Rozdział drugi. SM. by Wyjątkowa.pdf

(229 KB) Pobierz
Autor: Wyjątkowa
Autor: Wyjątkowa
Beta: alli
Specjalna dedykacja dla:
- Shit happens (Aś)
- Emi.
Rozdział 2.
Niedziela była nudna, męcząca i przygnębiająca. Nie potrafiłam zająć się niczym
konkretnym, po prostu nie miałam na to siły, bo kiedy zaczynałam coś robić, od razu traciłam
zapał, a moje myśli wędrowały w stronę słów Alice.
Powoli przejmowały kontrolę nad moim umysłem, przed czym się wzbraniałam i czego nie
chciałam. Za wszelką cenę nie mogłam pozwolić na to, abym przez nie zaczęła inaczej
postępować. Przestrzegając dotychczasowych zasad, zazwyczaj nie cierpiałam i nie
żałowałam. Oczywiście, zdarzały się gorsze momenty, w których plułam sobie w brodę,
jednak nie było ich aż tak dużo. Starałam się zachować trzeźwość umysłu i dzięki temu moje
życie wygląda teraz tak, jak wygląda. Na pewno są rzeczy, które chciałabym zmienić, jednak
i tak nie byłby to drastyczne zmiany.
Zresztą, po co ja się oszukuję? Nie jestem gotowa, a problem chyba tkwi w tym, że ja też nie
chcę nic zmieniać, bo boję się tego, że mój mały świat, który tak ciężko budowałam przez
ostatnie 4 lata, runie, że nie poradzę sobie. To, co mam teraz, nie jest złe i niezbyt utrwalone,
aby wystawiać jeszcze na próby…
Mimo, że Alice jest osobą beztroską i szaloną, posiada też stronę, której sama się czasami
boję. Nie, nie chodzi o to, że jest groźna, choć i tak bywa, tylko o to, że potrafi być poważna i
piekielnie dosadna. Lubię te cechy u ludzi, jednak u niej traktuję jak zło konieczne. Z tą
beztroską dziewczyną jestem bezpieczniejsza, ta druga zna moje zalety i wady i wykorzystuje
to. Wiem, że dla mojego dobra, chodzi po prostu o to, że czasami za bardzo szuka dziury w
całym.
1
Ona chce, abym zrozumiała i zaczęła żyć prawdziwym życiem, zaczęła być sobą, a nie osobą,
którą pokazuję dla innych. Alice po prostu chciałaby, abym zdjęła maskę i była w końcu
szczęśliwa. Niedługo 30-stka, a ja nadal się nie ustatkowałam. Ona wie, że kiedyś mogę
żałować, ba! Ja sama mam tego świadomość, jednak wolę nie ruszać się z miejsca, nie
niszczyć świata, który stworzyłam przez ciężką pracę, przez wyrzeczenia i zmiany, które nie
zawsze były korzystne. Ale dziewczyna ma rację, powinnam wszystko przemyśleć, posłuchać
mojej Dobrej Wróżki…
Retrospekcja:
- Słucham.
- Cześć, Bells, wiesz, po co dzwonię, prawda?
- Alice… Nie wiem, czy jest sens teraz nad tym się rozwodzić.
- Nie! Bello, masz mnie wysłuchać! Myślisz, że mi łatwo?! Czemu do ciebie nic nie dociera?!
Wiesz, jak ja cierpię przez to wszystko, wiesz, jak ty cierpisz?
- Al, ja po prostu się boję. Boję się tego, co mogłoby się zacząć dziać w moim życiu,
teraźniejszość jest łatwa i bezpieczna, nie chcę tego niszczyć.
- Właśnie czymś takim niszczysz siebie jeszcze bardziej. Żyjesz w błędnym kole, każdy kolejny
dzień wciąga cię coraz bardziej, gubisz się w tym.
- Czemu próbujesz mnie zmienić?! To moje życie, w swoim jesteś szczęśliwa, ciesz się, ja w
swoim też, czy to ci nie wystarcza? Widzieć uśmiech na twarzy przyjaciółki?
- Fałszywy uśmiech i smutek pod maską, żal za dawnym życiem i prawdziwym szczęściem?
Nie, to mi nie wystarcza, tobie też nie. Starałam się akceptować każdy twój wybór, każdy
wybryk, jednak już nie mogę, nie chodzi o to, że mam ci to za złe. Po prostu nie mogę patrzeć
na to, jak się gubisz, jak coraz bardziej ranisz samą siebie. Powinnaś się zastanowić, później
może być za późno . – Cholera! Czemu ona musi mieć tak wiele racji?!
- Al…
- Nie, Bells, to już na mnie nie działa… - Usłyszałam westchnienie. – Myślisz, że Edward
chciałby tego?
- Nie waż się wspominać o nim! – krzyknęłam. Ona wie, jak wspominanie o nim wyprowadza
mnie z równowagi.
- Nie, Bello, mimo tego, jak cię potraktował, był dobrym człowiekiem i jestem pewna, że po
rozwodzie nie tak wyobrażał sobie twoje dalsze życie.
2
- Alice! – Nie jestem cierpliwa na jej wzmianki o nim ... Jednak ona nic sobie z tego nie
zrobiła, jakby była głucha.
- Od zawsze chciał dla ciebie jak najlepiej, chciał, abyś była szczęśliwa i prawdziwa, ale ty
nic sobie z tego nie zrobiłaś. Zaczęłaś się zmieniać, tak, wiele rzeczy zmieniło się na lepsze,
ale po pewnym czasie zaczęłaś żyć w kłamstwie, że robisz to dla siebie, że tak będzie lepiej.
Szukając prawdziwej siebie, posunęłaś się za daleko. Przestaję cię poznawać. Oddalasz się,
przez opór oddzielasz się nawet od bliskich, którzy chcą tylko twojego dobra. Wiesz, że
będziesz żałować, ale trudno ci się do tego przyznać. Wiesz, że zostaniesz sama, ale nie chcesz
nic z tym zrobić. Wiesz, że mam rację, ale nie powiesz tego. Ale co najważniejsze, wiesz, że
chciałabyś być szczęśliwa i kochana, chciałabyś się zmienić, chciałabyś być z Edwardem.
Brakuje ci go, jego miłości, zrozumienia, ciepła i osoby obok ciebie. Twoje życie tylko na
pozór jest beztroskie, każdy kolejny dzień to tak naprawdę walka o przetrwanie i akceptację,
tylko gdzieś w głębi są zakopane chwile, podczas których naprawdę się cieszyłaś i
pokazywałaś swoje prawdziwe ja. Żałuję, że ciebie takiej nie znałam, bo teraz stajesz się
nikim … - Chciałam wykrzyczeć, że to wszystko nie prawda, że się myli i nie ma racji, ale czy
faktycznie jej nie miała? Pierwszy raz od przyjazdu tutaj poleciały mi łzy. Kiedyś obiecałam
sobie, że te słone krople są dozwolone tylko w Forks, stosowałam się do tego. Porażki tylko
dodawały mi siły i odwagi, nigdy nie pozwoliłam sobie na chwile słabości… Aż do teraz.
- Al…
- Nie, nawet nie wiesz, jak mi ciężko, ale muszę, bo inaczej nic ci nie pomoże. Ja tak nie mogę.
Chcę być twoją przyjaciółką, ale przede wszystkim chcę być przyjaciółką prawdziwej Belli, a
nie tej, którą udajesz już nawet przy najbliższych… Zastanów się… Ja nie mam już siły…
Wybacz… - Dźwięk, którego tak nienawidzę. Koniec rozmowy…
- Al… Al! Nie! NIE! Proszę! Proszę… - Osunęłam się po ścianie, właśnie mury się zatrzęsły,
w niektórych miejscach popękały, lody zaczęły topnieć. Coś pękło. I będę musiała to
naprawić, tylko w którą stronę…? Czas na zmiany. Teraz, w tym momencie. Dla nich, dla
mnie… dla niego .
Poniżej pewnego poziomu życia wytwarza się w człowieku coś w rodzaju fatalistycznego 1
przywiązania do swojej doli, coś w rodzaju gorzkiego doświadczenia, że każda zmiana może
być tylko zmianą na gorsze.
1 Fatalizm – wiara w przeznaczenie.
3
Koniec retrospekcji.
Najbardziej w tym wszystkim bolało mnie to, że Alice miała rację. Zawsze ją ma.
Powiedziała prawdę, przed którą się wzbraniałam, której nie chciałam przyjąć do
wiadomości. Jej przyjaźń była czymś najlepszym, co mnie spotkało i tracąc ją, zrobiłabym
sobie wielką krzywdę. Jednak strona osobowości, którą wykształciłam przez te lata nie
pozwalała mi na jakikolwiek ruch. Opór, tak, to właściwe określenie. Może jeszcze przekora,
przez przekorę ludzie robą tak, jak gdyby nigdy nie postąpili. Po prostu coś ich powstrzymuje.
Jeśli powiedzieć komuś, żeby czegoś nie robił, właśnie będąc przekornym, zrobi to. Ale czego
możemy wymagać od tak nieidealnych istot, jakimi są ludzie? Zwykłe stworzenia, które
nawzajem się ranią, nie potrafią przyznawać do błędu, zmieniać się… Jesteśmy tylko słabymi
pionkami, które tak łatwo zbić i przewrócić.
Słaby wątpi przed decyzją, silny po niej.
***
W poniedziałek poszłam do pracy z pozytywnym nastawieniem. Nałożyłam niebieską
sukienkę, mój szczęśliwy kolor i wysokie, granatowe szpilki 2 . Zdecydowałam, że naprawię
swoje błędy, przyznam się do nich i przeproszę Alice. Jest moją przyjaciółką i nie mogę jej
stracić. Życie już wystarczająco dało mi w kość, strata Alice byłaby całkowitym upadkiem…
Trzeba wielu lat, by znaleźć przyjaciela, wystarczy chwila, by go stracić.
Retrospekcja:
- Dzień dobry, nazywam się Alice Brandon, jestem przedstawicielką firmy kosmetycznej
Beauty. Czy jest pani zainteresowana naszymi ofertami? – Po trzech dniach ukrywania się w
domu, staje na progu nagle mały liliputek, który ledwo co odrósł od ziemi, i pyta, czy jestem
zainteresowana jakąś firmą kosmetyczną? – Więc? – I ten uśmiech. Czy jej nic nie zrazi? Nie
wystarczy, że wyglądam jak siedem nieszczęść? Wychudzona, brudna, z błędnym wzrokiem.
2 http://ikf.styl.fm/zestawienia/item279986.htm Szpilki akurat nie z tego zestawu, chodzi przede wszystkim o
sukienkę. Jednak wyobraźcie sobie granatowe szpile. :)
4
 
- Tak, tak. Niech pani wejdzie. – Po cholerę to robisz? Po co ją zapraszasz?
Alice Brandom weszła do przedpokoju, zdjęła sweterek, rzuciła go na wieszak i niewzruszona
bałaganem, skierowała się w stronę salonu. Było widać, że jest zdziwiona takim stanem,
prawdopodobnie, nowej klientki i jej domu, lecz udała, że nie zwraca na to uwagi.
- Niedawno się wprowadziłam, więc przepraszam za bałagan. Może się pani czegoś napije?
- Nie, nie, dziękuję. Może przejdę do rzeczy, bo widzę, że chyba nie ma pani sporo czasu. –
Przeprowadzając się tutaj, myślałam, że spotkam ludzi, którzy będą traktować mnie jak
gorszą, a jednak ta młoda dziewczyna jako jedyna uśmiechnęła się szczerze i z przyjemnością
przyszła do domu. Co z tego, że służbowo, ważne, że sama także chciała to zrobić. Ale jedna
jaskółka wiosny nie czyni.
- Firma Beauty zajmuje się sprzedażą kosmetyków przeznaczonych dla kobiet w wieku 20-30
lat. Produkty są robione z najlepszych składników, dostosowywane do różnych rodzajów
skóry i badane dermatologicznie. Zaletą jest również fakt, że ich ceny nie są wygórowane, a
efekty naprawdę widoczne i zadowalające. Nasza firma współpracuje z największymi
markami. Przez 5 lat istnienia, zdobyliśmy zaufanie wielu klientek. W ofercie posiadamy
także zestawy dla mężczyzn. Jeżeli ma pani chłopaka, narzeczonego lub męża, znajdzie wiele
ofert, które na pewno przypadną im do gustu. – Jeszcze 4 miesiące temu byłam szczęśliwą
mężatką niespodziewającą się tego, co miał przynieść los. Minęło tak mało czasu, a siedzę
naprzeciwko kobiety proponującej kosmetyki mężowi, którego już nie mam.
- Chyba nie skorzystam, niedawno rozwiodłam się, świeża sprawa.
- Oh, przepraszam… - Nie wiedziała, co zrobić, powiedzieć.
- Nie, nic się nie stało. Niech pani zostawi wizytówkę waszej firmy, myślę, że niedługo się
odezwę.
- Oczywiście. Cieszę się, że jest pani zainteresowana. Teraz naprawdę trudno o tak
życzliwych ludzi. Tutaj wszyscy się gdzieś spieszą i zapominają o rzeczach ważnych i
najważniejszych. – Posłała mi ostatni uśmiech, położyła na stole wizytówkę oraz kilka
próbek, a następnie udała się do przedpokoju. – Wie pani, jedni przez grzech się wznoszą,
inni przez cnotę upadają. – I wyszła.
Koniec retrospekcji.
- Bello, w twoim biurze czeka kolejna para.
- Dzięki, zajdź do mnie później, dobrze? Musimy pogadać.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin