fakty_i_mity_2002_141_46.pdf

(1798 KB) Pobierz
str_01_46.qxd
Ojciec Rydzyk szerzy pornografię!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 46 (141) 15 – 21 listopada 2002 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Lubisz pornografię i jesteś słuchaczem Radia Ma-
ryja, czyli jesteś wewnętrznie rozdarty? Nieko-
niecznie! Wejdź na stronę www.radiomaryja.pl.
Następnie kliknij na link www.ien.pl, a więc na
osławiony Instytut Edukacji Narodowej ojczulka
Rydzyka. Najedź kursorem na słowo „linki”. Jed-
nym z nich jest dziwny adres „Ministerstwo Bu-
dowy Jaskiń”, który otwiera kolejne powiązanie
– „prasa zagraniczna”. Znów „klik” myszką i do-
chodzisz do listy tytułów polecanych przez „Nasz
Dziennik”. Wybierz sobie „Bild Online”. Tam znaj-
dziesz podrozdział „erotik”.
„Klik” i... I NIECH CIĘ „MARYJA ZAWSZE DZIE-
WICA” MA W SWOJEJ OPIECE...!
Str. 9
Dzieci – śmieci
Góry płoną
„Góralu, czy Ci nie żal? Góralu, wra-
caj do hal...” – śpiewają w telewizorze
Arcypapie górale z Zakopanego i oko-
lic. Starannie wybrani to są górale. Ci
niewybrani, stanowiący milczącą więk-
szość, mają poglądy cokolwiek odmien-
ne i są sakramencko cięci na katoprze-
kręty w stolicy Tatr.
Są ich tysiące. Cierpią, bo zostały odrzuco-
ne przez biologicznych rodziców, bo ciężko im
się zaadaptować u tych, którzy je przyjęli, bo
przepisy prawne, opieszałość i bezwładność de-
cyzyjna sądów oraz placówek opiekuńczych po-
wodują, że ich sprawy ciągną się latami. Czy
wreszcie ktoś rozbije skorupę społecznego mil-
czenia wokół dzieci – śmieci?
Str. 11
Str. 10, 11
Sex – hetero i homo, wyuzdane pozycje, hektary golizny, czyli jak
96287092.021.png 96287092.022.png 96287092.023.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 46 (141) 15 – 21 XI 2002 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Podlegli sobie
N ormalny człowiek,
POLSKA Dogrywka do wyborów samorządowych zakończyła
się porażką lewicy, która nie zdobyła posad prezydenckich
w swoich tradycyjnych bastionach, m.in. w Łodzi, Bydgoszczy,
Włocławku i Zielonej Górze. Odniosła za to niespodziewany
sukces, zdobywając małopolski Klechistan: Kraków, Rzeszów,
Nowy Sącz oraz Rydzykowy Toruń.
Kaczyński z Kropiwnickim (Łódź i Warszawa) stworzą teraz
duo-SACRO-polis
Kandydaci lewicy, którzy ponieśli w wyborach samorządowych
klęskę, powinni ustąpić miejsca nowym ludziom – takiego zda-
nia jest premier Leszek Miller. Pocieszał, że wynik wyborów do
rad potwierdza, iż lewica jest doskonałą drużyną, a brak jej je-
dynie lokalnych indywidualności.
Leszek Miller byłby indywidualnością jak się patrzy!
TV Puls zanika. Telekomunikacja Polska wyłączyła tonącym
w długach „pampersom” wszystkie nadajniki. Sygnał katolic-
kiej stacji zbudowanej za publiczne pieniądze można jeszcze tyl-
ko odbierać w kablówkach i przez platformę cyfrową. Zupełny
koniec Pulsa może nastąpić na przełomie listopada i grudnia.
Wyłudzone od państwa najwyraźniej nie tuczy.
Podczas uroczystej mszy za ojczyznę arcybiskup Gocłowski na-
zwał ludźmi o sparaliżowanej wyobraźni tych, którzy twierdzą,
że przed 1989 r. było lepiej. Takim bezczelnym typom hierar-
cha kazał się... wyspowiadać.
Każdy mierzy własną miarą.
Rząd chce o połowę podwyższyć pensje szefom największych
państwowych spółek. Mówi się o PKO BP, PZU, PLL Lot,
TVP, Polskim Radiu, Totalizatorze Sportowym oraz o kopal-
niach i zakładach energetycznych.
Szczyt naiwności? Zapytać Wieczerzaka – za jaką pensję żył
w PZU ŻYCIE.
Po luteranach, mariawitach i prawosławnych pozostałe kościo-
ły i związki wyznaniowe domagają się podpisania z państwem
umów dwustronnych na kształt konkordatu. Choć pierwszy wnio-
sek został złożony w maju, władze do tej pory nie odpowiedzia-
ły. Podobno powołano specjalny zespół, który pracuje nad
przygotowaniem odpowiednich zapisów...
Chodzi o to, by nie dać, ale by myśleli, że dostają.
WROCŁAW Kurator zdjął z funkcji wychowawcy klasy kate-
chetę Zespołu Szkół nr 25. Choć wymaga tego ustawa, ucznio-
wie protestują. Regulacje prawne nie podobają się też dyrekto-
rom części szkół, którzy w roli opiekunów klas chcieliby wi-
dzieć właśnie nauczycieli religii...
A właściwie dlaczego nie w roli dyrektorów i kuratorów?
LESZNO Na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy la-
ta skazał sąd byłego wojewodę leszczyńskiego i wiceministra
MSWiA w rządzie Buzka – Leszka Burzyńskiego – za psychicz-
ne znęcanie się nad żoną. Kobieta została też kilkakrotnie po-
bita, a bogobojny małżonek groził jej nawet spaleniem.
Groźba ta mieści się jak najbardziej w tradycji Kościoła.
KATOWICE Niepomni na swe powołanie i osobę założyciela
– franciszkanie z bazyliki w Panewnikach przegnali ze swych
okolic żebraków. By nie skalać własnych rąk, wynajęli do akcji
ochroniarzy.
Teraz już nikt nie zakłóca im spokoju... sumienia.
UE Sporo emocji wywołuje w Brukseli refundacja viagry przez
kasę chorych, do której należą urzędnicy unijni wraz z rodzi-
nami. Komisarz ds. administracyjnych Neil Kinnock broni po-
mysłu, tłumacząc, że zwrot kosztów zakupu tabletek przysługu-
je tylko „w rzadkich przypadkach”.
Dobry urzędnik to spełniony urzędnik. A ksiądz...?
WATYKAN Na sympozjum poświęconym kulturze i mediom
papież wezwał do czujności i kontroli środków przekazu. Jego
zdaniem, brak owej kontroli nie powoduje wolności, lecz mo-
że przynieść „zniszczenia w świadomości poszczególnych osób
i całych społeczeństw”.
O tak, wolność mediów może zniszczyć wiele mitów Kościoła.
WŁOCHY Kilkaset tysięcy ludzi zjechało do Florencji na ma-
nifestacje i debaty w ramach Europejskiego Forum Społeczne-
go zorganizowanego przeciwko wojnie, rasizmowi i neolibera-
lizmowi. Mimo obaw – demonstracje (jak na antyglobalistów)
przebiegły wyjątkowo spokojnie.
Musiała ich urzec przecudna florencka architektura.
USA Pentagon planuje wprowadzenie systemu „Całkowita Zna-
jomość Informacji”, który umożliwi siłom bezpieczeństwa na-
tychmiastowy dostęp do wszelkich danych dotyczących obywa-
teli, w tym: rozmów telefonicznych, poczty elektronicznej, trans-
akcji bankowych. A wszystko po to, by skuteczniej walczyć z ter-
rorystami.
Nam się marzy taki system... w kuriach i na plebaniach!
IZRAEL Minister spraw zagranicznych i były premier Benja-
min Netanjahu opowiedział się za przyłączeniem swojego kra-
ju do Unii Europejskiej. Izrael od dwóch lat jest stowarzyszo-
ny z UE, ale nie starał się dotąd o akcesję. Formalnie jest ona
na razie niemożliwa, ponieważ kraj ten nie leży na kontynen-
cie europejskim, co – jak dotąd – uważane było za niezbędny
warunek przyjęcia kandydata.
Unia z Żydami?! Po trupie Ligi Polskich Rodzin!
CHINY XVI zjazd partii komunistycznej okazał się być praw-
dziwym przełomem. Od władzy odeszło pokolenie starców,
a ich miejsce zajęli pięćdziesięciolatkowie. Partia co prawda tra-
dycyjnie opowiedziała się przeciwko zachodniej demokracji,
ale za to dowartościowała przedsiębiorców, intelektualistów
i menedżerów.
A duchowni?
któremu przyszło
urodzić się i żyć w Polsce, często rozkłada opadłe do ko-
lan ręce w niemym geście bezradności. Dlaczego? Dlacze-
go w tym kraju, w mojej ojczyźnie, wszystko lub prawie
wszystko postawione jest na głowie? Już tylko nieliczni
dodają następne pytanie – czy jest możliwe, że mój kraj
będzie kiedyś normalnym krajem, w większości niepodle-
głym głupocie? W świetle drugiej tury ostatnich wyborów
samorządowych, odpowiedź brzmi: raczej nie.
Według sondaży przeprowadzonych na polskich wyż-
szych uczelniach – większość tych młodych ludzi, którzy
chcą wyjechać na zachód do pracy, nie czuje żadnego lub
prawie żadnego związku z Polską. Ta większość najchęt-
niej na stałe zamieszkałaby za granicą. Jakie są pierwsze
skojarzenia przeciętnego Polaka ze słowem „Polska”? Oto
one: ciągły kryzys, brak perspektyw, ciężkie życie, szarość,
smutek, a często – brak odpowiedzi. Polak nie czuje lub
wręcz nie chce się czuć Polakiem, a czasem nawet wsty-
dzi się nim być. I to właśnie temu powszechnemu brako-
wi uczuć patriotycznych, tudzież resztkom nadziei na stop-
niowe wyrównanie poziomu życia w zjednoczonej Europie
należy przypisać dość wysokie poparcie dla integracji
z Unią. Chyba rzeczywiście nie ma już dla Polski innej na-
dziei, choć zgodnie z tym,
co kiedyś wykrakałem,
negocjatorzy prowadzą-
cy nas do Brukseli z ko-
lan popadali już na pyski
i w ten sposób – czoł-
gając się – wszyscy po-
witamy upragniony mo-
ment integracji.
Kolejnym powodem
zatracenia przez naszych
rodaków tożsamości na-
rodowej, a z drugiej stro-
ny, pogłębiającej się aler-
gii na wszystko, co pol-
skie, jest brak rodzimych
autorytetów. W Europie
wielu narodów będzie to
wkrótce, poza językiem,
jeden z ostatnich wyróż-
ników dla poszczególnych
nacji. Podczas gdy np.
w Azji ciągle żywy jest
jeszcze kult przywódców państw, to w rozwiniętych de-
mokracjach – na Starym Kontynencie i w USA – narodo-
wymi bohaterami, a tym samym autorytetami, są: druży-
ny piłkarskie, baseballowe czy hokejowe; wielcy aktorzy,
piosenkarze, a nawet dziwki, np. Ciciolina. Kryterium by-
cia idolem jest odniesiony sukces, wielka kasa, buzia jak
z żurnala, koniecznie jak najczęściej pokazywana w tele-
wizji. Polacy wegetujący pomiędzy Wschodem a Zacho-
dem radzi by przeflancować te wzorce i kryteria do sie-
bie, ale specjalnie nie mają na kogo. Taki Boguś Linda
mógłby spokojnie zagrać Jamesa Bonda, ale kto go o to
poprosi? Boniek, choćby trawę gryzł, nie dorówna Górskie-
mu, zaś naszych aktorów z Klanu czy Kiepskich – chociaż
biją tych z „Dynastii” i „Mody na sukces” – nie ma kto
wypromować na szerokie, światowe rynki. Mamy więc
i my swoich polskich idoli; takich prawdziwych i tych wy-
kreowanych (na kpinę i pośmiewisko), choćby przez pro-
gramy reality show. Ponieważ jednak dzięki telewizji pa-
trzymy z lubością i zazdrością już nie na nasze podwórko,
lecz na to hollywoodzkie, paryskie czy niemieckie, tam szu-
kamy dla siebie – zwłaszcza młodzi – wzorców do naśla-
dowania. Tak naprawdę liczy się dziś w Polsce ktoś, kto
odniósł sukces za granicą. Niech nas zatem nie dziwią tłu-
my na przedstawieniach z udziałem papieża albo uwielbie-
nie dla Małysza. Wielce wymowny dla naszych rozważań
jest fakt, iż ogromna większość „wielkich” Polaków – ta-
kich jak Skorupco, Czerkawski, Michalczewski, Wojtyła,
Fibak – w naszym kraju nie zamieszkuje. Ich polski kult
jest zatem nieco zakłócony.
Wyprani z polskości, a nawet polskich autorytetów
Polacy potrzebują więcej rdzennych impulsów do walki
o swoje. Tak jak w historii, w obliczu największych wy-
zwań dla ojczyzny potrafili się zmobilizować – scalić Pol-
skę po zaborach, odbudować kraj po wojnie – tak i dziś
potrzebują motywacji, wytyczonego celu i... kopa. W imię
czego ci, którym nie podoba się życie w katolickim pań-
stwie wyznaniowym podległym Watykanowi, mają ten kraj
opuszczać albo żyć na peryferiach społeczeństwa? Tu jest
nasz dom i mamy zakichany obowiązek walczyć o to, by
wszystko było w nim na swoim miejscu. Polacy, którym
bliski jest postęp, humanizm, racjonalizm, antyklerykalizm;
którzy trzeźwo, bez otumanienia kadzidłami, patrzą na ży-
cie – po prostu muszą dzisiaj zorganizować się w jedną
nową siłę społeczną. Taka jest potrzeba chwili, ostatni
dzwonek na pociąg do pierwszego świata. Tylko liczni
i zjednoczeni poczujemy w sobie wiarę i moc do walki
o nową, normalną Polskę, godną i dumną w rodzinie eu-
ropejskiej. Unia tego za nas nie zrobi. Nie pokona wstecz-
nictwa obecnych politycznych elit, nie przełamie marazmu
i beznadziei w narodzie. Polacy, najbardziej wierzący (teo-
retycznie) naród świata, zatruci są niewiarą we własne si-
ły. Tę wiarę trzeba im przywrócić.
Taki dokładnie był cel powstania Antyklerykalnej Partii
Postępu RACJA. Bez krzty populizmu można powiedzieć, że
RACJA, pod szyldem Antyklerykalnej Polski, zwyciężyła
w ostatnich wyborach
samorządowych. Osią-
gnęła prawie 4 procent
poparcia, choć zaczęła
kampanię wyborczą nie-
mal nazajutrz po swoim
zarejestrowaniu i pro-
wadziła ją prawie że
w podziemiu. W War-
szawie – zboczonej na
punkcie małego Kaczor-
ka – wyprzedziliśmy ta-
kich wyżeraczy i poten-
tatów na politycznym
rynku jak Krajowa Par-
tia Emerytów i Renci-
stów, „Razem Polsce”
Macierewicza (wspiera-
ne przez Radio Mary-
ja), KPN, „Alternatywa”
i kilkanaście innych ko-
mitetów!
APP RACJA już jest
bardzo silna, liczy prawie 15 tysięcy członków, popiera ją
co najmniej milion sympatyków. Ciągle rośnie w siłę; za
dwa, trzy lata będzie w pierwszej trójce największych par-
tii w kraju. O dziwo, ludzie, którzy zasilają nasze szeregi,
zdołali przełamać granicę strachu, za nic mają presję pro-
boszcza, parafii i długie języki dewotów. Pragnienie rato-
wania ojczyzny jest silniejsze! Jesteśmy „jednością silni,
rozumni szałem”, bo w jedności, rozumie i gniewie – siła.
To jednak jeszcze mało, ciągle za mało. Szeregi RACJI
muszą być 50, 100, 200-tysięczne. Tak, by pewnego pięk-
nego ranka, na wieść o tym, połowa episkopatu udławiła
się kawiorem przy śniadaniu. To przecież realne, całkiem
możliwe, w zasięgu ręki. Wystarczy Twoja, Przyjacielu, mę-
ska decyzja, choćbyś był starszą kobietą. Wykręćmy bi-
skupom, usłużnym wobec nich politykom i swojej sąsiad-
ce z kółka różańcowego NUMER, JAKIEGO TEN KRAJ NIE
WIDZIAŁ! Pokażmy światu, że mamy RACJĘ i podźwignij-
my Polskę z kolan!
To zupełnie zrozumiałe, że jesteśmy zrażeni do nowych
programów i twarzy. Nie chcemy, by nami manipulowano
przy okazji kolejnych wyborów, a po nich skazywano na
niebyt i niegodną ludzi wegetację. Ale czy mamy jakieś
inne wyjście, jeśli nie zaufać w końcu tym, którzy myślą
i czują dokładnie tak jak my?
Zwracam się do Was, Drodzy Czytelnicy „Faktów i Mi-
tów”, z apelem: wstępujcie do APP RACJA. Wznieśmy
się ponad własne wątpliwości, uprzedzenia i małostko-
wość. Masy przyciągną masy. Już za 3 lata, podczas wy-
borów parlamentarnych, zbierzemy plon stokrotny. Zadzi-
wimy świat. Uratujemy Polskę. Jeśli dla Was słowo to
jeszcze coś znaczy.
JONASZ
96287092.024.png 96287092.001.png 96287092.002.png 96287092.003.png 96287092.004.png
Nr 46 (141) 15 – 21 XI 2002 r.
ZAMIAST SPOWIEDZI
3
– Wiadomo, Rafał, że z sa-
moobroną od najmłodszych lat
miałeś do czynienia. Nigdy jed-
nak nie podejrzewałbym, że sta-
niesz się uczniem akurat leppe-
rowskiej szkoły walki....
– Powiem ci, dlaczego akurat
wybrałem to ugrupowanie. Ty też
na tatami kształtowałeś swój cha-
rakter, również nie lubisz chadzać
wytartymi szlakami, więc powinie-
neś mnie zrozumieć. Sukces bez
walki jest mało wartościowym wy-
czynem. Dlatego też wybrałem Sa-
moobronę, bo od strony politycz-
nej jest to formacja młoda, ale już
mocno wyrazista, przejmująca się
losem szarego obywatela, coraz bar-
kraju osobnikiem. W ten właśnie spo-
sób jesteśmy atakowani ze wszyst-
kich stron...
– Ostatnią hucpę w Sejmie
trudno nazwać przejawem odpo-
wiedzialności za kraj?
– A jak partia, mając tylko 50
posłów, może zablokować w parla-
mencie niekorzystne dla kraju po-
ciągnięcia prywatyzacyjne? Przecież
sprzedaż STOEN-u jest uderzeniem
w newralgiczny splot nerwowy na-
szej gospodarki. Nie jestem prze-
ciwny prywatyzacji, ale powinna być
prowadzona czytelnie dla każde-
go, z troską o zachowanie bezpie-
czeństwa ekonomicznego kraju.
Państwo musi trzymać rękę na pul-
Rafał Kubacki – najbardziej utytułowa-
ny polski judoka. Trzykrotny mistrz świa-
ta w kat. open, czterokrotny mistrz
Europy, siedemnaście razy sięgał po
mistrzostwo kraju. Wielokrotny trium-
fator prestiżowych turniejów między-
narodowych. Numer „1” (wyprzedził
w plebiscycie Ryszarda Szurkowskie-
go) w powojennej historii dolnośląskie-
go sportu. Wykłada na wrocławskiej
AWF, obecnie przygotowuje się do
otwarcia przewodu doktorskiego z so-
cjologii. Niezapomniany filmowy Ursus
z „Quo vadis”. W latach 1994–98 był
radnym Wrocławia (reprezentował UW).
Z ramienia Samoobrony kandydował
na prezydenta Wrocławia (przegrał).
Jest radnym dolnośląskiego sejmiku.
Quo vadis, „Kuba”?
rozwinąć, zapewnić nowe miejsca
pracy. Tymczasem trzy pierwsze już
właściwie „zaorano”. Polar także
dycha resztką sił. Ubawiłem się set-
nie, gdy usłyszałem, że zatrudnie-
nie zapewniono w tym przedsiębior-
stwie tylko garstce związkowców
„Solidarności”. Inni poszli won!
– Znany jesteś ze swoich
szkolnych spotkań z młodzieżą,
przeprowadzanych pod hasłem:
I ty możesz zostać mistrzem! Pro-
wadzisz na szeroką skalę anty-
narkotykową edukację. Propono-
wałeś prawicowym władzom sa-
morządowym dofinansowanie in-
struktorów i sekcji, skupiających
dzieci z najbiedniejszych rodzin.
Ojcowie miasta zbyli to wszyst-
ko pogardliwym milczeniem.
– To prawda, człowieka ogarnia
szewska pasja na widok tego, co się
wokół dzieje! We Wrocławiu zmar-
nowano masę pieniędzy, ciepłą rę-
ką wydając je na poronione pomy-
sły, czego przykładem jest chociaż-
by kosztowna sezonowa szklana fon-
tanna w rynku, postawiona z naru-
szeniem prawa. Bez mrugnięcia
okiem wywalono milion dolców na
występ Placido Domingo, a on sam
później stwierdził, że to w żartach
jego menedżer rzucił taką kwotą,
lecz prawicowi bossowie dolnoślą-
skiego grodu bez wahania i targów
ją wypłacili. W końcu normalne re-
citalowe wynagrodzenie tego teno-
ra nie przekracza na Zachodzie
stawki 100 – 150 tys. USD. Tymcza-
sem duże, młodzieżowe kluby spor-
towe miasto „uszczęśliwia” roczną
dotacją rzędu... 5 tys. zł (np. KS
Wratislavia, zrzeszający kilkuset
dzieciaków). Ja, mimo wszystko, nie
zaprzestanę popularyzowania idei
wychowywania młodego pokolenia
poprzez sport, bo to jest jedno
z najważniejszych dla mnie prze-
słań życiowych.
dziej bezradnego i zagubionego.
W aktualnych meandrach wolno-
rynkowej gospodarki tylko grupy
bezwzględnych cwaniaków żyją do-
statnio. Poza tym nie jestem żad-
nym uczniem, ale mam nadzieję zo-
stać w tym ugrupowaniu jednym
z wykładowców. W Samoobronie nie
brakuje ludzi mądrych, ale efekty ich
działalności nie przebiją się przez
medialny knebel. Mass media z za-
cięciem godnym lepszej sprawy po-
kazują rozsypywane zboże, drogo-
we blokady, z lubością zachłystują
się wyrwanymi z kontekstu wypowie-
dziami Andrzeja Leppera. Wszyst-
kie te zabiegi socjotechniczne mają
udowodnić, że każdy członek tej
partii jest głupkiem, wichrzy-
cielem i nieodpowie-
dzialnym za losy
sie krajowego przemysłu, w każdym
razie nad najważniejszymi dla nie-
go gałęziami.
– Nie wyjeżdżasz do Iraku
w charakterze osobistego ochro-
niarza Leppera? Stanowiłoby to
klasyczne przełożenie filmowej ro-
li na język prozy: Sienkiewiczow-
ski Ursus ukręcił łeb bykowi, ra-
tując chrześcijańską dziewicę.
– Nie jadę do Iraku, bowiem
odbieram tę zapowiedź podróży ja-
ko prowokacyjną próbę zwrócenia
uwagi mediów na działalność Sa-
moobrony. Od razu wiadomo, że
prasa i telewizja z prośbą o sko-
mentowanie tego pomysłu uderzą
natychmiast do przewodniczącego,
a tym samym on będzie miał oka-
zję do przedstawienia opinii publicz-
nej kilku spraw o niebo ważniej-
szych. W polityce też się gra tak,
jak przeciwnik pozwala. Z podob-
nego rodzaju inicjatywą wystąpił
Lech Wałęsa, a jednak po nim wal-
cem się nie przejechano...
– No to ostatni lepperowski
wątek. We wrocławskim wyścigu
prezydenckim zająłeś dopiero
piątą lokatę, a nie medalową...
– Inna nie mogła być, bo nie-
którzy dziennikarze, wierni wybra-
nej przez kierownictwo redakcji li-
nii politycznej pisma, nie żałowali
mi razów. Jeden z nich przyrów-
nał mnie do „perły, rzuconej
przed wieprze”. To niektóre
przykłady lokalnej rzetelności
dziennikarskiej. Jednak użyję
porzekadła: psy szczekają,
a karawana jedzie dalej!
– A czy ty w tych wy-
borczych szrankach sta-
wałeś fair play? Kandydat
POPiS-u Rafał Dutkiewicz
pozwał cię do sądu?
– Bo nagłośniłem, że ja-
ko przedstawiciel spółki
z przewagą kapitału niemiec-
kiego kupił sześć lat temu
w centrum miasta kamienicę
o pow. 1700 metrów kw., pła-
cąc 580 zł/m kw. W tym cza-
sie cena jednego metra kształ-
towała się w granicach 2,5 tys.
zł kw. Zanim nadałem publicz-
ny rozgłos sprawie, dokładnie
przestudiowałem akt notarial-
ny tej transakcji. Podtrzymuję,
że niejasna była w tym wszyst-
kim rola dwóch wiceprezyden-
tów Wrocławia, kolegów mo-
jego adwersarza. Pewne fakty
zachowam dla składu sędziow-
skiego. Zapewniam jednak,
że ja nieczysto nie gram.
– A jednak to Dutkie-
wicz wygrał samorządo-
wą batalię.
– Zobacz, ile w mieście było bil-
lboardów i plakatów z jego podo-
bizną. Obkleił cały Wrocław. Był
i jest w codziennych wydaniach lo-
kalnych gazet. Podobno wydał na
kampanię ponad 200 tys. zł. W je-
go orszaku nie brakuje usłużnych
dziennikarzy...
– Jednak w dogrywce spotka
się z przedstawicielką lewicy, Li-
dią Geringer d’Oedenberg, któ-
ra – zdaniem wielu obserwato-
rów – może ostatecznie wypunk-
tować asa POPiS-u...
– Pod tym względem mam mie-
szane uczucia, ale z pewnością przy-
dałaby się zmiana warty w prawi-
cowym i skostniałym dotąd ratuszu.
– A jakich zmian wymaga
dolnośląska stolica?
– Sparafrazuję pewne powiedze-
nie aktorskie, ale jest ono w moim
przypadku prawdziwe: Wrocław
swój widzę ogromny, a nie tylko
ograniczony opieką władz do ryn-
ku i jego najbliższych okolic. Teraz
bolą mnie zaniedbane, typowo slum-
sowe śródmieście, peryferyjna bie-
da, rosnące bezrobocie, pogłębia-
jąca się patologia młodzieży, pau-
peryzacja warstw inteligenckich.
Miasto, z racji swojego położenia,
winno stać się turystyczną perłą wy-
posażoną w sieć tanich hoteli. Od
dawna wrocławskimi kanałami mógł
pływać np. wodny tramwaj... A tym-
czasem mamy tylko afery, od miesz-
kaniowych (tzw. Gantafery, gdy mia-
sto ciepłą ręką wypłaciło „zaliczkę”
w wys. 5 mln zł człowiekowi, który
obiecywał (sic!) wybudowanie 100
mieszkań) po przemysłowe. Spry-
watyzowano sztandarowe zakłady
miasta, jak PAFAWAG, Elwro, Do-
lmel, teraz Polar. I co? Miały się
Rozmawiał
JAN SZCZERKOWSKI
Fot. archiwum
Fot. PAP – Jacek Turczyk
96287092.005.png 96287092.006.png 96287092.007.png 96287092.008.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 46 (141) 15 – 21 XI 2002 r.
GŁASKANIE JEŻA
audiencji dla pielgrzy-
mów i turystów Jan Pa-
weł II oświadczył, że krzyż po-
winien znaleźć miejsce w szko-
łach, szpitalach i domach, by
stawiać czoło postępującej
świeckości: „W obliczu sekula-
ryzacji, która ogarnia coraz więk-
sze obszary współczesnego
świata, staje się jeszcze waż-
niejsze, by wierni byli wpatrze-
ni w kluczowy znak objawienia”.
świętego obrazka, które przynoszą
mu ulgę i dają nadzieję. Lecz zupeł-
nie czym innym jest krzyż na ścia-
nie w holu wejściowym państwowe-
go szpitala czy szkoły. Oczywiście,
inaczej ma się rzecz w szkole reli-
gijnej czy szpitalu należącym do kon-
kretnego wyznania.
Wojtyła z rosnącą determinacją
zmierza do zawłaszczenia jak naj-
większych obszarów świeckiej prze-
strzeni państwowej, podporządko-
wania jej prawom wypływającym
Czarno to widzę
Naprawdę widzę to czarno,
a moje czarnowidztwo dotyczy wy-
ników wyborów samorządowych
– w ich części dotyczącej elekcji
wójtów, burmistrzów i prezyden-
tów miast. Demokracja zakłada,
że prostytutka, zakonnica i pro-
fesor etyki mają takie samo pra-
wo wyborcze (dlaczego zakonni-
ca?), no i bardzo dobrze. Owo
„bardzo dobrze” kończy się jed-
nak w momencie, gdy większość,
która z założenia ma rację, tej ra-
cji nie ma.
W tym momencie oczami wy-
obraźni już widzę setki e-maili
z protestami: „Chyba cię, Szen-
born, Bóg opuścił. Większość ma
zawsze rację, i to jest aksjomat”.
Pozornie, proszę Państwa... pozor-
nie. Osobiście tak pojmuję demo-
krację, że broni ona praw mniej-
szości, np. praw homoseksualistów,
komuchów, punków, rudych, gru-
bych, blondynek i tym podobnych
innych dziwolągów. Piszę to z tym
większym przekonaniem, że sam
nie jestem grubą, blond-rudą ko-
munistką lesbijką. Jestem więc jak-
by bezstronny.
Tym głośniej przeto dzwonię
na trwogę i wieszczę: jest źle, a bę-
dzie jeszcze gorzej. Weźmy na ta-
petę dwa skrajne przypadki: Łódź
i Rzeszów. Od dawien dawna Łódź
była ostoją lewicy. Tradycyjnie czer-
wone miasto jako tako opierało się
poważniejszym zakusom czarnych
i nawet gromkie pohukiwania su-
tannowych niewiele w tym aspekcie
zmieniały. Nie inaczej miało być
w tych wyborach. I nawet częściowo
było. Łodzianie wybrali miejskich raj-
ców, co to w większości serca mają
po lewej stronie. Elekcja SLD-owski-
ego Jagiełły na prezydenta miała być
już tylko spacerkiem, zwłaszcza że
swojego kandydata namaścił sam
premier. No i co? No i gówno. Ja-
giełłę pokonali krzyżacy, a dokład-
nie jeden o nazwisku nomen omen
Kropiwnicki. Ludziom opadły szczę-
ki, a ja osobiście radzę, aby w takim
zdumionym szczękorozwarciu pozo-
stali nadal, bo dopiero teraz zacznie
się pieprzyć. Pytanie bowiem zasuwa
się samo: w jaki sposób ultraprawi-
cowy, klerykalny do mdłości prezy-
dent miasta ma współpracować z le-
wicową, laicką radą? Odpowiedź też
jest automatyczna: nijak nie może
Prezydentem zaś został Tadeusz Fe-
renc – komuch okrutny – przynaj-
mniej w oczach rozmodlonych bigo-
tów. Ferenc, pragmatyk i doskona-
ły menedżer, był radnym trzech
ostatnich kadencji i wszelkie jego
pomysły na naprawienie fatalnej kon-
dycji miasta spotykały się ze zdecy-
dowanym NIE ze strony krzyżaków.
Dlaczegóż teraz miałoby być ina-
czej? Przecież zapyziały Rzeszów
– sprowadzony przez czarnych tu-
bylców do roli prowincjonalnego za-
ścianka – nagle nie mógłby roz-
kwitnąć pod rządami komucha.
Toż to byłby skandal!
– Mam taki pomysł, że wice-
prezydentów mianuję z partii cen-
troprawicowych, a nie z SLD. Mo-
że to coś da – zastanawiał się Fe-
renc w rozmowie z redakcją „FiM”.
Tadziu Drogi (piszę tak, bo zna-
my się i przyjaźnimy od lat), nic
to nie da, a może być jeszcze go-
rzej. Nie dość, że czarni urosną
w jeszcze większą siłę, to dodat-
kowo wkurzą się na Ciebie kole-
dzy z lewicy, a pamiętaj, że swoi
biją najmocniej.
To tylko dwa przykłady pol-
skiej mapy samorządowej po
ostatnich wyborach. Podobnych
sytuacji jest co niemiara, np. Kra-
ków, Bydgoszcz, Zielona Góra,
Olsztyn... I co teraz będzie? Jeden
wielki pat będzie, wzajemne blo-
kowanie się, obwinianie, opluwanie,
a najbardziej w cztery litery dosta-
niemy my wszyscy, na dole. Czy
można było pomyśleć o tym wcze-
śniej? Pewnie, że było można, tyl-
ko że zachłyśnięcie demokracją nie
pozwoliło zablokować idiotyzmu
w randze pakietu ustaw samorządo-
wych, polegającego na tym, iż szef
lokalnego rządu ma w tym rządzie
mniejszość.
MAREK SZENBORN
Krzyż jak butelka
z benzyną
z religijnych nakazów i przykazań
oraz rozszerzenia kręgu wiernych
przy zastosowaniu makiawelicznych
metod. Dokładnie taki sam wy-
dźwięk miało jego niedawne wezwa-
nie do niezawisłych sędziów, by nie
orzekali rozwodów.
Papież, który określa się namiest-
nikiem Chrystusa na ziemi, powi-
nien zdawać sobie sprawę, że nawet
jeśli jego wezwanie do proliferacji
krzyży w miejscach publicznych ma
głęboko religijne intencje i świąto-
bliwe motywy, to daje ono uzasad-
nienie i usprawiedliwienie czynom
ze społecznego punktu widzenia nie-
akceptowalnym i fanatycznym,
w konsekwencji przynoszącym reli-
gii szkody. W ręku np. posła Ligi
Polskich Rodzin, który zapoznał się
z wezwaniem papieża, krzyż staje
się butelką z benzyną. Zadając gwałt
i upokarzając – w imię wezwania
Ojca świętego – inaczej myślących,
staje się rozsadnikiem agresji i na-
pięć. Wojtyła staje się w ten sposób
współodpowiedzialny za pogłębia-
nie podziałów społecznych przez kla-
syfikowanie ludzi na „dobrych ka-
tolików” i... tych pozostałych.
W jaki sposób takie apele mia-
łyby przyczynić się do zahamowania
postępów sekularyzacji – trudno po-
jąć komuś, kto głowy używa do my-
ślenia, nie zaś tylko do wierzenia.
TOMASZ SZTAYER
współpracować, bo to se ne da, pa-
ne Havranek. To jest niemożliwe
apriorycznie, bo gdyby się dało, to-
by oznaczało, że można pogodzić
ogień z wodą i dwa skrajnie różne
systemy światopoglądowe i ekono-
miczne. Gadanie o wzniesieniu się
ponad podziały dla dobra lokalnych
społeczności to tylko pobożne życze-
nia wierzących i ateistów. Historia
uczy, że to niestety nierealne.
Jeszcze ciekawiej jest w Rzeszo-
wie. Tam tradycyjnie wygrali krzyża-
cy i to tacy najczarniejsi z czarnych.
Wydaje się, jakby postępującą
z wiekiem i pogłębianą choroba-
mi fizyczną degenerację Karol
Wojtyła pragnął zrekompensować
– kto wie, czy nie w dwójnasób
– intensyfikacją i radykalizacją tre-
ści religijnego przekazu. W miarę
upływu czasu zagęszczają się – za-
równo w sensie ilościowym, jak
i jakościowym – następujące cechy:
imperatywny ton, bezapelacyjność
komunikatu, zakazy i nakazy oraz
fundamentalistyczny mistycyzm.
Nie jest samo w sobie naganne,
że lider wyznania rzymskokatolic-
kiego usiłuje je propagować. Jednak
wymieniając w jednym rzędzie szko-
ły, szpitale i domy, papież popełnia
istotny błąd. Szkoła, szpital, podob-
nie jak sąd czy urząd państwowy,
są obiektami publicznymi, mający-
mi z założenia służyć wszystkim lu-
dziom niezależnie od ich zapatry-
wań religijnych. Dom to coś zupeł-
nie innego: to oaza prywatności.
Ze szkoły i szpitala korzystają
ludzie wywodzący się z rozmaitych
tradycji kulturowych i religijnych,
przeto zawłaszczenie obiektu przez
jedną religię jest niedopuszczalne.
Nikt nie może zabraniać choremu
katolikowi postawienia na stoliku
przy szpitalnym łóżku krzyża czy
dalszy ciąg. Jest on nie mniej pa-
skudny niż początek afery, choć
tym razem nikt już nikogo na siłę nie ca-
łuje ani za tyłek nie chwyta.
Kościół jest gotów wybaczyć wszystko swo-
im funkcjonariuszom – malwersacje finansowe,
oszustwa celne, dzieci nieślubne, akty pedofil-
skie, romanse homo- i heteroseksualne. Nie wy-
baczał i nie wybaczy im nigdy jednego grzechu
nielojalności .
W ostatnich dniach w „Naszym Dzienniku”
oraz Katolickiej Agencji Informacyjnej ukaza-
ło się oświadczenie Jacka Stępczaka , księdza
archidiecezji poznańskiej, byłego redaktora na-
czelnego „Przewodnika Katolickiego”, jedne-
go z największych tygodników kościelnych
w Polsce. Stępczak był zamieszany w sprawę
Paetza o tyle, że usiłował pomóc molestowa-
nym klerykom. Teraz wycofuje swój podpis
(po roku!) spod jednego z listów donoszących
o wybrykach właściciela czerwonych slipek.
Zachowanie Stępczaka jest bardzo dziwne.
Wszak „był on jednym z tych księży, którzy pod-
pisali wszystkie (...) listy informujące o postępo-
waniu arcybiskupa” powiedział ksiądz Tomasz
Węcławski , poznański profesor teologii, któ-
ry także odważył się publicznie sprzeciwić
Afera bez końca
neokatechumenalnych
(Stępczak ubiegał się
o taką możliwość od ro-
ku), byle z dala od Po-
znania. Były naczelny
„PK” wylądował więc w... Zambii.
Co zatem mogło skłonić Stępczaka do stwier-
dzenia teraz: „...anuluję mój podpis z ww. listu
i stwierdzam, że nie identyfikuję się więcej z je-
go treścią” ? Zwątpił w masowe skargi kleryków?
Stracił pamięć? Bynajmniej. Facet po prostu
awansował . Najprawdopodobniej jednym z wa-
runków dalszej kariery było publiczne samo-
poniżenie i odszczekanie poprzednich zeznań.
Sam pisze: „Uważam, że popełniłem poważny
błąd, działając na szkodę Kościoła, a zwłaszcza
burząc dobre imię ks. abpa Juliusza Paetza (...).
Rozpoczynając aktualnie posługę rektora semi-
narium misyjnego »Redemptoris Mater« w Kitwie
(Zambia) pragnę żyć w jedności z Kościołem Po-
wszechnym w Poznaniu i w Polsce” .
Co ciekawe, Stępczak nigdzie nie odwołu-
je oskarżeń wobec Paetza, kwestionuje tylko za-
sadność listu protestacyjnego. Zatem próba przy-
wołania do porządku arcybiskupa odpornego
na wszelkie napomnienia okazała się być „po-
ważnym błędem” i „działaniem na szkodę Ko-
ścioła” ! Dodajmy, że działania Stępczaka były
skierowane do właściwych zwierzchników. Nie
było więc mowy o nielojalności. Wniosek stąd
jeden – działaniem dobrym dla Kościoła i je-
go jedności byłoby ukrycie całej sprawy i lek-
ceważenie losu kleryków.
Kuriozalne jest także stwierdzenie Stępcza-
ka, że „burzył dobre imię arcybiskupa” . Otóż jest
publiczną tajemnicą, że Paetz dobrego imienia
nie miał od czasów pracy w Kurii Rzymskiej,
a już na pewno od lat osiemdziesiątych, kiedy
zasłynął w Łomży ze skłonności do tamtej-
szych kleryków. Z tego właśnie powodu prze-
niesiono go do Poznania.
Ksiądz Stępczak z obrońcy pokrzywdzonych
przeobraził się w uczestnika kościelnej intrygi.
Wystawił przy tym na pośmiewisko inne oso-
by, które listy protestacyjne razem z nim pod-
pisywały. Co było ceną takiego zachowania
– awans na rektora seminarium, jakieś inne ko-
rzyści, które mu obiecano? A może przyczyną
niezrozumiałego zachowania był szantaż lub
drenaż mózgu, jaki przechodzą członkowie neo-
katechumenatu?
Na koniec swojego lizusowskiego listu Stęp-
czak pisze: „...upraszam dobrego Boga miłosier-
dzia nade mną” . Rzeczywiście, są powody do
błagania o miłosierdzie – za utratę własnego
honoru.
Paetzowi. Stępczak znał skandaliczne wybryki
swojego szefa doskonale, bo sprawował funk-
cję prefekta w seminarium archidiecezjalnym.
Kiedy zupa się rozlała i w sierpniu 2001 r.
pojawił się demaskatorski tekst w „Faktach
i Mitach”, kilku duchownych, w tym Stępczak,
napisało słynny list do polskich arcybiskupów
– delegatów na synod w Rzymie. Sygnatariu-
sze listu dowodzili, że Paetz – ze względu na
swoje zachowanie i bezkarność – jest nie-
bezpieczny dla archidiecezji . Kiedy nun-
cjusz Kowalczyk doniósł na autorów do arcy-
biskupa poznańskiego, rozpoczęły się represje.
Miłośnik młodych męskich pośladków po-
stanowił opublikować w „Przewodniku Kato-
lickim” oświadczenie popierających go dzie-
kanów archidiecezji. Warto dodać, że Paetz wy-
musił ten akt poparcia od swoich podwładnych.
Stępczak, redaktor naczelny „PK”, odmówił je-
go publikacji i udziału w tym żałosnym przed-
stawieniu, powołując się na wierność własne-
mu sumieniu. W dowód wdzięczności arcybi-
skup umożliwił mu pracę na rzecz wspólnot
MAREK KRAK
P odczas cotygodniowej
S prawa arcybiskupa Paetza ma swój
96287092.009.png 96287092.010.png 96287092.011.png 96287092.012.png 96287092.013.png
Nr 46 (141) 15 – 21 XI 2002 r.
NA KLĘCZKACH
5
MŁODZI BEZ SKAZY
w domu, ale ten z wypożyczalni
jest inny, magiczny” . Równie „cie-
kawy” jak sam pomysł jest regula-
min wypożyczalni: jeśli ktoś bierze
różaniec na dzień, powinien od-
mówić jedną „Zdrowaśkę” w in-
tencji wypożyczalni, jeśli natomiast
wypożycza różaniec na dłużej – mu-
si odmówić przynajmniej jedną
dziesiątkę w tygodniu.
W końcu nazwę zmieniono na „So-
ho”, co też nie powinno się do-
brze kojarzyć. Szczęściem dla przed-
siębiorcy miejscowi obrońcy war-
tości najwyraźniej nie należą do mi-
łośników podróży ani książek. At-
mosferze panującej w Gidlach trud-
no się zresztą dziwić – wszak jest
to znany w okolicy ośrodek kultu
maryjnego z cudowną figurką Ma-
donny. To powinno wystarczyć za
wszelką rozrywkę. R. Kędziora
„Większości młodych ludzi Ko-
ściół jawi się jak mentor z przytłacza-
jącą liturgią. Chorobą polskiego Ko-
ścioła, odrażającą dla młodych, jest
stwarzanie pozorów...” – tak szcze-
rej wypowiedzi udzielił prasie domi-
nikanin Wojciech Jędrzejewski po
artykule nt. malejącej religijności
młodzieży. Otóż z badań przepro-
wadzonych wśród uczniów szkół
średnich wynika, że w ciągu kilku-
nastu lat o 20 proc. zmalała licz-
ba wierzących . Ludzie nie chcą
religijnej firmy usługowej, lecz głę-
bokich przeżyć duchowych. Wolą po-
szukiwać sami, niż „pobierać” wia-
rę w szkole lub od rodziców. O. Ję-
drzejewski – do niedawna duszpa-
sterz młodzieży szkół średnich – przy-
znaje, że „jest w naszym Kościele głę-
boko tkwiąca skaza, która nakazuje
oskarżać wszystko, co na zewnątrz
– kulturę, rządzących, jakieś wrogie
siły” i dodaje, że „nie mamy młodym
niczego innego do powiedzenia poza
oskarżeniem i ostrzeżeniem” . Zdaje
się, że ów dominikanin regularnie
czyta „FiM”, bo do grzechów swe-
go Kościoła bez zmrużenia oka za-
liczył samozadowolenie, butę, brak
szacunku dla kobiet, brak kultury
u księży, brak gorliwości w posłu-
gach duszpasterskich. Przyznał na
koniec, że Kościół musi się zmienić.
A więc o jednego utopistę więcej.
Przecież Papa non cambia! PaS
NEPAL PRZED RP
Diego ludu” i ochrzczono „Rękę
Boga” w nawiązaniu do bramki
strzelonej ręką przez Maradonę
w meczu z Anglią podczas Mun-
dialu’86. Kościół Maradony został
założony w 2001 roku i skupia 400
fanatycznych kibiców. Ma swoich
apostołów – m.in. byłego trenera
reprezentacji Argentyny Carlosa
Bilardo oraz heretyków – np. by-
łego szefa FIFA Brazylijczyka Joao
Havelange . Jak na Kościół przy-
stało ma też dziesięcioro przyka-
zań, a wśród nich: „Będziesz nad
wszystko kochał piłkę nożną”, „Bę-
dziesz wyznawał bezwarunkową mi-
łość do Diego i pięknej gry”, „Bę-
dziesz propagował słowo Diego
w każdym miejscu świata”, „Na-
zwiesz swojego syna Diego” . PaS
Pomysł równouprawnienia ko-
biet dotarł do pięknego, górskie-
go Nepalu, kraju wyznaniowego jak
najbardziej. Po długiej walce przy-
znano w końcu Nepalkom prawo
do dziedziczenia majątku. Zmusi-
ły one także króla do podpisania
ustawy legalizującej aborcję. Wła-
dze uznały również, że molesto-
wanie dzieci jest przestępstwem.
Teraz czekamy, kiedy polska libe-
ralna lewica dogoni hinduistów
i buddystów.
PaS
KAWALER Z SLD
Skandal na Mazurach. Okaza-
ło się, że Zygmunt Komar , dzia-
łacz kościelny i członek elitarnego,
świeckiego zakonu kawalerów mal-
tańskich startował w wyborach
z listy SLD-UP! Arcybiskup olsz-
tyński Piszcz potępił zdrajcę, mi-
mo że nieszczęśnik twierdzi, iż zna-
lazł się na liście „przypadkowo”,
w wyniku międzypartyjnego po-
rozumienia pomiędzy lewicą
a Unią Wolności, która go reko-
mendowała. Nic nie pomogło tak-
że bezczelne skądinąd wyjaśnianie
kandydata, że nieważne jest, z ja-
kiej listy się startuje, ale co się chce
zrobić dla ludzi. Choć bp Piszcz
nie pobłogosławił, Komar mandat
zdobył.
DZIEWCZYNKI GÓRĄ
M.P.
TP SA NA TACĘ
Telekomunikacja Polska posta-
nowiła bezpłatnie, czyli za złotów-
kę, wymienić łącza z analogowych
na cyfrowe całej diecezji łomżyń-
skiej. Promocja dotyczy teoretycz-
nie każdego Kowalskiego, tyle...
że Kowalski musi zapłacić za nią
300 zł plus VAT. Dlaczego? Bo
symboliczną złotówkę trzeba wy-
łożyć od łącza tylko wtedy, gdy
umowa opiewa na ponad 100 linii.
Firma pod nazwą Kościół nie ma
z tym żadnego problemu i zachę-
ca słowami biskupa Stanisława
Stefanka „aby dokonać zamiany
łączy we wszystkich parafiach de-
kanalnych, miejskich, sanktu-
ariach, a także w mieszkaniach
księży” . Biskup w swym liście do
księży zachwala nowe łącza, bo
„wśród wielu zalet jest kilka ko-
rzystnych dla nas” . A to m.in.
możliwość radiowych transmisji
mszy na żywo, kodowanie rozmów
„nie można podsłuchać” oraz
identyfikacja numeru dzwonią-
cego – „można uniknąć złośliwych
telefonów” . Ksiądz będzie mógł
wreszcie namierzyć bezczelnego
parafianina, który swe „żale” wy-
lewa przez telefon.
NADGORLIWY
Dyrektor jednej z kolumbijskich
katolickich szkół średnich wyrzucił
z pracy nauczyciela za to, że prze-
rabiał z uczniami „Dekamerona”
Boccaccio. Tę klasykę włoskiego re-
nesansu dyrekcja placówki uznała
za erotyk „niezgodny z misją kato-
lickiego gimnazjum” . Prof. filozo-
fii Jesus Vargas zaskarżył powód
zwolnienia do Trybunału Konsty-
tucyjnego Kolumbii, który naka-
zał przyjęcie go do pracy w ciągu
48 godzin. Sędziowie uznali lektu-
rę za jak najbardziej „stosowną”,
odbijającą „cnoty i sprzeczności swo-
jej epoki”.
A.C.
BEZ PRECEDENSU
Przed francuskim senatem gro-
madzili się mężczyźni i kobiety, wszy-
scy w białych maskach, reprezen-
tujący najstarszy zawód świata – pro-
stytucję. Zgromadzeni protestowa-
li przeciw nowemu projektowi pra-
wa: 6 miesięcy więzienia i grzywna
do 7500 euro za bierne lub czynne
nagabywanie klientów, co dla wie-
lu prostytutek oznacza po prostu
bezrobocie. Spekulowano, czy Fran-
cuzi odrzuciwszy najpierw skrajność
Le Pena , teraz chyłkiem wracają
do jego poglądów? Prostytutki nie
wahały się sformułować tych obaw
w sposób następujący: „Wy najpierw
śpicie z nami, a potem głosujecie
przeciw nam”. Podstawą działania
policji miała być, według projek-
tu, skarga na naruszenie porząd-
ku publicznego nawet poprzez
zbyt wyzywające ubranie . Prosty-
tutki nie chcą zamknięcia w bur-
delach, chcą za to prawa do ubez-
pieczenia i emerytury.
A. Doan (za „Le Monde”)
Po raz pierwszy w historii Pol-
ski odbył się konkurs literacki dla
homoseksualistów. Został on zor-
ganizowany przez Międzynarodo-
we Stowarzyszenie Gejów i Les-
bijek na rzecz Kultury. Honoro-
wa przewodnicząca jury, senator
Maria Szyszkowska (autorka kil-
kudziesięciu książek), wysoko oce-
niła poziom nadesłanych prac. Na-
grodzono 4 osoby, a jedno z kon-
kursowych opowiadań ma być pod-
stawą do reportażu TVP. Dodaj-
my, że nagrody rozdano na kon-
ferencji prasowej, a cała rzecz mia-
ła miejsce w Katolandzie. Aż trud-
no uwierzyć!
FIGA
DLA PROBOSZCZA
Głęboko katolickie Zakopane
ma swój kolejny skandal. Tym ra-
zem wywołała go grupa bananowej
młodzieży, która „zbezcześciła” ko-
ściół Świętego Krzyża. Podczas na-
bożeństwa różańcowego gimnazjali-
ści palili papierosy w jednej z ka-
plic i zanieczyścili konfesjonał. Ks.
proboszcz Stanisław Szyszka jest
zbulwersowany sprawą, ale nie chce
publicznie wypowiadać się na ten
temat, jako że świątobliwi rodzice
poza jego plecami podobno dotarli
już do kurii, gdzie w imieniu swo-
ich pociech błagają o przebaczenie,
oczywiście nie zapominając o sto-
sownych załącznikach. Jak się oka-
zuje, tylko te są w stanie wymazać
grzechy, jakie popełniły rozwydrzo-
ne bachory. Zdaniem miejscowych
antyklerykałów, pazerny Szyszka do-
magał się więcej „załączników”, dla-
tego pokazano mu figę.
PaS
DOBRY PASTERZ
Biskup Thomas Daily z Bro-
oklynu, w obliczu faktów, zeznał
przed sądem, iż wiedział, że kan-
dydat na proboszcza w parafii św.
Jana w Newton jest pedofilem.
Mimo to duchowny otrzymał no-
minację z rąk Daily’ego. W cza-
sie pełnienia swojej „posługi dusz-
pasterskiej” w Newton zgwałcił
czterech chłopców. Napiętnowa-
ny przez opinię publiczną biskup
łaskawie wyraził ubolewanie z po-
wodu swojej decyzji.
A.C.
PaS
WSCHÓD NAS RATUJE
KOŚCIÓŁ MARADONY
GUS opublikował zdumiewają-
ce dane dotyczące zakupów, jakich
dokonują w Polsce cudzoziemcy
w ramach tzw. handlu przygranicz-
nego. Ogółem w pierwszej poło-
wie 2002 r. dokonano zakupów za
prawie 3,5 mld złotych. Okazuje się,
że najwięcej kupują... Białorusini.
Zostawili u nas aż 1,25 mld złotych!
Byli lepszymi klientami niż bogaci
Niemcy (950 mln) i mający wyższy
od nas standard życia Czesi (200
mln). Białorusini obok Ukraińców
uchodzą za naszych najuboższych
sąsiadów.
A.C.
KOLEGA GANGSTER
KLER I LULA
R.P.
Niejaki Michał W. , areszto-
wany za handel bronią i członko-
stwo w gangu pruszkowskim oka-
zał się dobrym znajomym Piotra
Minkiewicza , byłego asystenta
Buzka i Tomaszewskiego . Panów
widywano razem w MSWiA oraz
w kasynach. Minkiewicz, wbrew opi-
niom świadków, wypiera się teraz
znajomości z przymkniętym kolegą.
Nie było szczęścia w ruletce? A.C.
Ledwie lewicowy kandydat na
prezydenta Brazylii Lula da Silwa
upewnił się o swoim zwycięstwie,
a już został zaatakowany przez Ko-
ściół katolicki. Jak donosi portal IS,
biskup Talmir Rodriguez, czło-
nek tamtejszego episkopatu, zarzu-
cił prezydentowi, że jest on wrogo
nastawiony do brazylijskiego po-
rządku konstytucyjnego, gdyż do-
maga się legalizacji aborcji. Jakby
tego było mało, przywódca najwięk-
szego katolickiego kraju świata jest
zwolennikiem legalizacji jednopł-
ciowych związków partnerskich. Tak
więc prezydent ma przeciwko sobie
nie tylko wściekłą prawicę, USA
i międzynarodowe instytucje finan-
sowe, ale także Watykańczków. Czy
facet to przeżyje?
KSIĄDZ I POBOROWI
Prawosławny duchowny został
członkiem komisji poborowej
w zachodniorosyjskim mieście
Orzeł. Zaproszono go do prac ko-
misji, by zapobiegać nadużyciom
w uchylaniu się od służby wojsko-
wej. Wielu poborowych powoły-
wało się bowiem na przekonania
religijne jako uniemożliwiające
im pójście do wojska. Duchowny
ma sprawdzać, czy taka motywa-
cja jest prawdziwa. Jak dotąd jed-
nak żaden poborowy w obecno-
ści duchownego nie próbował za-
słaniać się wiarą.
A.C.
DRUGA „ŚWIĄTYNIA”
Pewien inwestor chciał w Gi-
dlach pod Częstochową otworzyć
dyskotekę. Do urzędu gminy cho-
dziły całe pielgrzymki z petycjami,
by nie doszło do powstania przy-
bytku rozpusty. Solą w oku była
planowana nazwa lokalu – „Świą-
tynia”. Uznano ją za bluźnierczą.
Tzw. nieznani sprawcy wybijali
w budynku szyby i niszczyli drzwi.
WYPOŻYCZALNIA
PaS
Wyznawcy „Kościoła Marado-
ny” świętowali urodziny swego bo-
ga i uczcili początek Nowego Ro-
ku – 43. po narodzinach Diego. Na
uroczystości 30 października odczy-
tano fragmenty biblii – „Jestem
Katecheta bytomskiego liceum
otworzył wypożyczalnię... różań-
ców. Z jego usług korzysta już po-
dobno jedna trzecia uczniów, a na-
wet dyrektorka szkoły. Stwierdzi-
ła ona: „oczywiście, mam swój
A.C.
96287092.014.png 96287092.015.png 96287092.016.png 96287092.017.png 96287092.018.png 96287092.019.png 96287092.020.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin