Siedzi Baca na drzewie i piluje galaz na ktorej siedzi, przechodzi turysta: - Baco spadniecie - Ni, nie spadne - Spadniecie - Ni - No mowie wam ze spadniecie - Eeee, ni spadne Nie przekonawszy bacy Turysta poszedl dalej. Baca pilowal, pilowal az spadl. Pozbierawszy sie popatrzyl za znikajacym w oddali turysta i rzekl: - Prorok jaki, czy co? Placze zgwalcona Maryna, podchodzi baca: - Czemu placzesz Maryna? - Oj zgwalcili mnie zgwalcili! - A o pomoc wolalas? - Oj wolalam wolalam! - I nikt nie przyszedl? - Nikt nie przyszedl! - A ku wsi wolalas? - Oj wolalam wolalam! - I nikt nie przyszedl? - Nikt nie przyszedl! - A ku halom wolalas? - Oj wolalam wolalam! - I nikt nie przyszedl? - Nikt nie przyszedl! - A ku wierchom wolalas? - Oj wolalam wolalam! - I nikt nie przyszedl? - Nikt nie przyszedl! - A ku lasowi wolalas? - Oj wolalam wolalam! - I nikt nie przyszedl? - Nikt nie przyszedl! - Nikt nie przyszedl? - Nikt, nikt nie przyszedl! - To i ja sobie ulze... Na drodze z Koscieliska do Zakopanego stoi goral i lapie okazje. Zatrzymuje sie jakies auto, baca wyciaga ciupage i rzecze do kierowcy: - Lonanizuj sie pan! Oslupialy kierowca poslusznie acz niechetnie posluchal rozkazu bacy, gdy skonczyl uslyszal znow ta sama komende: - Lonanizuj sie pan! Coz... wyboru wielkiego nie mial. Nie mial tez wyboru gdy uslyszal kolejna komende: - Lonanizuj sie pan! Gdy skonczyl baca znow to samo: - Lonanizuj sie pan! Probowal tedy biedny turysta po raz kolejny ale nic z tego nie wychodzilo, glos bacy naglil jednak nieublaganie: - Lonanizuj sie pan! - Lonanizuj sie pan! - Lonanizuj sie pan! I kiedy baca juz widzial, ze kierowca nie da juz naprawde rady spokojnym glosem rzekl do stojacej obok gazdziny: - Siadaj Maryna, pan Cie do Zakopanego zawiezie! Siedzi baca na przyzbie, podchodzi turysta: - Co robicie baco? - A tak sobie siedze i mysle. - A to wy zawsze tak? - Nie, ino jak mam czas. - A jak nie macie czasu? - To sobie ino siedze. Przychodzi baca do kolegi chirurga i mowi: - Wiesz Kazik pomoz, mam brzydka zone! Wez ty jej zrob jakas operacje! - Ja nie dam rady, ale pogadam z doktorami w Krakowie moze sie da, ale to bedzie kosztowac z jakies dziesiec tysiecy. Spotykaja sie po dwoch tygodniach. Mowi lekarz Kazik: - Tak jak mowilem, da sie zalatwic, ino dziesiec patykow przynies. - A wiesz Kazik, juz nie trzeba, gajowy zgodzil sie za piec stowek odstrzelic. Autostopowiczka zatrzymuje samochod na drodze z Poronina do Zakopanego. Samochod zjezdza na pobocze i szofer odkreca okienko. Autostopowiczka wsadza glowe do srodka, a wtedy kierowca podkreca szybko okienko, wychodzi druga strona, zadziera kiecke i rznie rzeczona autostopowiczke, poczem odkreca okienko i odjezdza. Wtedy zza drzewa wychodzi goral i rzecze: - Auto, jak auto, ale takie drzwi to se musze kupic. Siedza dwie Goralki na plocie i plotkuja, plotkuja po czym jedna mowi do drugiej: - Oj Maryna trza mi Cie bedzie pozegnac, widze idzie Franek z kwiatami trza mu bedzie dupy dac! - A co to u was flakona ni ma? Dialog Goralek: - Wiesz Maryna dupcylam sie z inteligentem! - No i jak bylo? - Ty wiesz On mial PENISA! - Ooo?, a co to takiego? - Taki chuj, ino gietki! Pewnemu bacy szesc razy spalila sie bacowka. Piec razy ja odbudowywal, ale za szostym razem juz sie zalamal. Stanal nad resztkami domu, podniosl glowe i wola do nieba: - Panie Boze! Za jakie grzechy?! Na to glos z nieba: - Oj nie za zadne grzechy, nie za grzechy. Tylko cosik ja cie chyba Jozek nie lubie... Siedzi baca przed chalupa i pierze w misce kota. Przechodzi turysta i slyszac straszne piski probuje zaprotestowac: - Baco, co robicie?! - ano kota piere - rzecze baca - ale baco, kotow sie nie pierze! - piere sie piere. Nie przekonawszy bacy, turysta wybral sie w dalsza droge. Kiedy wracal po kilku godzinach zobaczyl bace i lezacego obok zdechlego kota. Pokiwal glowa i mowi: - a mowilem, ze kotow sie nie pierze? - piere sie piere ino nie wyzyma... Siedzi baca nad rzeka i sie onanizuje. Podchodzi turysta i sie pyta: - Baco co wy robicie? Na to baca: - Jak to co? Wysylam dzieci nad morze. Baca znalazl broszurke, jak odzwyczaic sie od jedzenia przez tydzien. Pierwszego dnia mial zamiast posilkow pic po 1/2 szklanki wody. Drugiego po 1 szklance itd. (skrot myslowy) Siodmego dnia polprzytomny z glodu mial wykonac ostatnie polecenie - wysrac sie. Poszedl wiec za chalupe, kucnal, natezyl sie i nic. (z pustego to i Salomon...) Siedzi, siedzi, az nagle slyszy jakies odglosy jedzenia. Patrzy, a tu mu dupa sie pasie! Idzie sobie turysta polana w gorach i widzi bace. A baca pasie sobie owce. Czarne i biale. No i turysta sie go pyta: - Baco.. Ile mleka daja te owce? - Ano biale czy czorne? - No wszystkie. - Biale dwa litry... - A czarne? - Ino tyz dwa litry. - A ile trawy jedza? - Biale czy czorne? - No wszystkie... - Biale trzy kilo. - A czarne? - Tyz trzy kilo. Rozmawiaja tak z pietnascie minut i okazuje sie ze biale owce nie roznia sie niczym innym niz kolor welny. Wreszcie zdenerwowany turysta pyta sie jeszcze raz: - No to czemu baco je tak rozrozniacie? - Ano biale owce sa moje. - A czarne czyje? - Ano tyz moje. Obchodzona byla wlasnie Setna Rocznica Urodzin Lenina. Znalezli tedy i bace starego z Poronina, co to Lenina pamietal, i poprosili go, co by opowiedzial im cos o spotkaniu z Leninem, jaki to Lenin byl mily, i dobroduszny. Siadl tedy Baca na rogu chalupy, i powiada: Pamietam byla wiosna, topnialy sniegi, swiecilo slicznie sloneczko. Towarzysz Lenin postanowil sie ogolic. Wyszedl tedy na ganek z miednica, mydlem i pedzlem. Ledwo sobie namydlil pysk podbiegl do niego maly chlopczyk. Popatrzyl na towarzysza Lenina i zawolal: "Towarzyszu Lenin, lysiejecie?". Towarzysz Lenin usmiechnal sie,... a mogl przypierdolic! Wieczorem przychodzi baca do I sekretarza gminnej POP i mowi, ze chce koniecznie zapisac sie do partii. Sekretarz, ze trzeba pol roku proby. Na to baca: - Albo mnie tyrozki zopisecie, albo nie chce w ogole. - Alez baco, powiedzcie, chociaz dlaczego. - Jok mnie zopisecie to powim. - Ale baco, nie moge was zapisac, skoro nie znam nawet motywacji. Po godzinnej konwersacji w tym stylu sekretarz skapitulowal i zapisal bace do partii. - No to powiedzcie baco teraz, dlaczego tak nagle zachcialo wam sie do partii? - No, tera powim. Psychodza jo do cholupy i wchodza do swojego pokoju a tam widza, moja zona w moim lozku z kochankiem. No to posedl jo do kuchni, golnal se kielicha i posedl do drugiego pokoju, a tam widza corka w lozku z gachem. No to wrocil jo do kuchni, golnal se drugiego kielicha i se powidziol: JO WAM KURWY WSTYDU NAROBIE! W Morskim Oku w przerebli kapie sie baca. - Baco, nie zimno wam? - pytaja sie turysci. - Ni. - Cieplo? - Ni. - A jak wam jest? - Jedrzej. Baca lapie okazje na drodze, wreszcie udaje mu sie zlapac przejezdzajacego Mercedesa. Wsiada i jada, ale po kilku kilometrach jakos tak nudno sie zrobilo, wiec baca sie pyta: - a co to panocku, za znacek z psodu? - To? (mowi kierowca pokazujac na znaczek mercedesa), to taki celownik, jak kogos zlapie w ten celownik, to juz na pewno trafie. - aha. Po kilku kilometrach patrza, a tu droga jedzie jakis facet na rowerze. Baca mowi: - A wezcie, panocku, tego clowieka w ten celownik... Kierowca skrecil i faktycznie rowerzysta znalazl sie "w celowniku", ale poniewaz kierowca nie chcial isc do wiezienia, to w ostatniej chwili skrecil, aby nie trafic rowerzysty, chwile potem baca sie odzywa: - iiiii, kiepski ten panski celownik, gdybym nie roztworzyl drzwi to bysmy go nie trafili. Wchodzi baca do sklepu i nie zamyka drzwi. - Baco, drzwi w domu nie macie? - Krzyczy na niego sprzedawczyni.
mlodybryg122