Spiew Smokow - McCAFFREY ANNE.txt

(339 KB) Pobierz

Anne McCaffrey

Spiew Smokow

tom IVprzeklad : Janusz Ochab

. prolog .

Rukbat w gwiazdozbiorze Strzelca byla zlocista gwiazda typu G. Miala piec planet, dwa pasy asteroidow, a takze planete dodatkowa, ktora przyciagnela i zatrzymala tysiace lat temu. Kiedy ludzie osiedlili sie na trzecim swiecie Rukbat i nazwali go Pernem, nie poswiecili wiele uwagi zablakanej planecie, krazacej wokol swej nowej gwiazdy po dziwacznej, ekliptycznej orbicie. Dwie generacje kolonistow zdazyly niemal zupelnie o niej zapomniec, az osobliwa sciezka zaprowadzila gwiezdnego wedrowca w peryhelium w poblize Pernu.

Wtedy to zarodnikowa forma zycia, rozmnazajaca sie w zawrotnym tempie na Czerwonej Gwiezdzie, oderwala sie od jej powierzchni i pokonujac kosmiczna pustke zaatakowala swiat kolonistow. Zarodniki w formie cienkich nici opadaly na zyzna i goscinna planete niszczac wszelkie zycie, na jakie natrafily, a padajac na ciepla glebe Pernu rozwijaly jeszcze bardziej zarloczne i grozniejsze Nici.

Osadnicy ponosili ogromne straty - gineli zarowno ludzie, jak i zwierzeta, i wszelka roslinnosc. Tylko ogien zabijal Nic na ziemi, tylko metal i kamien mogl ja zatrzymac. Co prawda tonela ona takze w wodzie, ale kolonisci nie byli w stanie zyc na morzu i zywic sie tylko jego owocami.

Pomyslowi mieszkancy Pernu, wykorzystujac swoje statki transportowe, porzucili otwarty Kontynent Poludniowy i przeniesli sie na polnoc, gdzie przystosowali do zamieszkania liczne jaskinie. Opracowali takze dwustopniowy plan pokonania Nici. Przede wszystkim przystapili do hodowania scisle wyspecjalizowanej odmiany miejscowej formy zycia. "Smoki" (nazwane tak ze wzgledu na mityczne ziemskie bestie, do ktorych byly podobne) odznaczaly sie dwiema niezwykle przydatnymi cechami - mogly w mgnieniu oka przenosic sie z miejsca na miejsce dzieki teleportacji, a kiedy pozarly nasycone fosfina kamienie mogly takze ziac ogniem, wydychajac z paszczy latwo palny gaz.

Mezczyzni i kobiety o wysokim wskazniku empatii lub wrodzonych zdolnosciach telepatycznych szkoleni byli do tego, by opiekowac sie tymi niezwyklymi zwierzetami i umiejetnie wykorzystywac je w walce z Nicmi. Ludzie ci stawali sie najlepszymi przyjaciolmi swoich podopiecznych, a ich zazyly zwiazek mogla przerwac tylko smierc jednego z partnerow.

Pierwszy Fort, zbudowany w jaskini znajdujacej sie we wschodniej scianie wielkiego pasma Gor Zachodnich, wkrotce stal sie zbyt maly, by pomiescic kolonistow, nie mowiac juz o smokach. Przystapiono wiec do budowy kolejnej osady, polozonej nieco bardziej na polnoc, obok ogromnego jeziora i w niewielkiej odleglosci od pelnego jaskin nabrzeza. W niedlugim czasie Warownia Ruatha takze stala sie za ciasna.

Poniewaz Czerwona Gwiazda nadchodzila zawsze ze wschodu, zdecydowano sie na zalozenie Warowni we wschodnim pasmie Gor Benden, jesli tylko warunki beda sprzyjac. Gigantyczne stozki wygaslych dawno temu wulkanow, pelne ogromnych jaskin, okazaly sie byc doskonalym schronieniem dla jezdzcow i ich rodzin. Kiedy odnalezli oni wiecej podobnych miejsc na calym obszarze Pernu, postanowili opuscic Warownie Fort i Ruatha, zostawiajac je pod opieka kolonistow-rolnikow.

Jednakze to ogromne przedsiewziecie pochlonelo ostatnie zapasy paliwa do wielkich maszyn tnacych kamienie. Urzadzenia te poczatkowo zamierzano uzywac do prac gorniczych. Dlatego tez przy budowie kolejnych Warowni i Weyrow musiano polegac tylko na pracy rak.

Zarowno smoki i ich jezdzcy w Weyrach, jak i ludzie mieszkajacy w Warowniach zajeli sie swymi wlasnymi sprawami, prowadzac zupelnie rozne i oddzielne zycie. Wyksztalcili tez odmienne obyczaje, ktore staly sie tradycja tak trwala i niezmienna jak prawo.

Do momentu trzeciego Przejscia Czerwonej Gwiazdy rozwinela sie wiec skomplikowana struktura spoleczna, polityczna i ekonomiczna, ktora skutecznie radzila sobie z wciaz odradzajacym sie zagrozeniem ze strony Nici. Szesc Weyrow chronilo caly Pern, a kazdemu z nich przydzielony zostal konkretny obszar Kontynentu Polnocnego, znajdujacy sie doslownie pod jego skrzydlami. Reszta mieszkancow zgodzila sie placic dziesiecine na utrzymanie Weyrow, jako wojownicy-jezdzcy nie posiadali ani skrawka ziemi uprawnej, a poza tym, broniac Pernu przed kolejnymi Przejsciami Nid, nie mieli czasu na zajmowanie sie rolnictwem.

Warownie powstawaly wszedzie, gdzie natrafiono na jaskinie nadajace sie do zamieszkania. Oczywiscie nie wygladaly one tak samo - niektore byly wyjatkowo obszerne lub polozone w dogodnym miejscu, w poblizu zrodla wody czy pastwisk, inne zas niewielkie i gorzej usytuowane. Potrzeba bylo silnych, zdecydowanych ludzi, ktorzy potrafili utrzymac w ryzach rozhisteryzowany tlum w czasie kolejnych atakow Nici; potrzeba bylo madrej administracji, ktora zawsze miala w pogotowiu zapasy zywnosci, z ktorych czerpano wtedy, gdy nie mozna bylo niczego uprawiac. Wielkosc populacji utrzymywana byla na takim poziomie, by mozna bylo zapewnic wszystkim jej czlonkom odpowiednie warunki i by wszyscy znalezli sobie zajecie odpowiadajace posiadanym umiejetnosciom. Czesto dziel z jednej Warowni wychowywane byly w innej, tak aby zapobiec degeneracji genetycznej. Nazywano to po prostu "wychowaniem" i podobne zabiegi przeprowadzano zarowno w Warowniach, jak i w siedzibach Cechow, gdzie zajmowano sie kowalstwem, hodowla zwierzat, uprawa roli, rybolowstwem i gornictwem (w takiej postaci, jaka byla mozliwa w danych warunkach). Aby nie dopuscic do sytuacji, w ktorej Pan danej Warowni odmowilby dzielenia sie produktami swej siedziby Cechu z innymi, Cechy zostaly uznane za niezalezne od Warowni, w ktorych sie znajdowaly. Kazdy nauczyciel zwany mistrzem cechowym byl winny posluszenstwo tylko Mistrzowi swego Cechu, ktory mogl zabrac do siebie najzdolniejszych uczniow.

Oprocz powtarzajacych sie co dwiescie lat Przejsc Czerwonej Gwiazdy, zyle na Parnie bylo calkiem przyjemne.

Nadszedl jednak czas, kiedy dzieki koniunkcji pieciu naturalnych satelitow Rukbat, Czerwona Gwiazda nie zblizyla sie do Pernu na tyle blisko, by wypuscic smiertelne zarodniki. Mieszkancy Pernu zapomnieli wiec o niebezpieczenstwie. Wiedli wygodny i dostatni zywot, zajmujac kolejne polacie zyznych gleb, budujac kolejne skalne Warownie i z takim przejeciem realizujac swoje zamierzenia, ze nawet nie zauwazyli, jak niewiele smokow pojawialo sie na niebie. Jakby nie zdawali sobie sprawy, ze na Parnie pozostal juz tylko jeden Weyr. Nastepne pokolenia mieszkancow Warowni zaczely zastanawiac sie, czy Czerwona Gwiazda kiedykolwiek jeszcze powroci. Jezdzcy smokow popadli w nielaske - dlaczego caly Pern mialby utrzymywac tych ludzi i ich zarloczne bestie? Legendy opowiadajace o walecznych czynach i odwadze jezdzcow zostaly wysmiane i zhanbione.

Jednak zgodnie z naturalna koleja rzeczy, Czerwona Gwiazda ponownie zblizyla sie do Pernu, mrugajac wielkim krwawym okiem do swojej ofiary. Tylko jeden czlowiek, Flar, jezdziec spizowego smoka Mnementha, wierzyl, ze za starymi opowiesciami kryje sie prawda. Jego brat, F'nor, jezdziec brunatnego Cantha, wysluchal jego argumentow i takze uwierzyl. Kiedy ostatnie zlote jajo umierajacej krolowej smokow lezalo w Wylegarni Weyru Benden, Flar i F'nor wykorzystali te okazje, by przejac kontrole nad Weyrem. Przeszukujac Warownie Ruatha odnalezli kobiete, Lesse, ktora byla jedyna zyjaca czlonkinia dumnego rodu wladajacego niegdys Ruatha. Lassa naznaczyla mloda Ramoth, nowa krolowa, i stala sie wladczynia Weyru. Spizowy smok Flara, Mnementh, stal sie nowym towarzyszem krolowej.

Trojka mlodych jezdzcow - Flar, F'nor i Lassa - zmusila Panow Warowni i Mistrzow Cechow, by docenili wreszcie powage sytuacji i zeby zajeli sie przygotowaniem prawie zupelnie bezbronnej planety na nadejscie Nid. Przygnebiajacy byt fakt, ze niecale dwie setki smokow z Weyru Benden nie mogly ochronic rozproszonych osiedli. Dawniej do kontrolowania znacznie mniejszego obszaru potrzebowano szesciu Weyrow. Uczac sie wchodzenia ze swoja krolowa w pomiedzy i teleportacji w przestrzeni, Lassa odkryla, ze smoki moga poruszac sie takze w czasie. Ryzykujac zyciem swoim i jedynej krolowej na Parnie, Lassa i Ramoth przeniosly sie do przeszlosci o czterysta Obrotow, do czasow przed tajemniczym zniknieciem pozostalych pieciu Weyrow, wkrotce po ostatnim Przejsciu Czerwonej Gwiazdy.

Piec Weyrow widzac, jak podupada ich chwala i prestiz, znudzone bezczynnoscia, ktora nastala po zyciu pelnym ekscytujacej walki, zgodzilo sie pomoc Lessie i Pernowi i powedrowalo razem z nia w przyszlosc.

Akcja "Piesni Smokow" zaczyna sie siedem Obrotow pozniej.

. 1 .

Doboszu wal, kobziarzu dmij

Harfiarzu graj, zolnierzu idz

Uwolnijcie plomienie, niechaj pala trawy

Az przejdzie Czerwona Gwiazda.

Poludniowo-wschodni wiatr wial przez cale trzy dni, jakby i on oplakiwal smierc starego harfiarza. Przez niego barka z cialem wciaz cumowala w bezpiecznym zaciszu Jaskini Portowej.

Przymusowy odpoczynek dal Panu Morskiej Warowni, Yanusowi, az zbyt wiele czasu na rozwiazanie jego dylematu. Zdazyl porozmawiac z mezczyznami, ktorzy znali sie choc troche na muzyce i wszyscy powiedzieli mu to samo. Nie byli w stanie uczcic smierci starego harfiarza odpowiednia pienia zalobna. Tylko Menolly mogla to zrobic.

Slyszac taka odpowiedz Yanus chrzakal z niezadowoleniem i odchodzil w milczeniu. Ubolewal nad tym, ze nie moze glosno wyrazic zlosci, ktore budzily w nim owe slowa. Menolly byla tylko dziewczyna, w dodatku nieprzyzwoicie wysoka i chuda. Trudno bylo mu przyznac nawet przed samym soba, ze to wlasnie ona jest jedyna osoba w calej Morskiej Warowni Polkola, ktora umie grac na jakims instrumencie rownie dobrze, jak stary harfiarz. Miala doskonaly glos, swietnie radzila sobie z harfa i fletem, i znala Piesn Zalobna. Yanus byl pewien, ze to irytujace dziecko cwiczylo Piesn, odkad tylko smiertelna goraczka zaczela palic starego Petirona.

-Ona bedzie musiala to zrobic, Yanusie - powiedziala mu jego zona, Mavi, kiedy sztorm zdawal sie nieco slabnac. Wazne, zeby s...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin