Tusk na wojnę z Moskwą o katastrofę smoleńską nie pójdzie(1).pdf

(128 KB) Pobierz
663724580 UNPDF
"Tusk na wojnę z Moskwą o katastrofę
smoleńską nie pójdzie"
dzisiaj, 06:49 Źródło: Onet.pl
Witold Waszczykowski, fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
- W obozie politycznym PO nie lubiano śp. Lecha Kaczyńskiego. Na ostrej walce politycznej z nim
uczyniono oś sporu politycznego w kraju i zdobywania popularności dla swoich koncepcji
politycznych. Nie widzę determinacji do poszukiwania przyczyn śmierci tak zdemonizowanego
polityka. Wyczuwam u niektórych nawet ulgę, że odszedł. Po kilkunastu miesiącach od katastrofy
wiemy z licznych częściowych ustaleń, że istotną jej przyczyną był zły stan funkcjonowania
państwa. Państwa kierowanego przez rząd Tuska od prawie czterech lat. Nie zależy im na
wyjaśnieniu swoich win i błędów. Ten rząd przejdzie do historii jako rząd, za czasów którego zginął
polski prezydent. To już się nie zmieni w podręcznikach. Tusk może jedynie dopisać do tej historii,
że zdołał uczciwie wyjaśnić przyczynę tej tragedii. Jeśli nie, to przejdzie do historii jako całkowicie
nieudolny szef rządu. Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał jego zgrabnej retoryki uciekającej od
rzeczowych odpowiedzi. Śmierć prezydenta będzie kojarzona z Tuskiem na zawsze! - powiedział w
pierwszej części rozmowy z Onet.pl Witold Waszczykowski. - Biała Księga zasługuje na poważne
potraktowanie, a nie pobieżne szyderstwa. Śmierć prezydenta i tak licznej grupy dostojników
wymaga powagi. Współodpowiedzialność rosyjska za katastrofę jest oczywistym, logicznym
faktem. No ale już wiemy, że Tusk na wojnę z Moskwą o katastrofę smoleńską nie pójdzie - dodał
były wiceszef BBN.
Z Witoldem Waszczykowskim - byłym wiceministrem spraw zagranicznych i wiceszefem BBN
- rozmawia Jacek Nizinkiewicz
- Czy musiał Pan dostać zgodą Adama Hofmana na wywiad dla Onet.pl?
663724580.001.png 663724580.002.png
- Nie jestem jeszcze politykiem PiS, a nawet nie jestem członkiem partii. Jestem jedynie
sympatykiem ludu pisowskiego i jego kierownictwa (śmiech). Może mam zatem jeszcze jakiś
margines swobody i prawa do popełnienia błędu (śmiech). A może nie powinniśmy odnosić się do
informacji z "Gazety Wyborczej", gdyż w odniesieniu do spraw PiS to chyba mało wiarygodne i
rzetelne medium?
- Czy Barack Obama odpowiedział Jarosławowi Kaczyńskiemu na memoriał w sprawie
katastrofy smoleńskiej? Spodziewa się Pan jeszcze pomocy USA przy wyjaśnianiu przyczyn
katastrofy smoleńskiej?
- Opozycja nie ma wielkich możliwości zabiegania o pomoc międzynarodową. Zrobiono, co było
możliwe. Korzystając z kontaktów parlamentarnych, zainteresowano katastrofą kongresmenów
amerykańskich, a przez nich kilku ekspertów od wypadków lotniczych, którzy przedstawili swoje
opinie. Część została uwzględniona w Białej Księdze.
- PiS będzie zabiegał o pomoc USA i UE?
- Jestem przekonany, iż jeśli obecna opozycja odzyskałaby władzę, to na pewno podejmie
energiczne wysiłki na arenie międzynarodowej o pozyskanie wszelkich informacji. Większe
możliwości wyjaśniania katastrofy, a nawet obowiązek posiada rząd.
- Prezydencja jest dobrym czasem , żeby o taką pomoc zabiegać i mówić o katastrofie
smoleńskiej?
- Mam nadzieję, że polskie władze uczyniły wszystko na arenie międzynarodowej, aby wyjaśnić
katastrofę. Szkoda, że niewiele wiemy o tym. Mam nawet wrażenie, że temu rządowi nie zależy na
tym. W obozie politycznym PO nie lubiano śp. Lecha Kaczyńskiego. Na ostrej walce politycznej z
nim uczyniono oś sporu politycznego w kraju i zdobywania popularności dla swoich koncepcji
politycznych. Chyba nie trzeba przypominać epitetów, jakimi go wyzywano. Nie widzę
determinacji do poszukiwania przyczyn śmierci tak zdemonizowanego polityka. Wyczuwam u
niektórych nawet ulgę, że odszedł. Po kilkunastu miesiącach od katastrofy wiemy z licznych
częściowych ustaleń, że istotną jej przyczyną był zły stan funkcjonowania państwa. Państwa
kierowanego przez rząd Tuska od prawie czterech lat. Nie zależy im na wyjaśnieniu swoich win i
błędów. Ten rząd przejdzie do historii jako rząd, za czasów którego zginął polski prezydent. To już
się nie zmieni w podręcznikach. Tusk może jedynie dopisać do tej historii, że zdołał uczciwie
wyjaśnić przyczynę tej tragedii. Jeśli nie, to przejdzie do historii jako całkowicie nieudolny szef
rządu. Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał jego zgrabnej retoryki uciekającej od rzeczowych
odpowiedzi. Śmierć prezydenta będzie kojarzona z Tuskiem na zawsze!
- Jakich zna Pan ekspertów z nazwiska, którzy pracowali i pomagali Antoniemu
Macierewiczowi przy tworzeniu Białej Księgi?
- Myślę, że Biała Księga zasługuje na poważne potraktowanie, a nie pobieżne szyderstwa. Śmierć
prezydenta i tak licznej grupy dostojników wymaga powagi. Nie jestem ekspertem, aby
wypowiadać się na temat technicznych aspektów. Jak dotąd unikałem tego. Wiem, że prominentny
ekspert amerykański od katastrof (Harvey Kushner) opiniował wiele problemów. Miałem okazję
uczestniczyć w jednym ze spotkań w czasie jego wizyty w Warszawie.
- Skąd takie informacje w Białej Księdze jak np. : o obezwładnieniu samolotu Tu-154M na
wysokości 15 metrów: "Z badania komputera pokładowego wiadomo, że wtedy ustało
zasilanie i wszystkie mechanizmy tego samolotu przestały działać" czy kolejne: "Rosjanie
sprowadzali Polaków na śmierć", "Gdyby nie Rosjanie, to do tej katastrofy by nie doszło"?
- Co się tyczy Rosjan, to ich zachowanie jest rzeczywiście czytelne w wielu miejscach. Przed
katastrofą ewidentnie grali na pogłębienie politycznego rozbicia w Polsce. Ewidentnie
faworyzowali rząd Tuska w jego politycznej rywalizacji z PiS i obozem prezydenckim. Po
katastrofie zachowali się bezwzględnie racjonalnie. Pokazując oficjalnie empatię, wykorzystali
wszystkie swoje prerogatywy, aby w prowadzonym śledztwie odsunąć od siebie wszelką
odpowiedzialność. Na poważne wyjaśnienie zasługuje zachowanie wieży kontrolnej i
nadzorujących ją wyższych oficerów. Zachowanie było dalekie od standardowego. Polski samolot
wojskowy, z wojskową załogą, wystartował z lotniska wojskowego i miał lądować na podobnym w
Rosji. Zgodnie z procedurami to wieża kontrolna była odpowiedzialna za takie lądowanie
wojskowej maszyny.
Współodpowiedzialność rosyjska za katastrofę jest oczywistym, logicznym faktem. Należy
wyjaśnić też elementarny brak logiki w postępowaniu władz polskich: dlaczego badanie przyczyn
katastrofy samolotu wojskowego, pilotowanego przez żołnierzy, który wystartował z lotniska
wojskowego i miał również na takim lądować zostało poddane procedurze cywilnej, skrajnie
niekorzystnej w tym przypadku dla strony polskiej? Miałem nadzieję, że dowiemy się z raportu
Millera, czy władze polskie podjęły wszystkie działania na terenie Polski wobec Rosji oraz
wszelkich innych państw i instytucji międzynarodowych w celu wyjaśnienia przyczyn katastrofy.
No ale już wiemy, że Tusk na wojnę z Moskwą o katastrofę smoleńską nie pójdzie.
- Biała Księga została skrytykowana przez ekspertów zajmujących się lotnictwem i uznana za
dokument będący wyborczym narzędziem politycznym PiS.
- Zawsze można wyszukać w medium niechętnym Prawu i Sprawiedliwości grupę ekspertów
gotowych skrytykować wszystko, co kojarzy się z tą partią. Ale czy Pan Redaktor nie może
dopuścić do siebie refleksji, że wielu z nas poważnie myśli o przyczynach katastrofy, o przyczynach
klęski państwa! Pracowałem dla śp. Lecha Kaczyńskiego. Pracowałem dla prezydenta Polski i
pracowałem z wieloma jego współpracownikami, urzędnikami państwowymi, politykami.
- PiS zamierza podejmować temat smoleńska w kampanii, zapowiadając już , że za 1, 5
miesiąca będzie całościowy raport zespołu Macierewicza?
- Czy chęć wyjaśnienia ich śmierci, błędów państwa musi być odbierana jako narzędzie wyborcze?
Mogę również odpowiedzieć, że w takim razie manipulowanie z terminem opublikowania
polskiego raportu o katastrofie jest przedwyborczą grą tego rządu.
- A czego Pan się spodziewa po raporcie Millera?
- Już wiele miesięcy czekamy na uczciwe podanie powodów największej tragedii, jaka spotkała
Polskę w naszej powojennej historii. W naszym kręgu cywilizacyjnym taka katastrofa jest faktem
bezprecedensowym.
- Zakłada Pan , że dojdzie do dymisji w rządzie?
- Nie chodzi o jakąś prymitywną zemstę. Chodzi o wskazanie, gdzie i jak zawiodło państwo. To
państwo, do którego rząd od czterech lat przekonuje nas, że jest nowoczesnym, zmodernizowanym
liderem przemian w Europie i na świecie. Liczę, że raport uczciwie przedstawi rolę śp. prezydenta
Lecha Kaczyńskiego, że zerwie z nieuczciwie lansowanym poglądem, iż wywierał presję na
otoczenie i pilotów w sprawie przebiegu lotu i lądowania. Towarzyszyłem prezydentowi w licznych
podróżach, również do miejsc niebezpiecznych. Nigdy nie dostrzegłem nawet próby
zainteresowania się i wpływania na pracę pilotów.
Nieuczciwe było przypominanie w kontekście katastrofy smoleńskiej, przez jedną z gazet
codziennych, sytuacji z lata 2008 roku. Wtedy w czasie podróży do Gruzji doszło do rozmów na
temat zmiany trasy lotu. Relacjonując to zdarzenie, przemilcza się lub tylko lekko wspomina, iż
rozmowa o ewentualnej zmianie trasy odbyła się w czasie technicznego postoju samolotu. Miała
miejsce na lotnisku, a nie w powietrzu! Taki zabieg, przekazywania półprawdy, miał na celu
wywołać przekonanie, że prezydent mógł być współwinnym wypadku, gdyż już raz rzekomo
wymuszał zmianę lotu. Uroczystości 70-lecia zbrodni katyńskiej miały mieć charakter uroczystości
państwowych. Przygotowania do nich rozpoczęły się już w końcu 2009 roku, kiedy kancelaria
prezydenta musiała zaplanować budżet na rok następny. Budżet był uchwalany przez Sejm, zatem
plany prezydenta były znane rządowi. Formalne prace przygotowawcze rozpoczęły się w styczniu
2010 roku. Kancelaria prezydenta wystosowała wówczas stosowne pisma, a prace logistyczne
podjął śp. Andrzej Przewoźnik.
Powinniśmy się dowiedzieć, dlaczego oficjalne uroczystości państwowe zostały następnie
zmarginalizowane, a potem przejęte przez rząd w innej formule. Zarówno przed katastrofą jak i po
niej starano się utrwalić w opinii publicznej przekonanie, że to krótkie, bilateralne spotkanie Tusk-
Putin było głównym i wystarczającym wydarzeniem dla upamiętnienia zbrodni katyńskiej, a
uroczystości państwowe z udziałem śp. Lecha Kaczyńskiego i przedstawicieli wojska i licznych
urzędów państwowych w zasadzie stały się prywatną inicjatywą, wręcz fanaberią prezydenta.
Pamiętamy jak Radosław Sikorski nonszalancko "doradzał" publicznie prezydentowi, aby poleciał
sobie do Charkowa. W takiej atmosferze zakwalifikowanie tej wizyty przez BOR jako nieoficjalnej
musiało rzutować na poziom bezpieczeństwa uroczystości i lotu.
- Okazuje się, że zespół Macierewicza mógł złamać prawo. Prokuratorzy prowadzący śledztwo
ws. katastrofy smoleńskiej wystąpili do Antoniego Macierewicza o posiadane przez zespół
materiały, m.in. Białą Księgę.
- Zespół Macierewicza to grupa posłów polskiego Sejmu. Mają prawo badać wszelkie przejawy
życia politycznego w kraju. Szkoda, że inne instytucje państwowe nie chciały współpracować z
posłami. Uważam, że w państwach o bardziej rozwiniętej demokracji po takiej katastrofie doszłoby
do wielkiego wstrząsu politycznego, licznych i natychmiastowych dymisji rządowych i na
wysokich szczeblach administracyjnych. Doszłoby do powstania parlamentarnych i
nadzwyczajnych komisji do zbadania zarówno takiej katastrofy jak i zasad funkcjonowania
państwa.
- Z jakiej listy i z którego miejsca będzie Pan startował w najbliższych wyborach?
- Chciałbym startować w wyborach do Sejmu z łódzkiej listy PiS. Jestem przekonany, że z moim
doświadczeniem wieloletniej pracy w administracji państwowej oraz znajomością regionu
łódzkiego byłbym przydatnym posłem dla Łodzi oraz mógłbym wnieść sporo merytoryczności np.
do dyskursu nad polską polityką zagraniczną. Patrząc na niektórych posłów w innych partiach
zajmujących się problematyką międzynarodową nie czuję kompleksów. Czasem wręcz odwrotnie.
Chyba mam więcej doświadczenia i do powiedzenia o polityce międzynarodowej niż dwaj ostatni
szefowie komisji spraw zagranicznych.
- Prezes Jarosław Kaczyński przeprowadził czystki na listach PiS?
- Nie dostrzegam żadnego procesu czystek na listach. To normalne, że po kilku latach dochodzi do
weryfikacji i jednocześnie poszukiwania nowych kandydatów, odpowiednich do nowych zadań i
sytuacji politycznej w kraju. Natomiast kto i z jakiej pozycji na liście będzie kandydował, to
decyzja krajowych władz partyjnych, bo to one ustalają strategię na kampanię wyborczą oraz na
funkcjonowanie partii i klubu parlamentarnego po wyborach.
- Sylwia Ługowska, zwana polską Angeliną Jolie, która pomagała Panu podczas pańskiej
kampanii samorządowej w Łodzi, wystartuje w najbliższych wyborach?
- W kampanii samorządowej pomagała mi grupa młodych działaczy łódzkich. Również p. Sylwia
była wtedy aktywna. Liczę na współpracę z tą grupą młodych działaczy. Cieszę się, że niektórzy
zostali dostrzeżeni przez media ogólnopolskie. Mam nadzieję, że jeszcze będzie o nich głośno.
- Po co PiS powołuje Korpus Ochrony Wyborów i straszy Polaków, mówiąc, że PO może
chcieć sfałszować wybory?
- Pozostając w tej tonacji, można zapytać, po co wybory? W Polsce panuje ogólne zadowolenie i
optymizm. PO jest popularna. Rozwija skrzydła przez transfery. Kraj się modernizuje i europeizuje.
Można to naiwne infantylne i beztroskie podejście do spraw krajowych i zagranicznych
kontynuować. Namawiam do poważnego podejścia do życia. Do poważnego dyskursu o obecnej i
przyszłej sytuacji Polski, z uwzględnieniem rzeczowych argumentów, a nie prymitywnych
powiedzonek o optymistach i ponurakach etc.
- Za rządów PiS – w czasie wyborów samorządowych w 2006 r. - było więcej oddanych
nieważnych głosów, bo ok. 2,5 mln głosów niż za czasów PO. Nikt wtedy nie podnosił larum i
nie sugerował, że PiS może fałszować wybory.
- Mam nadzieję, że jeśli decyzja o jednodniowych wyborach zostanie utrzymana, to
niebezpieczeństwo sfałszowania wyborów oddala się. Jednak to niebezpieczeństwo cudów nad urną
jest realne. Nie tylko przypominać trzeba Wałbrzych, ale i dosypanie kart w konsulacie Brukseli.
Liczba głosów nieważnych jest też zastanawiająco wysoka. Warto też porozmawiać o zachowaniu
mediów w kampanii wyborczej. Dostrzegam coraz więcej przedstawicieli mediów, którzy daleko
odchodzą od roli dziennikarzy, sprawozdawców i komentatorów. Mamy coraz więcej medialnych
agitatorów, którzy zamiast relacjonowania polityki stają się stroną w dyskursie politycznym.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin