Św Tomasz.doc

(50 KB) Pobierz
Św

12

 

Św. Tomasz z Akwinu

Św. Augustyn czerpał w swej filozofii z nauk Platona; jeśli było trzeba, „chrzcił” go, dostosowując jego naukę do potrzeb chrześcijaństwa.

To samo zrobił św. Tomasz z Arystotelesem.

Inaczej niż wielu scholastyków, ze św. Anzelmem na czele, uznawał, że nie wszystkie prawdy wiary da się poznać za pomocą rozumu. Istnieją pewne prawdy — Tomasz nazywa je „tajemnicami wiary” — które przyjmuje się tylko na mocy objawienia. Do prawd tych należą m.in. tajemnica Trójcy świętej, grzechu pierworodnego, Wcielenia Syna Bożego, a nawet stworzenia świata w czasie (co do tego ostatniego np. równie dobrze można dowodzić że świat został stworzony w czasie, co że istnieje odwiecznie). Chociaż jednak tajemnice te przekraczają możliwości rozumu ludzkiego, to jednak nie sprzeciwiają się mu; nie jest tak, że prawdziwe jest zarówno to, co podpowiada rozum, jak i to, o czym mówi Pismo św. — racja w przypadku rozbieżności pomiędzy tymi dwoma źródłami poznania leży zawsze po stronie wiary, rozum po prostu nie jest w stanie rozstrzygnąć niektórych problemów związanych z Bogiem i jego naturą.

Istota i istnienie

Zdaniem Arystotelesa, wszystkie byty cielesne (a więc wszystkie oprócz Pierwszego poruszyciela i motorów sfer) złożone były z materii i formy; forma decydowała o tym, czym rzecz jest, materia — z czego jest. Forma wnosiła do rzeczy wszystkie cechy ogólne, wspólne wszystkim rzeczom wchodzącym w skład określonego gatunku, a przeto istotne, dzięki materii zaś rzeczy miały cechy indywidualne, przypadkowe, niekonieczne.

Św. Tomasz przejął za filozofem ze Stagiry to rozróżnienie, uznał je jednak za niewystarczające. Materia w połączeniu z formą tworzy zdaniem Tomasza istotę; ta jednak nie byłaby jeszcze niczym, gdyby nie dołączyło się do niej istnienie. Byłaby tylko możnością; aktualizuje ją dołączające się do niej istnienie. Innymi słowy, dopóki rzecz nie przyjmie istnienia, jest zaledwie możliwa; w chwili połączenia z istnieniem zaczyna istnieć i w pewnym sensie staje się konieczna (bo coś, co istnieje, nie może w tym samym czasie nie istnieć, choć, rzecz jasna, może PRZESTAĆ istnieć). Dla Arystotelesa czynnikiem aktualizującym tkwiącą w rzeczach możność była forma; Tomasz twierdzi, że taka aktualizacja byłaby niewystarczająca. Rzecz domaga się jeszcze ostatecznego aktu — i jest nim właśnie istnienie.

To nowe rozróżnienie było Tomaszowi potrzebne dla wyraźniejszego odróżnienia stworzeń od Stwórcy. Stare, złożenie z materii i formy, możności i aktu, mogło przestać wystarczać: wszak chrześcijaństwo uznaje istnienie jeszcze jednego — oprócz Boga — rodzaju bytów niematerialnych: aniołów[1]. Jeśli i one posiadają jedynie formę, to czym różnią się od Boga? Tomasz twierdzi że tym, iż nie są samoistne. W przypadku Boga istota jest tym samym co istnienie; Bóg, jak sam powiedział w Księdze Wyjścia, jest „Tym, który Jest” (Jehowa). Jest samoistny, nie ma w nim rozróżnienia na istotę i istnienie; można wręcz powiedzieć, że Bóg JEST istnieniem. Inaczej jest w przypadku aniołów; te, póki nie otrzymają od Stwórcy istnienia, jeszcze nie istnieją — są jedynie w możności, która domaga się dopełnienia przez ostateczny akt: istnienie.

Hierarchię bytów można zatem przedstawić na podstawie następującego schematu, gdzie M to materia a F to Forma:

Bóg:

 

 

 

Aniołowie:

 

Rzeczy cielesne, w tym człowiek:

+ istnienie

(akt)

F

M



 

Istota

 

 

 

 

 

 

(możność)

 

 

 

Bóg jest bytem samoistnym, co oznacza, że istnienie jest w nim tym samym co istota, jest też czystym aktem, czystą formą, istnieje bez przyczyny i koniecznie.

Aniołowie i pozostałe stworzenia mogą istnieć lub nie istnieć, gdyż istnieją nie ze swej natury, ale dlatego, że otrzymują istnienie od Boga. Dopóki nie otrzymają istnienia, nie istnieją, są zaledwie możliwe. Istnienie aktualizuje tę możność — dopiero kiedy łączy się z istotą, powstaje rzecz stworzona: anioł bądź jakiekolwiek inne stworzenie. Aniołowie różnią się dodatkowo od innych stworzeń tym, że ich istotę tworzy tylko forma, nie zawierają w sobie materii, i ta forma jest w możności do istnienia. W przypadku rzeczy materialnych mamy do czynienia z podwójnym złożeniem: z materii i formy (w tym przypadku materia jest w możności do formy, która jest jej aktem), to zaś złożenie, tworzące istotę, pozostaje w możności do przyjmowanego od Boga istnienia.

Istnienie i przymioty Boga

Istnienie Boga wymaga — zdaniem Tomasza — dowodu, nie jest ewidentne per Se. Tomasz formułuje zatem, opierając się na rozumowaniach z pism Arystotelesa, pięć dowodów na istnienie Boga. Dowody te są nazywane fizykalnymi, ponieważ istnienia Boga dowodzi się w nich wychodząc od przyrody lub jakiegoś jej elementu (np. ruchu) i wskazując na konieczność przyjęcia istnienia jej przyczyny — więcej w części skryptu pt. „Średniowieczne dowody na istnienie Boga”.

Rzecz jasna, samo stwierdzenie, że Bóg istnieje, to dla pragnącego zrozumieć swoją wiarę chrześcijanina dość mało. Tomasz wspomina więc także przymioty (cechy) Boga, zastrzegając wcześniej, że o Bogu można mówić na dwa sposoby: poprzez negację (zaprzecza się istnieniu w Bogu niedoskonałości typowych dla stworzeń) lub eminencję (wskazuje się doskonałości stworzeń i przypisuje je Bogu w stopniu najwyższym). Bóg jest zatem: samoistny (nie posiada przyczyny istnienia), niezmienny, wieczny, bez początku i bez końca, niematerialny, prosty (niezłożony), doskonały, mądry, wszechmocny, jest nieograniczoną inteligencją i nieograniczoną wolą. Najistotniejszą z tych cech jest natomiast samoistność, istnienie samo przez się, to, że w Bogu istota jest tożsama z istnieniem — jak już wspomniano, stwierdzenie to potwierdza w oczach średniowiecznych nawet objawione przez Boga Jego imię: „Jestem, który Jestem”.

Świat

Powstanie świata rozumiał Tomasz w sposób podobny do Augustyna: świat został stworzony z niczego, bezpośrednio przez Boga, a nie wskutek działania jakichkolwiek pośredników, wskutek decyzji Jego woli, według idei zawartych w umyśle Bożym. Został też stworzony w czasie (miał początek w czasie, nie jest wieczny) — w tym jednak ostatnim przypadku Tomasz stwierdza, że prawdę tę należy przyjąć na mocy wiary. Rozum podaje bowiem równie dobre argumenty za tym stwierdzeniem, jak i za przeciwnym: mianowicie że świat jest wieczny. Nie znaczy to oczywiście, że nie został stworzony. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by był stworzony jako wieczny: jeśli istniałaby jakaś przyczyna, która działałaby od zawsze, wówczas od zawsze istniałby jej skutek. Jeśli zatem rozum nie potrafi rozstrzygnąć kontrowersji dotyczącej tego, czy świat powstał w czasie czy też jest wieczny, należy przyjąć — zgodnie z Objawieniem i pismami Ojców Kościoła — że ma początek w czasie.

Świat ma ponadto budowę hierarchiczną; istniejące w nim byty różnią się doskonałością. Najmniej doskonałe są żywioły, po nich (postępując w hierarchii w górę) ciała nieorganiczne (nieożywione), rośliny, zwierzęta i ludzie. To ludzie są najdoskonalszymi mieszkańcami Ziemi; nie na nich jednak kończy się hierarchia. Wyżej bowiem (rzecz jasna, najwyżej jest sam Bóg) są niematerialne inteligencje — aniołowie. Także wśród nich występuje ściśle określona hierarchia, wyrażająca się w kolejnych chórach niebieskich.

Dusza i ciało

Dusza łączy się zdaniem Tomasza z ciałem tak jak forma przyłącza się do materii. Postrzegał ją zatem w arystotelesowskim, hylemorficznym modelu. Co więcej, podobnie jak u Arystotelesa nie istnieje żadna rzecz (mowa o rzeczach w sensie materialnym) która byłaby samą materią lub samą formą, lecz tylko jako połączenie materii i formy, tak też do istnienia człowieka nie wystarcza sama materia, ale nie wystarcza też sama dusza — forma ciała. Dopiero złożenie z materii (ciała) i formy (duszy) tworzy człowieka. Ciało i dusza są stwarzane równocześnie, dusza nie jest wcześniejsza od ciała. Ich związek jest natomiast tak ścisły, że następujący wskutek śmierci rozpad (ciało umiera, dusza żyje dalej) jest swoistym gwałtem zadanym naturze ludzkiej. Dlatego też doskonałość człowieka, jakiej dostąpić mają po sądzie ostatecznym zbawieni, domaga się zmartwychwstania ciała. Tomasz jest pierwszym filozofem chrześcijańskim, który — dzięki przejęciu arystotelesowskiego modelu materia/forma i odniesieniu go do pary ciało/dusza nie ma „problemu z ciałem”. Konieczność zmartwychwstania ciała jest tu oczywista, podczas gdy w nauce Augustyna dusza była tak dalece doskonalsza od ciała i do tego stopnia od niego oddzielona (wedle Augustyna ciało jest — podobnie jak u Platona — „narzędziem duszy” a niekiedy nawet jej „więzieniem”), że trudno wyjaśnić, po co właściwie ciało miałoby być duszy potrzebne w przyszłym życiu, tj. po zmartwychwstaniu.

Dusza ludzka jest zatem nieśmiertelna, ciało śmiertelne; dlatego dusza żyje bez przerwy, ciało zaś jest wskrzeszane. Dusza człowieka jest także duszą rozumną — jej podstawową czynnością jest rozumowanie. Będąc jednak doskonalszą od np. właściwej  zwierzętom duszy zmysłowej bądź roślinom wegetatywnej, w sposób naturalny przejmuje ich funkcje: kojarzenie, odczuwanie czy funkcje życiowe. Nie ma zatem w człowieku wielu dusz, z których każda odpowiedzialna byłaby za co innego: jest jedynie dusza rozumna, która jednak spełnia także funkcje dusz organizmów niższych (roślin i zwierząt).


[1] Wprawdzie i u Arystotelesa było coś, co miało status do nich podobny: niematerialne motory sfer. Jednakowoż w myśli Arystotelesa, w której ani Pierwszy Poruszycie nie był rozumiany tak jak chrześcijański Bóg, ani motory sfer nie były tym samym co chrześcijańscy aniołowie, nie było potrzeby do wyraźnego rozróżniania tego rodzaju bytów; wystarczyło stwierdzić, że Pierwszy Poruszyciel jest doskonalszy od motorów sfer, jest czystym aktem — nie ma w nim absolutnie żadnej możności, także takiej, która nie byłaby związana z materią, ale np. ze stopniem poznania.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin