David Gemmell
TARCZA GROMU
WIELKA ZIELEŃ
Serdecznie dziękują mojemu wydawcy Selinie Walker, redaktor wydania Nancy Webber oraz moim pierwszym czytelnikom: Tony’e-mu Evansowi, Alanowi Fisherowi, Stelli Gemmell, Oswaldowi Hotz de Barowi, Steve’owi Huttowi, Timowi Lentonowi i Annę NichoUs. Określenie „pierwsi czytelnicy” nie oddaje w pełni znaczenia wykonanej przez nich pracy. Na podstawie uwag tego zespołu podczas tworzenia cyklu trojańskiego powstały lub zostały rozbudowane rozmaite wątki i postacie. Jestem im ogromnie wdzięczny.
Pod Tarczą Gromu już czeka Orle Dziecię, niemy świadek, by krążyć nad grodem człeka Po kres dni, królów upadek.
Przepowiednia Melite
Z
imny wiatr wiał od ośnieżonych gór, świszcząc w wąskich uliczkach Teb pod Plakos. Z ciemnych chmur kłębiących się nad miastem sypał lodowaty śnieg. Tej nocy na ulicach było niewielu przechodniów i nawet pałacowi strażnicy kulili się przy bramie, opatuleni grubymi wełnianymi płaszczami.
W pałacu panowała atmosfera narastającego strachu, gdy pełen udręki dzień przeszedł w naznaczoną krzykami, niespokojną noc. Milczący i wystraszeni ludzie gromadzili się w zimnych korytarzach. Od czasu do czasu wybuchało lekkie zamieszanie, gdy służące wybiegały z łożnicy królowej po miski z wodą lub czystą pościel.
Tuż przed północą czekający dworzanie usłyszeli pohukiwanie sowy i spojrzeli po sobie. Sowa to zły znak. Każdy o tym wie.
Krzyki boleści przycichły do jęków, gdy królowa niemal zupełnie opadła z sił. Koniec był bliski. Nie będzie radości z narodzin, tylko żałoba po śmierci.
Trojański ambasador Heraklitos starał się udawać głębokie zatroskanie. Nie było to łatwe, gdyż nie znał królowej Olektry i nie obchodziło go, czy przeżyje, czy umrze. A pomimo swych ambasadorskich szat z białej wełny i długiego płaszcza z owczej skóry zmarzł i nie czuł nóg. Zamknął oczy i próbował ogrzać się myślami o tym, jak wzbogaci się na tej podróży.
Misja, z jaką przybył do Teb pod Plakos, miała dwa cele: zabezpieczyć szlaki handlowe i dostarczyć dary od młodego króla Troi, Priama, w ten sposób zawiązując traktat przyjaźni między dwoma sąsiednimi miastami. Troja szybko rosła w siłę pod mądrymi rządami Priama i Heraklitos - jak wielu innych - z każdym dniem stawał się bogatszy.
Jednakże wiele najcenniejszych towarów - takich jak pachnidła, korzenie i stroje ze złotogłowiu - trzeba było przewozić przez rozdzierane wojnami wschodnie krainy, pełne rozbójniczych band włóczęgów i dezerterów. Nie uznający niczyjej władzy watażkowie blokowali przełęcze, żądając myta od przechodzących karawan. Żołnierze Pria-ma oczyścili wiele szlaków w pobliżu Troi, lecz na południu, w Tebach leżących w cieniu potężnej góry Idy, rządził król Ektion. Heraklito-sa wysłano, żeby nakłonił go do zebrania liczniejszych wojsk i rozpoczęcia kampanii przeciwko rozbójnikom. Misja się powiodła. Oddziały króla Ektiona zapuszczały się coraz dalej w góry, niszcząc gniazda bandytów i oczyszczając kupieckie szlaki. Heraklitosowi pozostało tylko złożyć gratulacje z okazji narodzin dziecka i potem mógłby wrócić do swojego pałacu w Troi. Już i tak za długo tu bawił i w domu czekało na niego wiele pilnych spraw do załatwienia.
Królowa zaczęła rodzić późnym wieczorem poprzedniego dnia i He-raklitos kazał swoim sługom przygotować się do odjazdu wczesnym rankiem. Tymczasem nadal był tutaj o północy, stojąc w pełnym przeciągów korytarzu. Zapowiedziane dziecko nie tylko nie przyszło na świat, ale z przestraszonych min otaczających go ludzi Heraklitos wyczytał zapowiedź nadchodzącej tragedii. Wezwano kapłanów Asklepiosa, boga medycyny, a ci pospieszyli do królewskich pokoi, by pomóc krzątającym się tam trzem akuszerkom. Na dziedzińcu złożono w ofierze byka.
Heraklitos nie miał wyjścia - musiał stać i czekać. Odchodząc, okazałby brak szacunku. Było to okropnie irytujące, bo kiedy ta biedna kobieta umrze, w mieście zostanie ogłoszona żałoba i Heraklitos będzie musiał zaczekać jeszcze kilka dni, do pogrzebu.
Zauważył, że przygląda mu się stara kobieta o jastrzębiej twarzy.
- Smutny, smutny dzień - powiedział poważnie, udając głębokiezatroskanie.
Nie widział jej przybycia, ale stała tu teraz, wsparta na rzeźbionej lasce, z ponurą miną, oczami mrocznymi i dzikimi, siwymi włosami zmierzwionymi i niczym lwia grzywa otaczającymi jej głowę. Miała na sobie długą szarą szatę z sową wyhaftowaną srebrną nicią na piersi. Zatem to kapłanka Ateny, pomyślał.
- Dziewczynka nie umrze - oznajmiła - gdyż otrzymała błogosławieństwo bogini. Umrze królowa, jeśli ci głupcy mnie nie wezwą.
ig515l5M515M5M5M5M5M51^^
Z łożnicy królowej wyszedł chudy i zgarbiony kapłan. Zobaczył posępną kobietę i skłonił głowę na powitanie.
· Obawiam się, że koniec jest już bliski, wielka siostro - rzekł. - Dziecko się zaklinowało.
· Zatem prowadź mnie do niej, idioto.
Heraklitos zobaczył, że kapłan poczerwieniał, ale cofnął się, przepuszczając kobietę. Oboje wrócili do łożnicy. Twarda stara wrona, pomyślał Heraklitos. Potem przypomniał sobie, że kapłanka mówiła o dziewczynce. Zatem była jasnowidzącą - lub za taką się uważała. Jeśli miała rację, to oczekiwanie było jeszcze bardziej irytujące. Kogo obchodzi, czy dziewczynka przeżyje czy nie? Nawet gdyby był to chłopczyk, to król Ektion miał już dwóch krzepkich synów.
Noc upływała powoli i Heraklitos wraz z około dwudziestoma innymi czekał na zawodzenia, które obwieszczą śmierć królowej. Jednak tuż po wschodzie słońca usłyszeli płacz noworodka. Ten głos, tak pełen życia, przepełnił szacownego ambasadora nagłą radością i podniósł na duchu w stopniu, jaki jeszcze przed chwilą uważał za niewiarygodny.
Po krótkiej chwili dworzanie, a wśród nich Heraklitos, zostali wprowadzeni na pokoje królowej, aby powitać nowo narodzone dziecię.
Niemowlę leżało w kołysce przy łóżku, a królowa - blada i wyczerpana - opierała się na haftowanych poduszkach, przykryta kocem. Pościel była mocno zakrwawiona. Heraklitos i pozostali w milczeniu stanęli wokół łoża, z szacunkiem przyciskając dłonie do piersi. Królowa nic nie mówiła, lecz kapłanka Ateny, z rękami pokrytymi zaschniętą krwią, wyjęła dziecko z kołyski. Zakwiliło cicho.
Na głowie dziecka, tuż przy czubku, Heraklitos dostrzegł coś, co w pierwszej chwili wziął za smugę krwi. Potem uświadomił sobie, że to znamię, niemal idealnie okrągłe jak tarcza, ale przecięte poszarpaną białą linią.
- Tak jak przepowiedziałam, to dziewczynka - oznajmiła kapłanka. - Została pobłogosławiona przez Atenę. Oto dowód - dodała, wodząc palcami po znamieniu. - Czy wszyscy to widzicie? To tarcza Ateny - Tarcza Gromu.
· Jakie będzie nosić imię? - spytał jeden z dworzan. Królowa się poruszyła.
· Palesta - szepnęła.
Następnego dnia Heraklitos wyruszył w długą drogę powrotną do Troi, przynosząc wieść o narodzinach księżniczki Palesty i znacznie ważniejszą - o traktacie zawartym między dwoma miastami. Tak więc nie było go przy tym, jak król Ektion wrócił i stanął przy łożu swej małżonki. Władca, wciąż w zbroi, pochylił się nad kołyską. Maleńka rączka wyciągnęła się do niego. Król podstawił wskazujący palec i roześmiał się, gdy dziecko mocno go ścisnęło....
eminem_mathers