Wolfe Gene - Detektyw snĂłw.txt

(38 KB) Pobierz
Autor: GENE WOLFE
Tytul: detektyw sn�w

(The Detective of Dreams)

Z "NF" 10/99


Siedzia�em przy biurku w gabinecie przy rue Madeleine, kiedy Andr�e, moja sekretarka, wprowadzi�a do pokoju Herr D... Wsta�em, od�o�y�em korespondencj� i u�cisn��em mu r�k�. Powinienem chyba wspomnie�, �e mia� niespe�na pi��dziesi�t lat, zdrow� cer� charakterystyczn� dla tych, kt�rzy w m�odo�ci (niestety, minionej dla nas obu) znajdowali wi�ksze upodobanie w towarzystwie koni i ps�w oraz w ekscytuj�cych polowaniach ni� w butelkach, domach publicznych i �yciu w mie�cie, oraz �e jego twarz zdobi�y broda i w�sy przystrzy�one na wz�r zmar�ego cesarza. Przyj�� zaproszenie do zaj�cia miejsca w fotelu, a nast�pnie okaza� dokumenty.
- Jak pan widzi - rzek� - przywyk�em do roli reprezentanta mego rz�du, w tej sprawie jednak nim nie jestem, w zwi�zku z czym mog� si� czu� nieco zagubiony...
- Wiele os�b, kt�re tu przychodz�, czuje si� zagubionych - odpar�em. - Chlubi� si� jednak tym, �e wi�kszo�� z nich, przy mojej pomocy, potrafi si� odnale��. Pa�ski problem, jak przypuszczam, jest natury �ci�le osobistej?
- Sk�d�e znowu. To sprawa publiczna w najpe�niejszym znaczeniu tego okre�lenia.
- Jednak �aden z dokument�w, kt�re przede mn� le��, cho� wszystkie s� opatrzone wspania�ymi piecz�ciami i wst�gami, nie �wiadczy o tym, �e jest pan kim� innym ni� d�entelmenem odbywaj�cym ca�kowicie prywatn� podr� zagraniczn�. Pan tak�e twierdzi, �e nie reprezentuje swojego rz�du. Co mam o tym my�le�? I na czym w�a�ciwie polega pa�ski problem?
- Dzia�am w interesie publicznym - poinformowa� mnie Herr D... - M�j maj�tek nie jest zbyt wielki, zapewniam pana jednak, �e je�li odniesie pan sukces, zostanie pan sowicie wynagrodzony. Chocia� musi pan przyj��, �e tylko ja jestem pa�skim zleceniodawc�, mo�e mi pan wierzy�, i� w razie potrzeby jestem w stanie uzyska� dost�p do znacznych �rodk�w finansowych.
- Mo�e zechcia�by pan udzieli� mi bardziej szczeg�owych informacji?
- Czy ma pan co� przeciwko podr�om?
- Nie.
- To bardzo dobrze - odpar�, po czym uraczy� mnie jedn� z najbardziej zdumiewaj�cych, a raczej najbardziej zdumiewaj�c� histori�, jak� mia�em zaszczyt kiedykolwiek us�ysze�. Nawet ja, kt�ry jako pierwszy zapozna�em si� z relacj� cz�owieka, kt�remu uda�o si� odnale�� Paulette Renan z ziarnem pigwy wci�� tkwi�cym w jej gardle; kt�ry wys�ucha�em opowie�ci kapitana Brotte'a o odkryciach, jakich dokona� w�r�d lod�w Antarktyki; kt�ry  na d�ugo przed innymi dowiedzia�em si� od Joan O'Neil, jak si� czu�a �yj�c przez dwa lata za swoim portretem w Luwrze; nawet ja siedzia�em zas�uchany jak dziecko.
Kiedy umilk�, odezwa�em si� w te s�owa:
- Herr D..., po tym, co od pana us�ysza�em, podj��bym si� tej misji nawet w�wczas, gdybym mia� nie zarobi� ani jednego sou. Je�li rzeczywi�cie raz w �yciu ka�dy z nas trafia na zagadk�, kt�r� musi rozwi�za� dla samej przyjemno�ci jej rozwi�zania, to ja w�a�nie natrafi�em na swoj�.
Pochyli� si� do przodu w fotelu i chwyci� moj� d�o� w obie swoje z wylewno�ci�, jak s�dz�, nie maj�c� wiele wsp�lnego z jego prawdziw� natur�.
- Prosz� odszuka� i unicestwi� Mistrza Sn�w, a je�li takie b�dzie pa�skie �yczenie, zasi�dzie pan na z�otym tronie i b�dzie pan jada� ze z�otego sto�u. Kiedy wyruszy pan do naszego kraju?
- Jutro z samego rana - odpar�em. - Musz� jeszcze tylko uporz�dkowa� par� spraw.
- Ja wracam jeszcze dzi� wiecz�r. Mo�e pan kontaktowa� si� ze mn� o ka�dej porze dnia i nocy, by uzyska� informacje o rozwoju wydarze�. - Wr�czy� mi wizyt�wk�. - Pod tym adresem zawsze mo�na zasta� albo mnie, albo kogo� ca�kowicie godnego zaufania, kto b�dzie wyst�powa� w moim imieniu.
- Rozumiem.
- A to powinno pokry� wst�pne wydatki. Prosz� da� mi zna�, gdyby potrzebowa� pan wi�cej.
Czek, kt�ry mi wr�czy�, podni�s�szy si� do wyj�cia, opiewa� na kwot� stanowi�c� r�wnowarto�� ma�ej fortuny. Zaczeka�em, a� znalaz� si� prawie za drzwiami, po czym powiedzia�em:
- Dzi�kuj� panu, Herr Baron.
Musz� mu odda� sprawiedliwo��, �e si� nie odwr�ci�, z satysfakcj� zauwa�y�em jednak, jak jego blady do tej pory kark poczerwienia� nad idealnie prost� kraw�dzi� ko�nierzyka. Chwil� p�niej wyszed�, zamykaj�c za sob� drzwi.
Zaraz potem w gabinecie zjawi�a si� Andr�e.
- Kto to by�? Kiedy wychodzi�, wygl�da� tak, jakby uderzy� go pan biczem.
- Dojdzie do siebie - uspokoi�em go. - To baron H... z tajnej policji K... Przedstawi� si� panie�skim nazwiskiem matki. Przypuszcza�, �e skoro jego biurko dzieli od mojego kilkaset kilometr�w i poniewa� nie dopuszcza do tego, by jego podobizna pojawia�a si� w gazetach, nie zdo�am go rozpozna�. Zar�wno ze wzgl�du na jego opini� o mnie, jak i moj� opini� o samym sobie, zale�a�o mi na tym, by si� dowiedzia�, �e nie�atwo mnie oszuka�. Jak tylko opadnie z niego pocz�tkowa irytacja, uda si� na spoczynek ze znacznie lepszym wyobra�eniem o zdolno�ciach, jakie zaprz�gn� do realizacji misji, kt�r� mi powierzy�.
- To dla pana typowe, monsieur - zauwa�y�a Andr�e �agodnym tonem. - Zawsze troszczy si� pan o dobry sen swoich klient�w.
Uleg�em pokusie jej apetycznego policzka i uszczypn��em j� lekko.
- Istotnie - odpar�em - ale baron i tak nie b�dzie mia� spokojnych sn�w tej nocy.

Opu�ciwszy Pary�, m�j poci�g pop�dzi� z �oskotem przez rozleg�e ukwiecone ��ki, by niebawem zapu�ci� si� w doliny, w kt�rych jeszcze ca�kiem niedawno grozi�oby nam zasypanie przez lawiny. Gdziekolwiek spojrze�, wsz�dzie by�o wida� migotanie sp�ywaj�cej z g�r wody, a kiedy ekspres zwalnia� podczas pokonywania wzniesie�, do uszu pasa�er�w dociera� tak�e jej �piew, zwielokrotniony echem odbijaj�cym si� od szarych alpejskich ska�. Wieczorem ta w�a�nie muzyka uko�ysa�a mnie do snu; nazajutrz rano obudzi�em si� na stacji I..., wiekowej stolicy J..., obecnie prowincji K...
Wynaj��em baga�owego, �eby zani�s� moj� waliz� do hotelu, w kt�rym poprzedniego dnia telegraficznie dokona�em rezerwacji, sam za� uda�em si� na kilkugodzinny spacer po mie�cie. Mo�na powiedzie�, �e �redniowiecze nie tyle pozostawi�o tu wyra�ne �lady, co raczej nigdy st�d nie odesz�o. Miasto jest z trzech stron otoczone nietkni�tymi murami obronnymi, zwie�czone blankami baszty s� w�a�nie starannie odnawiane, brukowane za� ulice z pewno�ci� pami�taj� czasy, kiedy ruch ko�owy by� niezmiernie rzadki. Co si� tyczy budynk�w... Bez w�tpienia spodoba�yby si� Kotu w Butach i jego kompanii. Brzuchate �ciany, w oknach male�kie szybki z grubego szk�a, wy�sze kondygnacje wysuni�te poza obrys parteru, tak �e chwilami dziwi�em si�, w jaki spos�b te budowle utrzymuj� r�wnowag�. Na jednej z takich konstrukcji, szarej, z w�skimi oknami i masywnymi drzwiami, odkry�em tabliczk� informuj�c� o tym, i� cho� pocz�tkowo by� to ko�ci�, p�niej pe�ni� kolejno funkcj� wi�zienia, urz�du celnego, domu mieszkalnego, a wreszcie szko�y. Po bli�szych ogl�dzinach okaza�o si�, i� obecnie mieszcz� si� tam sklepy; wn�trze, zapewne jeszcze za czas�w pierwszego Ludwika, podzielono na male�kie, zat�ch�e boksy. Tak si� z�o�y�o, i� by� to jeden z adres�w podanych mi przez barona, wszed�em wi�c do �rodka.
Wsz�dzie p�on�y gazowe lampy, jednak nie da�oby si� powiedzie�, �e wn�trze by�o rz�si�cie o�wietlone, wr�cz przeciwnie - zupe�nie jakby w�a�cicielom stoisk zale�a�o przede wszystkim na tym, by blask ich lamp pod �adnym pozorem nie dotar� do stoiska s�siada. Uk�ad sklep�w by� zupe�nie chaotyczny, nie mia�em gdzie zasi�gn�� rady, w jaki spos�b dotrze� do interesuj�cych mnie stoisk. Nieliczni stali klienci, kt�rzy zapewne bywali tu od lat i nie potrzebowali przewodnika, snuli si� od kom�rki do kom�rki. Kiedy zatrzymywali si� przed kolejn�, natychmiast pojawia� si� w�a�ciciel, kt�ry w ca�kowitym milczeniu (takie przynajmniej odnios�em wra�enie) czeka� na jakie� pytanie lub zap�at�. Nie us�ysza�em jednak ani s�owa, ani razu te� nie zauwa�y�em, �eby pieni�dze przechodzi�y z r�k do r�k; klient sprawdzi� kciukiem ostro�� no�a albo obejrza� pobie�nie jaki� fragment garderoby, albo przekartkowa� nadbutwia�� ksi��k�, po czym rusza� dalej.
Wreszcie, kiedy ju� znudzi�o mi si� zagl�danie w zau�ki jeszcze bardziej mroczne od g��wnych alejek, zatrzyma�em si� przy straganie z wyrobami sk�rzanymi i zapyta�em w�a�ciciela, gdzie mog� znale�� Fr�ulein A...
- Nie znam jej - odpar�.
- Wiem z pewnego �r�d�a, i� prowadzi interesy w tym budynku. Handluje antykami.
- Mamy tu wielu antykwariuszy. Na przyk�ad Herr M...
- Szukam m�odej kobiety. Czy ten pa�ski Herr M... ma siostrzenic� albo kuzynk�?
- ...zajmuje si� g��wnie krzes�ami i komodami. Herr O..., w pobli�u siedziby cech�w...
- Chodzi mi wy��cznie o ten budynek.
- ...specjalizuje si� z kolei w obrazach i zwierciad�ach. Czego konkretnie pan szuka?
Nie wiem, ile jeszcze czasu toczy�aby si� ta "rozmowa", gdyby nie wtr�ci�a si� kobieta z s�siedniej kom�rki.
- On szuka Fr�ulein A... Prosz� p�j�� prosto, skr�ci� w lewo, min�� perukarza, potem znowu w prawo, a� do sklepu z materia�ami pi�miennymi, a tam w lewo. Sprzedaje stare koronki.
Po d�u�szym czasie odnalaz�em wskazane miejsce oraz, siedz�c� w g��bi boksu, Fr�ulein A... we w�asnej osobie - �adn�, szczup��, skromn� m�od� kobiet�. Towar mia�a roz�o�ony na dw�ch stolikach. Udaj�c, �e mu si� przygl�dam, stwierdzi�em, i� w rzeczywisto�ci nie s� to wcale koronki, lecz stare ubrania; tylko niekt�re z nich by�y obszyte koronkami. Po jakim� czasie wsta�a, podesz�a do mnie i zagadn�a:
- Gdyby zechcia� pan powiedzie�, co go interesuje...
By�a wy�sza ni� przypuszcza�em, a jej p�owe w�osy z pewno�ci� wygl�da�yby niezwykle atrakcyjnie, gdyby uwolni� je z ciasnych splot�w okalaj�cych g�ow�.
- Nic konkretnego. Jest tu sporo pi�knych rzeczy... Czy s� bardzo kosztowne?
- Nie, je�li wzi�� pod uwag�, co dostaje pan za swoje pieni�dze. To, co teraz trzyma pan w r�kach, kosztuje pi��dziesi�t marek.
- To chyba do�� du�o, prawda?
- Te stroje pochodz� sprzed wielu lat i by�y u�ywane przy r�nych uroczystych okazjach, na przyk�ad podczas wizyt i bal�w. S� w�r�d nich suknie zamo�nych pa� o arystokratycznym gu�cie, wszystkie jak nowe. Pros...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin