Micuno Luigi - Zorro 01 - Jeździec w masce.pdf

(915 KB) Pobierz
Microsoft Word - Micuno Luigi - Zorro 01 - Jeździec w masce.rtf
ZORRO 1 - Jeździec w masce
ZORRO 1
Jeździec w masce
LUIGI MICUNO
Krwawa litera ................................................................................................................................................... 1
Mściciel w masce.............................................................................................................................................. 3
Głupi Zefirio..................................................................................................................................................... 4
Nocna wizyta .................................................................................................................................................... 5
Zefirio kontra Zorro .......................................................................................................................................... 7
Zabawa w ciuciubabkę...................................................................................................................................... 8
Wyzwanie Zorry ............................................................................................................................................. 10
Zefirio bliski zwycięstwa ................................................................................................................................ 11
Senor Pablo Ravales ....................................................................................................................................... 14
Wyrównany rachunek ..................................................................................................................................... 18
Don Herminio Candida ................................................................................................................................... 19
Przygody głupca............................................................................................................................................. 21
Spotkanie w Sierra Madre ............................................................................................................................... 22
Ostatnia nauczka............................................................................................................................................. 24
Porfirio i Malibran .......................................................................................................................................... 26
Dobrana trójka ................................................................................................................................................ 28
Zorro osaczony ............................................................................................................................................... 30
Zefirio przemawia........................................................................................................................................... 32
Znak na drzwiach............................................................................................................................................ 33
Znak na biurku................................................................................................................................................ 35
Popis .............................................................................................................................................................. 37
Dolores i Mercedes ......................................................................................................................................... 39
Złodzieje bydła............................................................................................................................................... 41
Trzy kule ........................................................................................................................................................ 44
Skrzynka botanika........................................................................................................................................... 49
Piętnaście monet............................................................................................................................................. 51
Przyjaciel........................................................................................................................................................ 56
Postrach Aragonii ........................................................................................................................................... 58
Oświadczyny don Alvareza............................................................................................................................. 60
Porwanie......................................................................................................................................................... 64
Zmowa przyjaciół........................................................................................................................................... 65
Skowyt psa ..................................................................................................................................................... 67
Powrót Porfiria i Malibrana ............................................................................................................................. 69
Zorro w opałach.............................................................................................................................................. 71
Sobowtór Zorry............................................................................................................................................... 72
Zwyciestwo Zefiria ......................................................................................................................................... 78
Dwa złamane serca ......................................................................................................................................... 79
Murarze don Antonia ...................................................................................................................................... 84
Wyprawa Zefiria............................................................................................................................................. 85
Dwie oswobodzicielki ..................................................................................................................................... 88
Krwawa litera
Wielkorządca Aragonii, książę don Ramido y Carvalho, wydał bal z okazji dwudziestopięciolecia
panowania królowej Izabelii Hiszpańskiej.
Działo się to w roku 1858. Lud się burzył przeciwko wielkorządcy. Ostatnie rozporządzenie księcia
było nieludzkie; podwyższył podatki od konia, pługa i od każdego okna w chacie wieśniaczej.
Egzekutorzy księcia zabierali ostatnią krowę, stołek, poduszkę... Bywały wypadki pobicia przez
żołnierzy i puszczenia z dymem niewypłacalnych dłużników...
Lud groził, burzył się i przeklinał..
Wówczas ogłoszone zostało, przy biciu w bębny, nowe rozporządzenie:
LUIGI MICUNO
1
39744274.007.png 39744274.008.png
ZORRO 1 - Jeździec w masce
Kto podczas przejazdu wielkorządcy nie zdejmie kapelusza i nie okaże przy tym największej czci dla
osoby książęcej, ukarany zostanie chłostą i więzieniem. Należną cześć okazywać należy również wszystkim
dworzanom i członkom całej świty.
Więzienia były przepełnione. Coraz więcej żebraków ukazywało się na drogach publicznych, kobiety
zaś modliły się o nagłą śmierć dla tyrana....
Olbrzymie sale pałacu książęcego oświetlone były rzęsiście. Orkiestra pałacowa przygrywała raźno.
Tańce jeszcze się nie rozpoczęły.
Widok ogólny na zebrane tłumy był bardzo malowniczy. Szamerowane mundury; zielone, niebieskie
i czerwone fraki; panie z arystokracji: zjawiskowo piękne i obwieszone brylantami - wszystko to iskrzyło się,
mieniło i przelewało w obszernych salach.
Nieustanne wybuchy śmiechu w jednym z kątów sali świadczyły o tym, iż zebrane tu liczne
towarzystwo bawiło się wyśmienicie.
- Co się tam dzieje? Cóż ich tak śmieszy? - odezwał się książę don Ramido, zwracając się do jednej z
dam. - Po raz pierwszy słyszę w mym domu podobne kaskady beztroskiego śmiechu.
- Nic dziwnego, mości książę - odrzekła składając mu ukłon dworski. - Zefirio znajduje się pomiędzy
paniami.
Książę uniósł swe krzaczaste brwi:
- Zefirio? - rzekł z namysłem. - Ach tak, przypominam sobie. Głupi Zefirio, chybiony synalek tego
właściciela ziemskiego, jakżeż on się nazywa?.. Aha... Corti!
Po chwili zaś dodał zwracając się do kilku dworaków:
- Chodźmy również posłuchać tego durnia!
Zbliżyli się ku miejscu w rogu sali, gdzie Zefirio stał otoczony gromadą roześmianych twarzy.
- A więc, Zefirio, opowiadaj, jak to było z tym kozłem? - śmiejąc się zawołała piękna Dolores,
siostrzenica księcia.
Usta Zefiria rozciągnęły się w głupkowatym uśmiechu.
Dziwny był to młodzieniec: wysoki, piękny, nawet zbyt piękny jak na mężczyznę przystało. Dodatnie
wrażenie, jakie wywierał w pierwszej chwili, psuły jednak oczy, ładne co prawda, lecz zupełnie bez wyrazu,
oraz uśmiech bezdennie głupi.
Wszystko było w nim powolne i gnuśne; ruchy zniewieściałe i mowa, której człowiek o zdrowych
nerwach nie mógł spokojnie słuchać przez czas dłuższy, rozciągał bowiem każde słowo do niemożliwości.
W całej okolicy opowiadano sobie kawały na temat jego głupoty i niezaradności:
- Opowiedz, opowiedz, Zefirio - wołano zewsząd - jak to było z tym kozłem.
- Dobrze, opowiem - rzekł ociągając się Zefirio. - Tylko nie śmiejcie się, proszę... był to wypadek
zbyt smutny dla mnie... Otóż postanowiłem pewnego dnia nauczyć się konnej jazdy. Wiecie przecież, iż w
Madrycie, ucząc się na uniwersytecie, nie miałem nigdy okazji dosiadania rumaka... Jako słuchacz teologii i
filozofii... - Przerwał mu wybuch śmiechu. - Czego się śmiejecie? Tu nie ma nic śmiesznego! Otóż,
przyjechałem tutaj przed pięcioma miesiącami i postanowiłem jeździć konno... W siadłem na konia z boku, jak
należy, a zsiadłem z tyłu. Właściwie to nie ja zsiadłem, tylko on mnie zsadził, ten koń... Leżę więc,
wypoczywam i wreszcie chcę wstać, aż tu widzę, że nade mną stoi kozioł... Olbrzymi, straszny kozioł z długą
brodą... Straszny, mówię wam, podobny zupełnie, no zupełnie...
Zefirio zatrzymał się na chwilę i wodził baranimi oczami po zebranych, szukając porównania. Wtem
wzrok jego zatrzymał się na księciu, który również, z uśmiechem na ustach, przysłuchiwał się jego
opowiadaniu:
Zefirio roześmiał się radośnie:
- Mam, mam! - zawołał wskazując na księcia. – Straszny kozioł podobny był zupełnie do tego
brodacza...
Książę zbladł i ściągnął brwi.
Zebranych ogarnęło przerażenie. Nastała śmiertelna cisza. Wreszcie don Pedro, dworzanin księcia,
otrząsnął się z osłupienia.
Pociągnął Zefiria za rękaw i rzekł:
- Szaleńcze, przecież to książę pan!
LUIGI MICUNO
2
39744274.009.png 39744274.010.png
ZORRO 1 - Jeździec w masce
- Świetnie! Otóż moi drodzy, ów kozioł był zupełnie podobny do księcia pana.
Nie wiadomo jak ta scena by się zakończyła, gdyż głupiec wcale nie chciał zrozumieć, na co się
naraża, gdyby nie nagłe zamieszanie powstałe przy wejściu do sali.
Pobladły oficer torował sobie drogę wśród zebranych.
Dwaj żołnierze trzymali pod ręce pokrwawionego, słaniającego się człowieka.
Był to komisarz książęcy. Poprzez dziury w mundurze widniały długie, krwawe pręgi na rękach,
nogach i na piersi tego mężczyzny.
Były to ślady uderzeń długiego bicza z bawolej skóry. Lecz najstraszniejszą rzeczą był znak na
twarzy rannego. Na lewym policzku krwawiły trzy pręgi w kształcie litery „Z”.
- Znalazłem. go w lesie na wielkiej drodze, mości książę! - raportował oficer.
- Pienią... dze... księcia... zra... bowane! - wyszeptał komisarz i ponownie stracił przytomność.
I podczas gdy żołnierze, nie wiedząc na razie co mają czynić z ciałem zemdlonego, przytrzymywali
go w pozycji stojącej, wszyscy zebrani z przerażeniem wpatrywali się w złowrogie trzy pręgi na lewym
policzku.
- Litera „Z”! - szeptano dookoła. - Czy widzicie?.. Litera „Z”.
- Cha, cha! - rozległ się nagle głupkowaty śmiech. - To ci heca! Toż to znak Zorry!
Dreszcz zgrozy przeszedł dworaków i tych wszystkich, co żyli na łasce księcia.
Zefirio pękał ze śmiechu.
Mściciel w masce
Kareta pocztowa stanęła na drodze. Woźnica zaklął. W poprzek drogi przeciągnięta była długa lina.
Mercedes wychyliła swą piękną twarzyczkę przez okno karety. - Co się stało? - zapytała. - Dlaczego
nie jedziemy? Żołnierz z eskorty; galopującej obok, nie zdążył odpowiedzieć.
- Rzucić broń! Ręce do góry! - zagrzmiał metaliczny głos. Nieco na uboczu stał jeździec w masce.
Czarny rumak nie ruszał się z miejsca. Człowiek w masce nie nosił kapelusza o szerokim rondzie, zwanym
sombrero, głowę miał owiązaną czarną chustką jedwabną, której końce spadały na lewe ramię. Miał na sobie
obcisłe spodnie z czarnego weluru i lekką, czarną koszulę ściągniętą w talii pasem wyszywanym złotem.
Siedział na koniu, dumnie wyprostowany, lewą rękę opartą miał na biodrze.
Mercedes cofnęła głowę, blada z przerażenia. Ojciec jej, stary generał don Borrago, zaniemówił.
Bandyta! Przemknęło przez myśl dziewczynie. W następnej sekundzie jednak odetchnęła z ulgą.
Bandyta nie miał broni, jeśli nie liczyć szpady wiszącej u siodła. Żadnego pistoletu, nic absolutnie w ręku.
Ale dlaczego żołnierze z eskorty stoją jakby zdrętwiali? pomyślała. Podli tchórze, uzbrojeni od stóp
do głów!
- Czyście poszaleli?! - krzyknęła przez okno. - Boicie się jednego bandyty? Strzelajcie, na miłość
boską. Strzelajcie!
Stary sierżant usłuchał. Szybko podniósł strzelbę do oka i wycelował.
Stała się jednak rzecz niespodziewana. W prawym ręku zamaskowanego jeźdźca pojawił się bicz
jakiego używają hiszpańscy poganiacze mułów - o krótkiej rękojeści i bardzo długim rzemieniu z bawolej
skóry.
Rzemień opisał łuk w powietrzu, po czym owinął się dookoła strzelby doń wycelowanej. Krótkie
szarpnięcie i strzelba. znalazła się w krzakach przydrożnych. Następnie rzemień opisał powtórnie łuk w
powietrzu, owinął się dookoła szyi woźnicy, znów ostre szarpnięcie i biedny pocztylion znalazł się na ziemi.
Zdumiona do najwyższego stopnia Mercedes, mimo wszystko musiała podziwiać nieprawdopodobną
zręczność bandyty, graniczącą wprost z cudem. Z tak wielkiej odległości manewrować w ten sposób zwykłym
biczyskiem z bawolej skóry? Nic dziwnego, że niepotrzebna mu była inna broń.
- Podziękuj Bogu, sierżancie, że znajduje się tutaj senorita, otrzymałbyś porządną porcję batów! -
zawołał jeździec, zbliżając się do karety. - A teraz moje panie i panowie, niczego się nie obawiajcie. Nie tknę
nikogo, nikomu z obecnych nic nie zabiorę! Z wyjątkiem...
Tu uczynił pauzę i Mercedes znów musiała podziwiać jego piękne oczy widoczne poprzez otwory w
masce.
LUIGI MICUNO
3
39744274.001.png 39744274.002.png
ZORRO 1 - Jeździec w masce
- Z wyjątkiem pieniędzy zabranych niesprawiedliwie biednym ludziom przez komisarzy księcia pana
- dodał ostro.
- Żywo! Żywo! - wołał niecierpliwie. - Dawać tu pieniądze!...
A gdy go usłuchano, przytroczył ciężki worek do siodła i zawołał wesoło, spinając konia:
- Adios, senoritas e senores!... Biedni otrzymają swe pieniądze z powrotem. Przydadzą się na
zbliżającą się Wielkanoc.
Rumak dał potężnego szczupaka i po chwili znikł w zaroślach.
Długo jeszcze w uszach obecnych dźwięczał młody śmiech i powtarzający się okrzyk, którym rabuś
zachęcał konia do szybkiego biegu:
- Zorro!... Zorro!... Zorro!...
Głupi Zefirio
Kareta pocztowa stanęła nie opodal domu należącego do Anzelma Cortiego...
Mercedes wysiadła z karety i podała rękę staremu generałowi, który z trudem schodził ze stopni.
- Pamiętaj - szepnął generał do córki - bądź uprzejma dla twego dalekiego krewnego, syna Anzelma
Cortiego, z którym się umówiłem, że was zaręczymy, gdy tylko się poznacie... Sądzę, że ci się spodoba. Jest to
spokojny, stateczny młodzieniec i jedyny spadkobierca bogatego ojca.
Mercedes nic nie odpowiedziała. Myśli jej były zaprzątnięte tajemniczą postacią z długim biczem.
- Witamy, witamy z radością! - zawołał senor Corti, przystępując do generała.
Uściskali się serdecznie.
Nadbiegła służba i zajęła się bagażem przybyłych. Gospodarz wprowadził gości do swego patia.
Po pewnym czasie wszyscy siedzieli za suto zastawionym stołem.
- Gdzież jest Zefirio? - zapytał generał, rozglądając się na wszystkie strony.
Corti był nieco zażenowany, gdy odpowiedział:
- Syn mój nic nie wie o waszym przybyciu! Sądzę, że zjawi się niebawem!
Rzeczywiście, w głębi domu rozległ się głos mężczyzny:
- Aa więc droogi Baatisto! - dolatywały słowa wypowiedziane z wielką powolnością. - Pokażę ci
sztuczkę z moonetą... Wspaniała, mówię ci! Coo, są goście?.. No to niech sobie będą, a ja ci pokażę tę
sztuczkę!...
Corti wstał i rzekł z uśmiechem:
- Bardzo przepraszam moich kochanych gości, wybaczcie mi, że oddalę się na chwilę... Idę po syna.
Wyszedł.
- Jeśli ten głos należy do Zefiria - rzekła Mercedes – to winszuję ojcu wyboru! Musi to być
kompletny idiota!
Corti zjawił się z powrotem. Za nim podążał jego syn, który oznajmił swe pojawienie się potężnym
ziewnięciem.
Był to poważny nietakt, Mercedes pogardliwie skrzywiła dumne usta.
Ładny chłopiec, pomyślała, lecz bezdennie głupi i nietaktowny. Rzeczywiście Zefirio sprawował się
nie szczególnie. Przelał zupę, wywrócił solniczkę, kawał pieczeni, który niósł do ust, spadł mu na kolana, a z
kolan na podłogę.
Nie zadał sobie trudu, by spojrzeć na współbiesiadników. Uśmiechał się przez cały czas sam do
siebie.
- Cóż to kuzynek taki milczący? - zagadnęła go Mercedes. Spojrzał na nią niby przebudzony ze snu.
- Aaa... bo... jak by tu powiedzieć? Obmyśliłem wspaniałą sztuczkę - rzekł.- Sztuczkę z chusteczką do
nosa. Wyciągnął chustkę z kieszeni:
- Chce kuzynka, to jej pokażę!...
Zwinął chustkę w mały kłębek i dmuchnął. W ręku zjawiły się dwie chustki. Zwinął je w dwa kłębki.
Dmuchnął po raz drugi i rozwinął kłębki. Trzymał już cztery chustki w rękach. Zgniótł je razem, dmuchnął po
raz trzeci i chustki znikły. Po prostu ulotniły się w jakiś niewytłumaczalny sposób.
- Cha, cha! - zarżał jak młody źrebak. - Wspaniałe, co? Milczenie zaległo przy stole.
Nie! pomyślała Mercedes, prędzej śmierć niż taki małżonek!
LUIGI MICUNO
4
39744274.003.png 39744274.004.png
ZORRO 1 - Jeździec w masce
Wstali od stołu. Goście udali się do swych komnat, by wypocząć po trudach podróży.
Mercedes otrzymała piękny buduarowy pokoik, okno którego wychodziło na sad. Wychylając głowę,
mogła widzieć, nieco na lewo, altankę oplecioną dzikim winem.
Upał tego dnia był nieznośny. Toteż wszystko w domu wypoczywało. Panowała kompletna cisza
przerywana od czasu do czasu brzęczeniem muchy.
Dzień miał się ku schyłkowi.
Nagle w oddali, na drodze wiodącej obok hacjendy, uniósł się tuman kurzu.
Spoza tej chmury wyłonił się orszak uzbrojonych jeźdźców.
Corti wyszedł na dziedziniec i patrzył zaciekawiony na zbliżających się kawalerzystów. Obok niego
stał Zefirio, bawiąc się małą piłeczką, którą wyjmował kolejno z nosa, z kolana i ze słupa przy płocie... Była to
jego najnowsza sztuka magiczna.
Jeźdźcy zbliżyli się tymczasem i zsiedli z koni. Było ich około czterdziestu.
Oficer, butny, młody człowiek, szeroki w barach i. o ruchach świadczących o wielkiej zręczności i
sile fizycznej zbliżył się ku stojącym:
- Witaj, senor Anzelmo Corti!
- Witaj, don Alvarez y Gonzano!
- Rad jestem widzieć was w dobrym zdrowiu!
- I ja również!..
- Przybywam, senor, w pewnej misji!
- Słucham!
- Doniesiono nam, że w tej okolicy krąży od niedawna Zorro. Mamy rozkaz księcia, aby
zakwaterować się tutaj, w twojej hacjendzie, na kilka dni. Będziemy lustrować okolicę i czynić wypady! Proszę
więc, senor, o łaskawe przydzielenie nam kwatery!
Corti skrzywił się nieznacznie. Czterdziestu ludzi - żarty!... Przewidywał spustoszenia w spiżarniach,
jakie poczynią ci butni i rozwydrzeni żołdacy księcia... Nie śmiał jednak oponować. Nic by to nie pomogło, a
naraziłby się niepotrzebnie na gniew tyranicznego wielkorządcy.
Przywołał więc swego majordoma i wydał odpowiednie rozkazy, zapraszając jednocześnie oficera na
kolację.
Przy stole don Alvarez y Gonzano był niezwykle wesół. Działała nań podniecająco obecność pięknej
Mercedes, która z uśmiechem odpowiadała na jego komplementy.
Zefirio próbował kilkakrotnie wtrącić się do rozmowy, lecz skarcony surowym spojrzeniem oficera,
milkł.
Rozmowa zeszła na Zorrę.
- Dostanie się wreszcie w moje ręce! - zawołał don Alvarez. - Biada mu, pozna mnie wówczas!
- Nic dziwnego - wtrącił Zefirio - gdy jest was czterdziestu...
Oficer rzucił nań pogardliwe spojrzenie:
- Mam nadzieję - rzekł - że gdybyśmy się spotkali bez świadków nawet, sam na sam, poczułby z całą
pewnością moją rękę na swym kołnierzu!
- Co pan mówi, oficerze? - zdumiał się Zefirio. - Przecież on ma bat, taki długi bicz z bawolej
skóry!...
- Bicze istnieją tylko dla takich głupców jak pan, senor Zefirio - rzekł ostro don Alvarez. - I radzę,
patrz lepiej w swój talerz, zamiast wypowiadać głupie uwagi.
Wszyscy zamilkli. Mercedes z trudem powstrzymywała się, by nie parsknąć śmiechem,.
Zefirio nie przejął się zbytnio obelgą. Spoglądał baranimi oczami przed siebie i kładł coraz większe
kawałki jedzenia do ust.
Nocna wizyta
Wszyscy spali w hacjendzie, tylko Mercedes stała oparta o framugę okna i marzyła. Myślami wracała
do przygody podczas podróży i obraz Zorry stawał jej przed oczami.
LUIGI MICUNO
5
39744274.005.png 39744274.006.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin