Po pierwsze miłośc, po drugie nienawiść (5-9).doc

(104 KB) Pobierz
Monotonia

5. Monotonia.

 

Byliśmy już miesiąc razem. Powinnam być szczęśliwa, jednak mnie Daniel wkurzał. Dlaczego? Hmm...

1.      Nie było dnia, żebyśmy się nie widzieli.

2.      Był o mnie cholernie zazdrosny.

3.      Nie mogłam się spotykać z nikim innym tylko z nim. Nawet jak szłam do Koli robił mi awantury, że już mi się znudził, i że już na pewno go nie kocham, ponieważ się z nim nie chcę spotkać.

4.      Co weekend chodziliśmy na jakąś imprezę.

 

Miałam już tego serdecznie dość. Postanowiłam z nim pogadać. Okazja nadarzyła się wkrótce.

- Posłuchaj Daniel. Ja cię kocham, ale też mam swoich znajomych, nie tylko ty jesteś.

- Aha. Wiedziałem. Przyznaj się! Znudziłem ci się już i dlatego nie chcesz się spotykać? Czemu kłamiesz, że mnie kochasz? Czemu nie powiesz prawdy? – Czekałam cierpliwie, aż dokończy

- Wiesz co? Tak znudziłeś mi się. Nie, źle to powiedziałam. Znudziło mi się twoje towarzystwo. A wiesz dlaczego? Nie? To ja ci to wyjaśnię. Po pierwsze chciałabym też się spotykać z innymi znajomymi, np. z Kolą. Chciałabym również, żebyś nie był o mnie zazdrosny.

- Przecież nie jestem.

- Nie? A jaki obciach zrobiłeś mi wczoraj przed kinem? Jak naskoczyłeś na Bartka, że zaczęliśmy gadać i te twoje „Sory Bartek ale Lila już jest zajęta. Zapamiętaj to, bo będzie ciężko” – Przedrzeźniałam go.

- No bo nie pozwolę, żeby jakiś koleś się do ciebie podpiepszał...

- Wiesz co? Mam już tego wszystkiego dość. Chyba powinniśmy dać sobie spokój!

- Czyli co?

- Czyli najwyższy czas zerwać. Ja też mam swoje życie i swoich przyjaciół, których chciałabym odwiedzać. Jak sobie to przemyślisz to zadzwoń. Pa.

- Ale Lila, proszę cię... – Już go nie słuchałam.

Było mi ciężko, ponieważ bardzo kochałam Daniela, ale nie pozwolę, żeby zabraniał mi się spotykać z przyjaciółmi. Już i tak Kola się na mnie obraziła, bo miałyśmy iść na zakupy, a ja znów nie dałam rady. Ciekawe dlaczego? Postanowiłam nadrobić ten czas i od razu udałam się do przyjaciółki.

- Co ty tu robisz? – Zapytała ironicznie.

- Chciałam cię przeprosić. Mogę wejść?

- Tak, tak. Pewnie.

Przegadałyśmy 2 godziny o tym, co się stało. Niki powiedziała, że dobrze zrobiłam, bo przez Daniela w ogóle zapomniałam o innym priorytetowych sprawach.

- Dzięki Niki, naprawdę. Ta rozmowa była mi potrzebna. – Przytuliłam przyjaciółkę.

- Nie masz za co dziękować. Ale...

- Tak?

- Ja chyba też potrzebuję pogadać. – Powiedziała nieśmiało Nicola.

- A o czym?

- O Marcinie.

- O Marcinie? – Szczerze się zdziwiłam.

- Bo ja go kocham. – Boże! W Marcinie? Przecież on jest taki... taki nie dla niej. Ona się przy nim `zepsuje`. Przecież on jest taki niegrzeczny. Ale może ona tego nie widzi?

- Wiesz czym się różni zakochanie od kochania? – Postanowiłam zapytać i przemówić jej do rozsądku.

- Nie wiem. Ale ja kocham.

- Nie kochasz. Gdybyś kochała widziałabyś jego wady i akceptowała.

- Ale on nie ma wad...

- O tym właśnie mówię.

Kola nic nie rozumiała. Marcin nie jest odpowiednim chłopakiem dla niej. Po pierwsze ma kuratora, za pobicia i rozboje. Po drugie o ile dobrze się orientowałam ma kogoś.

- Ale Lila on naprawdę jest słodki.

I zaczęła się paplanina. Ojej jaki on to jest boski. A jak się ślicznie uśmiecha. O Jezu no super.

Miałam tego dość. Próbowałam wmówić Niki, że Marcin jest zły. Ale chyba nic z tego. Wieczorem poszłam do domu. Mama zawołała mnie do kuchni.

- Córcia coś ty zrobiła?

- Z?

- Danielem.

- E... a co?

- Bo on  tu był. Mówił, że z nim zerwałaś, i że kogoś masz. A przeci...

- Dość ! Posłuchaj! Zerwałam z nim, bo mnie już męczyło to, że nie mogę nigdzie bez niego wychodzić, to że nie mogłam spotykać się nawet z Kolą!

- Nie wiedziałam.

- I dobrze.

Jaka ja byłam zła. Czy ten dupek musiał przychodzić do mojego domu? Wiedziałam, czemu to zrobił! Moja mama kochała go jak syna. Zawsze było `Danielku, Danielku`. Przyszedł, żeby mama przemówiła mi do rozsądku. Ale nie udało mu się to!

- Posłuchaj Daniel! Masz się już u mnie w domu nie pokazywać! To, co zrobiłeś jest... jest nie fer. – Zadzwoniłam do niego.

- Tylko, że ja cię kocham.

- Przestań!

- Nie. Przestanę dopiero wtedy, gdy powiesz mi, że nie możesz beze mnie żyć.

- Daniel błagam cię. Zmień się to wtedy pogadamy pa.

 

Minął miesiąc wakacji i miesiąc od naszego rozstania, a ja wciąż go kochałam. Daniel próbował się spotykać. Nawet dałam mu szansę. Przez 2 tygodnie było ok. Po tym czasie zaczęło się to co kiedyś. Zrozumiałam, że on się nigdy nie zmieni.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

6. Urodziny

 

 

17 sierpnia. Moje urodziny. Moja 18-stka. Nareszcie. Wstałam podekscytowana, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Dzień z pozoru tak jak każdy inny. Zeszłam na dół zawinięta w szlafrok. Nikt nie zachowywał się tak jakby był to dla mnie ważny dzień. No... oprócz Kuby. Wiedziałam, że nie może wytrzymać i chce mi się wygadać, jaką to niespodziankę szykują dla mnie starsi.

- Kuba co ty się tak uśmiechasz?

- A... e...

- Kubuś chodź tu na chwilę. – Zawołał tata.

Ehh... czyli nic mi nie wygada? A już bym chciała wiedzieć. No, ale chyba zostało mi czekanie do popołudnia.

Około 16 mama kazała mi iść do sklepu.

- Kochanie idź do sklepu kup chleb.

No więc poszłam. Miałam nadzieję, że jak przyjdę ze sklepu zrobią mi `niespodziankę`. I faktycznie nie myliłam się. Ledwo weszłam do domu ktoś zaszedł mnie od tyłu i nałożył opaskę na oczy.

- Wszystkiego najlepszego. – Zawołali wszyscy radośnie.

- Dzięki, ale czy możecie mi to zdjąć?

- Nie, bo jedziemy oglądać prezent.

- Jedziemy? – Nic nie rozumiałam.

Rodzice wyprowadzili mnie z domu i wpakowali do samochodu. Po około 10 minutach jazdy wysiedliśmy z auta i kawałek szliśmy.

- No to jeszcze raz wszystkiego najlepszego.

Zdjęłam opaskę i...

- Łał. To jest mój prezent urodzinowy? Przecież to za dużo. Przecież jak... Ja się jeszcze nie wyprowadzam. Chyba, że chcecie się mnie pozbyć? – Rodzice kupili mi na urodziny dom. I to nie byle jaki...

- Nie. Ale to tak na przyszłość. A na teraz mamy inny prezent.

- Jaki?

- Zobaczysz. Chodź jedziemy.

- Gdzie zaś?

- Teraz do naszego domu.

Ja już nic nie rozumiałam. Ale wsiadłam grzecznie do auta i pojechaliśmy.

- Zawiąż sobie oczy. – Powiedział tata i dał mi znowu opaskę.

Gdy wysiedliśmy pod domem byłam nieźle podekscytowana. Przeszliśmy kawałek, ale zostaliśmy na polu. Rodzice obrócili mnie o 180 stopni i zdjęli opaskę. Przede mną stało auto. Nie byle jakie auto.

- Podoba ci się?

- Czy mi się podoba? Jest śliczne.

- Tata z Mareckim wybrali. – Powiedział Kubuś.

- Tato, ale co to w ogóle za auto? – Zapytałam niepewnie.

- Audi Q7. Ładne prawda?

- Super. Dzięki. Jesteście kochani.

- Wiemy. Ale to jeszcze nie wszystko.

- Jak to nie wszystko?

- Chodź do swojego pokoju! – Podpowiedziała mama.

Na łóżku leżała koperta. Szybko podbiegłam i ją rozerwałam. W kopercie były 2 bilety do Egiptu i 1000 złotych.

- Jezu to za dużo. Nie mogę tego przyjąć. Zresztą dlaczego tylko dwa? Jak my wszyscy pojedziemy?

- Po pierwsze to jeszcze nie wszystko. A po drugie nie jedziesz z nami tylko z Niki. – Śmiał się tata.

- Ale.. jak? Jak nie wszystko?

- Chodź do salonu.

- Nie mogliście wszystkich prezentów dać w jedno miejsce?

- Tak jest ciekawiej. – Powiedział Młody.

Zbiegłam szybko na dół. Na środku pokoju leżał wielki prezent. Zajęłam się zrywaniem papieru. Otworzyłam pudło i zaniemiałam. W środku była cała masa ciuchów, kosmetyków itp. Zaczęłam wszystko oglądać. Rzeczy te były piękne. Pobeczałam się ze szczęścia.

- Dziękuję wam. – Przytuliłam się do rodziców.

- Nie ma za co skarbie.

- Ale ja... To naprawdę za dużo.

- Wcale nie.

- Przecież to masa pieniędzy. Te bilety. Dom. Auto. Ciuchy i wszystko.

- 18 lat ma się raz w życiu.

- A ja też takie prezenty dostanę? – Wtrącił Kuba.

- Oczywiście kochanie.

I tak zleciały nam moje najlepsze urodziny.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

7. Impreza

 

- Nika nie zdążymy. – Panikowałam.

- Spoko Lila. Dopiero 13 a sale masz wynajętą, od 17 więc luzik.

- Ale wiesz jaka ja jestem. Zresztą ty też przed swoją 18-stką panikowałaś.

- Tak? Nie pamiętam.

- Bo byłaś zbyt przejęta ubieraniem.

- To tak jak ty teraz...

- Bo nie wiem, którą sukienkę wybrać... Tą żółtą, czy białą, a może niebieską... Nie... może najlepiej czerwoną? Aaaa pomocy !

- Kobieto opanuj się. Ja bym proponowała tą. – Kola pokazała mi śliczną sukienkę. Krótką ale przepiękną. Różową odcinaną czarnym paskiem pod biustem. (wyglądałam w niej tak: http://www.nikoletta.pl/public/images/items/1802/sukienki_T_Tnika_zPaskiem_rozowa_1_big.jpg)

- Dzięki. To ja się idę szybko wykąpać. Ty też szybko zmykaj do domu. Za godzinę tu przyjdź to pojedziemy na sale i coś tam pomożemy.

- Ok. Pa.

No, więc poszłam się umyć. Nalałam sobie pełnej wanny gorącej wody. Po pół godziny wyszłam. Wysuszyłam sobie włosy i zrobiłam delikatny różowy makijaż. Przebrałam się w sukienkę i stanęłam przed lustrem. Wszystko było ok. poza jednym małym szczegółem.

- O hej. – Zawołała Niki.

- O Boże, śliczna jesteś. – Ubrana była w szarą sukienkę bez ramiączek. Bosko. (http://www.yourstyle.pl/galerie/e/elegancka-czarna-sukienk_8042_k.jpg)

- Ty też.

- Słuchaj nie wiem co z włosami.

- Ładne są przecież.

- Mówisz?

- Jak najbardziej szczerze. To co jedziemy?

Pojechałyśmy. Na sali grała już muzyka. Więc DJ już był. Weszłyśmy.

- Solenizantka? – Zapytał mnie

- Tak. – Uśmiechnęłam się.

- No to wszystkiego najlepszego.

- Dzięki.

- A tak w ogóle to jestem Przemek.

- Oliwia, ale mów mi Lila. A to Nicola.

- Kola albo Niki.

- Ok. – Uśmiechnął się Przemek. – O której przychodzą goście?

Zerknęłam na telefon.

- Za 2 godziny powinni przyjść pierwsi.

- No to mi prawie powiecie jaką muzykę mam grać.

I zaczęliśmy rozmowę o muzyce.

Po półtorej godziny przyszli pierwsi goście.

- Wszystkiego najlepszego Lilka.

I tak w kółko. Po 15 minutach przyszedł Daniel...

- Dzięki, że przyszedłeś....

- Nie masz, za co...

W naszej rozmowie było wiele niedomówień, ale na razie wolałam ich unikać.

- Myślałam, że nie przyjdziesz...

- Czemu?

- Bo już nie jesteśmy razem...

- Ale możemy być przyjaciółmi nie?

I porwał mnie do tańca. Przypomniałam sobie jak świetnie prowadzi. Zrobiło mi się trochę przykro...

- Możemy się przejść? – Zapytał Daniel.

- Y... No ok.

Wyszliśmy przed salę.

- Słuchaj... – Zaczął. Bo... ja już nie mogę wytrzymać. Dalej cie kocham... – Zamurowało mnie

- Daniel ja ciebie też kocham, ale nie mam ochoty rozpoczynać tej masakry od początku. Ty się nie zmienisz...

- Zmienię... Tylko daj mi szansę. Błagam cię... Lilka – Widziałam, że ma łzy w oczach... Czyli mówi serio...

- Daj mi chwilę do namysłu.

- Ile?

- Chwilę...

Weszłam do sali i wzrokiem szukałam Koli. Tańczyła, więc stwierdziłam, że nie będę jej przeszkadzać. Wyszłam na pole i postanowiłam zadzwonić do Ani.

- Jejciu co się stało? Masz 18-stkę a dzwonisz do mnie. – Śmiała się moja szwagierka.

- Ania ma problem?

- Co się kochanie stało?

- Daniel zapytał się mnie czy nie moglibyśmy spróbować jeszcze raz...

- A ty? Chcesz tego? Kochasz go?

- Tak, kocham. Ale boję się, że za chwilę znowu będzie tak jak dawniej...

- Posłuchaj Oliwka... Jak nie spróbujesz to nie zobaczysz. A może on się faktycznie zmienił?

- To, co radzisz?

- Ja bym na twoim miejscu spróbowała. Zresztą widzisz ja z Damianem jestem szczęśliwa po tylu próbach.

- Po tylu próbach? – Powtórzyłam.

- A nie ważne. Kiedyś ci opowiem.

- Trzymam cię za słowo.

- Dobrze. A teraz idź pogadaj z Danielem i baw się dobrze. A i dzwoń do Damiana jak by ktoś chciał do domu, bo ja będę spać. – Śmiała się Ania.

- Ok. Dzięki. Pa.

Rozłączyłam się.

- Daniel... chodź na pole... – Zawołałam.

- Przemyślałaś?

- Tak...

- I...?

- Obiecaj mi coś...

- Obiecuje w ciemno

- Nie chcesz wiedzieć, co?

- Mówię ci obiecuję w ciemno.

- No to obiecaj mi, że po pierwsze nie będziesz zazdrosny. Po drugie nie spędzamy całego dnia razem. I ostatnie nie tańczę teraz tylko z tobą – Puściłam do niego oczko.

- Będzie ciężko, ale myślę, że dam rade. – Obietnicę tą przypieczętował buziak.

- Kocham cię mimo wszystko.

- Ja nie mimo wszystko tylko za wszystko.

Byłam taka szczęśliwa...

Impreza była cudowna! Przez ten wieczór Daniel przystopował z zazdrością. Mam nadzieję, że tak będzie już zawsze.

- Zapomniałem ci powiedzieć... Pięknie wyglądasz – wymruczał mi do ucha.

- Dzięki. Ty też wyglądasz bosko. – Pocałowałam go w usta.

- Odbijany! – Zawołał Mateusz, kolega z klasy. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował w policzek. Zerknęłam ukradkiem na Daniela, jego mina była obojętna, ale jak mnie zauważył to się uśmiechnął.

- Przejdziemy się? – Zapytał Mati.

- Ok.

Wyszliśmy przed budynek. Mateusz pociągnął mnie za sobą.

- Mateo gdzie ty mnie zabierasz?

- Na tą ławkę.

Usiedliśmy i zapatrzyliśmy się w gwiazdy. Zamknęłam oczy... I wtedy poczułam oddech na mojej szyi. Nie ruszyłam się... Usta Mateusza dotknęły mnie. Dalej nie reagowałam. Czułam jak ciarki przechodzą mi po całym ciele. Mati zaczął obsypywał mnie pocałunkami po szyi, policzkach, dekoldzie. A ja? Ja mu się swobodnie oddawałam. Nie otwierając oczu, odszukałam usta Mateusza. Zaczęłam go całować. Najpierw pomału, pojedyncze buziaki, potem nachalniej. Jak on całował... Mmm... Bosko... Milion razy lepiej od Daniela... Jezuuu... Daniel ! A.. walić go! Teraz jest Mateusz.

Po chwili oderwaliśmy się od siebie.

- Mmm... Lilka... Kocham cię – szeptał mi do ucha Mateusz

- Wiesz, że nie możemy być razem?

- Lila, czemu? – Zapytał ze smutkiem w głosie.

- Bo jest Daniel.

- Ale wy... jak...

- Dzisiaj się pogodziliśmy.

- A ja? Wykorzystałaś mnie?

- Nie to nie tak.

- Wiec jak?

- To ty zacząłeś. Ja ci niczego nie obiecywałam...

- Ehh wiem. Ale to zostanie między nami?

- Tak, tak. Oczywiście.

- A mogę cię jeszcze o coś prosić?

- Tak.

- Pocałuj mnie ostatni raz.

Nasze usta znów się spotkały. Odpłynęłam...

Na salę wróciliśmy po 10 minutach.

- Gdzieś ty z nim była? – Doskoczył do mnie Daniel.

- Po pierwsze mi coś obiecałeś, a po drugie rozmawialiśmy.

- Ok, ok.

- Ej ludzie północ za 10 minut. – Zawołał ktoś.

- Oj Lila dupa będzie boleć... – Śmiała się Nicola.

- Macie mnie słabo bić....

- Taa, jasne – powiedzieli wszyscy.

3,2,1... Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam...

Jeszcze raz wszyscy składali mi życzenia. Nagle podszedł do mnie mój brat.

- Lila, kto to był na ławce z tobą? – Zapytał szeptem.

- Damian błagam cię. Zamknij się... W domu ci powiem.

- Ok., ale bije pierwszy? – Śmiał się.

Wypiliśmy szampana i zaczęła się rzeź...

- Czym ja sobie zasłużyłam, żebyście mnie tak bili? – Zapytałam, już po wszystkim.

- Niczym, ale wiesz, jaka frajda, jak się darłaś jak opętana? – Powiedział Damian.

- Ja ci w domu pokaże frajdę...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin