The Thorn Birds. cd 1.txt

(32 KB) Pobierz
00:00:02:{y:i}Z surowej Australii poczštku XX wieku...
00:00:05:{y:i}pochodzi burzliwa saga|trwajšca przez dziesięciolecia...
00:00:09:{y:i}w znakomitej powieci Colleen McCullough:
00:00:12:Ptaki ciernistych krzewów.
00:00:14:Nigdy nie będę miał, czego pragnę.
00:00:16:{y:i}Historia księdza, którym kieruje ambicja.
00:00:19:Nigdy nie będę, jaki chcę!
00:00:20:{y:i}Dręczony pożšdaniem.
00:00:22:I nie wiem jak mam przestać...
00:00:25:chcieć.
00:00:26:Witaj, jestem ojciec de Bricassart.|Musisz być bratem Mary Carson?
00:00:30:Zgadza się, ojcze.
00:00:31:{y:i}Odkšd jš ujrzał, już wiedział...
00:00:33:- A kim ty jeste?|- Jestem Meggie.
00:00:35:{y:i}... że nigdy nie przestanie jej kochać.
00:00:37:Oto Mary Carson.
00:00:40:{y:i}Najbogatsza kobieta w Australii,|i najbardziej samotna.
00:00:43:Zastrzel je, Frank.
00:00:44:Jeste najpiękniejszym mężczyznš|jakiego w życiu widziałam, Ralphie de Bricassart.
00:00:49:Mylałem, że zależy ci|na mojej duszy, Mary.
00:00:51:{y:i}Czemu tak bardzo mi na tobie zależy?|Czemu wypełniasz tę przestrzeń...
00:00:55:{y:i}której Bóg nie potrafi wypełnić?
00:00:56:Gdy była mała dziewczynkš,|była dla mnie jak córka.
00:00:59:- Mogłem cię wtedy mieć.|- Możesz mieć mnie teraz.
00:01:03:Możesz się ze mnš ożenić.
00:01:04:Postanowiłam cię zniszczyć, księże.
00:01:07:Oczywicie pójdę za to do piekła...
00:01:09:ale to będzie nic w porównaniu z piekłem|które planuję dla ciebie.
00:01:12:{y:i}Przez wiele lat|nikt nie mógł podbić serca Meggie:
00:01:15:{y:i}do czasu gdy pojawił się Luke O'Neill.
00:01:18:Boże, jeste taka piękna.
00:01:20:Wyjd za mnie, Meghann.
00:01:22:{y:i}Historia, która okršża wiat...
00:01:25:{y:i}od Watykanu|do australijskiego buszu.
00:01:27:{y:i}od wysp greckich do Londynu.
00:01:31:Tak bardzo się starałem|wyrzucić jš z serca.
00:01:35:{y:i}Saga trwajšca pół wieku...
00:01:37:{y:i}odbijajšca się echem w trzech pokoleniach.
00:01:41:{y:i}Richard Kiley, Jean Simmons,|Ken Howard, Mare Winningham...
00:01:46:{y:i}Philip Anglim, Christopher Plummer,|Bryan Brown, Barbara Stanwyck...
00:01:51:{y:i}Rachel Ward, i Richard Chamberlain.
00:01:54:{y:i}Nieosišgalna miłoć...
00:01:57:{y:i}zakazana na wieki: Ptaki ciernistych krzewów.
00:02:01:Tłumaczenie: Mariusz Gałek|Š 2006
00:05:45:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:05:49:Dzień dobry, ojcze de Bricassart.
00:05:52:- Wesołych wišt.|- Wzajemnie, pani Smith.
00:05:57:Jak to się dzieje, że róże w Drogidzie|sš zawsze najpiękniejsze?
00:06:00:Prawda, że sš piękne?
00:06:02:Ale ponieważ kwitnš dzięki upałowi,|ja przez to więdnę.
00:06:06:Nie ma róży bez kolców.
00:06:09:więta prawda, ojcze.|Przygotuję rzeczy do mszy.
00:06:24:Amen.
00:07:40:Wesołych wišt, pani Carson.
00:07:42:Ile razy mam ci powtarzać|że mam na imię Mary?
00:07:46:- A ty nigdy nie mówisz do mnie Ralph.|- W porzšdku, Ralph. Wesołych wišt.
00:07:50:Miło, że chcesz je spędzić|z samotnš starš kobietš.
00:07:53:Skšdże znowu,|to raczej miło z twojej strony...
00:07:57:- że zaprosiła samotnego księdza| i rodaka z Irlandii.|- Zgadza się.
00:08:01:To twoje pierwsze więta na wygnaniu, prawda?
00:08:05:Na wygnaniu?
00:08:07:- To mój pierwszy rok w Australii.|- Wiesz dobrze, że nie to miałam na myli.
00:08:12:Mija 6 miesięcy,|a ja wcišż nie rozszyfrowałam...
00:08:16:dlaczego Kociół zesłał cię tutaj|do krainy Nigdy-Nigdy.
00:08:19:Jaki grzech popełniłe?|Jakie kapłańskie luby złamałe?
00:08:23:Ubóstwa? Posłuszeństwa?
00:08:27:A może czystoci?
00:08:30:Jeste pewna, że zostałem zesłany?
00:08:33:Oczywicie. Spójrz na siebie.|Jeste arystokratyczny, dowcipny, ambitny...
00:08:38:pomimo tej maski pokory.
00:08:42:A Bóg wie, że masz przenikliwy rozum.
00:08:48:Jeste materiałem na kardynała.
00:08:52:I wyglšdałby cudownie w purpurze.
00:08:56:Już to mówiła,|powtarzasz to za każdym razem, gdy tu jestem.
00:08:59:A ty zaraz odpowiesz,|"Ależ droga pani Carson, jestem zwykłym księdzem."
00:09:03:"Mogę wypełniać dzieło Boże tutaj równie dobrze...
00:09:05:jak w siedzibie władz kocielnych."
00:09:09:Czasem wydaje mi się,|że znasz mnie lepiej niż ja sam.
00:09:13:O tym też jestem przekonana.
00:09:21:Uwaga.
00:09:24:Gotowi.
00:09:32:Start!
00:09:44:Dalej!
00:09:46:Naprzód! Dasz radę.
00:10:05:Ralph wygrał!
00:10:13:- Dobra robota, ojcze Ralph.|- Brawo, ojcze.
00:10:19:Znakomicie, ojcze de Bricassart.|Jak ci się podoba?
00:10:22:- Jest piękny.|- wietnie! Jest twój. Wesołych wišt.
00:10:27:Dziękuję.
00:10:29:Lubie na nim jedzić,|kiedy jestem tutaj...
00:10:32:ale nie mogę przyjšć go w prezencie.
00:10:35:Czemu nie? Przyjšłe ode mnie samochód.
00:10:37:Ponieważ pozwala mi się przemieszczać|i częciej widywać moich parafian.
00:10:40:Subtelne rozróżnienie.
00:10:42:Przyjmujesz moje prezenty tylko jeli|możesz z nich zrobić jaki więty użytek.
00:10:49:- To nie było ubóstwo.|- Słucham?
00:10:52:luby, które złamałe.
00:10:59:To musiały być luby czystoci, prawda?
00:11:03:No dobrze, mój wišteczny prezent dla ciebie:
00:11:07:Znieważyłem biskupa.|Sprawa lokalnej polityki kocioła.
00:11:12:Złamałe luby posłuszeństwa.
00:11:15:- To kwestia twoich ambicji.|- Na pocieszenie...
00:11:18:póniej sam papież poparł mój punkt widzenia.
00:11:22:Naprawdę? A ciebie nie uratował?
00:11:25:Moja droga pani Carson,|księży można powięcić, biskupów nie.
00:11:29:A banicja nie jest taka zła.
00:11:31:Dzięki tobie pamiętam, że cywilizacja istnieje...
00:11:35:- i mam Drogidę.|- Tak.
00:11:38:Chciałby tego, prawda?|Chciałby mieć mojš Drogidę.
00:11:42:- Doprawdy?|- Tak.
00:11:45:Gdyby potrafił oczarować mnie|żebym zostawiła Drogidę Kociołowi...
00:11:49:Jego wištobliwoć musiałby|ratować cię, nagrodzić...
00:11:52:może nawet którego dnia dostałby|tš licznš kardynalskš szatę.
00:11:56:Mistrzowski plan.|Ale moja droga pani Carson...
00:12:00:Jestem księdzem.|Mogę wypełniać dzieło Boże równie dobrze tutaj...
00:12:04:jak w siedzibie władz kocielnych.
00:12:06:A jak bardzo by tego nienawidził.
00:12:09:Którego dnia będę musiała oddać komu Drogidę|prawda?
00:12:18:Warto o tym myleć.
00:12:41:Muszę już ić, pani Smith.
00:12:43:Proszę podziękować pani Carson|za wspaniały dzień.
00:12:47:To wszystko, dziękuję.|Ralph, chyba nie wychodzisz tak szybko.
00:12:51:Jest póno, a do parafii daleka droga.
00:12:55:Mam nadzieję, że nie powiedziałam dzisiaj nic|co by cię zdenerwowało.
00:13:01:Mam na myli to wszystko|na temat dziedziczenia Drogidy.
00:13:05:- Nie, nie zdenerwowała mnie.|- Dobrze.
00:13:09:- Mylałe o tym?|- O czym, pani Carson?
00:13:13:O WYczarowaniu mnie z Drogidy...
00:13:17:nie powiedziałam|że nie można mnie oczarować, prawda?
00:13:22:Pani Carson.
00:13:24:Czego właciwie pani ode mnie chce?
00:13:29:Dlaczego...
00:13:31:oczywicie jedynie duchowych porad, ojcze.
00:13:34:Muszę podjšć pewnš decyzję...
00:13:36:a ty jeste jedynym,|który może mi w tym dopomóc.
00:13:40:- Zrobię co w mojej w mocy.|- Chodzi o mojego brata.
00:13:44:Twojego brata?
00:13:47:Mylałem, że mówiła,|że nie masz już żadnej rodziny.
00:13:50:Mam brata.|Nie widziałam go od lat.
00:13:52:Mieszka na Nowej Zelandii.
00:13:54:Oboje opucilimy Irlandię|żeby zbić fortuny...
00:13:56:ale Paddy'emu nie wiodło się dobrze.
00:13:59:Niemniej ma dowiadczenie|w zarzšdzaniu ziemiš...
00:14:01:i ma dom pełen synów.
00:14:05:Mylę o sprowadzeniu go tutaj|i uczynieniu moim...
00:14:09:głównym zarzšdcš.
00:14:12:Zastanawiam się, czemu nie mylała o tym wczeniej.
00:14:14:Mylałam. Po prostu czekałam, powiedzmy...
00:14:20:na rozwój wydarzeń.
00:14:26:Miło byłoby mieć wiadomoć,|że pomogę Paddy'emu...
00:14:31:i wiedzieć, że nie jestem zupełnie sama na tym wiecie...
00:14:34:nie do końca skazana|na zostawienie moich pienišżków Kociołowi.
00:14:39:- To bardzo szczodry prezent, Mary.|- Nie. To nie prezent.
00:14:44:Nie, ktokolwiek odziedziczy Drogidę...
00:14:49:zapracuje na niš.
00:14:54:Dziękuję ojcze.
00:15:02:Dobranoc, pani Carson.
00:15:22:Ojcze, już czas wyruszać.
00:15:25:W porzšdku, Annie.
00:15:29:Już idę.
00:15:39:Pani Carson będzie,|mieć przy sobie rodzinę brata.
00:15:52:Muszę z ojcem porozmawiać o zapasach kredy.
00:15:55:- Kredy?|- Zniknęły trzy pudełka.
00:15:59:Zajmę się tym.
00:16:03:Ojciec Wattey powinien ich pilnować, ojcze...
00:16:06:dokładnie księgujemy takie rzeczy.
00:16:36:Witam, jestem ojciec de Bricassart.|Przepraszam za spónienie.
00:16:38:Pan musi być bratem Mary Carson?
00:16:40:Zgadza się, ojcze. Paddy Cleary.|To moja żona, Fiona.
00:16:44:Pani Cleary.
00:16:47:Zabiorę was do Drogidy.
00:16:49:Wiem, że mielicie męczšcš podróż.
00:16:51:Jest pan bardzo uprzejmy.
00:16:53:- To sš moi chłopcy, ojcze. To jest Bob.|- Witaj, Bob.
00:16:56:A tutaj Jack i Stuie.
00:17:00:Zdejmij kapelusz, synu. I Frank.
00:17:13:- A kim ty jeste?|- Jestem Meggie.
00:17:30:Czy tutaj będziemy mieszkać?
00:17:32:Niezupełnie. Pokażę Ci|twój dom póniej, Meggie.
00:17:36:Meggie?
00:17:39:Tak, to jest Meggie.
00:17:44:Mary, nie wiemy jak ci dziękować|za to, że nas tutaj zaprosiła.
00:17:50:Kiedy jest się tak starym jak ja, i tak bogatym...
00:17:53:sępy zaczynajš kršżyć.
00:17:57:Jeste mojš jedynš rodzinš, Paddy.
00:18:00:Nie mam synów,|a Michael nie żyje od ponad 30 lat.
00:18:04:Długi czas na samotnoć.
00:18:07:- Ciekawe, że nie wyszła za mšż ponownie.|- Ponownie za mšż?
00:18:11:I dać jakiemu mężczynie kontrolę nade mnš| i nad wszystkim co mam?
00:18:15:Nie, życie oznacza dla mnie co innego.
00:18:19:Nie. Dopóki żyję,|Drogida jest moja...
00:18:23:i tylko moja.
00:18:28:- Warto o tym pamiętać.|- Oczywicie, Mary.
00:18:31:Odprawmy teraz mszę,|a potem z pewnociš...
00:18:34:zostaniemy...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin