sowa.txt

(1 KB) Pobierz
Jan Brzechwa
Sowa

Na po�udnie od Rogowa
Mieszka w le�nej dziupli sowa,
Kt�ra ca�� noc, do rana,
Tkwi nad ksi��k�, zaczytana.
Nie podoba si� to sroce:
"Pani czyta ca�e noce,
Zamiast si� pokrzepi� drzemk�,
Pani czyta wci�� po ciemku.
Czyta si�, gdy �wiat�o �wieci,
To z�y przyk�ad jest dla dzieci!"

Ale  sowa, m�dry ptak,
Odpowiada na to tak:
"U-hu, u-hu, u-hu,
Nie brz�cz mi przy uchu,
Jestem sowa p�owa,
Sowa m�dra g�owa,
Badam dzieje p�l i ��k,
Jeszcze mam czterdzie�ci ksi�g".

Dzi�cio�, znany weterynarz,
Rzek�: "Ty sobie zle poczynasz,
To niezdrowo, daj� s�owo,
To niezdrowo, moja sowo,
Dawno przecie� zapad� zmrok,
Strasznie sobie psujesz wzrok,
Jak o�lepniesz - b�dzie bieda,
Nikt ci nowych oczu nie da,
Nie pomo�e i poradnia,
Czyta� chcesz, to czytaj za dnia!"

Ale sowa, m�dry ptak,
Odpowiada na to tak:
"U-hu, u-hu, u-hu,
Zmiataj, �apiduchu,
Jestem sowa p�owa,
Sowa m�dra g�owa,
Trudno, niech si� �ciemnia w kr�g,
Jeszcze mam czterdzie�ci ksi�g".

Na po�udnie od Rogowa
Mieszka w le�nej dziupli sowa.
Wzrok straci�a ca�kowicie,
Zmarnowa�a sobie �ycie;
Kiedy sroka leci w pole,
Pyta: "Czy to ty, dzi�ciole?"
Kiedy dzi�cio� mknie wysoko,
Wo�a: "Dok�d lecisz, sroko?"
Przeczyta�a ksi�g czterdzie�ci,
Dowiedzia�a si� z ich tre�ci,
�e kto czyta, gdy jest mrok,
Mo�e �atwo straci� wzrok.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin