Rynek W Smyrnie.pdf
(
523 KB
)
Pobierz
Z morza miasto wyglądało jak termitiera, ciem-
na, tajemnicza konstrukcja, pod którą wyczuwa się
skomplikowaną sieć przejść, stroma i gładka, o sza-
rych ścianach umocnionych przesadnie wielkimi ar-
kadami, jakby wyjętymi z megamanii Piranesiego.
Kamień obrobiony i kamień klifu mieszały się ze sobą
i łączyły w nowotwory, w których nie sposób było roz-
różnić granicy tkanek. I tylko z rzadka w tej wielkiej
skalnej szarości migała – skromne ustępstwo na rzecz
kolorytu Śródziemnomorza – doniczka z pelargonią,
gliniany dzban, markiza w niebiesko-białe paski albo
rudy kot, wygrzewający się w słońcu na parapecie
okna. Okna zaś, sto czy dwieście okien, wychodziły
na morze jak milcząca procesja, która nigdy nie doj-
dzie świątyń swego przeznaczenia (jeśli, rzecz jasna,
sprawy ująć poetycko – a byliśmy akurat w nastroju
poetyckim); sam środek klifu przecinały, niby puste,
pionowe koryto dawno wyschniętego wodospadu,
kamienne schody, ozdobione niegdyś przez jednego
z minionych burmistrzów – który, jak wszyscy burmi-
strzowie tego miasteczka, wykazywał się fantazją na
miarę W.R. Hearsta, ograniczaną jedynie przez skrom-
7
ne fundusze – topornymi figurami nimf i delfinów,
zżeranymi stopniowo przez morską sól i sirocco.
Z miasta morze wyglądało jak Morze Śródziemne.
Inne słowa nie są w stanie oddać tego rozedrganego,
wielobarwnego zjawiska, cudownego w swej wiecz-
nej niestałości. Nieco na lewo – jeśli patrzeć z punktu
widokowego u szczytu schodów, małego balkoniku
z kamienną balustradą i spiżowym działem z jakiejś
dawno rozbitej armady czy może wyposażenia hisz-
pańskiej fortecy – otóż nieco na lewo, w oddali, przy
dobrej pogodzie dostrzec można nad twardą, migotli-
wą granicą wody błękitną plamę, jakby morze rozlało
się nieco ku górze, w zawilgoconą aurę. Wyżej – biały
obłoczek. To Stromboli. Liza stała oparta głową o moje
ramię, jedną rękę położywszy na balustradzie, a dru-
gą oplatając mnie w pasie, i mówiła, że jej znajoma
była na Stromboli i powiedziała, że to najpiękniejsze
miejsce na świecie. Stromboli. Był chyba film o takim
tytule. Plama nad szafirową kreską horyzontu.
Na prawo, u podnóża termitiery, widać było wy-
spę. Wyspę klasztorną, wyspę tylko z nazwy, która
niegdyś wyrastała przy samym brzegu, z kipieli, ale
teraz łączył ją z klifem wąski pas plaży.
Tak, tam też się wdrapaliśmy. Szło się znów scho-
dami, schodkami raczej, węższymi jeszcze i jeszcze
bardziej stromymi niż te naprzeciwko, schodkami
wykutymi w skale – jak sądzę – również na polece-
nie jakiegoś burmistrza, który nie mógł już wznieść
fontanny na jednym z miejskich placów ani pomnika
8
Plik z chomika:
karolinahandzel1
Inne pliki z tego folderu:
Photonovel The Debt E-book.pdf
(3206 KB)
Domek Trzech Kotow.pdf
(151 KB)
Ebook Drzewo Laurowe Iskierki.pdf
(980 KB)
Male Bure Skakadlo.pdf
(1890 KB)
E-book Nagrobek Z Lastryko Czarne.pdf
(254 KB)
Inne foldery tego chomika:
====Bracia Salvatore
■ W.I.T.C.H. Czarodziejki
► EMULATOR GBA NA PSP + POKEMONY
► Poznaj swój umysł (moc i rola podświadomości)
★ 44 Techniki sprzedazowe z Hollywood
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin