Józef kossecki-Tajniki Sterowania Ludźmi.doc

(529 KB) Pobierz

Józef Kossecki :
Tajniki Sterowania Ludźmi
Krajowa Agencja Wydawnicza. Warszawa 1984
-------------------------------------------------------------------------------------
Zapomniana historia „Afery Azefa”, podwójnego zdrajcy, jeszcze z czasów sprzed pierwszej wojny światowej. Człowieka, który, przez kilkanaście lat brał pieniądze zarówno od carskiej ochrany jak i od rewolucjonistów. Zdradzał jednych i drugich. W imię „miłości do pieniądza” donosił „carskiej ochranie” na rewolucjonistów, i w imię tejże samej miłości brał pieniądze od partii eserowców za organizowanie udanych zamachów na carskich dygnitarzy. Działał skutecznie i planowo, można nawet powiedzieć, że „nakręcał koniunkturę”. Swoich prywatnych konkurentów wśród konfidentów policji likwidował przy pomocy bojówkarzy rewolucjonistów; swoich prywatnych konkurentów wśród rewolucjonistów likwidował lub przynajmniej unieszkodliwiał przy pomocy policji. Zorganizował udany zamach, „aby się wykazać”, na samego ministra spraw wewnętrznych. I jeszcze miał tupet napomknąć w policji o podwyżce płac za uprzedzenie o zamachu (Uprzedzeniu, w którym prawda została spreparowana z dezinformacją). Przygotowywał zamach, nie wiadomo czy prawdziwy, na samego cara; (sam zapobiegł później zamachowi); „szmal” za te i inne wyczyny „rewolucyjno-terrorystyczne”, sypnął się tak wielki, że przestał się w policji upominać o dalsze podwyżki płac. Najdziwniejsze jest to, że „działał” tyle lat, ciesząc się przy tym niemal pełnym zaufaniem i szacunkiem a nawet sympatią niemal wszystkich tych, z którymi „współpracował”.
     Jak to było możliwe?
     Czy takie coś byłoby możliwe jeszcze i dzisiaj?
”W pale się nie mieści”, można by rzec parafrazując znane powiedzenie.
     Postanowiłem przypomnieć zapomnianą już mocno książkę Józefa Kosseckiego „Tajniki sterowania ludźmi”, w której historia Azefa stanowi tylko kanwę do rozważań nad tajnikami ludzkich zachowań, tajnikami sterowania, niestety, nie zawsze do „zbożnych” celów.     
     Zrobiłem to z myślą „nie o wielkiej polityce”, nie z myślą „o wielkich aferach”, tylko zwyczajnie, prozaicznie: każdy w życiu „coś tam steruje” i sam jest sterowany. Każdy też coś tam na ten temat wie. Czy warto także o tym czytać książki? To już rzecz gustu i zainteresowań.
     Cytuję wybrane fragmenty z książki (strona w budowie).
Anonimus
-------------------------------------------------------------------------------------
SPIS TREŚCI
PRZEDMOWA ...... 5
ZAMIAST WSTĘPU - AFERA AZEFA ...... 8
CZŁOWIEK STERUJĄCY I STEROWANY ...... 49
DYNAMIZM CHARAKTERU STEROWANIA LUDŹMI ...... 56
MOTYWACJE A STEROWANIE SPOŁECZNE ...... 75
POLE OSOBOWOŚCI I JEGO ROLA W STEROWANIU LUDŹMI ..... 102
PROCESY KORELACJI U CZŁOWIEKA JAKO UKŁADU SAMODZIELNEGO ...... 116
POTRZEBY LUDZI A STEROWANIE SPOŁECZNE ...... 127
TAJNIKI STEROWANIA W RODZINIE ...... 159
STEROWANIE LUDŹMI W ZAKŁADZIE PRACY ..... 194
STEROWANIE W ORGANIZACJACH SPOŁECZNYCH I POLITYCZNYCH ..... 216
SYSTEMY STEROWANIA SPOŁECZNEGO A KULTURA ...... 254
---------------------------------------------------------------------------------------------

PRZEDMOWA ...... 5

Młodzi ludzie kończąc szkoły lub studia z reguły odczuwają brak wiedzy dotyczącej procesów sterowania zespołami ludzkimi. W trakcie swej nauki i studiów uzyskują wiedzę merytoryczną z zakresu swego zawodu, ale nie uzyskują wcale, lub prawie wcale, wiedzy o sterowaniu ludźmi. A wiedza ta potrzebna jest im zarówno w życiu rodzinnym - zwłaszcza gdy będą mieć dzieci, jak i w pracy zawodowej. Im wyższe zajmą stanowisko, tym mniej mieć będą do czynienia ze wszystkim, czego nauczyli się z zakresu swego zawodu, a tym więcej właśnie - ze sterowaniem ludzkimi zespołami. Muszą się więc uczyć sztuki sterowania ludźmi na własnych błędach - a błędy te mogą ich drogo kosztować.

Przez długie wieki sztuka sterowania ludźmi była domeną wtajemniczonych, którzy zazdrośnie strzegli swego monopolu. Od czasu powstania cybernetyki społecznej sytuacja uległa pod tym względem istotnej zmianie. Cybernetyka - jako nauka o procesach sterowania - zaczęła wyjaśniać pewne ogólne prawidłowości występujące we wszelkich procesach sterowniczych, zaś cybernetyka społeczna - ogólne prawa rządzące procesami sterowania społecznego. Znajomość tych praw może być bardzo pomocna tym wszystkim ludziom, którzy czynnie uczestniczą w tego rodzaju procesach. Oczywiście, podobnie jak wszelka wiedza naukowa, również i wiedza z zakresu cybernetyki społecznej może być wykorzystana do różnych celów: z jednej strony można ją wykorzystać, aby sprawniej osiągnąć pozytywne cele społeczne, a z drugiej - w celu manipulowania ludźmi, czyli sterowania nimi wbrew ich interesom. Jednakże, nawet biorąc pod uwagę tę drugą możliwość, trzeba stwierdzić, że nic chyba nie może skuteczniej zapobiec manipulowaniu ludźmi, jak znajomość ogólnych praw cybernetyki społecznej, bowiem manipulacja ludźmi może być skuteczna tylko wówczas, gdy jej technika nie jest znana tym, którzy jej podlegają.

W książce tej chciałbym przedstawić pewne ciekawsze rezultaty cybernetyki społecznej dotyczące problemów sterowania społecznego w ramach rodziny, zakładu pracy, organizacji społeczno-politycznych, a także w wielkich systemach społeczno-kulturowych.

Książka ma charakter popularny, wobec czego została pominięta w niej cała strona dowodowa - mająca w dużej mierze charakter zmatematyzowany. Rozważania moje oparte są na cybernetycznej teorii układów samodzielnych Mariana Mazura (zmodyfikowanej na potrzeby cybernetyki społecznej) oraz na własnej teorii norm społecznych i motywacji.

Cybernetyka, jako nauka interdyscyplinarna, operuje różnymi pojęciami, używanymi niejednokrotnie również w naukach szczegółowych, nadając im jednak inny - z reguły bardziej ogólny i ściślej sformułowany - sens. Prowadzi to często do nieporozumień terminologicznych. Aby ich uniknąć, będziemy definiować potrzebne nam terminy z cybernetyki społecznej i używać następnie tylko w takim znaczeniu, jakie jest zgodne z podanymi definicjami.

Problemami szczegółowymi, poruszanymi w niniejszej książce, można się zajmować w różny sposób: można badać opisane zjawiska, interesując się tylko stwierdzeniem istniejącego stanu - takie podejście reprezentowane jest w naukach tradycyjnych, można jednak nie tylko dążyć do zbadania zjawiska, lecz postawić sobie za cel wywieranie na nie skutecznego wpływu - takie podejście reprezentuje cybernetyka. To czynne podejście do rzeczywistości - obok własnej, odrębnej metodologii - jest najbardziej istotną cechą cybernetyki.

Zaznaczmy jeszcze, że zawarty we wstępie do niniejszej książeczki opis afery Azefa opracowany został na podstawie pracy B.I. Mikołajewskiego pt. „Azef. Historia podwójnego zdrajcy” - Warszawa 1933.
--------------------------------------------------------------------------

ZAMIAST WSTĘPU - AFERA AZEFA ...... 8

We wrześniu 1908 roku opuścił Kolonię w drodze do Berlina książę Aleksy Aleksandrowicz Łopuchin - były dyrektor carskiego Departamentu Policji. Ledwie komfortowy ekspres ruszył z kolońskiego dworca, gdy w przedziale zajmowanym przez Łopuchina zjawił się niespodziewany gość - Włodzimierz Burcew - znany lewicowy działacz społeczny, publicysta i wydawca.

Burcew zajmował się historią ruchu rewolucyjnego w Rosji, starając się przy tym zawsze wyciągać z niej różne wnioski, jakie mogłyby być pożyteczne dla aktualnej walki politycznej. Po rewolucji 1905 roku główną uwagę poświęcał wykrywaniu tajemnic carskiej policji politycznej, a przede wszystkim - demaskowaniu tych jej agentów, którzy przenikali w szeregi organizacji rewolucyjnych. Za odskocznię do tego rodzaju badań służyło Burcewowi redagowanie czasopisma historycznego „Byłoje”, wychodzącego początkowo (w latach 1900 - 1904) w Londynie i w Paryżu, następnie w Petersburgu, a od 1908 roku - ponownie w Paryżu. Aby uzyskać potrzebne materiały, Burcew nawiązał szereg znajomości z różnymi urzędnikami policji, zdobywając od nich wiele cennych informacji.
Łopuchina znał już wcześniej i namawiał go był do napisania pamiętników, ale, niestety, bezskutecznie. Tym razem chciał uzyskać odeń potwierdzenie podejrzeń o współpracę z carską policją znanego wówczas działacza partii socjalistów-rewolucjonistów (eserowców) - Jewno Azefa. Burcew wiedział już sporo o działalności Azefa i o jego „zasługach” dla policji, nie miał jednak na to dostatecznych dowodów, których mógł mu dostarczyć właśnie Łopuchin.

Burcew był dobrym psychologiem: wiedział, że Łopuchin znajdował się w stanie głębokiej frustracji. Pochodził z jednego najstarszych rdzennie rosyjskich rodów szlacheckich, od dawna noszącego tytuł książęcy; z domu Łopuchiną była caryca Eudokia, małżonka Piotra Wielkiego, ostatnia rosyjska monarchini pochodząca z rodziny rosyjskiej. Kariera samego Aleksandra Aleksandrowicza rozpoczęła się bardzo obiecująco. W 22 roku życia ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Moskiewskim i w 1886 roku został zaliczony do grona osób służących Najjaśniejszemu Panu w Ministerstwie Sprawiedliwości. W ostatnim dziesięcioleciu XIX wieku z ramienia prokuratury powierzono mu obowiązki kontroli nad czynnościami Moskiewskiego Oddziału Ochrany, którego naczelnikiem był w tym czasie osławiony Zubatow. Zubatow wykazał pełną gotowość wtajemniczenia Łopuchina w metody pracy policji politycznej, a zwłaszcza walki z agitacją rewolucyjną. Naczelnik moskiewskiej „ochrany” planował w tym czasie tworzenie legalnych organizacji robotniczych pod nadzorem policji w celach dywersyjnych przeciw ruchowi robotniczemu, który się wówczas w Rosji rozwijał. Udało mu się nawet wciągnąć do swych działań różnych naukowców i działaczy społecznych. Łopuchin zaznajomił się z metodami organizowania i kierowania tajnej agentury policyjnej, miał nawet bywać w konspiracyjnych lokalach, w których Zubatow odwiedzał swoich anonimowych współpracowników.

Zwrotną datę w karierze Łopuchina stanowi maj 1902 roku. Był wówczas prokuratorem Charkowskiej Izby Sądowej, gdy świeżo mianowany minister spraw wewnętrznych W.K.Plehwe przybył do Charkowa, aby zaznajomić się z rozmiarami i charakterem zamieszek chłopskich, które niedawno miały miejsce na południu Rosji. Plehwe poprosił Łopuchina o zreferowanie mu przyczyn tych rozruchów, a przy tym o szczere wypowiedzenie swych sądów. O rozmowie z Plehwem Łopuchin opowiadał później, co następuje: „Zdanie moje sprowadzało się do tego, że niepodobna przeżytych niedawno pogromów dworów szlacheckich rozpatrywać jako zjawisko wypadkowe, że były to raczej naturalne skutki ogólnych warunków rosyjskiego życia: ciemnoty ludności włościańskiej, straszliwego jej wynędznienia, indyferentyzmu władz w stosunku do duchowych i materialnych potrzeb ludu, a wreszcie natrętnej opieki administracji nad włościaństwem, którą zastąpiono zasadą ochrony interesów ludowych przez samo prawo." Plehwe zgodził się z tym poglądem, stwierdzając, że sam uznaje konieczność reform, łącznie z wprowadzeniem surogatu konstytucji; tylko odpowiednie reformy mogą uchronić Rosję od rewolucji. Oczywiście, oprócz tych liberalno-politycznych wywodów Łopuchin przedstawił Plehwemu bardziej bezpośredni i konkretny program walki z ruchem rewolucyjnym, nakreślony w duchu polityki Zubatowa, znajdując w ministrze płomiennego zwolennika.

Po tych rozmowach zaofiarowano Łopuchinowi stanowisko dyrektora Departamentu Policji, wkładając na niego obowiązek pokierowania w skali ogólnorosyjskiej tego rodzaju próbami, które dotychczas były przez Zubatowa prowadzone tylko w Moskwie. Przed Łopuchinem, który wówczas liczył 38 lat, otwarły się wspaniałe perspektywy: stając się kierownikiem jednej z najważniejszych instytucji Cesarstwa, zbliżał się bezpośrednio do szczytów władzy państwowej; ze stanowiska dyrektora Departamentu Policji droga wiodła prosto do teki Ministra Spraw Wewnętrznych. Nic dziwnego, że Łopuchin z radością przyjął oferowane mu stanowisko.

W rzeczywistości o żadnych istotnych reformach nikt na szczytach władzy nie myślał poważnie, nawet plany reformy policji nie wyszły poza drzwi gabinetu ministra Plehwego, ale tym się oczywiście policyjno-biurokratyczni liberałowie niewiele przejmowali. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, im trudniej poruszała się naprzód sprawa reform, tym większego znaczenia nabierały zadania czysto policyjne i tylko w tym zakresie program Łopuchina został urzeczywistniony w pełni. Departament Policji przeobraził się ostatecznie w „ochranę wszechrosyjską”, odnowiono jego personel kierowniczy, z Zubatow został bezpośrednim kierownikiem całej procedury śledczej. Postawiono wszystko na jedną kartę - rozwój tajnej agentury wewnątrz organizacji rewolucyjnych. Nie żałowano na ten cel pieniędzy, wyczerpując w ciągu ponad dwu lat cały zapasowy kapitał Departamentu, dochodzący do 5 milionów rubli.

Główny nadzór nad całą sprawą spoczywał w rękach Łopuchina, który m.in. kierował teraz rozbijaniem liberalnych ziemstw, podpisywał nakazy zesłania na Syberię wielu umiarkowanych liberałów, których główną winę stanowiły podobne marzenia o konstytucji, jakim przedtem dawał wyraz sam Łopuchin, tyle, że oni uzewnętrzniali je „w nieodpowiedniej formie”. „Liberalizm” Łopuchina znalazł teraz sobie teraz inne ujście - uprzedzony o zamierzonym pogromie ludności żydowskiej w Kiszyniowie, nie przedsięwziął skutecznych środków zaradczych, a do organizatorów pogromu odniósł się niezwykle wspaniałomyślnie.

W ramach rozwijania agentury policyjnej w organizacjach rewolucyjnych Łopuchin, za aprobatą ministra Plehwego, jesienią 1902 roku zezwolił Azefowi - długoletniemu agentowi policji w partii socjalistów-rewolucjonistów, na wstąpienie do Organizacji Bojowej tejże partii. Oczywiście, zarówno Łopuchin, jak i Plehwe, sądzili, że potrafią utrzymać w swoich rękach Azefa, a przezeń - całą Organizację Bojową. Tymczasem Azef bardzo szybko został szefem bojówki (o czym wcale nie poinformował swoich policyjnych przełożonych), zaczął przygotowywać i realizować udane zamachy na carskich dygnitarzy, aż wreszcie, w lipcu 1904 roku, zorganizował udany zamach na samego ministra Plehwego.

Śmierć Plehwego była pierwszym, okrutnym ciosem dla biurokratycznej kariery Łopuchina, zaczęły się dla niego ciężkie czasy. Zakulisowe intrygi snuł Raczkowski - wybitny działacz policyjny, mający stosunki na dworze carskim, którego przed dwoma laty wyrzucił z urzędu Plehwe. Teraz, kiedy zabrakło Łopuchinowi oparcia w Plehwem, intrygi Raczkowskiego stawały się bardzo groźne. Ostatecznie zabójstwo wielkiego księcia Sergiusza Aleksandrowicza, dokonane 17 lutego 1905 roku przez Organizację Bojową kierowaną przez Azefa (o czym wówczas Łopuchin nie wiedział), przesądziło o karierze Łopuchina, który musiał podać się do dymisji, a wszystkie jego nadzieje rozpadły się w gruzy.

We wrześniu 1908 roku, w przedziale ekspresu jadącego z Kolonii do Berlina, zdymisjonowany dyrektor Departamentu Policji dowiaduje się, że głównym sprawcą jego nieszczęść był hołubiony przezeń agent o pseudonimie „Raskin”. Burcew wiedział o tym agencie bardzo dużo, ale nawet miejsca jego tajnych spotkań z urzędnikami z tajnej policji. O tym wszystkim opowiadał teraz swojemu towarzyszowi podróży. Słuchając tej opowieści Łopuchin powziął podejrzenie, że „Raskin” był narzędziem w rękach jego przeciwnika Raczkowskiego, który po usunięciu Łopuchina objął śledztwo policyjne - a jak wynikało z opowieści Burcewa, właśnie od tego czasu przestały się udawać zamachy socjalrewolucjonistów. Były dyrektor Departamentu Policji wiedział dobrze, że w walce o władzę carscy biurokraci byli zdolni do wszystkiego, nawet do posługiwania się rękami terrorystów do usuwania swych konkurentów.

Kończąc swą opowieść Burcew zwrócił się do Łopuchina:
- Będąc dyrektorem Departamentu nie mógł pan nie znać tego prowokatora. Jak pan widzi, zdarłem zeń maskę ostatecznie, ośmielam się więc prosić pana, Aleksy Aleksandrowiczu, abyś pozwolił mi rzec, kto ukrywa się pod pseudonimem „Raskina”. A panu pozostanie tylko odpowiedzieć mi: czy mam słuszność, czy się mylę.
Łopuchin zdecydował się i sam oświadczył:
- Żadnego „Raskina” nie znam, ale inżyniera Jewno Azefa widziałem kilka razy.

Oświadczenie Łopuchina odsłoniło ostatecznie twarz Azefa, podwójnego zdrajcy, który w istocie oszukiwał zarówno socjalrewolucjonistów, jak i policję, robiąc na tym znakomity interes. Zanim został zdemaskowany, prowadził swoją podwójną grę przez piętnaście lat.

Jefno Azef urodził się w 1869 roku w Łyskowie - miasteczku należącym do ówczesnej guberni grodzieńskiej, w rodzinie bardzo biednego krawca - Fiszla Azefa. Kiedy Jewno liczył pięć lat, rodzinie Azefów udało się zdobyć zezwolenie na przekroczenie wyznaczonej przez rząd carski strefy osiedlania się dla Żydów, dzięki czemu Azefowie przenieśli się na stałe do Rostowa nad Donem. Tu też, w 1890 roku, Jewno Azef ukończył gimnazjum. Na początku 1892 roku, wziąwszy na sprzedaż od jakiegoś mariampolskiego kupca większą ilość masła, wyjeżdża za granicę. Po zainkasowaniu za sprzedany towar 800 rubli, nie rozliczając się z łatwowiernym kupcem, pojechał w głąb Niemiec, by zapisać się na politechnikę w Karlsruhe. Już wówczas więc młody Jewno wykazywał wielką miłość do pieniędzy i brak skrupułów w wyborze sposobów osiągania zysków.

Suma 800 rubli przedstawiała wówczas dużą wartość nabywczą, ale nie mogła starczyć na długo, a w Karlsruhe perspektyw zarobkowania prawie nie było, toteż Azef po pewnym czasie zaczął biedować. W Karlsruhe zaczął się obracać w kołach rosyjskiej młodzieży studiującej w Niemczech i został członkiem rosyjskiego socjalistyczno-demokratycznego kółka. Bardzo szybko wpadł na pomysł, że mógłby zarobkować, sprzedając rosyjskiej policji sekrety rewolucjonistów.

4 kwietnia 1893 roku napisał swój pierwszy list do Departamentu Policji, przytaczając znane mu fakty na temat działalności rosyjskiej młodzieży rewolucyjnej za granicą i podając swój adres, na który policja mogłaby pisać do niego, gdyby podane przezeń informacje okazały się dla niej interesujące.  Przyjmowanie nowego agenta na służbę w Departamencie Policji było wówczas bardzo zawiłe – list Azefa przedłożono wicedyrektorowi Departamentu, od niego poszedł do kierującego właściwym wydziałem, naradzano się, zbierano informacje, wreszcie  16 maja odpowiedziano, żądając podania bliższych danych o sobie (w pierwszym liście ostrożny  Azef  nie podał swego prawdziwego nazwiska) oraz zaznaczając, że policja jest gotowa płacić za informacje. Azef zaraz odpowiedział, żądając za swe usługi 50 rubli miesięcznie. Nawiasem mówiąc, równocześnie ze swoją ofertą wysłaną do Departamentu Policji, na wszelki wypadek (żeby się przypadkiem jego dobra wola nie zmarnowała) wysłał Azef  analogiczny list do Zarządu Żandarmerii w Rostowie, który szybko go zidentyfikował, zebrał o nim informacje i wystawił charakterystykę, w której stwierdzono: „Jewno Azef jest człowiekiem niegłupim, nader szczwanym, mającym szerokie stosunki wśród zamieszkałej za granicą młodzieży żydowskiej, a stąd może przynosić istotną korzyść;  należy spodziewać się, że przez chciwość i wobec swojej biedy będzie cenił mocno swoje obowiązki”.

Te wielkie zalety moralne Azefa przesądziły sprawę decyzji Departamentu Policji. Uznano, że Azef może być źródłem cennych informacji, a jego cechy osobiste predysponują go do zaszczytnej służby w szeregach tajnej agentury. Decyzja zapadła już 10 czerwca 1893 roku i w tymże miesiącu nadesłano Azefowi pierwszą pensję.

Po rozpoczęciu pracy dla policji nastąpiła przemiana ideologiczna Azefa. O ile na początku swego pobytu za granicą wypowiadał się w sposób bardzo umiarkowany, występował przeciwko skrajnym metodom walki i łączył się raczej z socjaldemokratami, o tyle zostawszy informatorem policji szybko przesunął się „na lewo”. Już w latach 1894 - 1895 zdobył sobie opinię konsekwentnego zwolennika terrorystycznych metod walki. Podkreślał, że nie jest „teoretykiem”, nie lubił przemawiać na zebraniach, ale chętnie brał się do załatwiania różnych spraw technicznych, umiejętnie rozszerzając koło swoich znajomych.&#x...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin