Hałas Białe dłonie.txt

(64 KB) Pobierz
Agnieszka Ha�as

Bia�e d�onie

 I
 Bezszelestnie zapada zmrok; rozbudzone cienie splataj� si� w  czarn� sie�, a 
demony wype�zaj� ukradkiem ze swych kryj�wek, by  dr�czy� �pi�cych. Zmrocza - 
duch o tysi�cu oblicz, ta, kt�ra daje  czarodziejom moc - najpot�niejsza jest 
po zachodzie s�o�ca. Barwy Zmroczy s� dwie. I dwie s� odmiany magii.  Srebro i 
czer�. M�wiono na niego "Krzycz�cy w Ciemno�ci". Sam sobie wybra� to  
przezwisko. Jego prawdziwe imi� brzmia�o inaczej i znali je tylko  nieliczni. 
Pos�ugiwa� si� magi� czarn�, a by� niepospolicie utalentowany.  Zdaniem 
niekt�rych, osi�gn�� poziom umiej�tno�ci wystarczaj�cy, by  zosta� Mistrzem. Ale 
w �adnej z Siedmiu Krain nie nadaje si� tytu��w  mistrzowskich tym, kt�rzy 
pos�uguj� si� magi� czarn�, okre�lan�  r�wnie� mianem Zakazanej Sztuki. Czer� 
jest barw� tych mag�w, kt�rzy  posiadaj� dar niedoskona�y - w jaki� spos�b 
upo�ledzony, zatruty.  M�wi si�, �e ludzie ci s� przekl�ci, gdy� Zmrocza 
wymierza im kar�  za grzechy pope�nione w kt�rym� z poprzednich wciele�. Na ich  
zakl�ciach ci��y skaza, ich umys�y stale s� na kraw�dzi szale�stwa.  
Wykorzystuj�c sw�j talent, we wszystkich Siedmiu Krainach dzia�aj�  wbrew prawu 
i s� zwalczani jak przest�pcy. Stanowi� zagro�enie dla  r�wnowagi �wiata - tak 
zapisano przed wiekami w �wi�tej Ksi�dze i  jest to prawda. Kogo� pos�uguj�cego 
si� Zakazan� Sztuk� okre�la si� mianem  ka-ira. �mij. Krzycz�cy w Ciemno�ci 
bardzo d�ugo by� jednym spo�r�d ka-ira.  Przez wiele lat pozostawa� nieuchwytny 
dla tych, kt�rzy go tropili -  �o�nierzy, mag�w srebrnych, inkwizytor�w, 
Egzorcyst�w. Kr��� o nim  opowie�ci, z kt�rych ka�da kolejna jest dziwniejsza od 
poprzedniej.  Wi�kszo�� z nich plotkarze zmy�lili od pocz�tku do ko�ca - ale nie  
wszystkie, o nie. Jednak historii o Lorraine, dziewczynie z Bia�ymi D�o�mi, nie  
us�yszycie w �adnej tawernie Shan Vaola. Nie zna jej ani jeden z  tamtejszych 
bard�w. Krzycz�cy w Ciemno�ci nigdy nikomu jej nie  opowiedzia�, on w og�le 
rzadko i niech�tnie opowiada� o sobie. A  Lorraine Alexia Nevers znikn�a; 
najprawdopodobniej wyjecha�a gdzie�  w dalekie strony. W ka�dym razie nikt nigdy 
ju� nie spotka� w Shan  Vaola dziewczyny o tym imieniu. Czy historia ta jest 
prawdziwa? Nie wiem. Mo�e tak, mo�e nie.  Mo�e jest prawdziwa tylko w cz�ci. 
Zreszt�, jakie to ma 
znaczenie... Nie b�d� opowiada� d�ugo. Wszystko zacz�o si� i sko�czy�o w ci�gu 
kilku godzin - pewnej  niezwyk�ej nocy na pocz�tku jesiennego miesi�ca sethe.
 II
 Sz�a nie patrz�c, dok�d idzie. Ch�r g�os�w wci�� krzycza� w jej g�owie, 
zag�uszaj�c wszystkie  inne d�wi�ki. G�osy bezustannie zmienia�y ton i nat�enie 
-  rozkazywa�y, grozi�y, nawo�ywa�y, pociesza�y - ale nie s�ucha�a ich  ju�. Nie 
mia�o to najmniejszego sensu. Sz�a, oboj�tna na wszystko i nie zaczepiana przez 
nikogo,  przez t�um i pustk�, przez mg��. W ko�cu usiad�a w bramie jakiego�  
domu. Patrzy�a na przechodz�cych ludzi. Wszyscy bez wyj�tku  spieszyli si� 
dok�d�, a ich twarze wydawa�y si� identyczne -  wszystkie jednakowo szare i 
pozbawione wyrazu. G�osy przycich�y,  lecz ona nie zwr�ci�a na to uwagi. T�um 
przechodni�w przerzedza� si� stopniowo. Wreszcie ulica  opustosza�a. Dziewczyna 
zosta�a sama. To te� nie mia�o dla niej  znaczenia. M�y� deszcz. Dr�a�a z 
ch�odu. Banda�e na d�oniach zamok�y,  bole�nie ociera�y i dra�ni�y sk�r�. 
Zamkn�a oczy i stara�a si� je  ignorowa�. Zapomnie� o b�lu, zapomnie� o... 
Zapomnie�.  Dla niego wszystko zacz�o si� w tawernie znanej jako Salon  
Scaraveshii. Zacz�o si� od przepowiedni Cagliostra Zanurzonego W  S�oju. Salon 
Scaraveshii mie�ci si� na jednym z ni�szych poziom�w  Podziemi. Jego wn�trze 
przypomina grobowiec - mroczny i wilgotny, o  �cianach pokrytych wykwitami 
ple�ni. Grobowiec pogr��ony w ciszy.  Klienci Scaraveshii rzadko kiedy 
rozmawiaj� mi�dzy sob�. Klienci Scaraveshii maj� pos�pne oczy o pustych 
�renicach.  Unikaj� blasku s�o�ca, przesypiaj� wi�c dni i budz� si� o zmroku;  
wychodz� na powierzchni� wtedy, gdy miasto �pi. Na sw�j spos�b  stanowi� 
interesuj�cy t�um. Nekromanci, wied�my i z�odzieje twarzy;  cz�onkowie bractwa 
katowskiego; �mije i ich �y�y.  P�legendarna Scaraveshia P�osz�ca Ptaki to 
produkt nieudanego  eksperymentu jakiego� maga srebrnego. Hybryda o twarzy 
kobiety,  skrzyd�ach nietoperza i powykrzywianym, kalekim ma�pim ciele.  Tamtego 
wieczoru w Salonie Scaraveshii by�o niemal pusto. Krzycz�cy  w Ciemno�ci by� w 
nieszczeg�lnym nastroju. Traci� czas, czekaj�c na  kogo�, kto zadeklarowa�, �e 
przyjdzie, lecz nie przyszed� -  stch�rzywszy w ostatniej chwili, zapewne. Dla 
zabicia czasu gaw�dzi�  z Cagliostrem, kt�rego s��j sta� na stoliku zaraz obok 
wej�cia.  M�odszy brat Scaraveshii lubi� sp�dza� ca�e godziny na obserwowaniu  
przychodz�cych, z kt�rymi prowadzi� nast�pnie ci�gn�ce si� bez ko�ca  dysputy. 
Jako �e nie posiada� ust ani krtani, pos�ugiwa� si�  telepati� i poprzez lata 
�wicze� rozwin�� ow� zdolno�� w i�cie  zadziwiaj�cym stopniu. W pewnej chwili 
leniwa konwersacja o niczym zosta�a brutalnie  przerwana. Cagliostro bez 
widocznego powodu opad� na dno s�oja i  wyda� z siebie przera�liwy telepatyczny 
skowyt. Jego nakrapiana  sk�ra poblad�a. Krzycz�cy w Ciemno�ci spojrza� z nag�ym 
zainteresowaniem. - Hej, Cagliostro! Co si� dzieje? Bulgot. Potem niesamowity 
my�lowy krzyk, zgie�k kilkunastu  przedrze�niaj�cych si� wzajemnie g�os�w-
nieg�os�w... Szum. Nagle  Cagliostro na powr�t rozwin�� macki i przem�wi�. 
Nieswoim,  metalicznym tonem. - Zginiesz jeszcze dzi�.  - Co takiego? - 
Zginiesz. Wiemy to prawie-na-pewno. Krzycz�cy w Ciemno�ci u�miechn�� si�, 
dopiero teraz wyczuwaj�c  g�stniej�c� w powietrzu magi�, od kt�rej puls 
przyspiesza�, a sk�ra  mrowia�a i zi�b�a... Wi�c to tak! A� dziwne, �e wcze�niej 
nie  zorientowa� si�, jaki fenomen ma w�a�nie miejsce. Wszyscy znali  wszak 
s�abo�� Cagliostra - u�omnego wr�bity. Duchy i demony  przemawia�y do niego w 
najbardziej niespodziewanych momentach,  ukazuj�c jego �lepym oczom rozmaite 
wersje przesz�ych i przysz�ych  wydarze�. A on bezmy�lnie powtarza� ich s�owa, 
nie wnikaj�c w tre��  ani sens. Stare blizny na policzku niespodziewanie zak�u�y 
b�lem. �mij  drgn��. - Zginiesz - rozbrzmia�o raz jeszcze w jego umy�le. - Tak  
s�dzimy. Szkoda... Ale ci�ko jest wymaza� wyrok zapisany w  gwiazdach. 
Krzycz�cy w Ciemno�ci pochyli� si�, kilkakrotnie zastuka� w  szklan� �ciank�. - 
Cagliostro! O czym m�wisz? Co widzisz? M�tny, zielonawy p�yn wype�niaj�cy 
wn�trze s�oja zafalowa�. - B��d! Wzywasz imi� tego, kogo odes�ali�my, p�ki zn�w 
nie  b�dzie potrzebny. Nie ma tu Cagliostra. Jeste�my tylko my. Wielo��. �mij 
poczu�, �e ogarnia go zaciekawienie. - Kim jeste�cie? - To nieistotne, 
cz�owieku. Istotne jest tylko jedno. Na tyle,  na ile mo�emy oceni�, dzisiejszej 
nocy czeka ci� �mier�. - W porz�dku, tyle zrozumia�em za pierwszym razem. W jaki  
spos�b umr�? - Nie widzimy... - nieg�os zaj�kn�� si�. - Nie wszystko  zostaje 
nam ukazane. I nie wszystko wolno nam powiedzie�. Co� jednak  ci zdradzimy. 
Kilka kawa�k�w w uk�adance, zapami�taj je dobrze! - Zamieniam si� w s�uch. -Trzy 
boginie. O�tarz u ich st�p. Dziewczyna w czarnym  welonie. Kamie�, kamienienie, 
skamielina... Coraz mniej dr�g  ucieczki dla tego, kt�rego tropi� wszystkie 
si�y. Ciekawo�� narasta�a. - Kto tropi? - Oczy. Oczy! Patrz� i szukaj�. 
Jednoocy. Kr�g zaciska si�,  p�tla zadzierzgni�ta, sie� spleciona. A przej�cie 
nad otch�ani�  cienkie jak w�os. Najprawdopodobniej zginiesz. Smutne, lecz  
prawdziwe. �mij potar� policzek. - Widzisz... Widzicie co� jeszcze? - G��boko 
pod ziemi�. Trzy boginie, trzy �renice. Bia�e  d�onie. Serce, co kamienieje... 
Ale ty nie wierzysz nam, prawda? - Mo�e wierz�. A mo�e nie. Zgadnijcie, skoro 
tak lubicie  zagadki! Telepatyczne westchnienie. - Czy ty wierzysz w cokolwiek, 
�miju? - Nie wiem. Powiedzcie co� jeszcze. M�wicie interesuj�ce  rzeczy. - 
�artowni�! - gniewny syk-niesyk. - Porzu� krotochwile!  Powiedzieli�my ci 
prawd�. Mamy swoje powody. Chcesz umrze�, czy  wolisz �y�? - Zastanowi� si�. A 
wy... Kim jeste�cie? Powiedzcie! Delikatny kobiecy �miech. - Nie znasz nas? 
Naprawd�? Zamieszkujemy odmienny �wiat, lecz  bliski twojemu; zawsze jeste�my w 
pobli�u, by patrze� i obserwowa�.  Mo�esz nas kiedy� odwiedzi�, je�li b�dziesz 
chcia�. To nic trudnego,  wystarczy opu�ci� swe cia�o i poszybowa� w g�r�, przez 
wielk�  szaro��... - Chcecie mi pom�c? O to wam chodzi? Nieg�os przycicha�, 
jakby jego �r�d�o oddala�o si� stopniowo. - Tego nie musisz wiedzie�. Pami�taj, 
to dziwna noc. Tropi�.  Nienawi�� z�era. Sie� spleciona, wszystko zapisane w 
gwiazdach... A  mo�e co� si� uda zmieni�? - Jak? S�owa stawa�y si� niewyra�ne, 
�mij mia� problemy z ich  rozr�nieniem. - Nie szukaj pomocy u przyjaci�, to 
nic nie da. Nie ufaj  nikomu. Dzia�aj sam. Dziewczyna w czarnym welonie! Jej 
poszukaj. - Ona mi pomo�e? To macie na my�li? - Nie! Tak! Nienawi��... - 
znienacka przez korpus wr�bity  przebieg�o konwulsyjne dr�enie, kikuty 
przednich �apek wykona�y  kilka nieskoordynowanych ruch�w i znieruchomia�y. 
Przez kr�tk�  chwil� nieg�os zn�w pobrzmiewa� g�o�no i wyra�nie. - Do��!  
Powiedzieli�my, co nale�a�o. Sie� spleciona. Teraz kolej na ciebie.  Sam, z dala 
od ludzi, dzia�aj. Pr�buj. Poszukaj dziewczyny w czarnym  welonie... Kamienica 
Narrath�w! Kamienica Narrath�w! Macki zadygota�y, zielony p�yn zapieni� si�; 
nieg�os przeszed�  w chrapliwy, zamazany be�kot, kt�ry zdawa� si� trwa� i trwa�, 
bez  ko�ca... Wtedy pojawi�a si� Scaraveshia. Podbieg�a do s�oja, str�ci�a  
pokrywk� i zacz�a pieszczotliwie g�adzi� �ys� g�ow� Cagliostra.  Dotyk jej 
d�oni sprawi�, �e wr�bita uspokoi� si� i umilk�. Jego  wytrzeszczone oczy 
zamkn�y si�, a macki rozlu�ni�y. Spa�. - Co si� sta�o? - spyta�a Scaraveshia, 
wyjmuj�c r�k� ze s�oja.  Podejrzliwie zerkn�a na �mija. - Ty go tak 
zdenerwowa�e�? - Nie s�dz�. Po prostu ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin