00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jako�� napis�w.|Napisy zosta�y specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:02:40:Wczasach, gdy s�owo "�wiat"|znaczy�o "nasze miasto", 00:02:44:a pota�c�wka budzi�a wi�ksze|zainteresowanie ni� ruchy wojsk, 00:02:48:pewna m�oda dama wiedzia�a,|jak winien wygl�da� �wiat. 00:02:53:Najpi�kniejsza rzecz pod s�o�cem|to dobrana para. 00:02:57:- �ycz� szcz�cia.|- Dzi�kuj�, Emmo. 00:03:00:- Malujesz coraz lepiej.|- Dzi�kuj�. 00:03:05:Ale mia�a pani racj�.|Powinnam wi�cej �wiczy�. 00:03:09:Pi�kna rzecz. 00:03:11:Pani przyjaci�ka ma racj�.|Doskona�a robota. 00:03:16:To pan doskonale si� spisa�,|udzielaj�c �lubu. 00:03:20:Czy w ko�ciele musi by� przeci�g,|panie Elton? 00:03:23:Trudno my�le� o duszy,|martwi�c si� o gard�o. 00:03:27:Mo�e herbata i tort|pomog� na to? 00:03:30:Panno Taylor! Poda pani tort?|To niebezpieczne dla zdrowia. 00:03:37:Nie ja jeden tak my�l�.|Pan Perry, aptekarz, poprze mnie. 00:03:41:Stoi tam, panie Woodhouse.|Je tort. 00:03:47:Musz� zabra� ojca do domu.|Droga panno Taylor... 00:03:51:Nie "panno Taylor",|tylko "pani Weston". 00:03:58:Na pewno jest pani szcz�liwa,|jak my wszyscy. 00:04:03:Kochana Emmo... 00:04:16:Biedna panna Taylor.|By�a tu taka szcz�liwa. 00:04:20:Czemu wola�a wyj�� za m��,|ni� ci� wychowywa�? 00:04:25:Jestem ju� doros�a. Nie mog�a|bez ko�ca znosi� moich humor�w. 00:04:30:- Woli mie� w�asne dzieci.|- Ty nie miewasz humor�w. 00:04:34:A ona by�a dla ciebie|jak rodzona matka. 00:04:38:Czy mog�aby pragn��|p�acz�cego dziecka, 00:04:43:kt�re tylko b�dzie znosi�o|do domu choroby? 00:04:46:Nie. M�wi� o niej "biedna|panna Taylor", bo jest biedna. 00:04:52:Jako stary przyjaciel|wpad�em zapyta�: 00:04:55:kto p�aka� na �lubie? 00:05:00:Co u mojej siostry? Czy pa�ski|brat szanuje j�, jak nale�y? 00:05:05:Biedna lzabella.|Pierwsza mnie opu�ci�a. 00:05:09:St�d biedna panna Taylor|wzi�a pomys�. 00:05:13:Pewno �atwiej jej zadowoli�|jedn� osob�, ni� dwie. 00:05:18:Zw�aszcza tak wymagaj�ce|jak jedno z nas. 00:05:21:- Tak, jestem wymagaj�cy.|- Drogi papo... 00:05:25:Nie m�wi�am o tobie.|Pan Knightley szuka wad we mnie. 00:05:30:- To takie jego �arty.|- Jestem dla pani jak brat. 00:05:35:- Brat winien wytyka� wady siostry.|- Jakie wady? 00:05:40:Emma z �alem|�egna pann� Taylor. 00:05:45:Nie kochaliby�my jej, gdyby|nie t�skni�a za przyjaci�k�. 00:05:49:- Nie wiem, co bez niej poczn�.|- Nie b�dzie daleko. 00:05:55:- O p� mili.|- Tam ma obowi�zki. 00:05:58:Nie b�dzie mog�a rozmawia� ze mn�|ca�y dzie�. 00:06:01:- Spacerowa� ani �aja� mnie.|- l tak robi�a pani, co chcia�a. 00:06:08:Ale b�dzie mi brak jej �ajania. 00:06:13:Zawsze by�a bezinteresowna. 00:06:16:Chcia�abym zrobi� dla kogo�|tyle, co ona dla mnie. 00:06:20:- Rada pani z jej zam�cia?|- Bardzo. 00:06:24:Mam pociech�:|sama j� wyswata�am. 00:06:27:A pan Weston mia� nie wzi��|drugiej �ony. Co za triumf! 00:06:31:- Szcz�liwy traf.|- Triumf trafu. 00:06:35:Gdybym nie zach�ca�a p. Westona|do wizyt, nie by�oby dzi� �lubu. 00:06:42:Nikogo wi�cej nie zach�caj.|�luby rujnuj� k�ko znajomych. 00:06:47:Jeszcze tylko raz. 00:06:49:Gdy pan Elton|��czy� ich d�onie, 00:06:52:chyba sam marzy�|o o�enku. 00:06:57:Zapro� go na obiad.|To wystarczy. 00:07:01:Pan Elton ma 26 lat.|Poradzi sobie sam. 00:07:06:Niech�tnie generalizuj�,|ale m�czy�ni nie wiedz�, 00:07:10:co czuj� -|czy maj� 26 lat, czy 86. 00:07:14:Z wyj�tkiem ojca. 00:07:20:Teraz udziel� pomocy|panu Eltonowi. 00:07:24:"Biedna panna Taylor"! 00:07:27:To pan Elton|zas�uguje na lito��. 00:07:35:Panie Elton! 00:07:39:- Witamy.|- Dzi�kuj� za zaproszenie. 00:07:44:Przyj�cie to nic, ale przyj�cie|w noc �wi�toja�sk�... 00:07:48:Dobrze, �e pan przyszed�.|Mamy nowego go�cia. 00:07:52:Harriet Smith, 00:07:55:dawna uczennica pani Goddard.|Pozna�am j� dzi�, jestem oczarowana. 00:08:02:Czy zadba pan,|�eby dobrze si� dzisiaj bawi�a? 00:08:08:Je�li pomagaj�c jej,|pomog� pani - to z przyjemno�ci�. 00:08:13:- Przedstawi� was sobie.|- Panno Woodhouse! Dzi�kuj�. 00:08:18:- Jestem wdzi�czna za odwiedziny.|- To my jeste�my wdzi�czne. 00:08:23:Witam, panie Elton.|Nie tylko za zaproszenie, 00:08:28:ale te� za �wiartk� wieprzowiny,|kt�r� nam pani przys�a�a. 00:08:32:To musia� by�|wdzi�czny wieprz. 00:08:36:Bardzo dzi�kujemy. 00:08:39:Za mi�so!|l za zaproszenie. 00:08:42:M�wi�am mamie,|�e powinny�my by� wdzi�czne. 00:08:46:Pi�kne uczesanie.|Jak u anio�ka. 00:08:50:U anio�ka, mamo! 00:08:52:A propos, panie Elton...|Pa�skie kazanie o Danielu by�o... 00:08:57:... inspiruj�ce. Pe�ne mocy.|A� odebra�o nam mow�. 00:09:02:Naprawd�.|Ci�gle o tym rozmawiamy. 00:09:06:Urocze przyj�cie, prawda?|Przeurocze. 00:09:12:- Gdzie pani teraz zamieszka?|- P. Goddard pozwoli�a mi zosta�. 00:09:19:Bardzo mi pomaga.|Przepraszam. 00:09:24:Emmo! Szuka�em pani. 00:09:27:Widz�, �e by�a pani zaj�ta|opiek� nad panem Eltonem. 00:09:31:Zaniedba�am najwi�ksz� przyjemno��. 00:09:36:Panie Elton...|Oto panna Smith. 00:09:44:Ka�da przyjaci�ka|panny Woodhouse... 00:09:56:- Ma pan nowiny o synu?|- Mam. 00:10:02:Wiele lat temu mia�em �on�,|kt�r� zabra�a choroba 00:10:08:w trzy lata po narodzinach|naszego syna, Franka. 00:10:11:Nie mog�em sam zaj�� si�|malcem. 00:10:15:Wychowywa� go zatem brat mej �ony,|pan Churchill, z �on�. 00:10:20:Frank mieszka w Londynie.|Nigdy tu nie by�. 00:10:24:Jego ciotka �le si� czuje|i nie puszcza go od siebie. 00:10:28:Oczekujemy jego wizyty. 00:10:30:Co za szcz�cie: dwa udane zwi�zki.|My�la�am, �e kocha si� raz. 00:10:36:- Ciesz� si�, �e si� myli�am.|- Ja - tym bardziej. 00:10:41:Otrzyma�am 00:10:42:od Franka mi�y list.|Ch�tnie go pa�stwu poka��. 00:10:47:Przeuroczy list.|Prawda, mamo? 00:10:52:Czyta� pan kiedy taki list?|Jest troch� w stylu Jane. 00:10:57:Subtelny, kobiecy,|ale dobrze �wiadczy o m�czy�nie. 00:11:02:�adny list, ale zdaje si�,|�e autor jada za du�o kremu. 00:11:09:List pe�en uczucia,|charakter pisma zdecydowany. 00:11:14:- Panna Smith jest urocza.|- Obserwuj� j� 00:11:18:z nieustaj�c� przyjemno�ci�.|To dla niej nowe �rodowisko, 00:11:22:ale ja j� wprowadz�|do towarzystwa. 00:11:26:Nie b�d� tak� przewodniczk�|jak pani dla mnie, 00:11:31:- ale podziel� si� wiedz�.|- Tego jej trzeba. 00:11:35:M�u, musz� napisa�|do twojego syna. 00:11:39:Dobranoc,|panie Woodhouse. 00:11:44:Dzi�kujemy|za wspania�� kolacj�. 00:11:46:- Dobranoc, panno Taylor.|- Dobranoc, pani Weston. 00:11:54:Biedna panna Taylor.|Wyra�nie chcia�a zosta�. 00:12:00:To bardzo ciekawe. 00:12:03:- Kim s� twoi rodzice?|- Nie wiem. 00:12:07:Pani Goddard m�wi,|�e nie mog� ich pozna�. 00:12:11:Przez te wszystkie lata|ona by�a moj� opiekunk�. 00:12:15:Szybko, to panna Bates! 00:12:19:Jest wtorek, wi�c ma list|od siostrzenicy, Jane Fairfax, 00:12:22:i odczyta go nam. 00:12:24:- Nie znam panny Fairfax.|- Powiem tylko, �e jest elegancka. 00:12:36:Poza pani� i pani� Goddard|znam tylko rodzin� Martin�w. 00:12:42:Pani Martin ma dwie bawialnie,|klucznic� i osiem kr�w. 00:12:48:Pan Martin|codziennie �cina kwiaty. 00:12:53:Pani Martin|ma mi�ego m�a. 00:12:57:Pan Martin nie jest jej m�em,|tylko synem. 00:13:03:Rozumiem.|Zatem jest... 00:13:09:- ... kawalerem.|- Nie wiem dlaczego. 00:13:13:Jest wcieleniem|doskona�o�ci. 00:13:16:Kiedy� przyni�s� mi orzechy|z odleg�o�ci trzech mil. 00:13:21:To mi�e, prawda? 00:13:27:- Pan Martin jest wykszta�cony?|- Tak. Czytuje "Pismo Rolnika". 00:13:34:Doradzi�am mu "Opowie�ci le�ne",|ma je przeczyta�. 00:13:38:- Jak wygl�da?|- Wydawa� mi si� nieciekawy, 00:13:43:ale zmieni�am zdanie.|Nie spotka�a go pani w mie�cie? 00:13:47:Nic mnie nie ��czy|z takimi jak Martinowie. 00:13:51:Gdyby stali ni�ej,|mog�abym im pomaga�, 00:13:55:ale farmerzy s� zarazem|za nisko i za wysoko, 00:14:00:- jak na moj� uwag�.|- To on! 00:14:07:Jak wygl�dam? 00:14:09:Dla pana Martina -|w sam raz. 00:14:12:Witam.|Mam dzi� szcz�cie. 00:14:15:Dzie� dobry. To jest pan Martin.|A to panna Woodhouse. 00:14:20:Jak si� pani miewa? 00:14:24:- Znalaz� pan "Opowie�ci le�ne"?|- Do licha! Zapomnia�em. 00:14:29:Jutro postaram si�|wbi� to sobie do g�owy. 00:14:34:Jak pa�ska matka? 00:14:36:Harriet, ja ci� lepiej wyswatam. 00:14:41:R�b tak, a haft|b�dzie r�wniejszy. 00:14:48:Oczywi�cie. 00:14:52:Jak si� pani spodoba�|Robert Martin? 00:14:57:S�dzi�am, �e jest nieco|bardziej dystyngowany. 00:15:03:- To nie to, co pan Knightley...|- Nie. Nawet jeden na stu 00:15:08:nie jest takim|d�entelmenem jak on. 00:15:14:U�yjmy do por�wnania kogo� innego.|Cho�by... pana Eltona. 00:15:19:To wspania�y m�czyzna.|Pan Martin nie dor�wna mu rozwag�. 00:15:24:- Pan Martin jest rozwa�ny.|- Rozumiem. 00:15:29:Przeczyta� ksi��k�,|kt�r� mu doradzi�a�? 00:15:39:Nie. 00:15:41:No tak... 00:15:43:Zapewne zapomnia�. 00:15:48:Trudno. 00:15:51:Pan Elton wczoraj|ci� wychwala�. 00:15:57:Co m�wi�? 00:16:00:Nie chc� by� w�cibska... 00:16:11:Ale jako twoja przyjaci�ka|mog� zrobi� wyj�tek. 00:16:19:Spotkawszy go, wspomnia�am,|�e id� do ciebie, a on na to: 00:16:23:Panna Smith jest urocza. 00:16:26:- Ale pani j� przyozdobi�a.|- Niewiele zrobi�am. 00:16:32:- Nie b�d� przeczy� damie...|- Nie da�am jej urody, s�odyczy... 00:16:37:Mam doskona�y pomys�. 00:16:40:Mo�e da pani upust swojemu|artystycznemu talentowi, 00:16:44:rysuj�c jej portret?|Ch�tnie bym na to popatrzy�. 00:16:49:Mam niewielki talent,|a ona jest bardzo nie�mia�a. 00:16:55:A gdybym ja j� poprosi�? 00:17:10:Mog� rzuci� okiem?|Nie mog� si� doczeka�. 00:17:20:Nie do wiary! 00:17:22:Ca�a ona! 00:17:26:Doprawdy... 00:17:29:- Przesadza pan.|- Sk�d�e. Nie m�g�bym. 00:17:33:Rzadko rysuj� portrety,|bo ma��onkowie modeli narzekaj�. 00:17:38:Dzi� nic mi nie grozi,|bo nie ma tu ma��e�stwa. 00:17:44:Na razie go nie ma. 00:17:56:Wysz�a za wysoka. 00:18:01:Rysunek nie oddaje jej wzrostu,|ale oddaje jej charakter. 00:18:13:Dorysowa�bym szal. Ona sprawia|wra�enie, �e zaraz z�apie katar. 00:18:20:Poza tym portret jest doskona�y. 00:18:24:Ale trzeba g...
thorgalla