Zolnierze zyja - Glenn Cook.pdf

(1848 KB) Pobierz
Microsoft Word - Cook - Kroniki Czarnej Kompanii Tom 9.doc
Glen Cook
Kroniki Czarnej
Kompanii
Tom Dziewi ty
ołnierze yj
Przeło ył: Jan Karłowski
300696156.001.png
Rozdział 1
OSTOJA KRUKÓW: KIEDY LUDZIE NIE GIN LI
Cztery lata min ły i nikt nie zgin ł.
Przynajmniej nie w walce ani w wyniku działania innych czynników
stanowi cych cz zawodowego ryzyka. Zeszłego roku odeszli w odst pie kilku
dni Otto i Hagop, z przyczyn całkowicie naturalnych, zwi zanych z wiekiem.
Kilka tygodni temu jeden z Tam Duc, rekrut w trakcie szkolenia, stracił ycie na
skutek cechuj cej młodo nadmiernej brawury. Wpadł do szczeliny, kiedy
zje d ał z towarzyszami na derkach w dół długiego, gładkiego stoku lodowca
Tien Myuen. Było te paru innych. Ale nikt nie padł z r ki wroga.
Cztery lata stanowi swoisty rekord, aczkolwiek z rodzaju tych niecz sto
wspominanych w Kronikach.
Tak długi okres pokoju stanowi rzecz omal e niewiarygodn .
Pokój, który trwa, staje si coraz bardziej n c cy.
Wielu z nas to zm czeni starcy, których trzewi nie trawi ju młodzie czy ar.
Ale my, stare pierniki, nie stoimy ju u steru. Ch tnie zapomnieliby my o grozie,
która przemin ła, groza wszelako nie zechciała opu ci nas na zawsze.
W owym czasie Czarna Kompania pozostawała w słu bie własnego sztandaru.
Nikt nie wydawał nam rozkazów. W generał-gubernatorach Hsien mieli my
sprzymierze ców. Zreszt obawiali si nas. Byli my niczym siła nadprzyrodzona,
wielu z nas powstało przecie z martwych - prawdziwi Kamienni ołnierze.
L kano si , e ostatecznie mo emy opowiedzie si po której ze stron
spieraj cych si nad szcz tkami Hsien, pot nego ongi imperium, które Nyueng
Bao wspominali jako Krain Nieznanych Cieni.
Nastrojeni bardziej idealistycznie generał-gubernatorowie wi zali z nami
pewne nadzieje. Tajemniczy Szereg Dziewi ciu dostarczał nam bro , pieni dze i
udzielał pozwolenia na szkolenie rekrutów, maj c w planach wmanewrowanie
nas do udziału w przedsi wzi ciu restauracji złotego wieku, który istniał, zanim
Władcy Cienia zniewolili ich wiat z takim okrucie stwem, e zamieszkuj ce go
ludy po dzi dzie nazywaj siebie: Synami Umarłych.
Nie ma najmniejszej szansy, by my na to przystali. Ale nie odbieramy im
resztek nadziei, pozwalamy piastowa złudzenia. Musimy urosn w sił . Mamy
własne zadanie do wykonania.
Stacjonuj c przez cały czas w jednym miejscu, sprawili my, e rozkwitło tu
miasto. Pogr one pocz tkowo w chaosie obozowisko nabrało z czasem porz dku
i dorobiło si nazwy - Posterunek lub Przyczółek, jak okre laj je ci, którzy
przyszli zza równiny, albo Ostoja Kruków, co stanowi najlepsze tłumaczenie
miana nadanego mu przez Synów Umarłych. Miasto wci ro nie. Szczyci si
szeregiem stałych budowli. Wła nie otacza si murem. Na głównej ulicy kład
bruk.
2
pioszka nie lubi patrze , jak kto si nudzi. Nie mo e wprost znie wałkoni.
Kiedy w ko cu odejdziemy, Synowie Umarłych odziedzicz po nas prawdziwy
skarb.
3
Rozdział 2
OSTOJA KRUKÓW: KIEDY ZA PIEWAŁ BAOBHAS
Bum! Bum! Kto łomotał do moich drzwi. Zerkn łem na Pani . Zeszłej nocy
pracowała do pó na, dlatego te tego wieczora zasn ła w trakcie bada .
Zdecydowana była za wszelk cen odkry wszystkie sekrety magii Hsien i pomóc
Tobo okiełzna zaskakuj co obfite manifestacje tego nadprzyrodzonego wiata.
Cho w istocie Tobo najwyra niej wcale nie potrzebował niczyjej pomocy.
W tym wiecie wi cej jak najbardziej realnych widm oraz cudownych istot
kryło si po krzakach, za skałami i czaiło na kraw dzi cienia, ni li byłaby w
stanie zrodzi przera ona imaginacja dwudziestu pokole naszych chłopów.
Ci gn ły do Tobo, niby do jakiego mesjasza ciemnej strony. A mo e jak do
zabawnego zwierz tka.
Bum! Bum! Sam b d musiał zwlec tyłek z wyrka. Droga do drzwi zdawała
si dług , m cz c wypraw . Bum! Bum!
- No ju , Konował! Bud si ! - Skrzydło drzwi uchyliło si , mój go
postanowił sam si zaprosi do rodka. No i o wilku mowa.
- Tobo...
- Nie słyszałe , jak baobhas piewał?
- Słyszałem jakie wrzaski. Twoi przyjaciele wci si czym podniecaj .
Dawno przestałem na to zwraca uwag .
- Kiedy baobhas piewa, oznacza to, e kto umrze. Poza tym przez cały dzie
z równiny d ł zimny wicher, a Wielkouchy i Złotooki byli strasznie
zdenerwowani i... Chodzi o Jednookiego. Poszedłem tylko z nim porozmawia .
Wygl da na to, e miał kolejny atak.
- Cholera. Daj mi moj torb . - Nic dziwnego, e Jednooki miał atak. Ten
stary piernik od lat robił wszystko, eby nas opu ci . Resztki wigoru opu ciły go,
gdy stracili my Goblina.
- Po piesz si !
Dzieciak kochał tego starego m ciwod . Czasami wr cz wygl dało to tak,
jakby uparł si , e gdy doro nie, stanie si Jednookim. Po prawdzie to nikt nie
mógł narzeka na brak szacunku ze strony Tobo, prócz chyba tylko jego matki,
wszak e tarcia mi dzy nimi słabły, w miar jak chłopak był coraz starszy. Od
czasu mego ostatniego wskrzeszenia bardzo dojrzał.
- piesz si , jak tylko mog , Wasza Miło . Jeno to stare ciało nie ma ju w
sobie tej spr ysto ci co dawniej.
- Lekarzu lecz si sam.
- Uwierz mi, chłopcze, gdybym tylko potrafił... Je liby to ode mnie zale ało,
przez cał reszt ycia miałbym dwadzie cia trzy lata. ycia, które trwałoby trzy
tysi clecia.
- Ten wiatr znad równiny wujka równie zaniepokoił.
- Doj wci musi si czym przejmowa . Co powiedział ojciec?
- On i mama wci jeszcze s w Khang Phi, odwiedzaj Mistrza Santaraksit .
Uko czywszy ledwie dwadzie cia lat, Tobo jest ju najpot niejszym
czarodziejem na całym tym wiecie. Pani twierdzi, e niewykluczone, i b dzie
równie silny, jak ona u szczytu swej kariery. Sama my l o tym jest lekko
4
przera aj ca. Wci jednak ma rodziców, do których mówi “mamo” i “tato”. Ma
przyjaciół, których traktuje jak ludzi, nie jak przedmioty. Stara si zasłu y na
szacunek i pochwały swych nauczycieli, a nie zbi ich z tropu tylko po to, by
dowie , e jest od nich silniejszy. Matka wychowała go dobrze, mimo i był
skazany na dorastanie w rodowisku Czarnej Kompanii i miał buntownicz
yłk . Mam nadziej , e pozostanie przyzwoitym człowiekiem, nawet gdy osi gnie
ju szczyt swych mocy.
Moja ona nie wierzy w tak mo liwo . Jest pesymistk , je li chodzi o
ludzkie charaktery. Twierdzi, e władza deprawuje. Nieodwołalnie. Ale
formułuj c taki s d, ma na wzgl dzie jedynie własn histori . I dostrzega tylko
ciemn stron wszystkich rzeczy. Mimo to nie zrezygnowała przecie z nauczania
Tobo, gdy oprócz czarnowidztwa posiada równie yłk głupiego romantyzmu,
która sprawiła, e jest tu teraz ze mn .
Nawet nie próbowałem dotrzyma kroku chłopakowi. Lata zdecydowanie
dawały mi si we znaki. A ka de tysi c mil pokonanych przez te posiniaczone
zwłoki odzywało si teraz bólem. D wiganemu brzemieniu czasu zawdzi czam
równie charakterystyczn dla starców skłonno do zbaczania z tematu.
Chłopak nawet na moment nie przestał papla o Czarnych Ogarach,
demonicznych famulusach, goblinach i hobgoblinach oraz innych stworzeniach
nocy, których nigdy nawet na oczy nie widziałem. I bardzo dobrze. Te nieliczne,
które zechciał nam pokaza , były co do jednego paskudne, mierdz ce, niemiłe i
jako nazbyt ch tne, by kopulowa z lud mi, niezale nie od ich płci i preferencji
seksualnych. Synowie Umarłych zgodnie twierdzili, e uleganie kaprysom
potworów bynajmniej nie jest dobrym pomysłem. Jak dot d jednak nie
przydarzyły si naruszenia dyscypliny.
Noc była naprawd zimna. Oba ksi yce wieciły na niebie. Chłopczyk był w
pełni. W czystych i jasnych przestworzach kr yła sowa, niepokojona przez
ciemne kształty wygl daj ce niczym para nocnych gawronów. ladem jednego z
nich pod ał zakosami jeszcze mniejszy czarny ptak, nerwowo polatuj cy tu i
tam, jakby karany ka dorazowo za jakie krucze przewinienia. A mo e po prostu
ulegał kaprysom, podobnie jak moja szwagierka przez całe swoje ycie.
Najprawdopodobniej aden z tych lotników nie był prawdziwym ptakiem.
Za najbli szym domem zamajaczyła jaka ogromna sylwetka. Wydała z siebie
par chrapliwych odgłosów i oci ale usun ła si z drogi. Udało mi si wypatrzy
zarys kształtu przypominaj cy mo e najbardziej łeb gigantycznej kaczki. Pierwsi
Władcy Cienia, ci, którzy podbili te ziemie, musieli dysponowa osobliwym
poczuciem humoru. Ta wielka, powolna, zupełnie absurdalna istota była zabójc .
Oprócz niej zast py gro nych paskud obejmowały mi dzy innymi olbrzymiego
borsuka, krokodyla na o miu nogach i z par ramion oraz niezliczone mutacje
krów-morderców, koni-morderców i kucyków-morderców, z których wi kszo
przeczekiwała dzie schowana pod wod .
Najbardziej dziwaczne istoty stworzone zostały przez bezimiennego Władc
Cienia, obecnie znanego ju tylko pod przydomkami: Pierwszy lub Władca
Czasu. Za tworzywo posłu yły mu cienie z l ni cej równiny, które w Hsien znane
s jako Zast p Niepomszczonych Umarłych. Trudno si wi c dziwi , e Hsien nosi
miano Krainy Nieznanych Cieni.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin