Stanisław Ratold Ostatnie Tango Tancerką była w pewnym kabarecieRzeźbione kształty rozsiewały szałSłynęła gwiazdą w całym modnym świecieI rozniecała w wielbicielach czarGdy raz tańczyła tango swe na scenieRozkoszą ciała budząc pragnień krużUjrzała kogoś blisko w jednej z lóżOn rzucił jej wiązankę róż. Czerwonym blaskiem otoczonaRozkosznie prężąc swe ramionaLśniąc bielą przecudnego łonaSpowita w gazy mgle...Drga lekko wątła sieć tkaninyWzrok płonie, płoną ust rubinyJak zjawa z jakiejś cud krainyTańczyła tango swe. Poznali się i wkrótce pokochaliI żyli z dala od życiowych scen,Lecz choć na uczuć mknęli faliPrysnęło wkrótce szczęście ich, jak sen...On żonę miał, więc choć ją kochał dalej,Lecz musiał zrobić tak, jak honor chce.”Najdroższa, przebacz, jam postąpił źle !Skłamałem, lecz kochałem Cię.!” Czerwonym blaskiem otoczona,Rozkosznie prężąc swe ramiona,Lśniąc bielą przecudnego łonaTańczyła roniąc łzy.”Ja wrócę, wierzaj mi dziewczyno,Rozłąki krótkie dni przeminą,Znów będziemy pić rozkoszy winoSkroś szczęścia złote sny”.... Przeminął rok rozłąki z ukochanym,Chodziła blada, snując się jak cień,I choć niejeden chciał być jej wybranym,Lecz pustką świecił każdy nowy dzień.Aż przyszedł list — Ten list oczekiwany...Rozrywa papier i bledną usta z róż,Zdań krótkich parę :
”Rozbij złotą kruż!
Ja więcej nie powrócę już”. Czerwonym blaskiem otoczona,Rozkosznie prężąc swe ramionaMknie lekko tańcem podniecona,Lecz oczy dziwnie lśnią,Błysk stali : — Chwieje się i słania,Jęk cichy... cichy jęk konania...Krew spływa... koniec snów, kochania.Ostatnie tango to.!...
dzikuska77