Kazimierz Kaz Ostaszewicz DŁUGIE DROGI SYBERII.pdf

(911 KB) Pobierz
...Ostaszewicz potrafił z pozornie ogromnego tematu ukształtować w doskonałej literackiej formie świeży
obraz grozy Syberii lat 1940-1946. „Długie drogi Syberii" czyta się jak sensacyjną przygodę, niestety jej
bohaterowe umierają naprawdę. Jednak książka jest przede wszystkim triumfem życia i zwycięskiej
walki o każdy dzień.
Jerzy Mroczkowski „Czas" - Time News Winnipeg Kanada
Kazimierz Kaz Ostaszewicz Dfugie Drogi Syberii
Na temat Rosji napisano już i pisze się ciągle bardzo dużo. Są to wszystko cenne dokumenty mniej lub
więcej ujęte w formę literacką. „Długie drogi Syberii" to nie tylko dokument poszerzający już istniejące
wypowiedzi na temat Rosji i doświadczeń ostatniej wojny, to także wstrząsający zapis dzielności, odwagi
i poświęcenia Matki w ratowaniu dzieci. Dziś to coraz trudniejszy temat, wiele znaczący, u Ostaszewicza
z talentem literaturze przyswojony. Autor mówi naprawdę, z cywilną odwagą, nie oszczędza swoich i
obcych, a robi to tak humanistycznie doskonale, że nie budzi nienawiści i nie zachęca do zemsty. W
każdym niemal zdaniu wyczuwa się odrobinę ludzkiego spojrzenia, w każdym opisanym okrucieństwie
garść ciepła, nadziei.
Jest to książka, która nie tylko opowiada, ale i ostrzega i przestrzega przed powtórzeniem zaistniałego w
naszych czasach zła.
i
!
i
i
j
i
Krystyna Bednarczykowa Tygodnik Powszechny Londyn
"...Długie drogi Syberii - książka pomnik kobiety Matki silniejszej niż Syberia. Książka szczególna bez
tak typowego pamiętnikarstwa i udowadniania historycznego. Książka która jest częścią narodu
polskiego..."
Rita Kłoszewska Los Angeles, Kalifornia
ISBN 83-902469-8-8
Kazimierz Kaz Ostaszewicz
Długie drogi Syberii
Długie drogi Syberii
Mojej Matca Bohaterce, która zwyciężyła Syberię
KAZIMIERZ KAZ OSTASZEWICZ
DŁUGIE DROGI
SYBERII
WYDAWNICTWO PRYMAT
Nagrody Związku Pisarzy
Jury Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie w składzie, Józef Garliń-ski (przew.), Czesław Bednarczyk,
Zdzisław Jagodziński i Mieczysław Paszkiewicz, przyznało doroczne dwie nagrody.
Za całokształt twórczości otrzymał ją ks. Jerzy Mirewicz T. J., zamieszkały w Londynie, autor ponad
dwudziestu książek o filozoficzno-historycz-nej treści.
Za najlepszą polską książkę wydaną poza Krajem w 1986 r. autora stale przebywającego na emigracji, nagrodę
otrzymał Kazimierz Kaz-Ostasze-wicz, zamieszkały w Kalifornii, za książkę „Wielkie jabłko”. Jest to bardzo
ciekawa praca niezwykle bystrego obserwatora dotycząca jego przeżyć na terenie Stanów Zjednoczonych po
wyjeździe z Kraju kilkanaście lat temu.
Nagrody zostaną wręczone na uroczystym wieczorze w okresie jesiennym. Jak co roku, ofiarodawcami nagród
są: Fundacja Domu Pisarza i pan Antoni Motel.
© Copyright by Kazimierz Kaź Ostaszewicz LONDYN 1986
© Copyright by Wydawnictwo „Prymat” 1997
Wydanie trzecie uzupełnione, 2000
Projekt okładki: RENATA GORCZYCA-OSTASZEWICZ Wykonawca projektu: JACEK WITCZYŃSKI
Wydawnictwo „Prymat” ul. Różyckiego 24 80-278 Gdańsk tel./fax (058) 341-84-61
ISBN 83-902469-8-8
„Długie drogi Syberii” mieszczą się w gatunku reportażu literackiego, chociaż niewątpliwie wyróżniają się w
swojej konwencji zarówno w warstwie dokumentalnej jak i opisowo-literackiej.
Książka jest pisana w trzeciej osobie, niemniej jednak już z przedmowy dowiadujemy się, że powstała ona na
podstawie matki autora oraz ludzi, którzy przetrwali.
Kazimierz Ostaszewicz jest historykiem z zawodu. Po dwóch latach studiów prawniczych w Poznaniu
studiował historię na wydziale humanistycznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Gdańsku. Jest również
poetą. Ma już za sobą dwa wydane tomy poezji („Garść piasku”, Wydawnictwo „Czas” i „Kryształowa kula”
— Oficyna Poetów i Malarzy).
To połączenie w jednej osobie historyka i poety predystynuje autora do sporządzania na szeroką skalę
zakrojonego dokumentu epoki, w formie literacko doskonałej, przepełnionej poezją, a zarazem przystępnej dla
każdego czytelnika. Książkę czyta się z zapartym oddechem jak pasjonującą przygodową powieść. Doskonale
nakreślone są postacie bohaterów i ich psychologiczne motywacje. Sugestywne opisy egzotycznej przyrody
wyjść mogły tylko spod pióra wrażliwego poety.
Narracja jest tak wartka, że aż sensacyjna. Od powieści odróżnia się książka Kazimierza Kaz Ostaszewicza,
tym tylko, że fabuła nie jest, niestety, wymyślona, a jej bohaterowie umierają naprawdę.
Znawcy twórczości Sołżenicyna mogą odnaleźć wiele zbieżności i podobnych opisów martyrologii zesłańców
w „Archipelagu Gułag” i w „Długich drogach Syberii”. Nic w tym dziwnego, bo prawda była jedna. Nie mniej
jednak większe wrażenie wywiera prawda w relacji K. Ostaszewicza, bo opisana jest poprzez losy ludzi, którzy
są nam bliscy od pierwszych stronic, z którymi identyfikujemy się, przeżywając razem z nimi ich bolesne
radości, smutki i cierpienia.
Bywałem na wieczorach autorskich Kazimierza Kaz Ostaszewicza i mogę stwierdzić, że nie tylko mnie ale
większości uczestników wzruszenie zaciskało gardło i łzy pojawiały się w oczach przy czytaniu niektórych
fragmentów tragicznej odysei bohaterów, z którymi wszyscy czuliśmy się związani. Sugestywność narracji
sprawiała, że postacie książkowe ożywały i na długo zapadały w pamięci.
„Długie drogi Syberii” były drukowane w odcinkach w piśmie Polonii Kanadyjskiej „Czas”. Wiem, że książka
cieszyła się wielkim powodzeniem, a listy czytelników świadczyły, jak wielkich wzruszeń im dostarczyła.
Kazimierz Kaz Ostaszewicz przeżył Syberię i dzięki bohaterskiej postawie matki, której poświęcona jest
książka, wrócił z jej długich dróg.
Pamięta i pragnie, aby pamięć o tamtych czasach nie przyschła i aby prawda została ujawniona.
Nie żywi jednak nienawiści do narodów radzieckich gnębionych na równi z zesłańcami polskimi. Nie ukrywa,
że często przetrwanie zawdzięczali miejscowej ludności.
Wzruszające są sugestywnie opisane przez autora dowody solidarności i życzliwości tubylców wobec
napotkanych w tajdze grup zesłańców skazanych na śmierć z głodu i zimna. Ten życzliwy, głęboko
humanistyczny stosunek do wszystkich zasługujących na to miano LUDZI, bez względu na ich pochodzenie i
narodowość, nadaje książce głęboki uniwersalny charakter.
Tadeusz Bociański
Los Angeles, dnia 31 grudnia 1983 r.
Czwarty rozbiór Polski dokonał się. Przygotowany jeszcze przed rozpoczęciem II wojny światowej układ
Niemiec z ZSRR podzielił Polskę oddając tereny na wschód od Bugu i Sanu w posiadanie Moskwy.
Na co liczył sowiecki minister spraw zagranicznych Mołotow podpisując w sierpniu 1939 roku pakt o zagładzie
milionów istnień ludzkich? Czy miał nadzieję, że jego partner von Ribbentrop potrafi zatrzymać zaborcze
apetyty Hitlera w granicach bezpiecznych dla Stalina? Może liczył na znajomość historii u niemieckich
generałów pamiętających Napoleona i śniegi...
Wiara bolszewików we własną niepokonalność musiała być duża, skoro niemieckie uderzenie 22 czerwca 1941
roku zaskoczyło ZSRR zupełnie.
Zanim jednak do tego doszło, wczesnym rankiem 17 września 1939 roku Armia Czerwona wbiła nóż w plecy
cofających się w walkach z Niemcami wojsk polskich.
Niesłusznie przypisuje się jedynie III Rzeszy masowe ludobójstwo. Teren działania fachowców z SS i Gestapo
przypadał na Europę. Europa więc wiedziała.
Teren działania tajnej bolszewickiej policji NKWD zaczynał się tam, gdzie dla wielu Europa się kończyła.
Nie skrępowana niczym i przez nikogo Rosja Sowiecka rozpoczęła metodycznie i na szeroką skalę akcję
wyniszczenia narodu polskiego. Pierwszymi ofiarami byli oficerowie, księża oraz inteligencja polska.
Zbrodnia Katynia, której ofiarą padło ok. 8000 polskich oficerów jeńców wojennych, rozstrzelanych w
masowej egzekucji, nie mającej równej sobie w historii wojen i jeńców wojennych, przez dłuższy czas
przypisywana była, wysiłkiem propagandy sowieckiej, na rzecz Niemców.
Jednak badania międzynarodowej komisji ustaliły, że mordu dokonano w kwietniu 1940 roku, w lasach
miejscowości Katyń, położonej o 22 km na zachód od miasta Smoleńsk, a więc i na terytorium ZSRR i na
przeszło rok przed wkroczeniem na ten teren wojsk niemieckich.
Gdy polscy generałowie Anders i Sikorski, jako dowodzący polskimi siłami zbrojnymi walczącymi przy boku
Wielkiej Brytanii, osobiście interweniowali u Stalina w sprawie zaginięcia przeszło 7500 polskich oficerów
wziętych do niewoli przez Armię Czerwoną we wrześniu 1939 roku, Stalin cynicznie oświadczył, że polscy
oficerowie prawdopodobnie uciekli z niewoli i kpiąco dodał, że być może uciekli do Mandżurii.
Akcji czynnie towarzyszyła obłudna, metodycznie opracowana propaganda, w której bolszewicy byli i są
mistrzami.
Brutalne bezprawie za parawanem ustaw o ochronie osiągnięć klasy pracującej i nieustanne przypominanie o
zagrożeniu przez wroga klasowego, czyniło z każdego obywatela potencjalną ofiarę tak zwanych „organów”,
czyli tajnej policji.
— Płocho dumajesz — (źle myślisz) mówił urzędnik NKWD 1 do zaskoczonego człowieka, który nawet nic
nie powiedział... Na tłumaczenia niewinnej ofiary enkawudzista spokojnie oświadczał, że „sawieckoje
prawitielstwo łutsze znaj et” 2 .
Panowało powiedzenie: „Dajcie mi tylko człowieka, a ja już paragraf znajdę”.
Może kiedyś historia wyjaśni pełny sens masowych wywozów ludności polskiej, ukraińskiej, litewskiej i
białoruskiej na Syberię. Ideologia Wielkiej Rosji i nienawiść do Polski nie zmieniła się po zmianie cara na
bolszewizm. Carowie się zmienili również tylko kolorami; białego zastąpił czerwony. Syberia została ta sama.
Polska skutecznie od setek lat rywalizująca z rodzącą się potęgą władcy wschodu, najbliższy jego sąsiad,
najlepiej znała niedolę ludu rosyjskiego i ludów do Rosji wcielonych. Polska zawsze brała na siebie jako
pierwsza uderzenie rosyjskie i bolszewickie:
— Po trupie Polski prowadzi droga do wszechświatowej rewolucji... — wykrzykiwał sowiecki generał
Tuchaczewski w 1920 roku. Armia Czerwona stała pod Warszawą i cala wolna Europa z nadzieją patrzyła na
Polskę.
Premier angielski, Lioyd George powiedział w Izbie Gmin:
— Nie ma bardziej heroicznego i bardziej patriotycznego narodu i nie ma bardziej utalentowanej rasy na
świecie (według stenogramu: no more gifted race in the world) niż Polacy...
Oczywiście, należało chwalić tę rasę. Konnica gen. Budionnego, pijane watahy Tuchaczewskiego, w
Niemczech sytuacja o krok od komunizmu,
1 Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych (ros.)
1 Władza sowiecka wie lepiej (ros.) jedynie pozostała Polska przeciwko bolszewickim bagnetom. Odparła te
bagnety, odetchnęła Europa, pochwały przestały być potrzebne.
Minęły lata. Stalin czuł się coraz pewniej w roli dyktatora. Za sobą miał czystki partyjne 1938 roku, w których
zamęczono i rozstrzelano niewygodnych, niewystarczająco podległych jego boskiemu kultowi. Naiwni
teoretycy komunistyczni z zachodniej Europy zapraszani na zjazdy partyjne do Moskwy, zapadali tam na
nieuleczalne choroby i już nie wracali. Wymordowano część elity Komunistycznej Partii Polski.
Bez białych rękawiczek i trudu udowadniania zarzutów, Stalin posądził o zdradę Tuchaczewskiego i kilku
innych wybitnych generałów. Zdradę wobec władzy sowieckiej, tej samej, dla której z pustymi żołądkami i do
ostatniego naboju walczyli w 1917 roku. Bał się zagrożenia, chciał być jedynym bogiem. Krwawo stłumił
powstanie w rodzinnej Gruzji. Nienasycony krwi, w jednym dniu swojej władzy mordował więcej ludzi niż
ostatni car w całym roku. Ludzie ginęli w śledztwach, obozach pracy, w „ucieczkach” z więzień i w
więzieniach, lub od kuli w tył głowy. Zapewniony przez Hitlera o braterskiej pomocy i nieagresji, Stalin mógł
spokojnie budować mocarstwo na ciałach niewolników. Materiału ludzkiego miał bez ograniczeń.
Jaki był cel masowych wywozów ludności z terenów Polski Wschodniej w głąb Rosji można szeroko
spekulować. Z pewnością wyniszczenie. Czy chodziło jednak również o stworzenie podstaw dla zaplecza
gospodarczego z dala od linii ewentualnego frontu, czy po prostu o tanią siłę roboczą? Być może o jedno i
drugie.
Czy Stalin przewidywał możliwość wojny z III Rzeszą?
Atak niemiecki latem 1941 roku, nazwany później w oficjalnej terminologii sowieckich historyków lat
powojennych — zdradzieckim, zaprzeczałby teorii przygotowywania pustych terenów buforowych. Faktem
jest, że na miejsce wysiedlanych nie sprowadzano rosyjskich osiedleńców, a były przypadki wysiedlania całych
wsi.
Kto był wysiedlany?
Przede wszystkim rodziny inteligencji polskiej, element najtrudniejszy do rusyfikacji. Kobiety z dziećmi
głównie, jako że mężczyźni albo ukrywali się przed niewolą albo już w niej się znajdowali. Rodziny
nauczycielskie znalazły się w pierwszych transportach. Następnie przyszła kolej na księży, prawników,
urzędników, wojskowych, policjantów, bogatszych chłopów, rzemieślników i robotników. Na wszystkich tych,
którzy nie dawali nadziei, że zostaną Rosjanami, na których nie działała propaganda bolszewicka.
Ojcowie rodzin, mężowie, starsi bracia, mężczyźni, których we wrześniu 1939 zabrała niewola sowiecka, jako
element fizycznie najsilniejszy, wywiezieni zostali do katorżniczych kopalni węgla i budowy linii kolejowych
pod kołem polarnym. Były to wyroki śmierci.
Matce mojej i Opatrzności zawdzięczam, że wróciłem z Syberii. Na kartkach tej książki raz jeszcze przeżyłem
ból rozstania z osobami najbliższymi, z tymi, z którymi przez sześć lat dzieliłem się wspólną szansą na życie. Z
tymi, którym tej szansy nie starczyło.
Czuję się w obowiązku opowiedzieć o nich. „Długie drogi Syberii” powstały na podstawie relacji matki mojej
oraz ludzi, którzy te drogi przetrwali.
Należę do tych szczęśliwych. Przez lata zbierałem wspomnienia i opinie. Książka ta nie ma ambicji
sprawozdania z pełni wydarzeń zesłań na Syberię i losów w niej uwięzionych. Zostawiam to historykom i
historii.
Dzieje małej grupki zesłańców pokazałem na tle tamtych lat niedoli i bezprawia. Opinie przytaczane na temat
kraju, który więził miliony zesłańców i własnych obywateli, są zgodnymi, wyrytymi najboleśniejszą praktyką
doświadczeniami ludzi, którzy Rosję Sowiecką w latach 1940-1957 dobrze poznali.
Po dzień dzisiejszy wracają z Rosji wybrańcy losu. WracająŻydzi-tułacze, którym przeszłość zabrała dom, a
oprawcy typu Stalina — godność ludzką. Wracają z długich dróg Syberii. Jakże nieliczni są ci wybrańcy. W
syberyjskiej tajdze, w kazachskich stepach, w codziennej niewoli, w butnej pogardzie władz zamknięte są
ciągle miliony Polaków, Żydów, Ukraińców, Litwinów, Białorusinów, narodowości Kaukazu. Pozbawieni
Boga, obdarci z własnego miejsca na ziemi, często o kromce chleba na cały dzień, często w celi więziennej lub
za drutami łagru, są żywym symbolem, żywym dowodem smutnej prawdy o kraju, który już dawno nazwano
więzieniem narodów.
Starałem się eliminować momenty rażąco tragiczne, by nie wyglądały na literacką przesadę, jednak naoczni
świadkowie tamtych dni, pamiętają je zbyt mocno, by zatracić koszmarny kształt.
Przekleństwo Syberii nie opuściło swych żyjących ofiar. Zostało w przewlekłych chorobach, trwałej utracie
zdrowia i w okaleczonej psychice ludzi, których skazano na codzienne umieranie, nęcąc równocześnie barwami
życia. Do takich barw należały dzieci dla matek.
Jeżeli choć w jakimś stopniu zainteresuję Czytelnika losami Sybiraków, będę to uważał za sukces nie mniejszy
od powrotu do Polski.
Zdaję sobie sprawę, że krótki wstęp historyczny zaledwie narusza przedmiot i dla wielu nie jest odkrywaniem
nowego. Niejeden czytelnik znajdzie w tej książce fragment swego życia.
Niejednego z nas długie drogi Syberii odnalazły po powrocie i ponownie wyprowadziły w ręce jej sługusów.
Plamy na życiorysie Sybiraków skreślały ich z kategorii bezpiecznie śpiących, przerywały ciszę nocy waleniem
w drzwi i znikały dopiero pod betonowymi podłogami oprawców własnego, polskiego chowu.
Długie ręce Syberii sięgają daleko. Jak długo jeszcze będą?... Czy w porę dostrzegą je szczęśliwe narody, dla
których są jedynie egzotyczną bajką o cudzych cierpieniach...
Martyrologia narodu polskiego w aspekcie Niemcy-Polska budziła i budzi ciągle nowe echo w literaturze
pamiętnikarsko-naukowej. Niestety, ci, co zginęli z bolszewickich rąk, nie doczekali się publicznie pamięci
narodowej. Nie nazwano ich imionami ulic, fabryk i szkół. Nie postawiono im pomników. Nawet na grobach.
Ci, co pomogli im umrzeć, żyją i rządzą. Nie osądzeni.
ROZDZIAŁ I
Pociąg śmierci
Stenia F. urodziła się w Krystynopolu, małym miasteczku niedaleko Lwowa. Gdy miała 12 lat zmarł ojciec, a w
rok później matka. Sierotę zabrał stryj mieszkający w pobliskim Jaworowie. Stryj posiadał niewielką fabryczkę
zabawek i wielką niechęć do rodzaju ludzkiego. Gdyby mógł, najchętniej robiłby zabawki tak, by gryzły ludzi,
a przynajmniej okradały ich z pieniędzy. Część oszczędności jakie zostały po rodzicach udało się stryjence,
poczciwej kobiecie, przechować, a gdy Stenia ukończyła 14 lat przekazać do gimnazjum żeńskiego opłacając
pierwszy rok nauki. Resztę pieniędzy, sumę zapewniającą dostatnie życie aż do uzyskania pełnoletności, zabrał
dla siebie stryj. Pozostał jej łaskawy chleb.
Gimnazjum ukończyła jako jedna z najlepszych. Był rok 1925. Polska żyła w tym czasie świeżo odzyskaną
niepodległością. Po prawie 150 latach rosyjsko-pruskiej i austriackiej niewoli ponownie tysiącletni orzeł biały
dumnie wzleciał ponad wolny kraj. Ale wolność oznaczała nie tylko bierną radość. Wolność przywróciła
nauczanie polskości, co do tej pory, pod zaborami, było przestępstwem największym.
Kraj potrzebował nauczycieli. Nie mając nic do stracenia, młoda absolwentka przyjęła pierwszą ofertę pracy
czekającej wszędzie jak Polska długa i szeroka.
Że nowa Polska jest długa i szeroka Stenia przekonała się już następnego dnia jadąc pociągiem w okolice
Wilna. Rankiem dzieliło ją od Jaworowa przeszło 725 km. Pociąg stał na małej, schludnej stacji. Las dochodził
aż do torów przeświecając piaszczystymi pagórkami. Do budynku zawiadowcy przylegał mały sad. Kwitły
Zgłoś jeśli naruszono regulamin