Tomasz Śliwiński - Descartes i Hume Cogito i strumień świadomości.pdf

(488 KB) Pobierz
105
TOMASZ ŚLIWIŃSKI:// DESCARTES I HUME: COGITO I STRUMIEŃ ŚWIADOMOŚCI
HYBRIS nr 10 (2010)
ISSN: 1689-4286
Tomasz Śliwiński
Uniwersytet Łódzki
Descartes i Hume: Cogito i strumień świadomości
Wiadomo już, że to dusza czuje a nie ciało
R. Descartes
Najwyższa myśl nie dorówna nigdy najsłabszemu nawet czuciu
D. Hume
Zdarza się, iż w pewnym okresie historii filozofii kilkadziesiąt lat może znaczyć
niepomiernie więcej niż kilka wcześniejszych stuleci. Powoduje to, że porównywanie
dokonań filozofów żyjących niemal zaraz po sobie, staje się ważne i interesujące. W
przyśpieszeniu spowodowanym rozwojem wypadków widać, jak zmienia się duch cza-
sów oraz jak ludzie, służący jego wyrażaniu, stają się zakładnikami dręczących ich myśli,
poprzez które ów duch się przeciska. Bywa zresztą i tak, że to sami uczeni, sfatygowani
bezskutecznymi próbami odnawiania starych trendów, przygotowują miejsce nowym,
nie bez przekonania zresztą, że załatwiają własny, a nie cudzy problem.
Zapoczątkowany wystąpieniem Descartes’a zwrot, stanowiący o jakościowej
zmianie myślenia filozoficznego, polegał na uświadomieniu, że myślenie, tak jak pozo-
stałe czynności, których się podejmujemy, zależy od samej naszej natury. Zrodziło to
konieczność poddania jej głębszej i pełnej nowych podejrzeń rewizji, w celu przygoto-
wania władz poznawczych do ich lepszego funkcjonowania. Konstatacja ta wydaje się
dość oczywista, w związku z czym trzeba jedynie wskazać na fakt, że powody, dla któ-
rych należało powyższą „krytyczną” świadomość osiągnąć, były od niej samej ważniej-
sze, natomiast skutki zmian dalekosiężne. Mówiąc w skrócie, kwestia zapoczątkowana
przez myślicieli nowożytnych i kontynuowana między innymi przez Hume’a, polegała
na osiągnięciu jednoznacznej wiedzy na temat tego, co znaczy pojęcie człowiek rozum-
ny i czy rozumność jest właściwą naturą człowieka?
 
106
TOMASZ ŚLIWIŃSKI:// DESCARTES I HUME: COGITO I STRUMIEŃ ŚWIADOMOŚCI
Descartes nawiązywał do tego już w Prawidle pierwszym (1628), gdzie powia-
dał, że: „Jeżeli ktoś postawi sobie zadanie zbadania wszystkich prawd, do których po-
znania umysł ludzki jest zdolny, [...] ten zaiste przy pomocy danych prawideł stwierdzi,
że niczego nie można poznać pierwej od rozumu, ponieważ odeń zależy poznanie
wszystkich innych rzeczy, a nie odwrotnie. [...]” [Descartes 1937, 55] 1 . Filozof przyjmo-
wał ponadto istnienie gotowej i oczekującej na rekonstrukcję wiedzy, o której można
powiedzieć, iż rozumiał ją właśnie jako wrodzoną naturę, gdyż, jak pisał: „Duch ludzki
zawiera w sobie coś boskiego, w czym tak są zasiane pierwsze zarodki myśli użytecz-
nych, że mimo zaniedbania i przytłumienia ich przez opaczne studia, wydają one często
samorzutnie owoc, jak tego doświadczamy w arytmetyce i geometrii, najłatwiejszych z
nauk, [...]” [Descartes 1937, 34-35]. Dawało mu to przekonanie, że: „jeśli metoda wyja-
śni należycie, jak należy posługiwać się intuicją ducha, by nie popaść w błąd przeciwny
prawdzie, oraz, jak należy tworzyć dedukcje, by dojść do poznania wszystkiego, to wy-
daje mi się, że nic już jej nie brakuje do tego, by była zupełną, gdyż [...], wszelką wiedzę
osiągnąć można jedynie przy pomocy intuicji ducha lub dedukcji” [Descartes 1937, 33].
Siła optymizmu bijącego z ustaleń Francuza, zdawała się być proporcjonalna do
kryzysu filozofii, którego przezwyciężeniu jego myśl służyła. Według filozofa poznanie
samego myślenia zależało zatem od poznania natury podmiotu poznającego, z którą,
jak wspominałem, myślenie poprawne utożsamiał i na tym właśnie odkryciu polegał
rzeczony zwrot jakościowy. Jednak jest to dopiero część pełniejszego przekonania, bo-
wiem odnalezieniu i wywyższeniu jednostki ludzkiej towarzyszył u Descartes’a widocz-
ny fakt tradycyjnego połączenia jej samej z nieprzezwyciężonym wcale, lecz poprzez
zwrot ten wzmocnionym, porządkiem pozajednostkowym i absolutnym. Filozof uważał,
że myślenie pojedynczego człowieka jest w pewnym, rygorystycznie rozumianym, wy-
miarze jednocześnie „tożsame z uniwersaliami”, które zbiorczo wypełniają najpierw
treść inteligencji różnej od ludzkiej. To dlatego należało, jego zdaniem, udowodnić, że
ta inteligencja nie jest przeszkodą dla filozofów (kwestia: Zły Duch czy Dobry Bóg ?).
1
Podobnie zalecał Hume: „Jakże możemy twierdzić, że warto trudzić się, by prawdziwie przedstawić
system planetarny i określić położenie i porządek, skoro okazujemy lekceważenie dla uczonych, opisują-
cych z tak dobrym skutkiem poszczególne strony tak blisko nas obchodzącego umysłu” [Hume 1977, 13].
 
107
TOMASZ ŚLIWIŃSKI:// DESCARTES I HUME: COGITO I STRUMIEŃ ŚWIADOMOŚCI
Od prawdomówności Boga Descartes uzależniał istnienie wiedzy w ogóle, jak
też możliwość posiadania jej przez nas i rozumienia. W Rozprawie o metodzie (1637)
napisał on: „Nasze idee, czyli pojęcia, jako rzeczy rzeczywiste pochodzące od Boga w
tym wszystkim, w czym są jasne i wyraźne, mogą jako takie być tylko prawdziwe” [De-
scartes 1981, 46], a także: „Jeśli byśmy jednak nie wiedzieli wcale, że to wszystko, co
jest w nas prawdziwe i rzeczywiste pochodzi od bytu doskonałego i nieskończonego, to
choćby nasze idee były jasne i wyraźne, nie mielibyśmy żadnej racji, która by nas
upewniała, że przysługuje im doskonałość prawdziwości” [ibid.]. Z kolei w Medytacjach
(1641) stwierdza: „Ponieważ każde jasne i wyraźne ujęcie jest bez wątpienia czymś
(rzeczywistym i pozytywnym), a zatem nie może powstać z niczego, lecz Bóg musi być
jego twórcą, ów Bóg najdoskonalszy – powiadam – którego istota wyklucza, by był
zwodzicielem; dlatego każde jasne i wyraźne pojęcie jest niewątpliwie prawdziwe”
[Descartes 1958, 85] 2 . Jest w związku z tym jasne, dlaczego Kartezjański ateista musiał
zostać pozbawiony poznania, nawet jeśli rozumiał jego treść.
W rezultacie należy stwierdzić, że Descartes korzystał z przekonania, iż natura
ludzka w swej istocie jest niemalże tożsama z naturą Boga (z zastrzeżeniem, że jest
stworzona!) lub co najmniej ją fragmentarycznie naśladuje. Uczony rozumiał tę pierw-
szą jako res cogitans , co uwydatnione zostało poprzez porzucenie cielesnej przesłony,
ponieważ człowiek (jak Bóg) jest substancją niematerialną, której atrybutem jest my-
ślenie. Wysiłek osiągania tego poziomu czystego rozumu wiąże się z religijnym w cha-
rakterze abstrahowaniem od własnych doczesnych, materialnych mankamentów i po-
lega na skupieniu uwagi na pierwiastkach absolutnych w sobie samym, ponieważ, bę-
dąc stworzonymi, w części pochodzimy z nicości, zaś w części z Bytu 3 . Powtarzając sta-
2
Zob. także: „Nasz umysł nie jest miarą rzeczywistości ani prawdy”, List do More`a z 5 lutego 1649, [w:]
[Descartes 1869-1913, V, 274].
3
„Toteż dopóki myślę tylko o Bogu i cały się ku Niemu zwracam, nie znajduję żadnej przyczyny błędu ani
fałszywości. [...] że więc jestem jakby czymś pośrednim między Bogiem a niczym, czyli tak umieszczony
miedzy najwyższym bytem a niebytem, że jeżeli chodzi o pochodzenie od najwyższego bytu, to nie ma
we mnie wprawdzie niczego, co by mnie mogło prowadzić do fałszu czy błędu, lecz o ile także w jakiś
sposób mam udział w niczym, czyli w niebycie, tzn., o ile sam nie jestem najwyższym bytem i bardzo
wielu rzeczy mi brak, to nie jest niczym dziwnym, że podlegam błędom” [Descartes 1958, 71-72].
 
108
TOMASZ ŚLIWIŃSKI:// DESCARTES I HUME: COGITO I STRUMIEŃ ŚWIADOMOŚCI
nowisko św. Augustyna w tej kwestii, Descartes ukazywał zależność wiedzy ludzkiej od
pojęcia Prawdy , tożsamego z pojęciem Bytu Najwyższego oraz pojęcia zła jako braku
powiązań z owym Bytem. Jedyną modyfikacją, stanowiącą o nowej jakości „starego, jak
sama filozofia związku”, jest fakt, że używając go, Descartes przykrawał go do kondycji
oraz potrzeb podmiotu skończonego, który żył w XVII stuleciu. Nowożytnym parame-
trem tego zabiegu było to, że ów Byt Nieskończony staje się dla nas zrozumiały przez
redukcyjne podejście do możliwego zakresu pojmowania nieskończoności, które De-
scartes skutecznie proponuje 4 . Warto na koniec dodać, że zabieg ten, wbrew temu, co
napiszą potem inni (w tym Hume), nie polegał na podszytym fałszywą intencją zamia-
rze ugruntowania wiedzy w niekwestionowanym źródle, lecz odzwierciedlał dawniejszy
od innych nurt tradycji filozoficznej, wiążącej głęboko to, co człowiecze z tym, co Bo-
skie, na zasadzie traktowanego bardzo serio pokrewieństwa duchowości, wyznaczają-
cego ontologiczną przepaść między ludźmi uduchowionymi a tymi, których dookreśla
porządek empiryczny.
David Hume był owym empirycznym indywiduum i może właśnie dzięki temu o
wiele bardziej niż Descartes rozumiał moc ograniczeń natury, skojarzonej przez niego,
tak zresztą jak u Francuza, z samą metodą, bowiem natura jest tym, co odsłania meto-
da, a metoda jest określona przez samą naturę i dlatego jest prawdziwa. U Hume’a tym
naturalnym rozeznawaniem się jest afirmatywne uczestnictwo, włączenie się w świat
bez metafizycznego odgrodzenia. Poglądy Descartes’a, na które Hume nie zwracał po-
ważniejszej uwagi, były w jego mniemaniu już przezwyciężone, a zresztą nigdy nie od-
powiadały prawdzie. Jedyne, co z nim dzielił, to fakt, że w swoich badaniach zaczynał
od człowieka i wychodząc od niego rozeznawał się w możliwościach pozostałej wiedzy.
4
„Skoro mówi się o Bogu, że jest On nie dający się pomyśleć, rozumie się to w sensie myślenia, które Go
obejmuje adekwatnie, nie zaś tego [myślenia] nieadekwatnego, które w nas występuje i które wystarcza
do poznania, że On istnieje” [Descartes 1958, 176]. Dodajmy, że owo nieadekwatne pojęcie jest istotne z
punktu widzenia filozofii Descartes’a, jest ono bowiem warunkiem wystarczającym poznania świata,
dedukcyjnie rozbudowywanego w ramach fizyki i nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek przedmiotem
wiary, czy spekulacji innej niż ta, która dotyczy ładu rzeczy w naturze: „Przez naturę bowiem, ogólnie
rozważaną, pojmuję teraz nie co innego, jak albo samego Boga albo (i, w tekście oryginału), ustanowiony
przez Boga ład rzeczy stworzonych” [Descartes 1958, 106].
 
109
TOMASZ ŚLIWIŃSKI:// DESCARTES I HUME: COGITO I STRUMIEŃ ŚWIADOMOŚCI
Natura ludzka to „stolica nauki”, pisał, a przez zastosowanie metody eksperymentalnej
i obserwacji, filozof wykazuje w badaniu podmiotu, że jest on zmysłową podstawą dla
nauk, będących tym, co pamięć zewnętrznych zjawisk. W zasadzie Hume zwracał się ku
empiryzmowi i gdyby nie lekcja odebrana przezeń od Berkeleya, można by powiedzieć,
że nie wnosił niczego, czego Descartes by już wcześniej nie rozważył, kiedy zwalczał
empiryzm szkoły, a także wówczas, gdy uważał go za pogląd już przebrzmiały. Ta od-
wieczna polemika rozum/zmysły wskazywała w wielu swoich odsłonach na zupełny
brak postępu w rozstrzyganiu jej zagadnień i dlatego też warto zauważyć, że to Hume,
a nie Descartes, poprzez swe ustalenia przyczynił się do wyłomu w sile dawnych argu-
mentów i zdał się ruszyć sprawę „naprzód”.
Z punktu widzenia samego pojęcia człowieczeństwa, najlepiej założyć, że obie
tradycje filozofowania, ugruntowane już przez Platona i Arystotelesa, wyrażają prawdę
o człowieku, ale z zawieszeniem jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, która mówi
cokolwiek więcej, a zatem która z nich dotyczy dodatkowo celnych odpowiedzi na te-
mat świata i Boga. A przecież ta kwestia pozostaje rozstrzygająca. Jeśli człowiek jest
istotą duchową, jak chciał Descartes, to doświadczenie musi stać się z czasem doświad-
czeniem wewnętrznym, chociaż dotyczy ono samego stworzenia i Stwórcy. Jeżeli zaś,
jak u Hume’a, uznaje się, że to, co można zrozumieć ma zawsze charakter czegoś ze-
wnętrznego, lecz nie duchowego, to pojęcie człowieczeństwa należy wywodzić pośred-
nio z tego, co już doświadczone, ale w związku z ciałem jako jedyną rzeczywistością.
Jeśli dalej zaaprobujemy, że stanowisko Hume’a jest naturalistyczne (antyracjonali-
styczne), można powiedzieć, że Descartes, tak jak Platon, stawiał się w naturalnie
utrudnionej sytuacji. Potrzebę skierowania się do wewnątrz wywoływało u nich nie
tylko przekonanie o wrodzoności wiedzy, lecz także swoista „nienaturalność” tego
przekonania, tzn. fakt, że prawie nikt go ( naturalnie ) nie podziela i że w najdalszych
zakamarkach samego siebie nikt go nie ośmieszy. Tak rozumiana aktywność wiedzo-
twórcza, będąc wynikiem jednoczenia się z transcendencją, nabierała zawsze znamion
intymnego kontaktu intelektualnego. Natywizm tego typu, ale i niemal cała spekulacja
metafizyki europejskiej, zasadzają się wyłącznie na ufności, że źródłem pamięci intelek-
tualnej ludzi są zaświaty.
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin