Trylogia Rzymska 02 - Rzymianin Minutus - Waltari Mika.txt

(812 KB) Pobierz
WALTARI MIKA





Trylogia Rzymska #2 RzymianinMinutus





MIKA WALTARI





czesc druga:

RZYMIANIN



MINUTUS



Przelozyla z finskiego Kazimiera

Manowska



Wydawnictwo "Ksiaznica"





"Zydow wypedzil z Rzymu za to, ze bezustannie wichrzyli, podzegani przez jakiegos Chrestosa".Swetoniusz, Zywoty cezarow, Boski Klaudiusz (przel. J. Niemirska-Pliszczynska)

"Jako mlodzieniec, w ciagu pierwszych pieciu lat swojej wladzy, byl tak wspanialy i rozwijal Rzym tak wszechstronnie, ze Trajanus, w pelni zasluzenie, wciaz ponownie i wielokrotnie zapewnia, ze osiagniecia wszystkich innych cesarzy sa mizerne w porownaniu z piecioletnim panowaniem Nerona".

Aureliusz Wiktor, O cesarzach, 5





KSIEGA PIERWSZA

ANTIOCHIA





Mialem siedem lat, gdy weteran Barbus uratowal mi zycie. Pamietam dobrze, ze oklamalem Sofronie, moja nianke, aby wyrwac sie nad brzeg Orontesu. Wartki prad i wiry rzeki tworzyly kuszacy widok, wiec wyciagnalem sie na przybrzeznym pomoscie i oddalem obserwacji. Barbus podszedl do mnie i przyjaznie spytal:-Chcesz sie nauczyc plywac, chlopcze?

Odpowiedzialem, ze chce. Rozejrzal sie dookola, zlapal mnie za kark i posladki i wrzucil do wody, po czym podniosl przerazliwy wrzask. Wzywajac na pomoc Herkulesa i zwycieskiego Jupitera rzymskiego, cisnal na pomost lachman sluzacy mu za plaszcz, i skoczyl za mna.

Przybiegli zaalarmowani jego krzykiem ludzie. Wszyscy widzieli i jednoglosnie potwierdzali, ze z narazeniem wlasnego zycia wyrwal mnie z odmetow rzeki, wyciagnal na brzeg i wytarzal na ziemi, zebym wyrzygal wode, ktorej sie opilem. Kiedy Sofronia, szlochajac i rwac wlosy z glowy, dotarla na miejsce wypadku, Barbus wzial mnie w swe mocne ramiona i zaniosl az do domu, choc sie wyrywalem, bo jego brudna odziez i smierdzacy winem oddech napawaly mnie obrzydzeniem.

Ojciec nie chwycil mnie w objecia, natomiast ugoscil winem Barbusa i uwierzyl w jego opowiadanie, ze zeslizgnalem sie z pomostu i wpadlem do rzeki. Niczego nie prostowalem, nauczylem sie milczec w obecnosci ojca. Zreszta bylem oczarowany skromna relacja Barbusa jak to w czasach swej sluzby w legionach w pelnym rynsztunku przeplywal Dunaj i Ren, a nawet Eufrat. Ojciec pil z nim wino ze zdenerwowania i sam zaczal opowiadac, ze w mlodosci, w latach nauki w szkole filozoficznej na Rodos, wygral zaklad, przeplywajac z wyspy az na kontynent. Obaj doszli do zgodnego wniosku, ze nastal dla mnie najwyzszy czas na nauke plywania. Ojciec podarowal Barbusowi nowe szaty; wkladajac je weteran mial okazje zademonstrowac liczne blizny. Okazalo sie, ze najwiecej szram znajduje sie na plecach; wedlug jego relacji powstaly one w Armenii, kiedy dostal sie do niewoli u Partow; najpierw go wowczas wychlostano, a potem zwyczajem rzymskim przybito do krzyza - w ostatnej chwili odratowali go wierni druhowie.

Barbus pozostal w naszym domu. Odprowadzal mnie do szkoly i przyprowadzal do domu, jesli nie byl za bardzo pijany. Przede wszystkim ksztaltowal we mnie rzymskosc, bo urodzil sie i wychowal w Rzymie, zas pelne trzydziesci lat odsluzyl w pietnastym legionie. Co do tej ostatniej sprawy ojciec sie upewnil, bo mimo swego roztargnienia i trudnego charakteru nie chcial trzymac w swym domu jakiegos dezertera.

Dzieki Barbusowi oprocz plywania nauczylem sie tez jazdy konnej. Na jego zadanie, kiedy skonczylem czternascie lat, ojciec kupil mi konia, abym mogl wstapic do mlodziezowej gwardii konnej Antiochii. Wprawdzie cesarz Gajusz Kaligula wlasnorecznie wykreslil nazwisko mego ojca z listy stanu ekwitow w Rzymie, ale w Antiochii przysporzylo mu to wiecej zaszczytu niz wstydu, bo wszyscy dobrze pamietali, jaki zdradliwy potrafil byc Kaligula, jeszcze bedac dzieckiem. Zamordowano go potem w Rzymie, w Cyrku Wielkim, kiedy usilowal podniesc do godnosci senatora ulubionego konia.

W tym czasie moj ojciec wbrew swej woli osiagnal taka pozycje w Antiochii, ze obywatele miasta chcieli go wlaczyc w poczet poselstwa, ktore mialo zlozyc cesarzowi Klaudiuszowi gratulacje z powodu objecia wladzy. Niewatpliwie odzyskalby wtedy utracony tytul ekwity. Ale ojciec kategorycznie sprzeciwil sie wowczas wyjazdowi do Rzymu, oswiadczyl, ze chce byc czlowiekiem cichym i pokornym i wcale nie teskni za jakimkolwiek tytulem. Pozniej dopiero wyszlo na jaw, ze mial po temu swoje wazne powody.

Z przybyciem Barbusa do naszego domu przypadkowo zbiegl sie rozkwit majatku ojca. Mial on zwyczaj mowic z gorycza, ze brak mu szczescia, poniewaz wraz z moim przyjsciem na swiat utracil kobiete, ktora naprawde kochal. I jeszcze w Damaszku przyjal taka praktyke, ze w rocznice smierci mojej matki szedl na targ i kupowal jakiegos slabowitego niewolnika. Przez jakis czas trzymal go w domu, a gdy ten odzyskiwal juz sily, udawal sie do urzedu i oplacajac odpowiedni podatek wyzwalal go. Wyzwolencom nie nadawal nazwiska Manilianus, ale Marcin, i wyposazal ich na tyle, zeby mogli wyuczyc sie i pracowac w swoim zawodzie. W ten sposob wyzwolil Marcina, handlarza jedwabiem, i innego Marcina, rybaka. Marcin fryzjer niezle zarabial, prowadzac wytwornie modnych damskich peruk. Najbardziej jednak wzbogacil sie Marcin gornik, ktory namowil mego ojca do nabycia kopalni miedzi w Cylicji.

Ojciec czesto sie zalil, ze nie moze zrobic bodaj najmniejszego milosiernego uczynku, zeby nie osiagnac jakiegos pozytku lub rozglosu. Trwajac przy swoim, jak sadze, skrytym postanowieniu, udzielal najroznorodniejszej pomocy ludziom zarowno przydatnym, jak i nieprzydatnym i byl o wiele bardziej hojny dla obcych niz dla mnie, wlasnego syna.

Po siedmiu latach spedzonych w Damaszku osiedlil sie w Antiochii. Poniewaz znal wiele jezykow, byl czlowiekiem powazanym i szanowanym, przeto przez jakis czas pracowal na stanowisku doradcy prokonsula, specjalizujac sie w problematyce zydowskiej, z ktora zetknal sie juz swego czasu, gdy podrozowal po Judei i Galilei. Jako czlowiek z natury lagodny i dobroduszny zawsze zalecal rozwiazania ugodowe zamiast przedsiewziec skrajnych. W ten sposob zyskal sobie przychylnosc mieszkancow Antiochii. W jakis czas po skresleniu go przez cesarza z listy ekwitow zostal wybrany do rady miejskiej; stalo sie tak nie dzieki jego energii czy silnej woli, lecz dlatego, ze kazda partia spodziewala sie cos skorzystac na tym wyborze.

Kiedy Kaligula zazadal, aby jego boski wizerunek postawic w Swiatyni w Jeruzalem i w kazdej synagodze na prowincji, ojciec szybko zrozumial, ze realizacja tego zadania grozi wybuchem zbrojnego powstania i poradzil Zydom, zeby nie udzielali negatywnej odpowiedzi, ktora zdenerwowalaby cesarza, ale grali na zwloke. A wiec Zydzi antiochenscy dali do zrozumienia senatowi rzymskiemu, ze pragna sami poniesc koszty budowy drogiego im pomnika cesarza Gajusza w synagodze, ale ze wydarzyly sie nieszczescia w trakcie prac przygotowawczych, bo znow wystapily zlowrozbne znaki. Kiedy zas cesarz Gajusz zostal zamordowany, ojciec zyskal ogromne uznanie i przypisano mu dar przewidywania. Ja jednak nie sadze, aby cokolwiek wiedzial na temat przygotowywanego zabojstwa. Po prostu zgodnie ze swym zwyczajem chcial zyskac na czasie, by zapobiec zamieszkom, ktore przynioslyby miastu straty.

Ale ojciec potrafil tez byc uparty. Jako czlonek rady miejskiej ostro sprzeciwial sie fundowaniu ludowi igrzysk z udzialem dzikich zwierzat i gladiatorow, a nawet przedstawien teatralnych. Korzystajac z porad wyzwolencow zbudowal kruzganki handlowe, ktore nazwano jego imieniem. Z dzierzawy tych sklepow uzyskal wysokie przychody, tak wiec oprocz rozglosu osiagnal sukces finansowy.

Wyzwolency nie mogli zrozumiec, dlaczego ojciec traktuje mnie tak surowo i chce, bym sie zadowolil prowadzonym przez niego prymitywnym trybem zycia. Na wyscigi obdarowywali mnie pieniedzmi, pieknymi szatami, ozdabiali moje siodlo i uprzaz dla konia oraz jak mogli najstaranniej skrywali przed ojcem moje wybryki. Bylem mlody i glupi, chcialem przodowac we wszystkim, a juz szczegolnie pragnalem wyrozniac sie wsrod arystokratycznej mlodziezy. Wyzwolency uwazali to za dobry prognostyk dla ich osobistych pozycji i dla slawy mego ojca.

Dzieki Barbusowi ojciec zrozumial koniecznosc opanowania przeze mnie laciny. To, czego zdolal nauczyc mnie Barbus, bylo raczej lacina legionowa, z pewnoscia niewystarczajaca dla Rzymianina. Zasadzil mnie wiec do czytania dziel Wergiliusza i Tytusa Liwiusza, a Barbus calymi wieczorami opowiadal o wzgorzach Rzymu, o osobliwosciach i tradycjach miasta, o bogach i wodzach - az wzbudzil we mnie goraca tesknote za Rzymem. Przeciez nie bylem Syryjczykiem, tylko rodowitym Rzymianinem z rodu Manilianusow i Mecenasow. Moja matka byla Greczynka, wiec nie zaniedbalem nauki jezyka greckiego, a gdy mialem pietnascie lat, znalem juz wielu poetow. Przez dwa lata moim nauczycielem byl Timajos, ktorego ojciec kupil po niepokojach na Rodos. Oczywiscie chcial go wyzwolic, ale Timajos kategorycznie sie temu sprzeciwil, twierdzac, ze nie ma zadnej roznicy miedzy niewolnikiem a czlowiekiem wolnym, poniewaz wolnosc jest w sercu kazdego czlowieka.

Do cna zgorzknialy Timajos oprocz poezji uczyl mnie filozofii stoickiej, a nauke laciny straszliwie ignorowal, poniewaz jego zdaniem Rzymianie byli barbarzyncami; nosil do Rzymu ukryty zal za odebranie wolnosci jego ojczystej wyspie. Rodos bylo panstwem suwerennym do czasu, gdy jego przywodcy ukrzyzowali kilku obywateli Rzymu i w ten sposob przekroczyli granice tolerancji senatu rzymskiego.

Nie zwracalem szczegolnej uwagi na filozofie Timajosa, jako ze moj mistrz nie postepowal bynajmniej wedle wlasnych nauk i chetnie korzystal z dobrego stolu i wygodnej poscieli. W naszym domu mial tak wielkie przywileje jako niewolnik, ze z pewnoscia nigdy by ich nie zakosztowal jako wolny sofista na Rodos - przeciez nie byl ani natchnionym poeta, ani slawnym filozofem.

W zabawie w mlodziez...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin