Williams Bronwyn - Zapisane w gwiazdach.pdf

(1232 KB) Pobierz
337100772 UNPDF
Williams Bronwyn
Zapisane w gwiazdach
Karolina Północna, 1898 rok.
Jedyną miłością kapitana Matta Powersa był „Czarny Łabędź", jego piękny
statek, a on sam czuł się dobrze tylko wtedy, gdy pod stopami miał
rozkołysany pokład, a spojrzeniem mógł objąć bezmiar oceanu. Tymczasem
został skazany na życie na lądzie przynajmniej do czasu, aż znajdzie
opiekunkę dla maleńkiej Annie. Czy obiecywałby jej umierającemu ojcu, że
zaopiekuje się sierotą, gdyby wiedział, że wywoła to rewolucję w jego życiu?
Że tak dalece odmieni jego marzenia i plany?
PROLOG
27 lutego 1898 roku
Wyspy Outer Banks w Karolinie Północnej
Ulewny deszcz bębniący w dach niemal całkowicie zagłuszał żałosne łkanie niemowlęcia. Wielka
szkoda, że nie zdołał zagłuszyć wspomnienia tego haniebnego dnia. Całkiem wymazać go z pamięci
ich wszystkich. Wciąż zachowywali się jak ogłuszeni; porozumiewali się szeptem, wlepiali
przerażony wzrok w zawinięte w koc, wrzeszczące maleństwo leżące na środku łóżka.
Billy był martwy. Przystojny Billy znany z tego, że w każdym porcie czekał na niego rój
narzeczonych. Billy, który potrafił tak wygrywać w karty, że przeciwnicy przyjmowali przegraną ze
śmiechem. Billy, który wyruszył na morze jako chłopiec okrętowy, gdy jego rodzice zmarli podczas
epidemii grypy, a z czasem dosłużył się funkcji pierwszego oficera.
Jako kapitan, Matt poczuwał się do odpowiedzialności za załogę, zarówno na lądzie, jak i na morzu.
Nie raz i nie dwa zalecał Billy'emu ostrożność, ale przecież nie śledził go za każdym razem, gdy ten
udawał się do wioski, skąd więc miał wiedzieć, że chłopak wda się w romans z mężatką, którego
owocem będzie dziecko?
Czyż nie tłumaczył Billy'emu i Lutherowi, że do kobiet z wioski należy odnosić się z szacunkiem?
Powinien był postarać się o następny statek natychmiast po stracie „Czarnego Łabędzia". Na morzu
czy w jakimkolwiek porcie na świecie często ktoś ginął od ciosu nożem podczas bójki, jednak dotąd
nie słyszano o nikim, kto poniósł śmierć z ręki rozwścieczonego marynarza, który jedenaście miesięcy
był poza domem, a po powrocie zobaczył, że jego żona właśnie wydała na świat córkę.
- Kapitanie, jak tylko przestanie padać, będziemy musieli dosypać piachu na grób Billy'ego. Cały
nasiąknął wodą. - Luther, po śmierci Billy'ego najmłodszy z załogi, był blady jak płótno, a w jego
oczach wciąż widniało przerażenie, skutek doznanego szoku.
Matt skinął głową. Każdy z nich, nawet stary Crank, który z powodu reumatyzmu w taką pogodę jak
dziś nie powinien opuszczać łóżka, raz po raz wychodził na deszcz i wpatrywał się w świeży grób.
Zupełnie jakby chcieli się upewnić, że to wszystko stało się naprawdę. Że jakiś nieszczęsny, żałosny
łajdak zastrzelił niewierną żonę, po czym, zaślepiony wściekłością, przybył tu w poszukiwaniu
Billy'ego i wpakował mu kulę w pierś, a wreszcie, zanim ktokolwiek zdołał go powstrzymać,
skierował broń ku sobie, pozostawiając przeraźliwie krzyczące niemowlę, leżące na ziemi między
martwymi ciałami.
Na odgłos strzału Matt pospiesznie wybiegł z domu, na tyle szybko, że uchwycił moment, gdy Billy
upadł. Zawołał Cranka, zeskoczył z werandy i dotarł na miejsce, gdy rozczochrany nieznajomy rzucił
na ziemię jakieś zawiniątko i skierował broń ku sobie.
6
Billy bezskutecznie próbował unieść głowę.
- Do diabła, chłopcze, leż spokojnie! Crank, daj mi kawałek płótna i sprowadź pomoc z wioski!
Nie czekając na odpowiedź, rozerwał Billy'emu koszulę na piersiach, mamrocząc przy tym na
przemian przekleństwa i modlitwy.
- Sprowadźcie akuszerkę, do diabła! Luther, ruszaj! Na wyspie nie było lekarza. Opieka akuszerki to
najlepsze, na co mogli liczyć.
- Trzymaj się, synu, pomoc jest już w drodze - zapewniał rannego, sam chcąc wierzyć, że to prawda. A
nade wszystko pragnął, by uwierzył w to Billy.
- Kapitanie, niech mi pan obieca...
- Cicho, wszystko będzie dobrze. Leż tylko spokojnie.
- Musi mi pan obiecać... moje dziecko... ono...
- Cii, dziecku nic nie będzie, teraz musimy zatroszczyć się o ciebie.
Mówiąc to, zdawał sobie sprawę, że jest już za późno. Wiedzieli o tym obaj, a jednak Billy wciąż
próbował wyrzucać z siebie pojedyncze słowa, a z jego błękitnych oczu wyzierało rozpaczliwe
błaganie.
- Moje dziecko... Musi mi pan obiecać, kapitanie...
- Wszystko, chłopcze, tylko się trzymaj.
- Nie chciałem nikogo krzywdzić... jej mąż nie mógł... on nie... był...
- Billy, nie umieraj na moich rękach, do diabła. Nie rób tego, synu! - Matt zaklął, ponieważ nie potrafił
płakać.
Po chwili wstał i odwrócił głowę. Kiedy odzyskał panowanie nad sobą, ukląkł ponownie, obejrzał
uważnie obydwa ciała i upewnił się, że mężczyźni nie żyją.
7
To Crank podniósł płaczące dziecko z ziemi, zawinął w jedną ze swoich koszul i wniósł do domu tak
ostrożnie, jakby miał do czynienia z koszem jaj. Luther tymczasem sprowadził akuszerkę, która zajęła
się niemowlęciem, umyła je i owinęła kocem, ze złością mrużąc przy tym oczy i zaciskając wargi z
dezaprobatą.
- Prawdopodobnie nie przeżyje nocy. Jeśli o wschodzie słońca będzie jeszcze żyła, możecie namoczyć
szmatkę w wodzie i dać jej do ssania.
Udzieliwszy tej rady, stara kobieta wspięła śię na wóz i powróciła do wioski.Pozostawieni samym
sobie czterej mężczyźni stali bezradnie, patrząc w ślad za nią. Matt zaklął. Crank zacytował, niezbyt
dokładnie, werset z Biblii, coś o grzechach ojców. Peg, stolarz okrętowy, zabrał się do pracy nad
trumną, a Luther ponownie pojechał konno do wioski, tym razem po przedstawiciela prawa.
Reszta dnia zeszła im na porządkowaniu wszystkich spraw po tej tragedii. Zawieźli ciało
nieznajomego do wioski, pochowali biednego Billy'ego i dowiedzieli się, że niewierna żona była
„obca" - którym to określeniem miejscowi posługiwali się wobec każdego, kto nie urodził się na
wyspie.
- Szczerze mówiąc - oświadczył wezwany urzędnik, Dick Dixon - nie była jedną z nas, nie liczcie więc
na pomoc z tej strony.
- A co z rodziną jej męża? Z pewnością ktoś z nich...
- Biedny bękart nie był jego dzieckiem. Nie wezmą go do siebie, to pewne.
- Proszę nie mówić o niej w ten sposób, to nie jej wina. - Jeszcze przed przyjazdem akuszerki odkryli,
że bezradne
8
Zgłoś jeśli naruszono regulamin