Dziecię nam się narodziło
scenariusz Jasełek
Osoby:
· Narrator 1 i 2
· Zwierzęta – krowa, koń:, osioł:
· Józef
· Maryja
· Dzieciątko
· Trębacz
· Głos za drzwiami
· Żołnierz
· II głos za drzwiami
· Człowiek interesu
· Anioł 1
· Anioł 2
· Anioł 3
· Anioł 4
· Anioł 5
· Archanioł
· Chóry Aniołów
· Pasterz – Maciek
· Pasterz Jasiek
· Pasterz Kacper
· Pasterz Bartosz
· Pasterz Antek
· Pasterze,
· Herod
· Dworzanin 1
· Dworzanin 2
· Dworzanin 3
· Dworzanin 4
· Kacper
· Melchior
· Baltazar
· Św. Stanisław Kostka
· Bernadetta Soubierous
· Papież
· Górale 1, 2, 3, 4
· (Rodzina: ojciec, matka, dzieci)
· Piekarz
· Stolarz
· Lekarz
· Górnik
· Bezdomny
Scena I
Narrator I: „Zwiastujemy Wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu, dziś narodził się nam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan". Słowa Anioła wypowiedziane na polach betlejemskich do pasterzy otworzyły nowy, rozdział w dziejach ludzkości. Już przeszło dwadzieścia wieków, ta radość wypełnia serca tych, którzy uwierzyli w Jezusa Chrystusa, oczekiwanego Mesjasza - Syna Bożego. Jest to dla nas wielka i święta tajemnica. Dostrzegamy w nim Zbawiciela, który przyszedł, aby ukazać nam sens życia.
Narrator II: Zanim tę radosną nowinę powiemy, wszystkim tu zebranym bardzo dziękujemy, że przybyli do nas, bo rzeczy ciekawe będziemy przedstawiać, co się działo dawno. Baczcie tylko pilnie, nadstawiajcie ucha, żeby, co mówimy dobrze było słychać. Oto się Bóg Ojciec zlitował nad światem, zesłał syna Swego, by stał się nam bratem, aby nas wykupił od grzechu Adama, byśmy kiedyś mogli przejść przez nieba bramę. Powiemy dziś wszystkim w jakim przyszedł stanie i kto przybył pierwszy na to powitanie, i jakie ofiary dla Pana złożyli. Wszystko to ujrzycie, jakbyście tam byli.
Narrator 1: „W owym czasie wyszło rozporządzenie cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym świecie. /Łk 2,1/
Narrator 2: Dumny cezar chce wiedzieć ilu podwładnych ma w swoim państwie.
Rozsyła więc gońców na wszystkie jego krańce, by rozkaz cesarski zanieśli. Oto trębacz w miasteczku Nazaret ogłasza ludowi, otwierają się drzwi z okien wychylają się głowy każdy słucha. Słucha też Maryja i Józef.
wchodzi trębacz i przemaszerowuje scenę na widowni tam i z powrotem.
Zatrzymuje się w środku i trąbi na 4 strony świata) następnie mówi:
Trębacz: W imieniu cesarza! W całym państwie rzymskim zostanie przeprowadzony
spis ludności. Wszyscy mieszkańcy muszą się udać do miejsca swego
urodzenia. Tam zostaną wpisani na listy. Kto się uchyli zostanie ukarany. Niech
żyje cesarz August. Podpisano Kwiryniusz, wielkorządca Syrii.
Maria: Józefie, czy słyszałeś?
Józef: Tak Mario, to straszne. Musimy udać się do Betlejem, do miasta naszych Ojców.
Maria: Nie dam rady.
Józef: Na pewno dla Ciebie zrobią wyjątek - zapytam
Józef idzie do żołnierza
Józef: Hej żołnierzu, słyszałem rozkaz. Moja żona i ja powinniśmy się udać do Betlejem.
Ale to bardzo daleko.
Żołnierz: No i co? Każdy musi pójść do swego rodzinnego miasta.
Józef: Ale moja żona spodziewa się dziecka. Nie może teraz iść tak daleko.
Żołnierz: Każdy może mieć jakąś wymówkę. Rozkaz to rozkaz! Jak się nazywacie?
Józef: Ja jestem Józef. Moja żona nazywa się Maryja.
Żołnierz: Dlaczego musicie iść właśnie do Betlejem?
Józef: Pochodzimy z domu Dawida.
Żołnierz: Niewiele z tego po was widać?
Józef: Wygląd zewnętrzny się nie liczy. Bóg patrzy w serce.
Żołnierz: To mnie nie obchodzi. Rozkaz jest rozkazem.
Józef i Maryja odchodzą
Scena II
Narrator 1: Podążali więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swojego miasta.
Udał się też Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta dawidowego
zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z rodu i domu Dawida, żeby się dać
zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. /Łk 2, 2-5/
Narrator 2: Idzie więc Najświętsza Panienka ze św. Józefem do Betlejem, bo stamtąd pochodzą. Idą piechotą, a tam przed nimi wspaniałe powozy ludzi bogatych, co patrzą na biednych z pogardą. Często musieli przystawać - wreszcie dotarli do Betlejem.
Maryja z Józefem wchodzą na scenę
Józef: Pewno Ci zimno drżysz cała, muszę coś znaleźć dla Ciebie, abyś choć trochę się przespała...
Maria: Mój Józefie, bardzo jestem słaba, sił już nie mam. Iść nie mogę.
Józef: Może tu się zatrzymamy. Już Betlejem, domki z brzegu... Pójdę poszukać noclegu. Zostań Mario, zaraz wrócę!
Słychać kroki, później kołatanie do drzwi i gniewny głos kobiecy
Głos za drzwiami: Kto tam po nocy się włóczy? Hałasuje, ze snu budzi!
Józef: Otwórzcie nam, dobrzy ludzie! Dajcie nocleg ... nawet w sieni. Jesteśmy bardzo strudzeni. Z Nazaretu daleka droga. Przyjmijcie nas w imię Boga!
Głos: Tu nie zajazd, nie gospoda. Izba ciasna... Mąż już w łóżku. Nie pukajcie na próżno.
Józef: Ja gdziekolwiek... Tylko moja żona.... Bóg mi oddał ją w opiekę. Jej godzina dziś nadchodzi. Musi spocząć.... Co jej rzeknę?... Dla serca nie ma przestrzeni. Byle kąt, nawet w sieni....
Głos: (ostry i zdecydowany) - Powiedziałam i nie zmienię.
Józef powraca
Maria: Cóż, Józefie odmówili?
Józef: Ludziom zabrakło miłości, serca ich jak zimne głazy.
Maria: Nie trzeba się na nich złościć! Biedni są...
Józef: (idzie dalej szukać noclegu, po chwili) Tu zapukam i poproszę, gwarno tam, pewno zabawa.
słychać pukanie do drzwi
Głos za drzwiami: Czego chcecie?.... Jaka sprawa? Co za wałęsanie?
Józef: Na spis do Betlejem Panie, czwarty dzień jesteśmy w drodze. Dajcie nocleg... Kąt jakiś... Małżonce mojej, ubogiej. Ja posiedzę... Noc poczekam.
Głos: Ach człowieku. Idźże z Bogiem! W moim domu dziś wesele. Gości wiele, ludzi wiele. Córka wyszła za celnika. Świetna para! Drzwi zamykam. Nie przeszkadzajcie w weselu. Do widzenia przyjacielu.
słychać głośne trzaśnięcie drzwiami, później kroki i po chwili nieśmiałe pukanie do innych drzwi
Józef: W imię Pana Zastępów! Otwórzcie drzwi. U progu domu waszego - Matka stoi proszę o dach nad Jej głową w tę głuchą noc zimową, w tę ciemną noc grudniową.
Głos: Co za śmiałość! Jeszcze czego? Musi to być nic dobrego!
Zza kurtyny wyłania się postać człowieka interesu. Józef staje z boku.
Człowiek interesu zatrzymuje się przed Józefem i patrzy lekceważąco
Człowiek interesu: Biedni!... Głodni i bez pracy!.... Znam ja was dobrze próżniacy! A cóż mnie obchodzi bieda? Mnie też darmo nikt nic nie da. Swoi kradną... Państwo dusi, wszędzie tylko płacić musisz. Wszędzie kręcić, kłamać zwodzić... Byle sobie nie zaszkodzić. Bo ja tylko pieniądz cenię. Oto moja rada stanu, co jeszcze powiedzieć Panu?
Józef: Może nocleg tu dostanę?...
Człowiek interesu: (jakby nie słysząc prośby mówi do siebie) Kupiłem dziś parę wołów, próbowałem je na polu, czy nadają się do orki, liczyłem pszenicy worki, beczki oliwy na składzie... trzeba sobie jakoś radzić. Pieniądze oddam do kasy (wzdychając) Ciężkie czasy, ciężkie czasy.
z gniewem do Józefa
Szkoda słów na próżno tracić, chcesz noclegu musisz płacić. A jeśli nie masz pieniędzy - zmykaj bracie!... Byle prędzej! Ruszajcie w drogę. W polu stajenka owieczek. Tam przenocować możecie!
człowiek interesu znika
Józef podchodzi do Maryi, która zwrócona w inną stronę - nie słyszała rozmowy
Maria: Odmówili?... Nie przyjęli?...
Józef: W samolubstwie się zamknęli, ziemia im niebo przesłania. O pieniądzach tylko marzą, o zysku i dobrobycie. Ich życie nie ma żadnych ideałów. Serca ich jak groby malowane, pobielane...
Maria: Ale Bóg ich nie omija...
Kolęda: „Nie było miejsca w Betlejem …”
...
zukers07