In the Company of Wolves - W Towarzystwie Wilków - Vivi Anna.pdf

(1193 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
879899255.001.png
W TOWARZYSTWIE WILKÓW
IN THE COMPANY OF WOLVES
(BLOOD RED)
VIVI ANNA
MIDNIGHT FABLES 01
Tłumaczenie nieoficjalne
DirkPitt1
UWAGA
Książka zawiera obrazowe sceny seksu i wulgarny język. Tylko
dla dorosłych. Po przeczytaniu tej książki, baśnie z dzieciństwa
już nigdy nie będą takie same.
Rozdział 1
Papierosowy dym wisiał w powietrzu jak rakotwórcza mgła. Smród starego potu i
skwaśniałego piwa zagęszczał już i tak stojące powietrze. Stary pub był wypełniony
zwyczajną mieszaniną degeneratów i kanalii. Farmerzy, kowale i murarze ze skłonnością do
picia za dużo, pomieszani ze złodziejami, bandytami i łowcami nagród, ze szczególnym
upodobaniem do chaosu, każdy tonący w alkoholu by zapomnieć o fakcie, że ich kraj był na
krawędzi wojny. Z kim, nikt nie wiedział, a ludzie głodowali, z powodu zbyt niewielu żniw.
Fakt, że szlachta nie robiła nic, poza zaspokajaniem swych własnych pragnień, podczas gdy
ich ludzie umierali, także dokładał się do nieszczęsnych i pustych wyrazów ich zniszczonych
przez pogodę twarzy.
Red 1 siedziała w ciemnym kącie i wdychała to wszystko. Gnijący kraj nie był jej
zmartwieniem. Niczego nie kochała bardziej niż zapachu Pubu u Harry’ego. To był jej dom.
Podróżowała więcej niż nie, nigdy nie śpiąc długo w tym samym miejscu. Ale, gdy była w
leśnej wiosce, zawsze wracała tutaj.
Mary, korpulentna kelnerka, postawiła kolejny kieliszek wódki na stole Red. Bez słowa
zebrała puste i wzięła pieniądze. Poszła dalej, nie spoglądając na Red, znając zwyczaje picia
dziewczyny wystarczająco dobrze, żeby zostawić ją w spokoju.
Red wzięła małą szklaneczkę i wychyliła wódką, odstawiając pustą z powrotem na stół.
— Następnego. — Jej głos był niski i ponury, ledwie słyszalny nad pomrukiem innych
bywalców.
Tym razem Mary popatrzyła w dół. Oczy Red były w połowie zamknięte i przechylała się
lekko w lewo. Jej krótko przycięte, szkarłatne włosy sterczały w miejscach, gdzie nieobecnie
przebiegała przez nie dłonią.
— Myślę, że masz dosyć.
Red podniosła głowę i odpowiedziała kobiecie spojrzeniem, jej morskie, zielone oczy
przenikały głęboko w jej duszę i w jakieś miejsce, jeszcze bardziej prywatne.
— Nie pytałam cię o zdanie. Powiedziałam, żebyś przyniosła mi następnego, pieprzonego
drinka.
Oderwała spojrzenie od niewzruszonego spojrzenia Red. Dziewczyna nigdy się nie
wycofywała. Mary do tej pory powinna się tego nauczyć. Postawiła kolejny, pusty kieliszek
na swojej tacy i kołysząc się, poszła z powrotem do baru, żeby napełnić go bez kolejnego
słowa.
1 krótodRedRidingHood(CerwonyKapturek).Zotawiamworyginale,boCerwonabrmiałoby dodgłupio,
aRudateżniedokoocainadaje.
*****
Red wsunęła papierosa do ust i zapaliła go. Głupia krowa , pomyślała. Stara dziwka
powinna nauczyć się pilnować własnych spraw. Zdecydowanie nie potrzebowała opiekunki.
Nie teraz, po przetrwaniu na własną rękę ostatnich siedmiu lat. Nie potrzebowała nikogo.
Z powrotem zerknęła na bar. Naprawdę potrzebowała tego drinka. Zauważyła młodego
mężczyznę z jasnymi, zmierzwionymi włosami, siedzącego na stołku przy barze. Gapił się na
nią i uniósł szklankę w pozdrowieniu.
Red odwróciła wzrok. Widziała go tu wcześniej. Zawsze na nią patrzył, obserwował ją.
Nazywał się Jack. To było wszystko, co wiedziała i co chciała wiedzieć. Nie szukała
towarzyszy ani przyjaciół.
Cień przesunął się po niej. Mały kieliszek wódki został postawiony obok jej ręki. Spojrzała
w górę i znalazła Jacka, patrzącego w dół, na nią, z uśmiechem, rozciągającym się na jego
chłopięcej twarzy.
— Wyglądałaś na spragnioną.
Bez potwierdzenia, Red podniosła kieliszek i wzięła łyk. Odwróciła się od jego gorliwej
twarzy.
— Mogę do ciebie dołączyć?
Dmuchnęła dymem w jego kierunku. Kaszląc, usiadł naprzeciw niej.
— Nazywam się Jack. — Wyciągnął rękę. Red popatrzyła na nią, jakby była pokryta
gównem. Opuścił rękę i zaśmiał się nerwowo.
— Zgaduję, że nie jesteś zbyt rozmowna. Słyszałem to o tobie.
Red obaliła resztę drinka. Przesunęła ręką po stole i wzięła drinka Jacka. Tego też obaliła.
Gwałtownie postawiła pusty obok jego dłoni, wpatrując się pusto w jego miękkie, niebieskie
oczy.
Znów się roześmiał. — Mógłbym przynieść więcej drinków.
— Czego chcesz?
— Po prostu chciałem cię poznać.
— Dlaczego?
— Ponieważ jesteś sławna.
— Masz na myśli niesławna. — Nieobecnie potarła kciukiem różową bliznę, która szpeciła
połowę jej twarzy. Biegła od jej lewej brwi w dół, przez jej policzek, do podbródka. Pamiątka
z przeszłości. To było bolesne przypomnienie jej porażki.
— Jedno i to samo. Jesteś legendą.
— Słuchaj, chłopczyku, jesteś tu, żeby mnie wkurwiać czy prosisz mnie o coś?
— Co masz na myśli?
— Cóż, wydajesz się coś o mnie wiedzieć, więc wyraźnie wiesz, co robię za pieniądze. —
Wysunęła długi nóż z pochwy, przypiętej do nogi. Położyła go na stole. Zalśnił groźnie w
miękkim świetle. — Chcesz, żebym kogoś dla ciebie zabiła?
— Na Boga, nie. — Jack usiadł prosto na swoim krześle z oczami okrągłymi z szoku.
— W takim razie odpierdol się. Nie jestem w nastroju na podchody z mającym gile w
nosie dzieciakiem, szukającym dreszczyku.
— Całkowicie źle mnie zrozumiałaś. — Podniósł rękę w obronie.
— Naprawdę? — Pochyliła się naprzód, uśmiechając się szeroko.
Trzasnęły otwarte drzwi pubu. Zimny wiatr dmuchnął przez pokój. Trzej wielcy
mężczyźni wtoczyli się do środka, nieporządni i brudni.
Red złapała swój nóż i usiadła prosto na krześle, zabierając nóż pod stół. Patrzyła na
mężczyzn, którzy stłoczyli się przy barze. Lepiej, żeby była przygotowana, bracia Pig 2
zawsze szukali kłopotów.
— Barman. Trzy duże piwa. — Joe Pig walnął swoją mięsistą dłonią w bar. Jego bracia,
John i Jimmy, zajęli stołki obok niego.
Red obróciła się na krześle tak, że siedziała twarzą do baru. Dawno temu nauczyła się
nigdy nie zostawiać odsłoniętych pleców. Lekcje, których nauczyła się w przykry sposób.
Jack zerknął na chłopaków. — Kim oni są?
— Bracia Pig.
— Dlaczego tak wyglądają?
— To albinosi. Trojaczki.
Joe rozejrzał się po barze. Jego małe, różowe oczka spoczęły na Red. Uśmiechnął się, jego
spiczaste, małe żeby były brązowe. — Cóż, patrzajta tutaj, chłopcy. To Red, nieustraszona
łowczyni nagród. 3
2 Trywinki.
3
żbyichciałoapiewadWho'thatIeewalkingintheewood?Whyit'LittleRedRidingHood.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin