Meg Cabot
PAMIĘTNIK KSIĘŻNICZKI 7 i ˝
Tytuł oryginału
SWEET SIXTEEN PRINCESS
Złość i nikczemność otaczających ją osób nie mogła uczynić z niej osoby złej i nikczemnej.
Księżniczka zawsze jest uprzejma - powtarzała samej sobie.
Mała księżniczka
Frances Hodgson Burnett
- No więc ojciec Lany wynajął na wieczór jacht sułtana Brunei, wart dziesięć milionów dolarów, a Lana i jej przyjaciele wypłynęli na wody eksterytorialne, żeby nikt nie mógł się ich czepiać, że piją alkohol.
Lilly zadzwoniła przed chwilą, żeby właśnie mnie o tym poinformować.
- Lilly... - szepnęłam. - Wiesz, że nie powinnaś dzwonić do mnie na komórkę. Mam z niej korzystać tylko w sytuacjach awaryjnych.
- Nie widzisz, że to jest sytuacja awaryjna? Mia, tata Lany jakby nigdy nic pożyczył jacht od sułtana Brunei. Po prostu rzucił wyzwanie. Mówi twojej babce: spróbuj mnie przelicytować.
- Nie mam zielonego pojęcia, o co ci chodzi. - Bo nie mam. - I muszę już kończyć. Na litość boską, siedzę teraz na zebraniu komitetu rodzicielskiego.
- O Boże... - W tle słyszę ścieżkę dźwiękową z Altar Boyz. Od kiedy Lilly zaczęła chodzić z J.P. Reynoldsem - Abernathym IV, zaczęła się niesłychanie pasjonować ścieżkami dźwiękowymi z musicali, bo tata J.P. jest producentem teatralnym i J.P. może dostać darmowe bilety na każde przedstawienie na Broadwayu i off - Broadwayu. I na off - off - Broadwayu też. - Zapomniałam, że masz iść na tę durnotę. Przepraszam, że mnie tam z tobą nie ma. Ale... no wiesz.
Wiedziałam. Lilly odsiadywała ostatni tydzień szlabanu, jaki nałożyli na nią rodzice po tym, jak do domu odstawiła ją nowojorska policja za to, że zaatakowała Andy'ego Milonakisa - tego dzieciaka z centrum, którego program na kablówce ogólnego dostępu został kupiony przez MTV - sałatką podawaną do dania głównego w Dojo's. Lilly uważa, że to istna kpina, a nie sprawiedliwość, że Andy dostał kontrakt na swój program z kablówki, bo jej własny program, Lilly mówi prosto z mostu, jest o wiele lepszy (jej zdaniem), ponieważ nie ogranicza się do zwykłej rozrywki, ale naświetla również kwestie, które należy widowni uświadamiać. Na przykład to, że decyzja Stanów Zjednoczonych, aby obciąć o trzydzieści cztery miliony dolarów dotację dla Funduszu Ludnościowego ONZ spowoduje dwa miliony niechcianych ciąż, osiemset tysięcy sztucznych poronień, cztery tysiące siedemset przypadków śmierci okołoporodowej u matek i siedemdziesiąt siedem tysięcy zgonów wśród noworodków i niemowląt na całym świecie.
Tymczasem typowy odcinek programu Andy'ego przedstawia go, jak trzyma w jednej ręce słoik z masłem orzechowym, a w drugiej słoik salsy, a potem udaje, że te dwa słoiki ze sobą tańczą.
Lilly jest też wściekła, że Andy nabiera amerykańską widownię, bo udaje, że jest jeszcze nastolatkiem, a obie widziałyśmy go, jak wychodził z d.b.a., takiego baru w East Village, gdzie przy wejściu sprawdzają czy jesteś pełnoletni. Więc jakim cudem dostał się do środka, jeśli nie ma przynajmniej dwudziestu jeden lat?
O to właśnie zapytała Andy'ego, kiedy go zobaczyła nad falafelem w Zdrowej Restauracji Dojo's na St. Mark's Place i właśnie dlatego, jak twierdzi, musiała cisnąć w niego swoją sałatką do drugiego dania, zalewając go dressingiem i powodując, że doniósł na nią na policję.
Na szczęście państwu doktorostwu Moscovitzom udało się namówić cały sztab prawników Andy'ego, żeby nie wnosili przeciwko niej oskarżenia, wyjaśniając, że Lilly ma teraz pewne problemy z uczuciem gniewu w związku z ich niedawną separacją.
Ale to ich nie powstrzymało przed nałożeniem na nią szlabanu.
- No i jak idzie zebranie? - spytała Lilly. - Doszli już do tej części, no... sama wiesz, której?
- Skąd mam o tym wiedzieć, skoro za bardzo mnie rozprasza rozmowa z tobą? - szepnęłam. Musiałam szeptać, bo siedziałam na składanym krzesełku w rzędzie bardzo sztywniackich z wyglądu rodziców. Jako nowojorczycy, wszyscy oczywiście byli świetnie ubrani, z mnóstwem dodatków od Prady. Ale, jako nowojorczycy, złościli się, że ktoś gada przez komórkę, kiedy ktoś inny - a konkretnie dyrektor Gupta - stoi na podium i przemawia. Poza tym także dlatego, że dyrektor Gupta mówiła, że nie może zagwarantować, iż ich dzieci dostaną się na Yale albo Harvard, co ich wkurzało bardziej niż wszystko inne. Przy dwudziestu tysiącach dolarów rocznie - bo tyle wynosi czesne za naukę w LiAE - nowojorscy rodzice oczekują jakiegoś profitu ze swojej inwestycji.
- No cóż, na razie ci odpuszczę, więc możesz wracać do swoich obowiązków - oświadczyła Lilly. - Ale tak dla twojej informacji: tata Lany przewiózł ją na jacht helikopterem sułtana, żeby mogła mieć wielkie wejście na imprezę.
- Mam nadzieję, że jedna z łopat wirnika odcięła jej łeb przy wysiadaniu, bo zapomniała się pochylić - szepnęłam, unikając oburzonego wzroku pani, która siedział...
Lissi