziomem
o niez
dy w pomieszczeniach kąpielowych,
odzących obcych, które mogą
i. Norma nie formułowała żadnych wyma-
wania uziemień ochronnych w urządzeniach o napięciu wyższym niż 250 V
wzglę
5
równe napięciu fazowemu w układzie trójfazowym o bezpośrednio uziemionym punkcie neutral-
nym. Znaczenie tego aspektu rosło w miarę, jak zwiększało się napięcie w sieciach publicznych od
poziomu 100÷127 V poprzez 220÷240 V do poziomu 380÷415 V.
Zasada uziemienia roboczego w sieciach publicznych niskiego napięcia pojawiła się naj-
pierw w przepisach niemieckich i amerykańskich, znacznie później w innych krajach. Przepisy
amery
Zgłoś jeśli naruszono regulamin