Szersza rzeczywistość.pdf

(119 KB) Pobierz
68335779 UNPDF
Szersza rzeczywistość
Wywiad z Donaldem M. Ware
Donald M. Ware jest emerytowanym pułkownikiem Sił Powiet-
rznych Stanów Zjednoczonych. W czasie swojej dwudziestosześ-
cioletniej służby w siłach powietrznych USA latał jako pilot
samolotów odrzutowych, a ponadto uzyskał tytuł magistra z zakresu
inżynierii nuklearnej. Zjawiskiem NOL-i interesuje się od 1952 roku,
kiedy to był świadkiem obserwacji przelotu NOL-a nad
Waszyngtonem. Obecnie pełni funkcję dyrektora terenowego
oddziału Mutual UFO Network obejmującego swoim zasięgiem 18
stanów. Wcześniej przez 6 lat pełnił funkcję dyrektora oddziału
stanowego w swoim rodzinnym stanie Florydzie. Odegrał kluczową
rolę w prowadzonym przez MUFON dochodzeniu dotyczącym
słynnych obserwacji w Gulf Breeze, w wyniku którego stwierdził, że
zdjęcia wykonane przez Eda Waltersa i innych mieszkańców tej
miejscowości w latach 1987-1988 są autentyczne.
Po raz pierwszy poznałem Dona 12 sierpnia 1990 roku w jego
domu w Fort Walton Beach, gdzie zostałem zaproszony przezeń na rozmowę, Jadąc tam
zamierzałem przeprowadzić z nim wywiad na temat obserwacji w Gulf Breeze, jednakże w trakcie
rozmowy zorientowałem się, że nie chce się on ograniczać wyłącznie do tej sprawy i ma mi coś
jeszcze do powiedzenia. Przyznam, że byłem dość zdumiony tym, co usłyszałem. Podczas rozmowy
Don wyznał mi, że uważa, iż obce istoty prowadzą działania zmierzające do całkowitej
transformacji ludzkości i przygotowują się do zapoczątkowania na Ziemi całkiem nowej epoki.
Wszystko to, jak twierdzi Don, jest tylko małą cząstką „szerszej rzeczywistości”, która jest nam
obecnie objawiana.
Wywiad pochodzi z książki Michaela Lindemanna UFOs And the Alien Presence: Six
Viewpoints .
DON WARE: Pozwoli pan, że opowiem panu o pewnym zdarzeniu. Będąc niespełna
szesnastoletnim chłopcem wracałem pewnego wieczoru do domu w Arlington w stanie Virginia.
Około godziny 23.30 spojrzałem do góry i zobaczyłem siedem niezidentyfikowanych przypo-
minających wyglądem gwiazdy obiektów lecących w bezładnym szyku nad Waszyngtonem.
Zatrzymałem się i przez około dziesięć minut obserwowałem je bardzo uważnie, ponieważ
przypomniałem sobie nagłówek niedzielnego wydania jednej z gazet. Było to 26 lipca 1952 roku.
Nazajutrz rano po tym zdarzeniu ogromne nagłówki w gazetach – na całym świecie, jak mi
mówiono – informowały o obserwacji grupy NOL-i dokonanej przez setki ludzi, pilotów
pasażerskich linii lotniczych oraz operatorów radarów, a także o tym że były one bezskutecznie
ścigane przez myśliwce przechwytujące. Była to druga z kolei sobotnia noc, podczas której miały
miejsce tego typu zdarzenia. Faceci z Projektu Blue Book dowiedzieli się o tym dopiero z gazet,
co pokazuje, jaką pozycję posiadała wówczas ta komórka. Obecnie uważam, że celem tego
zdarzenia były owe nagłówki w gazetach, że ci faceci z NOL-i chcieli, aby było o tym głośno.
MICHAEL LINDEMANN: Czy mógłby pan powiedzieć coś więcej o ich motywach? Jeśli oni
chcą, jak pan uważa, żeby wiedziano o ich obecności, to jak pan sądzi, jakie są ich intencje?
DW: Spójrzmy wstecz. Jeśli uzna pan zdarzenie w Roswell za autentyczne, za jakie je uważam, i
jeśli uzna pan również za prawdziwą historię mówiącą o spotkaniu Eisenhowera z obcymi
istotami, które miało miejsce w bazie sił powietrznych Edwards wkrótce po tym, jak objął urząd,
co dzisiaj wydaje mi się całkiem prawdopodobne – w tej sprawie jest znacznie mniej dowodów,
niemniej jest sześciu świadków tego zdarzenia i niektórzy z nich zaczęli mówić – to okaże się, że
68335779.001.png
już od dłuższego czasu istnieje współpraca między wyższymi inteligencjami i pewną grupą ludzi.
Wydaje mi się, że jest to współpraca na szczeblu rządowym.
Uważam, że do takiego kontaktu doszło w pobliżu położonej na terenie Anglii bazy naszych
sił powietrznych Bentwaters w roku 1980 i prawdopodobnie na terenie bazy Holloman w 1968
roku. Jeśli widział pan program telewizyjny UFOs: It Has Begun ("NOL-e – to się zaczęło"), to
przyzna pan, że już przed laty pewni ludzie w rządzie próbowali przedstawić opinii publicznej
pełniejszy obraz rzeczywistości, której częścią są NOL-e. Jak nam wiadomo, w roku 1938 opinia
publiczna zareagowała nerwowo na myśl o istotach pozaziemskich. Jeśli prawdą jest, że nasz
rząd wie od końca lat 40-tych lub początku 50-tych, albo jeszcze późniejszych, że istnieje tutaj
inna rasa, która próbuje skrzyżować się z nami i że ta krzyżówka ma być dominującą rasą na
naszej planecie, to ta informacja może być dla wielu ludzi przerażająca. Bez głębszego
zrozumienia owego szerszego obrazu rzeczywistości trudno pojąć, jak bardzo przerażająca jest to
myśl.
Potrzeba dużo czasu, aby zmienić sposób myślenia wielu ludzi. Jako przykład weźmy list od
„przyjaznej duszy” do [znanego autora i badacza zjawiska NOL-i] Wendelle Stevensa z końca
lutego 1989 roku. Owa „przyjazna dusza” napisała w nim, że rząd wielokrotnie prowadził
badania w celu zorientowania się, jaka będzie reakcja opinii publicznej na wieść o tym, co się
naprawdę dzieje. Twierdzi, że pod koniec lat 40-tych przeprowadzono kilka sondaży, w których
pytano, czy prezydent powinien poinformować o tym społeczeństwo przez radio. Okazało się, że
odpowiedź była zdecydowanie negatywna. Dziewięćdziesiąt siedem procent respondentów zajęło
jedno z dwóch możliwych do przyjęcia stanowisk. Pierwsza grupa stała na stanowisku, że
najpierw należy strzelać, a potem zadawać pytania, druga zaś reprezentowała pogląd, że NOL-e
są przejawem manifestacji mocy piekielnych i mogą mieć one negatywny wpływ na religie.
Prawdopodobnie już w roku 1949, w którym stworzono plan awaryjny wymieniony w
„Załączniku G” Raportu Wprowadzającego dotyczącego Operacji MJ-12, rząd postanowił
informować nas powoli o tych sprawach i być może miał nawet przygotowany do tego celu
odpowiedni harmonogram działań.
Jaime Shandera powiedział mi, że ekipie kręcącej w 1950 roku film The Day the Earth Stood
Still („Dzień, w którym stanęła Ziemia”) asystował oficer wywiadu, zaś podczas kręcenia Close
Encounters of the Third Kind („Bliskie spotkania trzeciego stopnia”) było ich dwóch. Ich
zadaniem było zadbanie o to, aby te filmy były jak najbliższe rzeczywistości. Wydaje mi się, że
nasz rząd postanowił wtajemniczać nas w te sprawy poprzez literaturę i film, aby nas zbytnio nie
wystraszyć. Uważam, że te działania są kontynuowane. Kiedy oglądamy w telewizji Star Trek:
The Next Generation („Gwiezdna wędrówka – następne pokolenie”) lub Alien Nation („Naród
obcych”), stykamy się z pewnymi poglądami, które musimy zrozumieć, aby móc zaakceptować
szerszą rzeczywistość.
ML: Z tego, co pan mówi, wynika, że uważa pan działania rządu za pożyteczne, za którymi
kryją się dobre intencje i których celem jest opanowanie ewentualnego zagrożenia, a
jednocześnie przygotowanie psychiczne społeczeństwa na poznanie prawdy Czy dobrze to
wyraziłem?
DW: Tak, uważam że działania rządu mają na celu opanowanie strachu i potencjalnego
zagrożenia. Oczywiście, musi pan wiedzieć, że w naszym rządzie są całe grupy ludzi, które nie
wiedzą, co robią inne grupy. Rezultatem tego jest nieco nie zamierzonego zamieszania. W
którymś momencie ci, którzy wiedzieli, co się naprawdę dzieje, przejęli sprawy w swoje ręce,
aby pokierować nimi, osobiście. Myślę, że rozumieli potrzebę istnienia programu mającego za
zadanie uświadomienie ludziom tych spraw. Uważam, że to, co obecnie oglądamy w telewizji, to
znaczy programy mówiące o istnieniu obcych inteligencji i innych wymiarów, jest inspirowane
przez kogoś z rządu. Wiedząc, w jaki sposób funkcjonuje Hollywood, nietrudno podsunąć takie
pomysły. Jeśli pomysł jest dobry, przejmują go i nie pytają, skąd się wziął. Wiem, że to zabrzmi
śmiesznie, ale obecnie nasze pięciolatki otrzymują niemal codziennie odpowiednią dawkę
opowieści o dobrych i złych facetach przybywających i znikających w innych wymiarach lub
różnych mutantach, jak na przykład Żółwie Ninja.
Celem tego typu filmów jest doprowadzenie do zmiany myślenia większości ludzi,
przekazanie pewnych idei, które należy zrozumieć, aby móc zaakceptować szerszą rzeczywis-
tość, która moim zdaniem już tu jest i zaczyna oddziaływać na nas. Mamy obecnie do czynienia
zarówno z dobrymi, jak i złymi istotami pochodzącymi z innych wymiarów, a także z różnymi
mutantami. Jaime Shandera wyjaśnił mi, dlaczego służby wywiadowcze współpracują z nim od
czasu do czasu od końca 1982 roku. Uważa, że wywiad chce mu pomóc w zjednaniu sobie wielu
ludzi ze środowiska dziennikarskiego, którzy opisywaliby w odpowiedzialny sposób działania
rządu w sprawie NOL-i.
Jest w tym jednak coś, co wzbudza we mnie pewne podejrzenia. W roku 1983 Ted Koppel
przyłączył się do pewnej grupy ludzi, we współpracy z którą zrealizował 26 grudnia 1988 roku
program State of the World („Stan świata”). Został on pomyślany jako coś w rodzaju posłania do
obcych istot. Ted Koppel zebrał kilku znanych inteligentnych i dobrze poinformowanych
dziennikarzy, aby wypowiedzieli się na temat stanu spraw na świecie. Tak więc mieliśmy okazję
wysłuchać opinii na ten temat z ust najbardziej znanych i poważanych ludzi w tym kraju. To jest
właśnie jedna tych rzeczy, za którą kryje się moim zdaniem rząd – jestem o tym przekonany,
choć nie mam na to bezpośrednich dowodów. Jak sądzą niektórzy, na podobnej zasadzie mógł
zostać wykorzystany – nawet tego nie podejrzewając – Bob Lazar. Innymi słowy, ktoś z rządu
chciał, aby to, o czym on opowiada, ujrzało światło dzienne. Jestem całkowicie przekonany, że
nasz rząd chce, aby niektóre informacje ujrzały światło dzienne.
My badacze zjawiska NOL-i przez wiele lat nękaliśmy rząd, aby powiedział nam, co wie na
ten temat. Wiemy doskonale, że rząd wie dużo. Rząd próbuje powiedzieć nam, co wie, ale nie
zamierza tego robić otwarcie. Stara się, aby te informacje wydostawały się tylnymi drzwiami,
ponieważ nikt z rządu nie chce stanąć twarzą w twarz z dziennikarzami i rozmawiać na ten
temat. Gdyby rząd otwarcie ujawnił wszystko, co wie, nie mógłby normalnie funkcjonować,
ponieważ byłby zewsząd nękany o dalsze informacje. A poza tym są jeszcze inne powody, z
których nie mogą o tym otwarcie mówić. Muszą mieć pełną kontrolę na biegiem zdarzeń. W
przeciwnym wypadku mogłoby to mieć odwrotny skutek od zamierzonego.
ML: Używa pan pojęcia szersza rzeczywistość. Chciałbym się dowiedzieć, co pan rozumie pod
tym pojęciem?
DW: Pojęcie szersza rzeczywistość odnosi się do podstawy wszystkich najważniejszych religii
świata oraz tajnych stowarzyszeń. To wiedza, którą posiedli tylko nieliczni i to nie w pełni.
Obecnie dociera ona do nas różnymi drogami, głównie poprzez telepatię. Najbardziej przejrzysty
obraz tego, czym ona jest, dały mi cztery książki, które zostały wydane pod wspólnym tytułem
The Law of One („Prawo Jedynego”). Zawierają one transkrypcje rozmów ze stu czterech
spotkań Dona Elkinsa z istotą imieniem Ra mających miejsce w latach 1981-1983. Uważam, że
Don Elkins to bardzo interesująca postać. Posiadał solidne wykształcenie naukowe, po raz
pierwszy NOL-a ujrzał w roku 1948 podczas lotu treningowego. Potem latał jako pilot
samolotów pasażerskich. Do roku 1955 poświęcał sporo czasu na badanie zjawiska NOL-i.
W roku 1962 wiedział już, że świat nauki jest niezdolny udzielić odpowiedzi na pytania, które
wyłoniły się przed nim podczas badania zjawiska NOL-i. Na przykład, w jaki sposób te istoty
przenikają przez ściany? Wiemy, że to robią i nie mieści się to w głowach zwykłych
naukowców. Dlatego też Don postanowił że jeśli ma znaleźć odpowiedź na te wszystkie pytania,
musi zacząć stosować alternatywne sposoby prowadzenia badań. Po wielu poszukiwaniach i
eksperymentach stwierdził, że telepatia jest najbardziej naukowo akceptowalnym sposobem
uzyskiwania informacji i nazwał ten sposób „przekazem medialnym” („trance channeling”).
Uważam, że uznał go za właściwy, ponieważ mógł wybrać danego człowieka, czas miejsce i
pytania, a także nagrać dane zdarzenie na magnetofonie lub kamerą video. Poza tym mógł
powtórzyć dany eksperyment w różnych miejscach na świecie i porównać wyniki. To jest
rzeczywiście bardzo bliskie metodzie naukowej.
W roku 1981 Don i jego grupa z Louisville w stanie Kentucky nawiązała kontakt z istotą
nazywającą siebie Ra. Doszło do tego za pośrednictwem jednego z członków grupy, Carli
Rueckert, która pełniła rolę medium. Oprócz Dona, który zadawał pytania, obecny był przy tym
także Jim McCarty, który pełnił rolę asystenta. Ra powiedział, że jest tą samą istotą, która przez
tysiące lat wpływała na rozwój cywilizacji egipskiej. Określił siebie jako „istotę szóstej
gęstości”. Oznajmił, że jest niemożliwe opisanie szerszej rzeczywistości z powodu ograniczeń
językowych, niemniej zrobi, co tylko będzie możliwe, aby odpowiedzieć na każde pytanie Dona
na temat szerszej rzeczywistości lub historii ludzkości, pod warunkiem że odpowiedź na dane
pytanie nie będzie miała wpływu na kogokolwiek z obecnie żyjących ludzi. Uważam, że Don
zadał wiele właściwych pytań i że uzyskane odpowiedzi znajdują potwierdzenie w informacjach
przekazywanych zupełnie niezależnie przez różnych ludzi na całym świecie. Według Ra ludzie
są „bytem trzeciej gęstości”.
Posiadamy duszę, która nie umiera w chwili naszej fizycznej śmierci i po jakimś czasie
inkarnuje w innym ludzkim ciele. Twierdzi, że każdy z nas przeżywa wiele inkarnacji, których
celem jest nauka i zdobywanie różnych doświadczeń. Głównym jednak celem ludzkiego życia
jest określenie poprzez naszą wolną wolę, czy będziemy orientowali się na służenie sobie czy
innym, co oznacza negatywną lub pozytywną polaryzację. Krótko mówiąc, ludzkie życie
sprowadza się do określenia polaryzacji pozytywnej – odpowiadającej służeniu innym i
negatywnej odpowiadającej służeniu sobie. Ra powiedział, że nie istnieje coś takiego jak dobro i
zło – musimy mieć w sobie pozytyw i negatyw, gdyż inaczej nic się nie będzie działo. Dusza nie
będzie się mogła rozwijać, jeśli nie będzie wśród nas egoistycznych, samolubnych ludzi. Są oni
katalizatorami które zmuszają nas do dokonywania wyboru, setek wyborów w ciągu dnia, które
odnoszą się do naszej orientacji i prowadzą do naszego duchowego rozwoju na drodze
niezliczonej ilości inkarnacji.
Stwierdził, że w pewnym momencie dojdzie na naszej planecie do transformacji, w wyniku
której miejsce obecnego ludzkiego bytu zajmie „pozytywny byt czwartej gęstości”. Głównym
celem powstania bytu czwartej gęstości jest rozwinięcie bezwarunkowej miłości. Aby móc to
rozwinąć, potrzebne nam będą znacznie doskonalsze zdolności telepatyczne, niż posiadane
obecnie, co – nie mówi on o tym, ale wyraźnie sugeruje – będzie bardzo trudne do osiągnięcia,
dopóki nie odseparuje się negatywnie zorientowanych osobników od pozytywnie zoriento-
wanych, a następnie umożliwi się im ewolucyjne przejście do czwartej gęstości na innej
planecie. Twierdzi, że Ziemia ma stać się w przyszłości pozytywną planetą czwartej gęstości, ale
dopiero po tej transformacji. Zapytany, kim jest „żniwo” – on pierwszy użył tego słowa – Ra
odrzekł, że jest to każdy, kto jest wystarczająco zorientowany na pomaganie innym w wejście w
nowe społeczeństwo na tej planecie. Powiedział, że pięćdziesięcioprocentowa orientacja na
pomaganie innym jest niezłym wynikiem jak na nas.
Gdyby każdy z nas był w 95 procentach zorientowany na służenie sobie, bylibyśmy
negatywnym „żniwem” i w jednej z przyszłych inkarnacji skończylibyśmy na którejś z planet z
grupy Oriona. Stwierdził, że jedynie około jednej piątej mieszkańców naszej planety, to jest
około miliarda ludzi, będzie „żniwem”. Najwidoczniej większość ludzi na tej planecie nie
przeszła jeszcze wystarczającej ilości inkarnacji, aby zorientować się w sposób wyraźny w
jednym lub drugim kierunku, i kiedy umrą, ich dusze odrodzą się w innych ludzkich formach na
jakiejś innej planecie. Ra powiedział, że Ziemia porusza się razem z całym systemem
słonecznym w kierunku części galaktyki, gdzie występują zupełnie inne pola magnetyczne, które
będą oddziaływać na jądro naszej planety, powodując nieznaczne podniesienie temperatury jej
wnętrza, co z kolei doprowadzi do wzrostu aktywności wulkanicznej oraz ruchów tektonicznych
związanych ze zmianą położenia płyt skorupy ziemskiej. Będzie to okres, w którym ludzie będą
mieli większą okazję na dokonanie wyboru. Innymi słowy, na Ziemi dojdzie do dużego wzrostu
aktywności i jak sądzę, jesteśmy obecnie świadkami początku tego procesu.
Przeczucie mówi mi, że ten okres będzie trwał około stu lat i że w chwili obecnej jesteśmy
mniej więcej w jego połowie. Wróćmy teraz jednak do tego, co powiedział Ra na temat ewolucji
naszej duszy. Osiągnąwszy stan bezwarunkowej miłości, przejdziemy w byt piątej gęstości,
gdzie będziemy rozwijać prawdziwą mądrość. Minąwszy ten etap, staniemy się bytem szóstej
gęstości, który jest, jak to określił Ra, „kompleksem zbiorowej pamięci”, czyli konglomeratem
bardzo wielu dusz. Obecnie jesteśmy według niego kompleksem umysłowo-cielesno-duchowym,
co oznacza, że składamy się z umysłu, ciała i nieśmiertelnej duszy. Powiedział, że swój
ludziopodobny byt przeszedł na naszej Wenus dwa miliardy sześćset milionów lat temu.
Twierdzi że w związku z przemieszczaniem się naszej planety w miejsce, gdzie są inne pola
magnetyczne, zmieni się jej podstawowy poziom wibracji. Mówił, zdaje mi się, coś o 7,8 hertza
[tzw. Rezonans Shumana.] co jest, jak twierdzą niektórzy ludzie, naturalnym poziomem wibracji
tej planety.
Kiedy dojdzie do tej zmiany, będzie ona bardziej dogodna dla bytu czwartej gęstości niż
obecnego ludzkiego trzeciej gęstości. Powiedział, że ponad jego bytem szóstej gęstości jest
jeszcze jeden poziom bytu, siódmej gęstości, gdzie pozytywnie i negatywnie zorientowane dusze
łączą się w jedno – na chwałę Boga, jak sądzę. W czwartej, piątej i szóstej gęstości istnieją
zarówno pozytywne, jak i negatywne wpływy, zaś poszczególne rodzaje bytów istnieją na
oddzielnych planetach. I tylko w bycie trzeciej gęstości istoty pozytywne i negatywne żyją
razem na jednej planecie.
ML: Z tego, co pan mówi, można odnieść wrażenie, że pomiędzy pojęciem szerszej rzeczywis-
tości aktywnością NOL-i na Ziemi istnieje bezpośredni związek. Czy mógłby pan to bliżej
wyjaśnić?
DW: Wydaje mi się, że to, co powiedziałem, stało się w ciągu ostatnich trzydziestu lat w dużym
stopniu wiadome wysoko postawionym członkom naszego rządu. Sądzę, że ktoś z tych ludzi
współpracuje od co najmniej trzydziestu lat z wyższymi inteligencjami.
ML: Czy to oznacza, że istoty, które nazywamy potocznie szarakami, są tutaj z jakąś duchową
misją?
DW: Zostaliśmy poinformowani, że pewna rasa z innej planety otrzymała od jakiejś
międzygalaktycznej agencji pozwolenie na stworzenie istot które będą nadawały się do
inkarnacji zarówno naszych, jak i ich dusz, które będą dostosowane do życia w naszej biosferze
oraz będą wykorzystywane w przyszłości do przeżywania na naszej planecie pozytywnych
doświadczeń jako byt czwartej gęstości. To może być właśnie to, o czym mówił Jezus
wspominając o stworzeniu nieba na Ziemi, o oddzieleniu negatywnie zorientowanych,
samolubnych ludzi, ponieważ życie z nimi pozytywnie zorientowanych ludzi byłoby bardzo
trudne w sytuacji, kiedy można by było odbierać myśli swoich małżonków i dzieci. Rasa, która
jest obecnie tworzona, ma, jak to wynika z relacji różnych wziętych, mózg większy o około 35
procent, większe zdolności telepatyczne i jest średnio o około 30 centymetrów niższa. To są trzy
cechy, które odróżniają te istoty od nas na pierwszy rzut oka.
ML: Czy mówi pan to w tej chwili jako Don Ware, duchowy poszukiwacz? Jaki jest związek
między tym co pan teraz mówi, a pańską pozycją w MUFON-ie?
DW: Teraz mówię jako Don Ware, poszukiwacz prawdy. Jestem obecnie dyrektorem tereno-
wego oddziału MUFON-u obejmującego swoim zasięgiem wschodnie wybrzeże naszego kraju.
MUFON natomiast zajmuje się naukowym badaniem zjawiska NOL-i. Uważam, że nasze
naukowe badanie może być owocniejsze, jeśli nastawimy się najpierw na zrozumienie szerszej
rzeczywistości, z której one pochodzą.
ML: Z tego, co wiem, MUFON ma raczej dość konserwatywne podejście do badania tego
zjawiska.
DW: Tak, to prawda, że MUFON ma raczej konserwatywny stosunek do tych spraw, o których
mówię. Jednak duża ilość jego członków to ludzie o otwartych umysłach, którzy starają się
wyjść poza utarte schematy i poznać szerszą rzeczywistość.
ML: Czy przejście do czwartej gęstości, o którym pan mówi, ma jakiś związek z międzywy-
miarowym aspektem zjawiska NOL-i, o którym tak często wspomina Jacques Vallee?
DW: Tak. W rzeczywistości jestem nawet tym zdziwiony. Kiedy czytałem Fellowship Brada
Steigera i Dimensions Jacques'a Vallee, stwierdziłem, że mimo iż wychodzą oni z różnych
punktów widzenia – Vallee naukowego, zaś Steiger duchowego – obaj zmierzają w tym samym
kierunku. I uważam, że zmierzają w kierunku prawdy.
ML: Widzę tu na pańskiej półce z książkami egzemplarz The Cosmic Pulse of Life („Kosmiczny
puls życia”) Trevora Constable'a. Jak dotąd nie spotkałem zbyt wielu ludzi, którzy byliby
świadomi wagi tej książki. Trevor Constable już dość dawno temu wysunął przypuszczenie, że
istoty, które uznajemy za pozaziemskie, mogą pochodzić z naszej planety i być manifestacją
bytu z poziomu astralnego. Twierdzi nawet, że fotografował wiele z nich używając filmów
czułych na podczerwień. Co więcej, kilku włoskich badaczy twierdzi, że powtórzyli jego
eksperymenty z pozytywnym skutkiem. Constable zgadza się z Jacques'em Vallee, że hipoteza
mówiąca o pozaziemskim pochodzeniu NOL-i jest niewłaściwa. Co pan o tym sądzi?
DW: Uważam, że większość hipotez, do jakich dochodzą ludzie, są częściowo prawidłowe.
Prawdopodobnie niektóre z nich nie są zbyt precyzyjne z braku pełniejszego obrazu rzeczy.
Uczestniczyłem w tym roku już w czterech sympozjach ufologicznych z udziałem wielu ludzi
związanych z ruchem New Age. Widziałem tam albumy pełne wspaniałych zdjęć, na których
ludzie otoczeni są przez własne aury. To są właśnie jedne z tych rzeczy, o których mówi
Zgłoś jeśli naruszono regulamin