fakty_i_mity_2005_283_31.pdf

(16827 KB) Pobierz
str_01_31.qxd
BISKUPI DOJĄ POLSKĘ
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 31 (283) 11 SIERPNIA 2005 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Str. 3
– służy wyłącznie do za-
pładniania. A poza tym jest
zupełnie bezczynny i nieprzydat-
ny, nie zbiera pyłku, nie pełni żad-
nych funkcji społecznych...
W ludzkim ulu i ludzkim spo-
łeczeństwie odpowiednikiem trut-
nia jest... No kto? Odpowiedź uzy-
skacie, czytając trzy historie za-
mieszczone w tym numerze
„FiM”. Opowieść pierwsza doty-
czy spekulanta ziemią na skalę
niespotykaną, druga opisuje oszu-
sta, który doprowadził na skraj
życiowej katastrofy kobietę z trój-
ką dzieci, a trzecia – to historia
pszczelarza dybiącego na życie
kilkunastoletniej dziewczynki. Co
łączy te trzy postacie? Długie
i czarne ubranko...
Str. 6, 7, 9
Sabat
W Bolkowie na Dolnym Śląsku odbył się trzydniowy karnawał muzyki
gotycko-metalowej. Ponad półtora tysiąca uczestników festiwalu
z pewnością nie należało do pokolenia JPII. Zespoły tam występu-
jące też dalekie były od śpiewania „Barki”. Wręcz przeciwnie, do-
minowały emblematy okultystyczne, a nawet satanistyczne. Mimo to wszy-
scy bawili się grzecznie, a całej imprezy pilnowało dwóch zaspanych po-
licjantów... Czyżby cud?
Str. 13
Vespa Crabo
Państwo zapłaci o 200 mln zł więcej za kształcenie księży i katechetów
T ruteń – samiec pszczoły
Sabat
96458687.026.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 31 (283) 5 – 11 VIII 2005 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Samoobrona, która cieszy się od dwóch lat stabil-
nym, kilkunastoprocentowym poparciem, przeżywa prawdzi-
wą inwazję posłów tzw. lewicy. Pod skrzydła Andrzeja Leppe-
ra schronili się już dawni członkowie SLD: Jacek Zdrojewski,
Sebastian Florek i Aldona Michalak. Z Unii Pracy przeflan-
cował się Andrzej Aumiller (szef komisji sejmowej ds. OR-
LEN-u), a z całym ugrupowaniem dołączył koalicjant Tomasz
Mamiński – szef Krajowej Partii Emerytów i Rencistów.
Jak wam tam, lewicowcom, u boku Rydzyka i Jankowskiego?
Tylko 10 dni
Henryka Bochniarz, kandydatka w wyborach prezydenckich
z ramienia Partii Demokratycznej (dawna Unia Wolności), bio-
rąc wzór z Włodzimierza Cimoszewicza, zapałała nagłą miło-
ścią do gejów i lesbijek. Zapowiedziała, że chętnie podpisze
ustawę o związkach partnerskich.
Skąd taka chęć? Z kiepskich własnych notowań, czy raczej z naj-
nowszych sondaży, według których aż 46 proc. Polaków poparłoby
legalizację takich związków?
o niej mówią ci, którzy ją znają. Ja dodałbym jesz-
cze – to ostoja humanizmu na naszej sklerykalizowanej,
polskiej ziemi. A jak ona sama siebie określa – Don Kichot
bijący się z wiatrakami w słusznych sprawach.
Często ujawnia swoją naturę filozofa, którego po pro-
stu chce się słuchać. Dlaczego? Bo mówi o tolerancji, spra-
wiedliwości i o miłości, takiej życiowej, namacalnej
i oczywistej – nie obłudnej jak z kleszego kazania. Prywat-
nie jest dokładnie taka jak na ekranie telewizora – niezwy-
kle ciepła i ufna osoba, która pomogłaby każdemu potrze-
bującemu. Ale ma też urocze pazurki, potrafi z kulturą
i wdziękiem ofuknąć adwersarza. Młoda duchem, tańczy
na mokrej od rosy trawie, ko-
cha zwierzęta i pragnie czy-
nić dobro; profesor Uniwer-
sytetu Warszawskiego z ha-
bilitacją KUL-u, były sędzia
Trybunału Stanu, obecnie se-
nator RP i wiceprzewodniczą-
ca polskiego oddziału Stowa-
rzyszenia Kultury Europejskiej.
Dzięki Jej uporowi powstał
projekt ustawy o rejestrowa-
nych związkach partnerskich
– pierwszy w Polsce, przy-
jęty przez Senat, lecz wstrzy-
many przez marszałka Sejmu
Włodzimierza Cimoszewicza.
Maria jest mądra, a do tego
odważna, co w Klechistanie
jest prawdziwym zjawiskiem.
Wyraźnie wyróżnia się na tle
naszego parafialnego zaścian-
ka – dewocji ludzi nauki i głu-
poty oraz koniunkturalizmu
elit. Jej pacyfizm i zaanga-
żowanie doceniono za grani-
cą – została nominowana do
Pokojowej Nagrody Nobla.
Jest też moją Przyjaciółką,
z czego jestem dumny.
Ponieważ Maria jest święta, musiała zostać wyklęta
przez kręgi kościelne i prawicowych fanatyków. Wielokrot-
nie była przez nich obrażana (manifestowano nawet pod
jej domem) i straszona groźbami odebrania życia. Mimo to
na prośbę wielu ludzi zdecydowała się kilka tygodni temu
wystartować w wyborach prezydenckich. W swoim pro-
gramie zapisała między innymi: poprawę warunków życia
ludzi starszych, niepełnosprawnych i bezrobotnych, ochro-
nę praw pracowniczych, troskę o los twórców, szacunek
i równe prawa dla wszelkich mniejszości, neutralność świa-
topoglądową państwa, odrodzenie wartości honoru w po-
lityce, kontrolę wydatkowania publicznych pieniędzy, życz-
liwość dla zwierząt, wycofanie wojsk z Iraku...
Marysię trudno przechwalić, ale przecież wcale nie
o to chodzi.
Oto dwa fragmenty wspólne dla wielu listów, które przy-
szły do redakcji „FiM”: 1. „Czytam Was i popieram, ale na
Szyszkowską podpisu nie złożę. Pracuję w państwowej
firmie, mam nadzieję awansować. Nie chcę po prostu zo-
stawiać śladu, że na nią głosowałem. Kto wie, Kaczyńscy
mogą i z tego kiedyś rozliczać. Takie czasy”... 2. „Szysz-
kowska to stracony głos. Prawdziwi lewicowcy muszą te-
raz szukać siły w jedności. (...) Wybory do parlamentu
mamy przegrane, tylko Cimoszewicz ma szansę dokopać
Kaczyńskiemu” . Jak widać, historia się powtarza, i to
w wielu wymiarach. Znowu cała nadzieja lewicy w pseu-
dolewicowym kandydacie. Natomiast pierwszy fragment
jest jakby żywcem wyjęty z listu Polaka pod niemieckim
zaborem, wprost z czasów kanclerza Bismarcka. Germani-
zacja, kaczyzacja... jedna cholera! Takie czasy...
Poparcie kandydata wiąże się tylko ze złożeniem pod-
pisu poparcia; to jeszcze nie jest oddanie głosu przy urnie
wyborczej. Wygra tylko jeden, ale sama kampania to dla
kilkunastu pozostałych kandydatów wielka promocja tre-
ści, które ze sobą niosą. Tak naprawdę najważniejszy jest
– nie tylko dla nas, antyklerykałów – dostęp do ogólno-
polskich mediów, a to będzie miał zapewnione każdy za-
rejestrowany kandydat. Bez tego nie będzie ani startu, ani
mediów, ani (po raz pierwszy!) publicznego głoszenia an-
tyklerykalizmu, tolerancji, pacyfizmu i wolności światopo-
glądowej. Żeby się to jednak ziściło, trzeba NAM zebrać
100 tysięcy podpisów popie-
rających kandydaturę Marii
Szyszkowskiej. W chwili gdy
piszę te słowa, zebrano 70
tysięcy...
Wielu uważa, że należy
poprzeć najsilniejszego. To ma
również podłoże psychologicz-
ne – każdy chce wygrać, nikt
nie chce stawiać na przegra-
nego konia. Przestrzegam
przed takim myśleniem! Ma-
ria Szyszkowska stanowi
de facto realną opozycję
wobec innych kandydatów
tak zwanej lewicy . Z pro-
stej przyczyny – ona jedyna
gwarantuje odważną, lewico-
wą kampanię i realizację
przedwyborczych obietnic.
Wiemy o tym dobrze – my,
którzyśmy na własnych tył-
kach przejechali się na ha-
słach SLD. Tylko Szyszkow-
ska może zebrać głosy zawie-
dzionego elektoratu prawdzi-
wej lewicy – głosy tych, któ-
rzy na nikogo innego już nie
zagłosują. Błędem jest twier-
dzenie, że wszyscy oni będą głosować na Cimoszewicza
czy Borowskiego. Obaj mają zbyt silny elektorat negatyw-
ny. Należy więc przypuszczać, że elektorat Marii Szyszkow-
skiej wcale nie pójdzie na wybory, jeśli nie będzie mógł
na nią oddać głosu. Szyszkowska nie odbierze głosów ani
kandydatowi SLD, ani SdPl, lecz zbierze swój – bardzo kon-
kretny – elektorat. Czym więc zaowocuje poparcie dla
Marii Szyszkowskiej? Dodatkowymi głosami lewej strony,
a poza tym – wielką promocją prawdziwie lewico-
wych i antyklerykalnych wartości w mediach . Tym, któ-
rzy wiszą mi teraz u języka, odpowiadam: tak, później,
w drugiej turze, wszyscy będziemy mogli zagłosować na
Włodzimierza Cimoszewicza.
Na udziale Marii w wyborach zależy wielu ludziom. Mu-
simy do nich dotrzeć, przekonać, dodać odwagi. Dziękuję
w imieniu Marii i swoim tym wszystkim, którzy stanęli na
wysokości zadania i wysłali deklarację. Nie można, nie wol-
no zmarnować okazji, bo może się ona długo nie powtó-
rzyć. Apeluję do wszystkich Członków APP RACJA i Czy-
telników „FiM” – potrzeba jeszcze tylko 30 tysięcy podpi-
sów. Nie możemy liczyć, że ktoś inny zbierze te podpisy
za nas. Bierzmy się do pracy. Pozostało TYLKO 10 DNI!
Formularze dostępne są na stronach: www.szyszkow-
ska.prv.pl i www.szyszkowska.org. Zapełnione listy popar-
cia prosimy przysyłać na adres biura senatorskiego: BIU-
RO SENATOR MARII SZYSZKOWSKIEJ, ul. Rumuńska 20,
03-971 Warszawa.
WARSZAWA W kulejącą zbiórkę funduszy na Glempową Świą-
tynię Opatrzności Bożej włączyli się aktywnie członkowie Bu-
siness Center Club. Złapali jednak tylko kilku frajerów. Fun-
dacja budująca świątynię podkreśla tymczasem, że budowa
jest sprawą najwyższej wagi narodowej, bo w ukończonym gma-
chu ma stanąć symboliczny grób papieża z jego relikwiami
– ważne miejsce pielgrzymkowe.
Parcelację papieża przewidzieliśmy. Stawialiśmy jednak na Licheń
lub Jasną Górę, tymczasem interes otworzy Glemp.
Polska służba zdrowia jest uboga, ale wcale nie cała. Dyrek-
torzy i zastępcy warszawskich szpitali – bielańskiego i grochow-
skiego – świadczyli sobie nawzajem fikcyjne usługi doradcze.
Szpitale zapłaciły im za to łącznie 330 tys. złotych.
I co z tego, przecież nawet zadłużony szpital i tak się kiedyś oddłuży!
GDAŃSK Obok oficjalnych obchodów 25-lecia powstania So-
lidarności będą też uroczystości konkurencyjne. Organizuje je
były radykalny lider związku, Andrzej Gwiazda, wraz z przy-
kościelną Anną Walentynowicz.
Wybór pomiędzy „Solidarnością” nowobogacką a „Solidarnością”
Radiomaryjną przypomina różnicę między dżumą a cholerą.
ELBLĄG Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości, człowiek skazany
prawomocnym wyrokiem sądu za jazdę po pijanemu może star-
tować do Sejmu. Władze partii umieściły przestępcę – Le-
onarda Krasulskiego – na czele listy wyborczej w Elblągu.
SLD nazwano „partią aferzystów” po wyborach; PiS z Kaczyński-
mi na czele zasługuje na to określenie jeszcze przed wyborami.
POLSKA/BIAŁORUŚ Konflikt narasta. Łukaszenko chce so-
bie podporządkować Związek Polaków na Białorusi, utrzymy-
wany głównie z polskich środków publicznych. Ale szczytem
tupetu popisał się Donald Tusk, który w ramach kampanii
prezydenckiej zabawił się w zbawcę Polaków na Wschodzie
i zachęcał naszych białoruskich rodaków do nieposłuszeństwa
wobec własnego rządu.
U nas największy problem jest z mniejszością watykańską. For-
malnie to Polacy, ale z ojczyzną (sercem i duszą) w Watykanie.
POLSKA/ROSJA Ciąg dalszy polskiej polityki wschodniej...
W Rosji wrze po pobiciu przez chuliganów warszawskich czwór-
ki dzieci rosyjskich dyplomatów. Rosyjskie media twierdzą, że
nastolatków bito z okrzykiem: „Bić Ruskich!” i że napaść nie
była przypadkowa, a my temu zaprzeczamy. Rosjanie żądają
oficjalnych przeprosin, a nasz rząd twierdzi, że nikt, oprócz
chuliganów, nie zawinił.
Nikt – oprócz idiotów i sabotażystów nakręcających od lat antyro-
syjską histerię.
FRANCJA/IRLANDIA W Saint-Nazaire i w Dublinie miały miej-
sce protesty i strajki organizowane przez polskich pracowników.
We Francji byli oni okradani przez polskich pośredników, a w
Irlandii wykorzystywani przez tamtejszy oddział Tesco.
W kraju nikt by ich może nie okradł, ale za to nie mieliby pracy.
WIELKA BRYTANIA Znany z tolerancji Kościół anglikański
podjął dwie zaskakujące decyzje wobec wejścia w życie prawa
legalizującego związki partnerskie. Po pierwsze – zabronił du-
chownym błogosławienia takich związków w kościele, po dru-
gie – pozwolił tymże duchownym na ich zawieranie. Ale pod
jednym warunkiem: pastorzy i pastorki będą żyli ze swoimi to-
warzyszami życia w tzw. czystości, czyli bez uprawiania seksu!
Trudno powiedzieć, czy to jest liberalizm, czy wyrafinowana tortura.
ROSJA Mer Moskwy Jurij Łużkow, idąc za wzorem swoich
kolegów z Warszawy, Jerozolimy i Rygi, zakazał marszu ho-
moseksualistów, bo „protesty naruszyłyby dobry wizerunek mia-
sta”. Łużkowowi wtóruje Cerkiew prawosławna, której przed-
stawiciel przestrzegł gejów przed „śmiercią wieczną”. Nawet
moskiewski oddział liberalnej i niby prozachodniej partii „Ja-
błoko” sprzeciwił się planowanemu marszowi.
Grożenie śmiercią jest karalne; grożenie śmiercią wieczną jest
w dobrym tonie.
JONASZ
Współpraca: Daniel Ptaszek
M aria Szyszkowska to sumienie polskiej lewicy – tak
96458687.027.png 96458687.028.png 96458687.029.png 96458687.001.png
Nr 31 (283) 5 – 11 VIII 2005 r.
KOŚCIELNY ROZBIÓR POLSKI
3
Umierający lewicowy
rząd RP po raz ostatni
dał dupy klerowi
katolickiemu. Po tym
stosunku biskupi
dostali wyjątkowo
silnego orgazmu.
Ziemia się poruszyła...
Ostatnia wieczerza „Jakiekolwiek rozważania na temat konkordatu nieodparcie przywołują myśl
została wbrew wymogom Konstytucji,
to zasadnie można twierdzić, że pod-
stawa prawna obowiązywania tej umo-
wy jest wątpliwa”.
Słowo „wątpliwa” wynika oczywi-
ście z ostrożności (może konformi-
zmu...) profesora, ale i tak jest – jak
na standardy polskie – piekielnie od-
ważne. Bakalarski dodaje też, że
w wyniku podpisania konkordatu Pol-
Rotfeld. Nasz słabo po polsku mó-
wiący minister już na dzień dobry
i na poprawę humoru obecnych
oświadczył, że sprawa likwidacji Fun-
duszu Kościelnego jest raz na za-
wsze zamknięta. Fundusz (danina pań-
stwa dla Krk, sięgająca co roku 100
mln zł) był, jest i zawsze będzie!
Ale to była dopiero przekąska.
Danie główne zaserwowali zaraz bi-
tak smakowitego nawet się nie spo-
dziewali. Otóż rząd zadeklarował sam
z siebie, iż sądy kościelne otrzyma-
ją dostęp do dokumentacji medycz-
nej tych obywateli, którzy chcą unie-
ważnić kościelne małżeństwo. Bywa
bowiem, że przyczyną nieważności jest
na przykład bezpłodność albo inna
choroba ukryta przed ślubem przez
jedną ze stron.
Zamurowało Was? Nas też.
W każdym cywilizowanym kraju
(a nawet w Republice Środkowej
Afryki) obowiązuje fundamentalne
prawo o tajemnicy lekarskiej, którą
można znieść tylko w wypadkach
szczególnych, na specjalne polecenie
organów państwa i tylko państwa
(sąd, prokuratura). Innymi słowy, sto-
imy w obliczu historycznego wydarze-
nia: oto Kościół stał się państwo-
wym organem!
Pieronek krzyknął wówczas po-
dobno: – Nareszcie!
JOANNA GAWŁOWSKA
ANNA KARWOWSKA
o jego przydatności dla państwa polskiego.
Według konkordatu, Biskup Polowy jako żołnierz nie ma wyraźnego obowiązku
przestrzegania prawa polskiego, a w razie jego naruszenia polskie władze pań-
stwowe nie mają uprawnień do zwolnienia Biskupa Polowego ze stanowiska
– nawet wówczas, gdy ingeruje w sprawy zarezerwowane dla rządu, zajmując
publicznie stanowisko sprzeczne z polityką tego rządu. Nie można tego odczy-
tać inaczej, jak tylko ograniczenie suwerennej władzy państwa polskiego.
Z artykułów konkordatu wynika, że państwo nie ma wpływu na program na-
uczania religii katolickiej, na treść podręczników, które opracowuje władza ko-
ścielna i jedynie podaje do wiadomości kompetentnej władzy państwowej,
a także na dobór personelu nauczycielskiego, bo jedynie kryteria wykształcenia
pedagogicznego oraz forma i tryb uzupełnienia tego wykształcenia będą przed-
miotem uzgodnień kompetentnych władz państwowych z Konferencją Episko-
patu Polski, i wreszcie – na jakąkolwiek kontrolę treści nauczania i wychowa-
nia religijnego, ponieważ nauczyciele religii w tym zakresie podlegają tylko
przepisom i zarządzeniom kościelnym.
Przepisy konkordatu dotyczące małżeństw dają wyraźne pierwszeństwo prawu
kanonicznemu przed prawem polskim”.
Zacznijmy ab ovo . Oto istnieje
w Polsce komisja konkordatowa.
Składa się ona z przedstawicieli Ko-
ścioła i rządu RP. W tym miejscu
wypada przypomnieć po raz tysięcz-
ny, że konkordat (umowa pomiędzy
Polską a Watykanem) czyni z nasze-
go kraju lennika wobec Stolicy Pio-
trowej. Ten podpisany w 1993 roku
akt prawny (a raczej akt bezpra-
wia) jest niezgodny z Konstytucją
RP – to nie tylko nasza opinia, ale
m.in. profesora Tadeusza Zieliń-
skiego , czyli nie byle kogo.
Później konkordat został ratyfi-
kowany przez Sejm. Na ten temat
profesor Czesław Bakalarski – sę-
dzia Trybunału Konstytucyjnego – mó-
wi tak: „Jeśli umowa międzynarodo-
wa, na podstawie której Rzeczpospo-
lita Polska przekazała organizacji mię-
dzynarodowej część swoich kompeten-
cji władzy państwowej, ratyfikowana
ska oddała część władzy państwo-
wej, co zgodnie z Konstytucją RP mo-
że nastąpić jedynie w wyniku ogólno-
narodowego referendum. Jak wiemy,
nic takiego nie miało miejsca.
Tyle tytułem wstępu. Trzeba jesz-
cze podkreślić, że chociaż ostatni
tzw. lewicowi ministrowie spraw za-
granicznych (specjaliści od prawa
międzynarodowego) – Cimoszewicz
i Rotfeld – doskonale zdawali sobie
sprawę, że konkordat jest nielegal-
ny, to jednak przez cały czas umi-
zgiwali się do biskupów i szli na
wszelkie możliwe i niemożliwe ustęp-
stwa oraz pozycje...
Apogeum dawania dupy nastą-
piło w piątek 29 lipca 2005 roku. Wte-
dy to, gdy po raz ostatni obradował
Sejm IV kadencji, zebrała się komi-
sja konkordatowa. Ze strony Kościo-
ła dowodził jej biskup Pieronek,
a po stronie rządowej zasiadł Adam
skupi, zobowiązując świeckie pań-
stwo polskie do pełnego finansowa-
nia z budżetu trzech uczelni kościel-
nych kształcących księży i kateche-
tów: Papieskich Wydziałów Teolo-
gicznych we Wrocławiu i w Warsza-
wie oraz Wyższej Szkoły Filozoficz-
no-Pedagogicznej Towarzystwa Jezu-
sowego Ignatianum w Krakowie.
Ten skok na kasę jest nawet
sprzeczny ze skandalicznym konkor-
datem, który mówi tylko tyle, że „pań-
stwo rozważy udzielenie pomocy fi-
nansowej wydziałom teologicznym”.
A tu już nie mówimy o jakiejś tam
pomocy, lecz o całkowitym finan-
sowaniu! To są co najmniej 203
miliony złotych rocznie!
Pieronek i jego poplecznicy led-
wie oblizali się ze smakiem, ledwo
odstawili kielichy mszalnego wina,
a tu już wniesiono na tacy deser. Ko-
ścielnym aż ślinka pociekła. Czegoś
Czesław Bakalarski
były sędzia Trybunału Konstytucyjnego
Wyimki z książki „Konstytucja, ustrój, system finansowy państwa. Księga pa-
miątkowa ku czci prof. Natalii Gajl” pod redakcją prof. Teresy Dębowskiej-Ro-
manowskiej i dra Adama Jankiewicza (Wydawnictwo Trybunału Konstytucyj-
nego, Warszawa 1999)
GŁASKANIE JEŻA
List do Pana Boga
Panie Boże, być może przyjdzie kiedyś
taki czas, że w Ciebie uwierzę, bowiem
dajesz mi (jeśli to TY dajesz) coraz wy-
raźniejsze znaki o swoim istnieniu.
Podobno jest tak, że gdy chcesz kogoś uka-
rać, to odbierasz mu rozum. Na tym właśnie
poletku (Poletko Pana Boga?) z dnia na dzień
częściej widzę Twoją (jeśli rzeczywiście Two-
ją) działalność.
Tylko w czasie mojej dziennikarskiej karie-
ry, a jest to na razie marne 18 lat, boleśnie do-
tknąłeś wiele osób z tej swojej umiłowanej Pol-
ski, którą Twój domniemany namiestnik, pa-
pież Pius XII , nazwał „najwierniejszą córą
Kościoła, ale najmniej kochaną”.
Jednak kiedy czytam podręczniki historii,
to dopiero rośnie we mnie głęboki podziw (po-
łączony ze zrozumieniem), że tak wielu potom-
kom Lecha, naszego protoplasty, i temu, co to
skakał przez płot – odebrałeś zdrowy rozsądek.
Ostatnimi czasy patrzę z niekłamanym za-
chwytem na Twój Boży Karzący Palec, à pro-
pos rozmaitej maści Giertychów, Maciere-
wiczów, Miodowiczów, Wrzodaków, Was-
sermannów i innych „manów”. Widać, że
ciężko przeciwko Tobie nagrzeszyli. Pytasz,
skąd wiem, że ciężko? Ano stąd, że komuś
za coś można ewentualnie rozum odebrać...
Ale żeby aż tak odebrać? Panie Boże, czy
Ty się Boga nie boisz? Trochę litości! Sam,
w swoim natchnionym Piśmie, pouczałeś, że
„nie wiedzą, co czynią”. Z drugiej strony, Bo-
że, gdzieś na dnie swojej boskiej duszy mo-
żesz mieć i ździebełko racji – a nuż łobuzy
faktycznie wiedzą, co czynią?
Ale ja nie o tym. Ja o tym, że ostatnimi
czasy coraz częściej karzesz odebraniem rozu-
mu swoich tu na ziemi urzędników. Blisko 10
lat temu ukarałeś niejakiego księdza Miłosia ,
który do zrozpaczonych powodzian, ludzi po-
zbawionych dorobku całego życia, ludzi płaczą-
cych po bliskich, którzy utonęli, ludzi odartych
z nadziei powysyłał listy, w których informował,
że owa powódź to kara za to, iż w wyborach
parlamentarnych głosowali na lewicę. I wobec
tego – sami są sobie winni.
Podobnych przykładów na to, że odbierasz
rozum swoim pretorianom, widzę coraz więcej.
Masz klasę... nie ma dwóch zdań. Jednak ostat-
nio wprost mnie zamurowało.
Żeby tak boleśnie doświadczyć księdza Jó-
zefa Greckiego z Ostrowa Wielkopolskiego! To
już jest, Panie Boże, rodzaj sadyzmu...
Ty i ja wiemy, o co chodzi, ale Czytelnicy
Twoich ulubionych „Faktów i Mitów” nie wie-
dzą, więc ich oświećmy.
Otóż ksiądz Grecki, który Greka nie myśli
nawet udawać, żąda – i to już od dwóch lat
– od rozmaitych ministerstw i sądów coraz to
wyższych instancji natychmiastowego zdelegali-
zowania Antyklerykalnej Partii Postępu RACJA
i przy okazji tygodnika „FiM”.
W rozlicznych pismach słanych między in-
nymi do organów ścigania donosi na przykład:
„Nazwa Partii – użycie w nazwie partii słowa
„Antyklerykalna” zakłada, że partia powołana
została min. do walki ze stanem duchownym
kościoła katolickiego”.
Ja wiem, że zemsta jest rozkoszą bogów,
ale co takiego złego zrobił Ci proboszcz Grec-
ki, iż tak go karzesz? Po pierwsze, to nie wi-
na Greckiego, że słabo zna gramatykę i inter-
punkcję języka polskiego... To wina jak najbar-
dziej Twoja. Wszak mogłeś go tego kiedyś na-
uczyć. Po drugie – Panie Boże, powinieneś
pewnego razu wcisnąć w ręce swojego sługi,
księdza Greckiego, „Słownik wyrazów obcych”
autorstwa innego swojego (tym razem udane-
go) dziecka – Władysława Kopalińskiego .
Tam bowiem, za Twoją zapewne sprawą, stoi
jak wół: „KLERYKALIZM – dążność do za-
pewnienia Kościołowi, duchowieństwu (klero-
wi) decydującego wpływu na życie publiczne,
polityczne, społeczne, kulturalne”.
Tak więc ANTYKLERYKALIZM jest ni-
czym innym, tylko niegodzeniem się na taki wła-
śnie model państwa i cywilizacji oraz kultury,
a nie żadną walką z Tobą czy rzekomo Twoim
Kościołem. Przy okazji możesz mieć sporą fraj-
dę z powodu ukarania (co wszak bardzo lubisz)
Greckiego jakimś na ten przykład syfilisem, bo
w listach słanych do sądów słowo „Kościół” pi-
sze on konsekwentnie małą literą, co może świad-
czyć o opętaniu np. przez Lucyfera. Dobrze
wiesz, Panie Boże, że niczego podobnego nie
znajdziesz nigdy na łamach „FiM”.
Z tym syfilisem dla Greckiego, Panie Boże,
to ja sobie tylko tak żartowałem. Już wystarczy,
że dość boleśnie ukarałeś inne swoje sługi:
księdza Jankowskiego , księdza Paetza , księ-
dza Pawłowicza ...
Jeśli kiedyś stanę przed Tobą (jeśli stanę,
a wcześniej – uwierzę), to zapytam otwarcie:
– Panie Boże, jak wygląda piekło dla księży?
Z wyrazami należnego szacunku i ukłona-
mi
MAREK SZENBORN
96458687.002.png 96458687.003.png 96458687.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 31 (283) 5 – 11 VIII 2005 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Gra w klocki
jest wysławianie pod niebiosa swo-
jego szefa.
Do peanów na cześć Koguta przy-
łączył się Tygodnik Rodzin Katolic-
kich „Źródło”, który przyznał mu „Na-
grodę Sługi Bożego Jerzego Cie-
sielskiego – Ojca Rodziny” za wszech-
stronną i skuteczną działalność na
rzecz umacniania rodziny w Polsce.
Gazeta Koguta pada przed swoim pa-
nem i władcą na kolana i pisze: „Pięk-
na, kolorami szczęścia, modlitwy i do-
broci malowana ikona przeszła do rąk
Laureata dziewiątej już edycji, Stani-
sława Koguta, który odebrał ją w asy-
ście swojej małżonki Bogumiły ”. A po-
tem „Człowiek ze Stróż” dał głos, co
jest malowniczo skomentowane: „Pro-
ste, ale pięknie budowane zdania opi-
su faktów i wydarzeń, tych retrospek-
tywnych i tych obok, wyniesionych z ro-
dzinnych domów kierunkowskazów po-
stępowania, zdominowały to wzrusza-
jące oratorskie wystąpienie jak kazanie
i jak przykazanie kierowane do
świata obojętności i nieczu-
łości. To, czego dokonał
Człowiek ze Stróż i czego
jeszcze może dokonać
– jest dzisiaj szansą i na-
dzieją dla wszystkich, któ-
rzy na nie czekają”.
Ja wiem, czego... nie do-
konał. Nie otworzył pyska
w sprawie wypadku na kolei i wadli-
wych klocków hamulcowych! Startu-
je ponownie jako kandydat do wyso-
kopłatnej Rady Nadzorczej PKP oraz
do Sejmu. I wygra, bowiem jest to je-
dyny kogut na świecie, który znosi zło-
te jajka – dla siebie. A ludzie jeżdżą
na potęgę pociągami, bo jest środek
lata...
Prowincjałki
Ponad 2 promile miał na służbie
policjant z Pabianic. Przyłapał go
na tym sam komendant, który przyszedł do komisariatu, aby nadrobić robo-
tę papierkową. Najpierw po dobroci próbował nakłonić funkcjonariusza, aby
pojechał do domu. Kiedy perswazja zawiodła, postanowił osobiście odwieźć
go do izby wytrzeźwień. W drodze podwładny obrzygał samochód szefa
i jego samego. No i dopiero wtedy miarka się przebrała – następnego dnia
wyleciał z pracy.
Do wypadku (25 lipca br.) doszło
na wysokości dworca Warszawa
Stadion. Na pociąg relacji Zako-
pane–Gdynia najechał pociąg pod-
miejski jadący ze Skierniewic do
Pilawy. Do szpitali trafiło 38 osób.
Przewidzieliśmy ten wypadek.
Maszynista wcale nie zasnął – jak
początkowo relacjonowano, obciąża-
jąc winą niewinnego człowieka – lecz
nie mógł wyhamować pociągu. A nie
mógł dlatego, że w Kolei Mazowiec-
kiej – zamiast żeliwnych, sprawdzo-
nych klocków hamulcowych – mon-
towane są jakieś gówna z tworzyw
sztucznych. Efektem tego jest
dwa razy dłuższe hamowanie
pociągu.
Przewidzieliśmy ten wypa-
dek 24 marca 2005 roku. W ar-
tykule „Wykolejona kolej”
(„FiM” 11/2005) pisałem: „Za-
częto używać na elektrycznych ze-
społach trakcyjnych kompo-
zytowych klocków hamulco-
wych i przez oszczędność
wycofuje się klocki żeliw-
ne. Niestety, jest to pozorna oszczęd-
ność, bowiem na klockach kompozy-
towych jest dużo gorszy efekt hamo-
wania i maszyniści jeżdżą pełni stra-
chu, że przed semaforem nie wyha-
mują... Negatywne opinie o polskich
klockach hamulcowych będą prawdo-
podobnie ignorowane co najmniej do
pierwszego wypadku”.
Pierwszy wypadek nastąpił i będą
kolejne! Napisawszy to zdanie, zasta-
nowiłem się, czy nie dopisać magicz-
nego – „odpukać!”. Ale cóż to da! Ra-
czej należałoby puknąć w głupie łby
władców PKP. Wymyślili oni produk-
cję własnych klocków w Hucie Szkła
Wołomin, rezygnując z doskonałych
klocków kompozytowych sprowadza-
nych z Niemiec. Dlaczego? No bo ktoś
musiał zarobić szmal, oczywiście kosz-
tem bezpieczeństwa ludzi.
Mam nadzieję, że z maszynisty nie
zrobi się kozła ofiarnego, a prokura-
tor weźmie za tyłki bonzów z Kolei
Mazowieckiej.
AH
Do policji w Ostrołęce wpłynął ano-
nim, że 78-letni mieszkaniec pobli-
skiej wioski molestuje seksualnie dzieci. Ponoć płacił im od 4 do 8 złotych.
Fenomenem wybujałej aktywności seksualnej zajął się prokurator. AH
Troje mieszkańców Słupska zosta-
ło oskarżonych o przywłaszczenie
kury, która poniosła śmierć podczas kolizji drogowej. Zamiast oddać nie-
boszczkę właścicielom, ugotowali na niej rosół.
AH
Zgierska policja zatrzymała kierow-
cę jadącego samochodem w spo-
sób podejrzany. Badanie alkomatem wykazało 4,5 promila alkoholu. Mężczy-
zna ani myślał poddać się bez walki i zakwestionował wynik badania. Okaza-
ło się, że miał rację – za drugim razem wydmuchał tylko 4,3 promila. AH
Przez wieś Luciejów w woj. sie-
radzkim pędziła do pożaru straż
pożarna. Zobaczyło to dwóch wstawionych nastolatków. Jeden jakimś cu-
dem wskoczył na wóz, a drugi podczepił się, jadąc na rowerze. Obaj poroz-
bijali się już na pierwszym zakręcie. Strażacy niczego nie zauważyli – ich
kierowca też był pijany.
Liczyliśmy na błyskawiczną reak-
cję kolejowych związków zawodo-
wych... A co w tej sprawie robi
(oprócz zapowiadania kolejnych straj-
ków) Stanisław Kogut ze Stróż, szef
kolejarskiej Solidarności? Sprawy nie
ma. Cisza. Dba tylko o promocję wła-
snej osoby. Wydaje gazetę „Głos Ma-
łopolski”, której jedynym zadaniem
AH
W połowie lipca anonimowy miesz-
kaniec podopolskich Graczy poin-
formował policję, że w rowie nieopodal nieczynnej linii kolejowej leżą listy
i kartki pocztowe. Prokuratura ustaliła, że korespondencję wyrzuciła 57-let-
nia listonoszka. Adresaci przesyłek daremnie na nie czekali w latach 1999–2001.
Według opolskiego wymiaru sprawiedliwości, złamanie tajemnicy korespon-
dencji warte jest 500 zł grzywny i 24 miesiące pozbawienia wolności w za-
wieszeniu.
ANDRZEJ RODAN
ŁD
ża, że wszystko już wie, więc nawet wtedy,
gdy życie stawia jej dwóję za dwóją, i tak uważa
się za prymusa.
Towarzystwo rządzące Polską jest nieodmiennie
w świetnym humorze. Wielki biznes sponsoruje polityków,
politycy wspierają interesy wielkiego biznesu, a media głów-
nego nurtu przyklasku-
ją temu wszystkiemu.
Nic dziwnego, że przy-
klaskują – robią to
przecież za pieniądze
wielkiego biznesu, któ-
ry albo bezpośrednio
jest ich właścicielem, albo je sponsoruje poprzez wyku-
pywanie miejsca reklamowego. Tak czy inaczej, rządzi
nami towarzystwo wzajemnej adoracji, szczęśliwe i za-
dowolone z siebie. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego:
kto ma pieniądze, ten ma władzę, a kto ma jedno i dru-
gie, ten ma również media. I na odwrót: ten kto ma
w kieszeni główne media, wcześniej czy później sięgnie
po władzę. Wszyscy też zgodnie mają w dupie tzw. mo-
tłoch, czyli własnych wyborców.
Właściciele Polski, czyli prawdziwa „grupa trzymają-
ca władzę”, za nic ma rzeczywistość. Ona wierzy tylko
w to, co sobie sama stworzy, i w prawdę, jaką poprzez
media poda społeczeństwu do wierzenia. W tym wirtu-
alnym świecie czarne staje się białe, a białe – czarne.
I tak Leszek Balcerowicz , który rozłożył na łopatki naj-
lepiej prosperujące gałęzie polskiego przemysłu, jest „wy-
bitnym ekonomistą”, który odbiera awanse, pochwały
i nagrody. Z kolei Karol Wojtyła – współodpowiedzial-
ny między innymi za cierpienia milionów ludzi spowodo-
wane zakazem antykoncepcji i aborcji, dyskryminacją ko-
biet i mniejszości seksualnych – jest przedstawiany jako
„niekwestionowany autorytet moralny całego świata
i najwybitniejszy Polak”. I jeszcze dobrze opłacany zdraj-
ca Kukliński zostaje wykreowany na bohatera i „pierw-
szego polskiego oficera w NATO”.
Podobnie jest z porażkami społecznymi ostatnich lat
– 60 procent Polaków żyjących poniżej minimum socjal-
nego (15 lat temu było to 20 procent społeczeństwa!) to
wynik „sukcesu pol-
skich reform gospo-
darczych”, a 18-pro-
centowe bezrobocie
to „racjonalizacja ryn-
ku pracy”. Niewielki
spadek bezrobocia
– spowodowany głównie masową emigracją młodzieży i,
w znacznie mniejszym stopniu, inwestycjami związanymi
z napływem europejskiej gotówki – przedstawia się jako
wybitny sukces rządu, a przymusową emigrację setek ty-
sięcy ludzi pozbawionych perspektyw – jako wydarzenie
ze wszech miar pozytywne.
Tymczasem są kraje, i to całkiem blisko, które potra-
fią prowadzić sensowną politykę gospodarczą i minimali-
zować bezrobocie. Dobrze radzą sobie Czesi i Węgrzy,
a socjalistyczne Dania i Szwecja – mimo wysokich podat-
ków – są ciągle w czołówce w każdej dziedzinie rozwoju.
Nawet państwa afrykańskie, np. Tunezja czy Botswana,
dzięki mądrym rządom i mimo potwornej epidemii AIDS
– kwitną gospodarczo. Może by więc należało w sezonie
wakacyjnym wysłać właścicieli Polski na jakieś korepety-
cje do Chin, Malezji albo do Botswany – wszystko jed-
no... Niech zobaczą, że brak inicjatywy, funkcjonowanie
państwa na kredyt i nieudacznictwo nie muszą być regu-
łą – nawet w trudnych czasach globalizacji i turbokapita-
lizmu. Tylko czy ci zadowoleni z siebie panowie są jesz-
cze edukowalni? Oto jest pytanie! ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Przyjechał z trzecią już żoną, teraz Chinką. Najlepiej by było, gdyby przy-
jechał z Marsjanką, może by wtedy wygrał .
(Andrzej Lepper o Stanie Tymińskim)
Przepoczwarzyłem się. Kiedyś byłem poczwarką, teraz jestem motylem.
(Jan Rokita)
Potrzeba korepetycji
Polscy politycy, skądinąd licytujący się w pochwałach demokracji, skutecz-
nie postarali się o to, by wypromować katolicyzm na religię panującą
w Polsce. Odnosi się wrażenie, że zależało im na tym nie mniej niż hie-
rarchii kościelnej .
(prof. Barbara Stanosz)
Kiedyś za Moczara mówiło się, że „kto nie z Mieciem, tego zmieciem”.
Dzisiaj młodzież cytuje powiedzenie: „kto nie z Olejem, tego olejem”.
(Krzysztof Martens, SLD, o Wojciechu Olejniczaku)
Radio Maryja realizuje politykę, którą można określić państwem w pań-
stwie, lecz w tej materii nie jest instytucją odosobnioną. Sam Kościół rów-
nież tak się sytuuje i właściwie jego działania często są dalekie od przy-
zwoitości politycznej, co najbardziej razi, że nie szanuje państwa i lekce-
waży prawo. W takiej sytuacji właściwie daje Radiu Maryja przyzwolenie
na działalność niezgodną nie tylko z prawem, dobrymi obyczajami, ale
przede wszystkim z zasadami nauki Kościoła chrześcijańskiego.
(Prof. Ignacy S. Fiut, filozof)
Polski prezydent jest jak angielska królowa (...). Czy jakakolwiek komi-
sja śledcza wezwałaby na przesłuchanie królową Elżbietę II? Przecież ona
też ma zdjęcie z Dochnalem.
(Wiktor Osiatyński, prawnik)
Wybrała OH
SZANUJ SZEFA SWEGO...
STARY CZŁOWIEK I MOŻE
KURA I KARA
POLICYJNA „WPADKA”
OCHOTNICY W STRAŻY
BODAJBYŚ CUDZE LISTY NOSIŁ
P olska klasa polityczna nie chce się uczyć. Uwa-
96458687.005.png 96458687.006.png 96458687.007.png 96458687.008.png 96458687.009.png 96458687.010.png 96458687.011.png 96458687.012.png 96458687.013.png 96458687.014.png 96458687.015.png 96458687.016.png 96458687.017.png 96458687.018.png 96458687.019.png 96458687.020.png
Nr 31 (283) 5 – 11 VIII 2005 r.
NA KLĘCZKACH
5
NAMOLNE WSZY
„dobrej śmierci”! Marketingowo
– strzał w dziesiątkę. Całym obowiąz-
kiem członków jest wspólne modle-
nie się o szybkie i „zaopatrzone”
(w sakramenty) zejście i składanie ofiar.
A może by tak ktoś założył inne
bractwa, np. dobrego życia, wysokich
dochodów, udanego seksu? Skutek
i tak ten sam...
dziewictwa. Poseł proponuje, aby
studentki, które po ukończeniu szko-
ły średniej wciąż są dziewicami, mia-
ły prawo do ubiegania się o umo-
rzenie opłat za dalsze studia.
Nas ciekawią problemy technicz-
ne: czy tak samo będą traktowane
dziewczyny atrakcyjne i brzydule, no
i przede wszystkim – kto je będzie
„lustrował”... Może popierający po-
mysł biskupi?
Młodzież Wszechpolska wznawia
akcję „Stop pornografii”, polegającą
na fotografowaniu sklepowych witryn,
na których prezentowane są materia-
ły erotyczne (pisemka, akcesoria),
i zawalaniu prokuratur okręgowych
zawiadomieniami o popełnieniu prze-
stępstwa. Młodzieńcy wychowani na
proboszczowych kazaniach nie do-
strzegają różnicy pomiędzy erotyką
a pornografią, dlatego zdecydowana
większość ich doniesień od razu tra-
fia do archiwum z adnotacją o od-
mowie wszczęcia postępowania. Czy
wysiłki weszpolaków idą na marne?
Wcale nie, bo przecież co się napa-
trzą, to ich.
bo się poddamy” – załkał Rydzyk
– i dodał, iż najbardziej spadły dat-
ki zagraniczne. Według niego, w ca-
łym 2004 roku Radio otrzymało tyl-
ko 30 tysięcy euro.
Proszę zwrócić uwagę, że w De-
kalogu nie ma przykazania „Nie
kłam” i z tego faktu tatko korzysta
co dzień garściami.
Nic to, i tak miło posłuchać bia-
dolenia Ryzyka...
do 1764 roku, czyli od koronacji Ste-
fana Batorego do objęcia tronu
przez Stanisława Augusta Ponia-
towskiego . Wbrew tej baśni eks-
perci szacują, że obraz powstał
w 1621 roku. Nieważne. Grunt, że
nowenna jest co cztery lata i co wy-
bory – to lepsze!
RP
NA „WŁASNY”
RACHUNEK
MP
RB
PRZYSTOJNIACZEK
22-letni Łukasz G. ze Skwierzy-
ny (woj. lubuskie) chciał zarobić na
wakacje. A że wszelką pracą brzy-
dził się bardzo, więc obmyślił plan.
Elegancko ubrany przyszedł do fir-
my reklamowej w Dziwnowie, przed-
stawił się jej młodym pracownikom
jako kierownik z centrali, pochwa-
lił za dobrą pracę, a nawet obiecał
premie. Dodał przy tym, że nie zna-
lazł jeszcze noclegu, więc studenci
zaproponowali mu gościnę. Kiedy
następnego dnia wrócili do domu,
ich „kierownika” już nie było, a wraz
z nim zniknęły przedmioty o warto-
ści 4 tys zł. Złodzieja zatrzymała po-
licja i marzenia o wakacjach szlag
trafił.
PRIMUM NON NOCERE
MarS
Z PUSTEGO W PEŁNE
Dyrektor szpitala w Torzymiu
nie będzie ukarany za to, że zamiast
w terminie płacić podatki, kupował
leki dla pacjentów – zdecydował sąd
w Sulęcinie.
W ubiegłym roku Stanisław
Marcinkowski przez kilka mie-
sięcy spóźniał się nawet kilkanaście
dni z zapłatą podatku od pensji pra-
cowników, więc urząd skarbowy
uznał go za przestępcę i skierował
sprawę do sądu.
Podczas rozprawy Marcinkowski
tłumaczył, że często musiał wybie-
rać między życiem pacjentów a roz-
liczaniem z fiskusem. Urząd skarbo-
wy godził się w końcu na odstąpie-
nie od wymierzenia kary. Na to jed-
nak nie wyraził zgody reprezentują-
cy dyrektora mecenas Włodzimierz
Sawicki , tłumacząc, że oznaczało-
by to winę dyrektora.
Sąd umorzył postępowanie, orze-
kając, że Marcinkowski nie popełnił
przestępstwa. Dzięki temu będzie
mógł nadal kierować placówką. Nie-
samowite...
MW
W Białymstoku nie wszyscy miesz-
kańcy chcą budowy świątyń dla trzech
nowych parafii. Oznacza to bowiem
nowe wydatki i kłopoty. – Jeszcze kil-
kanaście lat temu były tu tylko 3 ko-
ścioły – mówią mieszkańcy – a teraz
jest ich prawie trzydzieści. Ksiądz
Zdzisław Karabowicz , rzecznik bia-
łostockiej kurii, nie dziwi się tym pro-
testom, bo przecież każda inwestycja
tego typu to wielkie wyzwanie... Twier-
dzi jednak, że gdy dwa lata temu
powstawała świątynia św. Anny, to
też były protesty, „a dziś kościół jest
pełny”. Gdzie indziej nazywałoby
się to przymusem, ale Kościół jest
hierarchiczny – wierni mają dokład-
nie tyle do powiedzenia, co Żyd za
okupacji...
POCZĄTKI LPR
Kompromitacja polskiego wymia-
ru sprawiedliwości – to najdelikat-
niejsze określenie tego, co dzieje
się w związku z procesem bezim-
munitetowego posła LPR Witolda
Hatki (o tej sprawie pisaliśmy wie-
lokrotnie). Już wiadomo, że kaliskiej
prokuraturze nie uda się przed wy-
borami postawić go w stan oskarże-
nia. Hatka ma odpowiadać za ponad
3-milionowe straty w nieistniejącym
już Wielkopolskim Banku Rolniczym.
Jako przewodniczący rady nadzor-
czej przelał owe miliony na specjal-
ne konta tworzone na potrzeby „swo-
ich” spółek. W aferę zamieszani są
również Roman Giertych i Marek
Kotlinowski , którzy skutecznie gra-
li na zwłokę, utrudniając przesłucha-
nia.
OH
BIBLIA RADOMSKA
Katoliczki oszalały na punkcie
48-letniego sekretarza Benedykta
XVI . Błękitnooki, jasnowłosy i wy-
sportowany Niemiec, ks. George
Gaenswein (na zdj.), działa wręcz
elektryzująco na rozmodlone pąt-
niczki i turystki z całego świata, któ-
re oblegają Watykan niekoniecznie
z potrzeby ducha. Włoska prasa po-
równuje pociągającego duszpasterza
do Richarda Chamberlaina , któ-
ry przed laty – w serialu „Ptaki cier-
nistych krzewów” – odtwarzał rolę
niezapomnianego ks. Ralpha . Nie-
stety, watykański symbol seksu, don
Giorgio , jak nazywają go wielbiciel-
ki, pozostaje nieugięty wobec bab-
skich afektów. Jest całkowicie odda-
ny swojemu pryncypałowi i teolo-
gii. Jaka szkoda!
RP
Edmund K. , emeryt z Radomia,
ponad wszystko ukochał pobijanie re-
kordów. Choć kilka razy znalazł się
już w księdze Guinnessa , to ciągle
czuł niedosyt. I tym razem postawił
na pewną kartę – miłość Polaków
do JPII . Stworzył giganta (ma 211
cm wysokości, 148 cm szerokości, li-
czy 366 stron, a waży 350 kg) o na-
zwie „Wielka pamiątkowa księga Po-
laków. Papieżowi Janowi Pawłowi II
– Rodacy”. Udało się – w księdze
jest już co najmniej 14 tysięcy wpi-
sów, a chętnych przybywa. Pan Ed-
mund podróżuje ze swym „dziec-
kiem” po całym kraju. A że z pie-
niędzmi u niego krucho, więc jedzie
tylko tam, gdzie ktoś zapewni mu
transport.
OD KACZORÓW
ZACHOWAJ NAS, PANIE!
KAL
Pod obrazem Matki Boskiej Elek-
cyjnej (sic!) w kościele św. Stanisła-
wa Biskupa i Męczennika na war-
szawskiej Woli przez dziewięć kolej-
nych piątków, począwszy od 29 lip-
ca aż do dnia wyborów, ma trwać no-
wenna – cykl modłów w intencji do-
brych wyborów. Do udziału w mszach
zachęca gorliwy katolik, homofob,
europoseł i prezes mazowieckiej LPR
Wojciech Wierzejski .
Legenda głosi, że anonimowa
ikona „Najświętszej Panienki od do-
brych wyborów” towarzyszyła elek-
cjom polskich monarchów od 1575
AH
JUŻ NIE MA RYJA?
SKANSEN
Są takie noce, podczas których
warto zrezygnować z seksu, tylko
włączyć Radio Maryja. Powiecie, że
zwariowaliśmy? Otóż niekoniecznie...
Tydzień temu ojczulek Rydzyk pła-
kał na antenie RM, że jego firma
(koszt utrzymania RM i Telewizji
„Trwam” to według Rydzyka 24 mln
rocznie) jest w katastrofalnej sytu-
acji, bo ofiary od wiernych spadły
o połowę. „To nie może trwać długo,
Święcenie samochodów, wyre-
montowanych dróg czy oddawanych
do użytku hipermarketów to w Ka-
tolandzie normalka. Teraz doszły
jeszcze msze poprzedzające impre-
zy rozrywkowe. Niedawno przed Fe-
stiwalem Folkloru im. Józefa Mysz-
ki w Iłży modlono się w miejscowym
kościele. Proponujemy iść dalej
– niedługo odbędzie się Międzyna-
rodowy Festiwal Piosenki w Sopo-
cie, więc zanim zabrzmi tradycyjny
hejnał, wszyscy powinni obowiąz-
kowo paść na kolana i odmówić ró-
żaniec oraz litanię do Gwiazdy Mo-
rza. Cudzoziemcy i tak patrzą na nas
jak na wariatów, więc po czymś ta-
kim będą walić do Polski drzwiami
i oknami. Taki skansen to światowa
atrakcja!
RB
WZ
SPOCZĄĆ JAK ON
ŚWIĘTA WYSPA
Hitem niemieckich zakładów po-
grzebowych stała się trumna wzoro-
wana na tej, w jakiej spoczął Jan Pa-
weł II . Coraz więcej Niemców, w tym
protestantów, chce spoczywać po pa-
piesku, czyli w jasnej, przaśnej, drew-
nianej skrzyni, zwężonej w nogach
o ok. 15 cm. Taka prostota ma jed-
nak swoją cenę. Chociaż modne trum-
ny nie są jak oryginał z drzewa ce-
drowego, ale ze zwykłej jodły, to ce-
na jednej waha się między 2500
a 2800 euro! Produkcją „papieskich”
sarkofagów zajmuje się fabryka
w Wetter nad Ruhrą. Dla katolików
umieszcza się na wieku literę „M”
– symbol Maryi, zaś luteranie nie wy-
magają symboli. Moda ta dotarła do
Niemiec z Włoch. Ciekawe, kiedy
cmentarny styl „Wojtyłowy” zawita
nad Wisłę... Na targach NecroExpo
(„FiM” 24/2005) nie zauważyliśmy
nawet jego zapowiedzi. Trumniarze,
do roboty!
PS
Ratownicy medyczni spod znaku
Maltańskiego Krzyża mają swoją wy-
spę. Z okazji święta patrona, św. Ja-
na Chrzciciela, zaanektowali wyspę
na Jeziorze Klebarskim, gdzie pod-
czas nocnych modłów ustawili ka-
pliczkę. W wyprawie na wyspę oprócz
kawalerów maltańskich uczestniczył
sam metropolita warmiński Edmund
Piszcz . Nie byłoby w tym nic nad-
zwyczajnego, gdyby nie to, że zaanek-
towanie wyspy wiązało się z wielkim
karczunkiem i eksmisją kormoranów,
jedynych dotąd mieszkańców tego
urokliwego zakątka.
BRACTWO DZIĘGI
Jeśli już musimy umrzeć, to naj-
lepiej szybko i bez cierpienia. Za-
pewne dlatego w 1760 r. na sando-
mierskim zamku z inicjatywy księdza
Sokołowskiego powstało Bractwo
Dobrej Śmierci. Po 245 latach bp
sandomierski Andrzej Dzięga wydał
dekret o jego restytuowaniu. Natych-
miast zapisało się do niego prawie
200 osób, no bo kto nie chciałby
BS
DZIEWICE
DO LUSTRACJI
Pewien polityk z Ugandy przed-
stawił w parlamencie projekt nagra-
dzania dziewcząt za utrzymanie
MW
96458687.021.png 96458687.022.png 96458687.023.png 96458687.024.png 96458687.025.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin